het is officieel

Wolne szybko się skończyło. Nie ruszyłam przez ten czas francuskiego ani kursu z pracy ze zwierzętami. Za to spałam do 9 (jak cudownie!), i robiłam różne rzeczy z serii domowej jak zmiana opon w samochodzie, która zakończyła się również zakupem nowego akumulatora.
W kolejnym tygodniu, już w nowym roku pojechałam zmienić olej, co zakończyło się zakupem nowej miski olejowej. Otóż mechanicy w tym kraju nie potrafią poradzić sobie z wyrobioną śrubą... I po prostu wymieniają całą miskę, za 360 euro. Nawet tego nie komentuję, bo i po co. Przy okazji okazało się, że trzeba sprawdzić jeszcze zawieszenie i wymienić jeszcze jeden element. Nie wiem co bo z tutejszymi ciężko się dogadać, ale mam nadzieję, ze nie będzie bardzo drogie.

Od powroty z Holandii zaczęłam bardziej dbać o kręgosłup, ale chyba za późno, bo oprócz lewej zaczęła i drętwieć prawa ręka, mięśnie na plecach napięły się jak kamień a nocyceptory zaczęły na poważnie walić impulsami. Po dwóch tygodniach bez większej poprawy i tak wylądowałam u lekarza. I tu kolejna niespodzianka. Nawet nie prosiłam, a dostałam skierowanie na MRI. (od internisty!) Doktór postanowił sprawdzić co w ciągu ostatnich 6 lat zmieniło się w moim kręgosłupie szyjnym. Szczerze mówiąc ja chętnie dowiedziałabym się co dzieje się w pozostałych odcinkach, bo wrażenia wcale nie są lepsze, ale z drugiej strony wiedza nic mi nie da. Po co się martwić?

30 grudnia było ostatnie w tym roku spotkanie grupy tropieniowej.
Po pierwsze: Minął półroczny okres próbny jaki dostaliśmy na pracę z Moyrakiem nad jej zachowaniem względem ludzi, po którym to miała zapaść decyzja co do naszego dalszego udziału w treningach i pracy grupy.
Wynik naszych starań bardzo wszystkich usatysfakcjonował i jesteśmy oficjalnie w Benelux Mantrailing Group!



po drugie Moyra jest cwaniactwem do potęgi i robi swoja inteligencją wrażenie nawet na naszych instruktorach, zaś niedoświadczoną przewodniczkę - czyli mnie - robi w konia.

Sporym problemem okazuje się być Moyracka alergia na gumę. Jak tu się pozbyć gumy z otoczenia?
Podczas tropienia Hilde zauważyła, że Moyra ma taki dziwny matowy pas sierści na grzbiecie wzdłuż kręgosłupa. Dokłdanie tak, jak układa się smycz kiedy idę za nią.
A smycz ma gumowe elementy, żeby nie ślizgała się w ręce. Kiedy wróciliśmy do domu matowy pasek sierści był prawie szary, ze skóry sypał się łupież... a w trakcie kąpieli ponad połowa sierści wypadła. Nie, nie podszerstek jak przy linieniu, z resztą tegoroczne linienie Moyra ma za sobą. wypadła ta długa, twarda sierść z góry grzbietu. Na szczęście nie cała. Trzeba się przyglądnąć, lub dotknąć żeby zauważyć, że jest mniej. Ale liczyć na to, że spuchnięty pysk to jednorazowy wypadek już nie ma co, a smyczy więcej nie użyję.
Teraz pozbywamy się gumy z otoczenia, ale nie jest to proste. Zabawki - ok. Ale wyleciała mata, którą mieliśmy w transporterze, żeby się kocyk na blasze nie ślizgał. Sam transporter miał gumopodobne łaczenia, ale zanim się go pozbyliśmy napisałam do producenta. Produkują Amerykanie, więc sprawa została potraktowana poważnie: dostałam maila od głównego konstruktora - ze Szwecji - z dokładnym opisem czym jest użyty tam materiał, jak ma się do gumy i lateksu, wyjaśnienie jak ma się to do alergii i że choć prawdopodobieństwo reakcji jest znikome, to nie zerowe. Powiem tak, VARIOCAGE ma u mnie ogromnego plusa. To jest podejście do klienta! Zero przekłamań, przeinaczeń, detale i dodatkowe wyjaśnienia, o które nie prosiłam (bo wiem) ale które potencjalnie mogą być bardzo przydatne. Widać, ze nad mailem siedziało kilka osób, transporter zostaje.
Bezpieczny powinien być również kaganiec, ale już gumowa uszczelka w bagażniku samochodowym  musi być czymś zasłaniana podczas wsiadania. Do furii doprowadziła mnie za to odpowiedź z biura producenta piłek (Liker). Piłki - choć na pierwszy rzut oka widać, że wykonane z innego polimeru wciąż mogą być gumą zanieczyszczone. Poza tym na temat polimeru nie wiem nic, a krzyżową reakcję alergiczna przy uczuleniu na gumę może wywołać banan lub awokado, więc poprosiłam o jakieś detale.  Jakiś rosyjskojęzyczny idiota odpisał mi, że to produkt wysokiej jakości i żebym się nie martwiła. NIE MARTWIŁA!? Kiedy zamocowana linka jest ewidentnie gumowana?
Niestety w biurze w Pensylwanii nikt nie odebrał, ale ja jeszcze sobie tam zadzwonię i powiem im co myślę o ich obsłudze klienta. Gdyby wysoka jakość zabezpieczała przed alergią przemysł farmaceutyczny byłby mocno do tyłu a ludzie nie umieraliby z powodu alergii.
O zwykłych domowych sprzętach z którymi Moyra nie ma kontaktu nie wspominam, bo to inna bajka. Ale co chwilę coś w jej najbliższym otoczeniu mnie zaskakuje. Właśnie zauważyłam, ze moje zimowe rękawiczki mają gumowe wstawki, żeby się nie ślizgały na kierownicy samochodu... To jakiś koszmar! Zwłaszcza, że pies nie powie mi, że dziwnie się czuje a ja mogę coś przegapić.

Poza tym wszystko biegnie normalnie. Mamy zimę (belgijską) czyli prawie codziennie pada deszcz. Dziś nie jest źle, bo jest ciepło, ale opady potrafią zaczynać się i kończyć 3 razy w ciągu godziny, I tak praktycznie codziennie.









Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Modowe zawirowania i impreza u pani ambasadorki.

Post zbiorczy na różne tematy

Szukania pracy ciąg dalszy