Jambes i park przy cytadeli

Żałuję, ze jednak nie włączyłam trackera, miałbym przynajmniej zapis trasy i przewyższenia. Ale i tak w miarę wiernie odtworzyłam na googlowskiej mapie trasę dzisiejszej wycieczki. Wybrałam się na południe, do Jambes, żeby zobaczyć mieszkanie co do którego korespondowałam z panią w piątek wieczorem. Jak widać Moyrakowe zdjęcie z wystawy, z uśmiechem na pysku i złotym medalem na szyi zmiękczyło podejście właścicielki i zgodziła się pokazać mi mieszkanie w środę. Ale ponieważ do środy jest trochę czasu chciałam się dowiedzieć więcej niż pokazuje mapa. W jedną stronę pojechałam autobusem. Jednak zapowiadali deszcze, silne burze i nie wiadomo co jeszcze, a mój plan był dość ambitny. Bilet na autobus to 2,5 euro. Uznawszy cenę za nieakceptowalną postanowiłam wrócić pieszo choćby prało żabami. Okolica przy samym budynku taka sobie. Żwirek na podjeździe (ale że Moyra wychowana z kotem za szczeniaka, to i na żwirku sikać potrafi). Później trzeba przejść jakieś 50 m wzdłuż ulicy...