Posty

Po długim czasie: o dojazdach do pracy i o pracy. I o Abbinku.

Obraz
Nie pisałam, ale naprawdę nie miałam kiedy.  Dojazdy do pracy mnie wykańczają. Łatwo powiedzieć "4 h w pociągu". Tak naprawdę to czekanie na kolejnych stacjach, bieganie po peronach, bo zawsze coś się spóźni i trzeba lecieć na przesiadkę... Do tego w każdą stronę od wyjścia z domu jest auto, dwa kolejne pociągi i koszmarny autobus. Nie ma więc tak, że sobie wygodnie usiądę i jadę.  Tak naprawdę, to docieram do pracy jeszcze w formie, mimo, ze musze wstać o dzikiej porze. Wychodzę w zasadzie świeża i prawie wypoczęta, a do domu docieram powłócząc nogami.  Ponieważ ro Belgia, nic nie jest takie jak powinno.  Już na wstępie synchronizacja połączeń jest do niczego. No dobra, jazda DO pracy jeszcze wychodzi nieźle. Pod warunkiem, że wszystko jest o czasie. Na czekanie schodzi mi wtedy łącznie jakieś 20 min, nie więcej. W 2h dojadę. Ale praktyka wygląda inaczej. A to pierwszy pociąg się spóźni (a S2 jest w stanie wygenerować 15 min. spóźnienia na półgodzinnej trasie) i na ...

Przesilenie

Obraz
 Z okazji zimowych wakacji - jak w Trince nazywamy święta (większośc to ateiści, Hayri jest muzułmaninem) - Trince jest zamknięte. Do 2 stycznia włącznie. O ile dobrze zrozumiałam to trzeciego przychodzimy tylko na imprezę (co jest logiczne, bo w jeden - jedyny piątek nikt nic nie zrobi.) Impreza ma być zrzutkowa - dania z różnych kultur. Pewnie zabiorę ruskie pierogi. Jest to trochę wbrew moim przekonaniom (bo ser), ale jak mają spróbować, niech mają coś naprawdę smacznego. Swoją drogą, trzeba zweganizować recepturę.  Wracając do wakacji z okazji przesilenia zimowego/świąt/cokolwiek kto obchodzi, korciło mnie, żeby się wybrać do Hiszpanii. Ale finansowo jeszcze się nie odbiliśmy, a na krótki wyjazd robić te kilkanaście godzin trasy z psami nie bardzo był sens. W okolicy wszędzie pada, więc pomyśleliśmy o polskim zachodnim wybrzeżu. Nawet zarezerwowaliśmy domek... ale właściciel nam odwołał rezerwację. Z tego wszystkiego zostaliśmy w domu.  Tyle z tego pożytku, że ja przy...

Trince

Obraz
 Już dwa tygodnie pracuję.  Tak po prawdzie, to się uczę, ale mi za to płacą. :)  Na razie ćwiczę transfekcję z nanocząstkami złota, żeby dojść do wprawy, poznać dokładnie protokoły i uzyskać precyzję dającą odpowiednią powtarzalność, zanim zacznę testować coś zupełnie, zupełnie nowego, czego jeszcze nikt nie próbował. Po prostu wyniki musza być tak wiarygodne, jak to możliwe.  Oprócz sensownej pensji dostaję jeszcze bony żywnościowe, o wartości cos około 7€, czyli mniej-więcej równowartość lunchu dziennie na specjalną kartę, eco checki, czyli na podobną kartę kasę do wykorzystania na zakupy w sklepach ogrodniczych. (250 € z eco checków z VUB szybko znalazło u nas zastosowanie) i mam opłacone przejazdy na trasie praca - dom, a to pewnie co najmniej 300€ miesięcznie.  Atmosfera w pracy jest taka, jakiej nigdzie i nigdy nie było. Powoli, spokojnie, bez pośpiechu i nacisku. Bez zostawania po godzinach (a raczej z tendencjami do wykopania mnie wcześniej "bo na noc n...

