O wrześniowym zwiedzaniu - w fotograficznym skrócie.


Ostatnie tygodnie były zawalone pracą. Poza tym zaraz po wizycie rodziców się rozchorowałam.  Z tego wszystkiego nawet nie pomyślałam o blogu, a co dopiero o pisaniu. Teraz spróbuję nadrobić zaległości, przynajmniej te w fotkach. Szczegółowe opisy odpuszczę bo i tak wiem, że fotki fajniejsze. No to jedziemy

Na początek Bouillon. Małe, przeuroczo położone miasteczko w Ardenach. Bouillon ma swój zamek - o wiele mniejszy, niż cytadela w Namur, ale warto było go zwiedzić. Niestety nie wpuszczają tam z psami, więc ja i Moyrak musiałyśmy poczekać przed bramą. 


Moyra próbowała zaprzyjaźnić się z lokalną owcą, ale jakoś nie znalazły wspólnych zainteresowań. A może po prostu owca nie podzielała Moyrackich.

Tu uroczy Bouillońcki zakątek.

To zdjęcie miało być groźbą, ale ta nie zrobiła na Moyraku wrażenia, przynajmniej nie na tyle, żeby poprawić jej zachowanie.

Widok nad rzeką otaczającą miasto.

I widok na Bouillon z wieży widokowej, do której prowadzi gruntowa droga przez las. (Most ze zdjęcia wyżej jest po prawej, w połowie wysokości zdjęcia.


Dinant - kolejne niesamowite miasteczko, zbudowane pomiędzy skałami. Fotka ulicy i skał odrapanych przez samochody kierowców, którym wydawało się, że jadą środkiem  już była w poprzednim poście.
Więc tu zaczniemy od widoków z lokalnej cytadeli.


W cytadeli jest muzeum, które można zwiedzić z psami... Ale psu nie podobały się ciasne wąskie tunele pod ziemią. Tu fotka w jednej z sal, w której czuła się w miarę swobodnie. Po tym jak już oszczekała woskową figurę.

Tu już skały Dinant z dołu - widok na lokalną katedrę. 


 A tu już seria z ogrodów.




I zepsuta fontanna, która nie tryskała wysoko i fajnie się jej piło. Moyra nie potrafi się oprzeć cieknącej wodzie.


Oczywiście były i spacery po Namur. 







Ogólnie wizyta rodziców zleciała szybko. W końcu tydzień to nie tak długo. Każdego dnia coś się działo, a i tak nie wszystkie pomysły zdążyliśmy zrealizować. Zostaną na następny raz.  




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Modowe zawirowania i impreza u pani ambasadorki.

Post zbiorczy na różne tematy

Szukania pracy ciąg dalszy