"Wakacje"/ Honden park / Suka weg / Badań pod soczewki ciąg dalszy

Mamy przymusowe wakacje. Siostra Josha ma swój urlop - jeden na dziesięć lat - kiedy przyjeżdża zobaczyć się z rodziną i znajomymi. Ponieważ mama Josha już nie jeździ, a rodzina jest trochę rozproszona, Joshua zaoferował się, ze przyjedzie i będzie robił za kierowcę. 
Jedyna wadą takich (z resztą każdych naszych) wakacji w Polsce jest to, że wracamy bardziej zmęczeni, niż wyjeżdżamy. Ale planujemy, że we wrześniu wynajmiemy campera i pojedziemy na dwa tygodnie do Szwajcarii. Tymczasem Joshua spotyka się z również dawno nie widzianymi krewnymi, a ja siedzę u swoich rodziców i zajmuję się Burkami. Odwiedzam (z umiarem) rodzinę, załatwiam wizyty lekarskie. Oprócz dentystki pójść do okulistki, bo prawe oko łzawi mi jak szalone, a okulista w Belgii nie doszukał się w nim nic poza blizną po infekcji. Okulistka w Polsce stwierdziła stan zapalny i zatkany kanalik łzowy, co wyjaśniałoby łzawienie. Zatem nie polecam okulisty w Sterrebeek. 


Jakiś czas temu na naszych spacerowych łąkach w Sterrebeek zaczęło się coś  dziać.  Przywykłam już, że kiedy w takim zapuszczonym na dziko miejscu pojawia się ciężki sprzęt, to jest to zły znak.  Nawet nie wiecie jaka byłam zaskoczona, kiedy dowiedziałam się, że tym co powstanie będzie psi park. Jeszcze większe było moje zaskoczenie, kiedy zaczęty pojawiać się płoty. Otóż ogrodzony teren nijak nie przypominał tego, co znam z Polski, o klaustrofobicznych "osiedlowych" shit parkach* z USA nawet nie wspominając. Płotek ciągnie się na prawie cała długość łąki! Jest gdzie pospacerować, jest gdzie poćwiczyć zostawanie na długim dystansie na komendę. Są poprzeczki do przeskakiwania i nawet słupki do slalomu jakby ktoś chciał, jest ławeczka dla właścicieli. Jak dla mnie mogłoby jeszcze być miejsce do kopania w ziemi, ale to już taka tam fanaberia. Poza tym ogrodzenia pojawiły się dwa. Zrobione są dwa osobne wybiegi, jeden dla dużych i jeden dla małych psów, co  można rozpoznać po wysokości na jakiej ustawione są poprzeczki 😄 
To również oceniam bardzo na plus.








Hodennpark nie jest jakoś wybitnie oblegany, na porannym spacerze udaje się nam tam wejść (i być samym), co w naszym przypadku jest niezbędne. 


"Weg" to fajne niderlandzie słówko, które oznacza drogę, ale może też być użyte w znaczeniu "z dala" lub "precz". I właśnie o to ostatnie znaczenie chodzi mi w tytule. 
Wychodzi na to, że po długim czasie w końcu dochodzę do siebie. 
😀
Suka w końcu się zwija. Czuję się lepiej, mam lepszy nastrój, więcej energii i co najważniejsze, moja pamięć krótkotrwała się poprawia. Nie wiem, czy po prostu nadszedł ten czas - przecież chorowałam ponad półtora roku - czy to nowe leki, ale jest wyraźnie lepiej. Będę nawet mogła podziękować za wizytę w klinice pamięci 27 lipca! Czekałam od stycznia, na szczęście nie będzie mi to już potrzebne. Ewidentnie problemem była depresja a nie jakieś inne zaburzenia w pracy mózgu. Mam co prawda wrażenie, że jeszcze nie jest normalnie, ale mój nowy (rewelacyjny) lekarz powiedział, że lek wciąż jeszcze rozwija swoje działanie i wciąż mogę spodziewać się poprawy. 

26 maja faktycznie miałam dodatkowe badania i przymiarki soczewek testowych. Wszystko zajęło prawie półtorej godziny. Dodatkowe badanie, przymiarki soczewek o różnych krzywiznach, obserwacja dystrybucji barwnika. Byłam trochę niepocieszona, bo nikt nie mówił mi co testują i jaki jest wynik i czułam się bardziej jak przedmiot badania, nie jak pacjentka, ale zniosłam to z godnością. Na koniec badaliśmy jeszcze raz moją wadę wzroku, sprawdzając moje oczy w założonych soczewkach testowych. Ma to uzasadnienie: otóż soczewki testowe same w sobie nie mają żadnej mocy i nie korygują wady wzroku jako takiej, ale dzięki temu, że mają idealnie sferyczny kształt, a pod nimi gromadzi się płyn łzowy, który wypełnia luźne przestrzenie, koryguje się astygmatyzm, zatem dobranie szkieł, w których widzę idealnie robi się trochę prostsze. 
Okazało się też, że z jakiegoś powodu soczewki nie chcą trzymać się idealnie na mojej rogówce i mają tendencję do zsuwania się. Dlatego nowe oprócz tego, że z lepiej dopasowaną krzywizną, będą tez trochę większe. Mam nadzieję, że to wystarczy i nie będzie trzeba zamawiać kolejnych. Zobaczymy po powrocie  wakacji.



* W West Lafayette psie parki przy osiedlach, niestety, służyły psom do załatwiania się, nie do zabawy.












Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Modowe zawirowania i impreza u pani ambasadorki.

Post zbiorczy na różne tematy

Szukania pracy ciąg dalszy