Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2023

Charlinkowy update

Obraz
Podzwoniłam po centrach weterynaryjnych w Polsce potwierdzić cenę tomografii. Wszędzie tak samo: trzy do czterech tysięcy zł, ostateczna cena będzie znana dopiero po obrazowaniu. Niemało. Ale kochana Tiny (psychiatrka) znalazła nam klinikę, gdzie dało się zrobić skan CT całego pieska w cenie porównywalnej z Polską, ale bez konieczności jeżdżenia, nocowania i wszystkich innych utrudnień, więc załatwiliśmy sprawę w Brukseli. Od razu po badaniu lekarka pokazała nam wyniki.  Charlie ma przewlekłe zwyrodnienie chrzęstno-kostne kłykcia bocznego kości udowej lewego stawu kolanowego. Mówiąc prościej, kiedy nasz Szczeniaczku rósł, fragment jego kości i chrząstki uległ niedokrwieniu i martwicy, a następnie odłamały się trzy fragmenty. W anatomii psa jestem jednak kiepska, więc obrazy, które zobaczyłam, wywołały u mnie panikę: Charlie ma trzy odłamki kostne, które dodatkowo uszkadzają staw! Przecież to go musi masakrycznie boleć! Wetka stwierdziła, że trzeba operować i usunąć te odłamki. Od razu

ADHD lifehack - część pierwsza

Obraz
Od mojej diagnozy minęło już kilka miesięcy. Leki działają cudownie, ale ja w ciąż mam trochę problem z uwierzeniem, że mnie to wszystko naprawdę dotyczy. Lekarz śmieje się, że syndrom oszustki w ADHD jest silny i że to dlatego: Bo przecież ADHD tłumaczy, że nie jestem leniwa, że z niektórymi rzeczami mogę mieć problem. Umożliwia mi spojrzenie na siebie życzliwiej, bez wyrzutów. Mimo wszystko nie doszukiwałam się nigdy u siebie "inności" i teraz jest mi z tym dziwnie.  Zaczęłam czytywać grupę fejsbókową o ADHD, prowadzoną i moderowana przez specjalistów, fejsbók życzliwie podesłał jakieś fanpjejdże, w tym Psycholożki Pietrzak, która wyjaśnia objawy (to po jej wpisach uświadomiłam sobie, że jak najbardziej mam nadruchowość) czy ADHD_love prowadzone przez kobietę z ADHD - Rox i jej partnera - Richa. Kupiłam nawet ich książkę, polecaną jako coś ekstra w tym temacie. Miałam po prostu potrzebę, by dowiedzieć się więcej, bo na etapie diagnozy o ADHD nie wiedziałam nic, poza najczęs

No i się wy*ebało.

Obraz
Generalnie kiepski ten tydzień. Spadają na nas tylko złe wiadomości.  Właśnie skończyłam rozmowę z Xevim. Marianne nie da rady przyjąć mnie do swojego labu na naukę biologii molekularnej. On sam potrzebuje raczej inżyniera, ale chciałby dać mi szansę. Tyle, że ja chcę być uczciwa, a prawda jest taka, że mogę nie dać rady zrobić tego, co on potrzebuje. Nie oszukujmy się, zbudowanie zaawansowanego mikroskopu od podstaw to nie jest coś, co kiedykolwiek robiłam. Może i umiałabym ustawić laser, ale później trzeba zgrać to wszystko z oprogramowaniem, ba, zorganizować optymalne oprogramowanie. Byłoby genialnie móc spróbować. Ale skutek nie jest pewny. Może dałabym radę, a może nie. Zatem o pracy należy zapomnieć. Niby wciąż jestem "na liście" gdyby nie znalazł się nikt lepszy, ale raz, ze na pewno się znajdzie, a dwa, wolę sama się z tej listy wymixować i zostawić raczej wrażenie uczciwej, niż nieudolnej.  Nic to. Za chwilę wyślę mój list z prośbą o staż do innych labów. W sumie, to

Myszy w Bijkeuken, przegląd piw

Obraz
Jakiś czas temu zobaczyłam pojedyncze mysie kupy w bijkeuken. Miałam sie tym zająć, ale... zapomniałam.  Kilka dni później weszłam znów do bijkeuken i zaleciało mi zapachem zwierzętarni. Ze swojego buta wytrzepałam trzy schowane tam, poobgryzane ziarenka Moyrackiej karmy. Na szczęście nie było tam kup, ale i tak wymieniłam wkładki. Oględziny ujawniły, że w workach z psią karmą są dziury. Miałam nieładne przeczucie, które częściowo się sprawdziło: w psich maskotkach, które trzymaliśmy w tekturowym pudle, nie znalazłam co prawda gniazda z młodymi (z resztą one popiskują, więc bym je usłyszała), ale maskotki były osikane i było w nich mnóstwo kup. Ewidentnie myszy miały tam noclegownię. Mało nie zwymiotowałam. Po wytrzepaniu, maskotki przeszły dwa cykle prania w wysokiej temperaturze. To samo musiałam zrobić z matą węchową i innymi brainworkowymi zabawkami. Niektórych uratować się nie udało. Tak samo, jak nowego drybeda, który był zbyt sztywny na pranie w pralce.  Musiałam umyć półki, pow

Impreza u pani ambasadorki

Obraz
Tabliczka w holu u pani ambasadorki :)  Było bardzo przyjemnie, kameralnie. Impreza odbywała się w ogromnym domu zajmowanym prez panią ambasadorkę. Zebrali się obywatele Barbadosu mieszkający w całej Belgii, z partnerami i partnerkami. Dzięki temu nie byliśmy jedynymi białymi w towarzystwie, choć Joshua wywołany na środek jako osoba działająca na rzecz Barbados (pracuje jako księgowy w ichnim rządowym biurze promocji turystyki) był jedynym nie-Bajanem i zaskoczeniem dla większości zebranych. Pani ambasadorka przy mikrofonie, obok osoby zatrudnione w ambasadzie i po prawej Joshua.  Przy tej okazji po raz pierwszy usłyszałam hymn Barbadosu. Musze przyznać, że brzmiał trochę dziwnie dla moich europejskich uszu.  Pani ambasadorka faktycznie jest niesamowicie miłą i ciepłą osobą. Od razu zapamiętała imiona wszystkich przedstawionych jej osób - wyczyn, do którego ja nie byłabym zdolna. Później kilka razy przychodziła zagadnąć, zapytać jak się bawimy, czy próbowaliśmy ponczu i ciasta. Był też