Posty

Najwyższy czas coś napisać

Obraz
Jakoś mi się wena na pisanie urwała od połowy lutego. Nie wiem czemu. Może kwestia braku pracy tak wali mi po głowie, a może to to, że jakoś oszukałam swój mózg i zabrałam się poważniej za niderlandzki (przynajmniej przez chwilę). Działo się też niewiele. Poza zhakowaniem stron rządowych w Belgii i protestami rolników inne lokalne newsy jakoś mi umknęły. U nas też niewiele się działo. Skończyła się pora deszczowa, ale co weekend i tak przychodziły deszcze, więc nawet spacer w Tervuren, który obiecaliśmy naszej Żółtej Paskudzie, żeby stale po tych samych uliczkach wokół domu nie musiała chodzić, się nie udał.  Ja w końcu doczekałam się wizyty w klinice okulistycznej w Leuven. Badanie było istną torturą. Intensywność światła była taka, że łzy lały mi się ciurkiem, z bólu miałam problem utrzymać otwarte oczy. Tak mnie lekarka wymęczyła, że później bolało już nawet "zwykłe" oświetlenie w klinice. Na szczęście miałam nakładki przeciwsłoneczne, bo nawet ekran w poczekalni, na który

O tym, jak w sklepach zabrakło jedzenia i mały update.

Obraz
Protest rolników zaczął się od najazdu na centrum Brukseli. Jak zwykle musiała być zadyma, wiejskie bydło zablokowało drogi, rzucało jajkami i paliło cokolwiek im wpadło w łapy. Szczerze mówiąc, jak bardzo jestem za demokracją, oraz za prawem do protestowania, to za takie akcje karałabym bez litości. Naprawdę, nie tak trudno ustalić kto palił opony i po fakcie, kiedy już nie będzie groźby rozróby, wyciągnąć konsekwencje?  Jeden z drugim zabuli gigantyczną karę, to następnym się odechce. Protest?  Spoko, ale na cywilizowanych zasadach. Przecież tam chodzą, pracują, a dalej także mieszkają ludzie, a ci używają broni masowego rażenia, bo im się coś nie podoba. Przecież te kłęby czarnego gryzącego dymu unosiły się nad miastem przez długie godziny.   W pewnym momencie działania rolników przybrały formę terroryzmu wewnętrznego, bo ciężko inaczej nazwać blokowanie centrów dystrybucji żywności. W niektórych sklepach półki wyglądały w sobotę tak jak w naszym Colryucie. Zero, dosłownie zero świe

Zima w belgii trwała od środy do piątku, psy zdrowieją, robimy bonsai, mam skierowanie do okulisty

Obraz
Dziś post trochę chaotyczny, ale  pisze na różne tematy i jakoś mi się to nie chce ładnie posklejać.  Śnieg zszedł w jeden dzień. Zrobiło się ciepło a i wiało jak diabli. Silny porywisty, ciepły wiatr był nawet skuteczniejszy w usuwaniu śniegu i suszeniu ziemi, niż halny. Na następny dzień nie było nawet błota! Skojarzenie z halnym było jednak bardzo silne i przypomniało mi się trochę dzieciństwo.  😏 Pogoda... nie wróciła do tego, co było, bo od kilku ładnych dni nie pada. Jest też względnie ciepło. (Co nie przeszkadza cholernemu piromanowi z 203 kopcić w kominku. A żeby POChP dostał!)  Przyszły wyniki badań Smoków. Charlinu ma zdrową prostatę, Abbie na nowych lekach się nie drapie a Moyra... Z Moyrą na razie nie jesteśmy pewni. Póki co leczymy się dalej. Leczeniu towarzyszyły tortury (prawdziwe, nie pomówione, jak w polityce) i wykonane przez psich człowieków czyli nas. Otóż, Moyrak został wykąpany! Musieliśmy to zrobić, bo w jej sierści pełno było białego proszku, jakby mąki wykrusz

Dzień z psem w biurze, Zawirowania zdrowotne smoków, Nagły atak zimy sparaliżował Belgię: Spadło 12 cm śniegu

Obraz
Dziś, w środę, w Joshuowym biurze był dzień pracy ze zwierzakami i każdy mógł zabrać towarzysza do pracy. W normalnych warunkach pojechałby Charlie żeby się socjalizować, ale Charlie stale domaga się uwagi i pracująca z Joshem Debbie mogłaby mieć mu to za złe, a poza tym Charlie ma swoje problemy, z których najpierw musi wyjść.  Zatem do biura pojechała Abbie. Dzień był dla niej inny niż wszystkie od dobrego pół roku i pełen wrażeń. Najpierw znienawidzona torba i - na szczęście krótki - przejazd samochodem, później dworzec. W pociągu nie podobała jej się niestabilna podłoga, ale dała radę. Zwiedziła dość pusty wagon, wyłowiła całe mnóstwo ludzkich zapachów. Przypuszczam, że dla jej nosa i ośrodka węchu mogło to być najsilniejsze przeżycie tego dnia. A dzień dopiero się zaczynał. Na dworcu w Brukseli jej się nie podobało. Ruchome schody dla większości psów (poza Moyrą, która absolutnie nic sobie z nich nie robi często szokując ludzi w okolicy) są straszne, a niesienie na rękach to też n

ADHD lifehack - część druga

Obraz
Dziś druga część o tym jakie problemy mogą pojawiać się w ADHD i czemu ja przez tyle lat mogłam nie zauważyć, że nie jestem jak inni ludzie.  (Tekst ilustrowany obrazkami generowanymi przez AI. 😂) Typowa w przypadku osób z ADHD jest dezorganizacja i problem z zapominaniem o czymś, co się dosłownie moment wcześniej robiło. Czytałam w jakimś artykule i facecie, który zdejmował ubranie, ono spadało na ziemię tam gdzie stał a on już o nim nie pamiętał, nie zauważał go. Nie wiem, jak jego żona to wytrzymywała, ale to ona opowiadała jak wygląda życie u nich w domu. Totalny chaos, znalezienie czegokolwiek graniczy z cudem, ona wciąż zbiera rozrzucone po domu rzeczy.  Ale to przypadki ekstremalne. U mnie ten problem jest znacznie mniej widoczny. Ot, czasem na biurku w gabinecie zostają nożyczki i taśma po pakowaniu paczek, a na blacie w kuchni opakowanie po wafelkach ryżowych. Odkładam zapakowane paczki/ smaruję wafelek masłem orzechowym i kładę go  na talerzu i już nie pamiętam o nożyczkach