Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2022

Trochę fotek

Obraz
 Porobiłam, to wklejam. A co :)  Bliskość lotniska pozwala pooglądać sobie samoloty. Co prawda zdjęcia z komórki jakoś je zawsze pomniejszają, ale i atak fanie widać, jak niemal szorują brzuchami po drzewach schodząc do lądowania. A schodzą tak często, że kiedy jeden jest już nisko, widać już z daleka światła dwóch kolejnych.  Tropieniowe: 2 tygodnie temu pojechaliśmy obczaić nową grupę trzpieniowa.  Grupa tropi raczej sportowo: trasa po śladzie, do kilkuset metrów, pies ma iść z głową przy ziemi i jednoznacznie pokazywać, że pracuje, odłożenie (czyli czas pomiędzy zostawieniam śladu i tropieniem max 4 godziny.  Myy robimy zwykle trasy 1,5 - 2 km, nie musi być dokładnie po śladzie, pozwalamy skracać, jeśli poes wie, co robi, bo w warunkach poszukiwań nie znamy trasy, wiemy tylko to, co mówi nam pies.  A odłożenie? U nas bywa i doba, a da się iść po jeszcze starszym śladzie. Ostatnio było 17h.  Mimo wszystko ćwiczenie z innym instruktoram zawsze daje coś na plus. I tym razem też tak był

O tym co ja właściwie robię na VUB

Obraz
W sumie nie sądzę, że kogokolwiek to obchodzi, ale na wszelki wypadek, gdyby jednak tak, napiszę  kilka słów o tym jak się bawię w tej pracy.  Czasy kiedy dostawałam udko z myszy do obrazowania biegnącej tam tętniczki już minęły. Tu, w Belgii mikroskopii używają głównie do pyknięcia jednego czy dwóch obrazków raz a jakiś czas, ale w ani jednym labie nie gra ona pierwszych skrzypiec. To z resztą mocno utrudniło mi znalezienie fajnej pracy. W końcu trafiłam w miejsce, gdzie pół na pół wykorzystywane są rzeczy, które już umiem zrobić i uczę się nowych.   To, co obrazowałam w czasie doktoratu, czyli spajającą komórki i nadającą tkankom wytrzymałość macierz zewnątrzkomórkową, teraz niszczę już na pierwszym etapie eksperymentu, bo interesują mnie tylko i wyłącznie  komórki. W szczególności -  komórki układu odpornościowego. Luzem. Każda osobno, za to tak ze 400.000 na próbkę, 5.600.000 na eksperyment, żeby dostać jakiś istotny statystycznie wynik. Oczywiście nie oglądam pojedynczo każdej z t

Goście

Nareszcie doczekaliśmy się odwiedzin. Przyjechał Bartek, jeden z moich dwóch najlepszych kumpli na studiach z żoną - Mają, córką - Igą i synem - Maksem. Spędziliśmy z naszymi gośćmi super 10 dni, psy miały socjalizację a my kogoś fajnego do pogadania. Mamy nadzieję, że goście tez byli zadowoleni. Ale może zacznę od początku. Z wyjazdu wakacyjnego urwaliśmy się ciut przed czasem, bo zaczęłam czuć, że coś mnie dopadło, a wizja przejazdu gdyby rozłożyło mnie na dobre nie była fajna. Dlatego zamiast w niedzielę po śniadaniu, z Białokoszy wyjechaliśmy w sobotę po obiedzie.    Wydawało się, żle dojazd powinien być ok, zaplanowany na 2 w nocy, więc w zasadzie tylko na późny wieczór, ale w drodze obydwoje czuliśmy się źle. Nie chorzy, tylko koszmarnie zmęczeni. Chyba dały znać o sobie wszystkie te dni  treningów i nieregularne spanie. Kiedy poczułam, że zaraz zasnę za kierownicą, zjechałam na parking. Joshua też nie był w formie na dalszą jazdę, więc zrobiliśmy sobie 2 h przerwy na drzemkę i d