Praca

Obraz
Trochę zaniedbałam pisanie, ale sporo się dzieje. Kurs mnie rozkłada. Powiem to z całą stanowczością: niderlandzki jest trudny. Na drugim poziomie wszystko komplikuje się jeszcze bardziej. Sklecenie jednego zdania wymaga dwie minuty zastanawiania się jak to zrobić poprawnie.  Pytania tworzy się na trzy sposoby i tylko jeden zawsze jest poprawny. Zdania złożone to kolejny poziom wtajemniczenia. A na to dochodzą różne czasy, bezokoliczniki i wyrażenie rzeczy, które u nas wyraża się  przy pomocy jednego słowa, a w niderlandzkim - zmianą konstrukcji całego zdania na to wszystko czasowniki rozdzielne, które nie zawsze się rozdziela i trzeba wiedzieć gdzie ich poszczególne części umieścić w zdaniu.  Moje podejście do wkuwania jest niezmiennie olewackie, więc zawsze jestem do tyłu, a dzień przed "kolokwium" wkuwam wszystko hurtem. Teraz mieliśmy tydzień wakacji. Miałam wszystko ponadrabiać, ale... dostałam pracę! A to oznacza, że muszę przerwać kurs. Stwierdziłam więc, że będę n...

Jesień, Drugi poziom, nowe dane od optyka

Obraz
Zrobiło się chłodniej. Przez większą część czasu pada. Niby jest około 15C a ja marznę. Musieliśmy zacząć grzać w domu.  Josh znalazł ogłoszenie na 2dehande: do oddania pigwowiec japoński. Trzeba tylko go sobie wykopać. Dwumetrowy, więc wydawało się, że powinien mieć jakiś fajny pieniek. Niestety... Zamiast pnia są półtoracentymetrowe witki. Na bonsai się nie nadaje. Ale i tak go wzięliśmy. Josh nieźle się namęczył z wykopaniem. Na szczęście jego specjalistyczna łopata daje radę. Z braku odpowiednio ogromnej donicy na razie wkopaliśmy go w ogrodzie przed domem. Ale wiosną przeniesiemy go do donicy, bo wykopywanie jak znów zapuści długie korzenie nam się nie uśmiecha. No i może jednakspróbujemy zrobić z tego bonsai.  Odnośnie reszty drzewek, bougenvillea przekwitła, więc bardzo mocno ją przycięliśmy. Ponieważ nocami może być dla niej za zimno, postawiliśmy ją, razem z grewią, na półce pod lampą.  Zaczęłam niveau 2 kursu niderlandzkiego. Teraz już tylko 3 h dziennie. Na moj...

I po kursie...

Obraz
W środę i czwartek były egzaminy Nie poszło mi. O 98% mogłam sobie pomarzyć. Nie wiem jak oni robią skalę, bo 77% oceniane jest na bardzo dobrze, powyżej - doskonale. Chyba nie zdarza się, żeby kursanci zdawali bez błędów.  No tak czy inaczej z czytania mam ocenę doskonała, z pozostałych bardzo dobre. Być może pisanie wyciągnęłabym wyżej, ale naprawdę było mało czasu. Napisałam na styk, ale spisałam faktycznie całe półtorej strony.  Tu dowód na to, jak miło czuję się próbując mówić po niderlandzku we Flandrii.  Karteczka głosi: chętnie udzielimy wszelkiej pomocy W JĘZYKU NIDERLANDZKIM.  Któregoś dnia ulało się pracownikom poczty... Ja im się nie dziwię, mnie dosłownie trzepie  jak słyszę francuski.  Tak czy inaczej mam certyfikat. Znajomość języka na poziomie A2. Obiecuję sobie, że przez następne 6 tygodni zrobię kolejny poziom ale jakoś w to nie wierzę. Wiecie, jak jest z motywacją u ADHDowców.  Napisałam dziś do Pietera, mojego opiekuna z VDAB, że ch...