Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2023

Charlinkowy update

Obraz
Charlie kulał. Nie cały czas, ale wystarczyło, że pobiegał, poszalał i zaraz utykał na przednią łapę. Co bardziej niepokojące, raz na jedną, raz na drugą.  Dwa lata temu pojechaliśmy z nim do ortopedów do Kliniki uniwersyteckiej w Gent. Niedawno byliśmy znowu,  drugi raz z tym samym problemem i drugi raz kiedy objawy już minęły (bo na wizytę tam długo się czeka i Charliemu przechodziło. ) Drugi raz zostawiliśmy kupę kasy, żeby się dowiedzieć, że teraz nic mu nie jest i nie ma w sumie powodu, by coś miało mu być i że nic go nie boli. Jedyne, co ewentualnie zasugerowano, to tomografia szyi i przednich łap.  Oczywiście po jakimś czasie problem ponownie nawrócił. Zatem, już bez czekania, zabraliśmy Charliego do "zwykłego" weta tu, w okolicy. Ponieważ Charlie był zaaferowany "bo są inne pieski" i trochę  zestresowany "bo dogtor" i trochę się przej dojściem do kliniki rozchodził, znów nie bardzo było widać, że kuleje na przód, ale wet stwierdził coś, co już wcze

Modowe zawirowania i impreza u pani ambasadorki.

Obraz
Jakiś czas temu Joshua przeczytał gdzieś o analizie kolorystycznej i postanowił zafundować mi ją na prezent. Początkowo zupełnie nie byłam do tego przekonana, "bo przecież wiem jak się ubierać". Ale trochę o tym poczytałam i w końcu zaintrygowało mnie którą jesienią jestem. (Bo typy kolorystyczne nazywa się od pór roku i tego jakie kolory w jakiej porze dominują w przyrodzie.)  Wysłałam swoje fotki kolorystce.  Dostałam opis mojego typu urody, ciepłej jesieni, zdjęcia w ładnych, kolorystycznych ramkach i paletę kolorów, w których wyglądam najkorzystniej, z informacją czego absolutnie powinnam unikać. Zaczęłam się przyglądać i faktycznie zauważać różnicę.  Stwierdziłam, że faktycznie, to nie jest ściema! (W sumie, to ma to podstawy, bo choć dotyczy estetyki i naszej percepcji, to opiera się na fizyce).  Moje barwy są mocno kolorowe i intensywne, a ja przywykłam do szarości, brązów (te ostatnie na szczęście są w mojej palecie) i czerni. Ale faktycznie, w czerni wyglądam blado,

Paragraf - 22

Obraz
Radość była przedwczesna.  Okazało się, że mogą mnie w KU Leuven przyjąć na wolontariat, bo mam zbyt wysokie wykształcenie i zbyt duże doświadczenie. 1. Nie mogę znaleźć pracy bo mi brakuje kilku stosunkowo prostych umiejętności, które po prostu w Belgii są bardzo potrzebne. 2. Nie mogę się ich nauczyć, bo już umiem za dużo. Nie da się, nawet jeśli chcę te naukę odpracować, robiąc dla uczącego mnie to, co umiem najlepiej i nie wziąć za to ani grosza. Nie da się tu powiedzieć już nic więcej. 

Bonsai z jałowca

Obraz
Na pewno już kiedyś wspomniałam, że dołączyliśmy do belgijskiej asocjacji bonsai. Joshua jest zachwycony. Ciężko, żeby nie był: za niewielką w sumie kasę ma kogoś ze znacznie szerszą wiedzą i większym doświadczeniem do pomocy. Normalnie takie rzeczy tylko na (znacznie droższych i zaledwie kilkudniowych) warsztatach są.  Dla mnie to trochę mniej ekscytujące. No dobra, mało ekscytujące, bo początek zawsze jest fajny, a później szybko się nudzę. Ale przynajmniej mam gdzie wyjść i mogę się fajnie ubrać*. 😉  Joshua jest w naszej grupie jedną z bardziej zaawansowanych osób. Jest jeszcze jeden dość ogarnięty chłopak, ja ledwo wiem co robię, ale mam mnie kto uchronić przed głupotami, a dwóch pozostałych facetów to totalne świeżynki w temacie. Stale przynosili na spotkania jakieś cieniutkie badylki, z których tak naprawdę nic nie dało się zrobić. W końcu Stephané - nasz instruktor - wpadł na pomysł, że kupi dla każdego po jałowcu i wszyscy będziemy nad tymi jałowcami pracować razem. Kosztowało

Post zbiorczy na różne tematy

Obraz
Chwilę zeszło, a z powodów, które opisze poniżej, mam zaległości w pisaniu, więc wrzucam kilka tematów na raz.  Dwa tygodnie temu byli u nas na tydzień znajomi z Londynu, Jo i Justin. Super było ich gościć, fajnie było się wybrać na wspólne zwiedzanie. Fotka z wycieczki do Brukseli Przez ten tydzień był niezły cyrk z jedzeniem. Justin jest uczulony na gluten a Jo ma swoją przypadłość, tak czy inaczej jest na diecie ketogenicznej. Do tego ja, jako weganka z alergiami pokarmowymi. Mix nie do połączenia. Gotowanie/ przygotowywanie posiłków każdy robił oddzielnie, całe szczęście mam od taty opisane "pieczywo" "mięso" "warzywa" deski do krojenia, więc nie zanieczyszczaliśmy ich sobie wzajemnie (tak, to wystarcza by wywołać reakcję alergiczną). Poza tym Jo i Justin zrobili solidne zakupy tego, co sami mogą jeść. Oczywiście nie byli w stanie opróżnić wszystkich opakowań, a ponieważ lunche jedli podczas zwiedzania, w ogóle wszystkiego nie dojedli. 😆  Przez tydzie