Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2022

Wakacyjne wspomnienia.

Obraz
Obóz nazywał się "Baw się i wypoczywaj z psem". Ale tropienia zaczynały się przeważnie o 6 rano. ;)  Wyjeżdżaliśmy z psami z ośrodka, prędzej czy później ładując się w jakieś piaszczyste drogi. Trasy robiliśmy krótsze niż zwykle ale trudne, a praca instruktora była trochę inna niż ta, do której przywykliśmy. Przejazd na miejsce tropienia. Jedna z lokalizacji tropieniowych Pierwszego dnia psy były oszołomione... lasem. Nic w sumie dziwnego: belgijskie lasy są maciupkie, w większości prywatne i jest w nich znacznie mniej dzikich zwierząt. (O ochronę polskich kopytnych postanowiła zadbać Moyra, która najpierw odpoczywała, wytarzała się, a później wysikała niedaleko ambony myśliwskiej w idealnej linii strzału. Przez chwilę roślinożercy będą pewnie tego miejsca unikać). Tropy wiodły na przełaj pomiędzy niczym szczególnym, z rzadka drogami czy nieużywanymi torami kolejowymi. No, ogólnie nie było jakoś super łatwo. Moyra była w ogóle trochę jakby bez motywacji, a może duża grupa pod

Vakantie!

Obraz
 Udało się. Ale po kolei.  Na wakacje zaplanowaliśmy sobie obóz "Baw się i pracuj z psem" w Psiej Akademii. Niestety moje eksperymenty nie poszły tak jak myślałam i wciąż jestem w ich trakcie, a obecność myszy z nowotworami w klatkach, kiedy te nowotwory trzeba później zbadać, trochę koliduje z planami wakacyjnymi. Josh miał wyjechać w czwartek, a ja, jeśli dam radę, miałam dojechać pociągiem do Poznania z Moyrakiem. Szczerze mówiąc nie wyglądało jakbym miała dać radę, byłam przekonana, ze eksperymenty pociągną się do przynajmniej 2/3 obozu, ale po konsultacjach (wcale nie nastawionych na jak najwcześniejsze zakończenie), postanowiłam przeprocesować wszystkie guzy tego samego dnia, a nie po jednym, w miarę wzrostu, jak ostatnio. Co prawda rozrzut wielkości był spory, jeden guz prawie w ogóle nie chciał rosnąć, miał zaledwie 350 mm3, ale inna mysz była już na granicy dopuszczalnej objętości (1500 mm3), a kolejnych 5 bardzo blisko. Po przekroczeniu maksymalnego rozmiaru trzeba

Wczoraj była niedziela, a w niedzielę się pracuje.

Obraz
 Znaczy niedziela to dzień pracy dla czterołapych osobników, którzy przez cały tydzień pracują na okrągło: jak nie hovawarcą (czyli pilnują domu i ogrodu), to pracują nosami.  W tę niedzielę była nasza kolej na organizowanie treningu. Niestety wszystkich jest nas zaledwie 4 pary (pies i człowiek), i nie mamy ekstra runnerów. To utrudnia działanie, ale i tak do 13 każde z nas robi te 2 trasy, a więcej tras się już nie da. Nawet po stosunkowo niedługich tropieniach psy są zmęczone. Nic dziwnego, skoro węszenie męczy je dużo bardziej, niż bieg.  Ubieranie szeleczek przed startem Tak czy inaczej, w sobotę Joshua pojechał sprawdzić cztery potencjalne miejsca na trening. Miejsca wynajdujemy na mapie metodą "tu jest coś zielonego, może będzie fajnie". Później jest analiza ścieżek na maps.me, okolicy na google street view, parkingów (żeby były blisko potencjalnych tras i nie w pełnym słońcu) a później i tak trzeba jechać i sprawdzić, żeby teren nie okazał się prywatny albo z jakiegoś