Belgijska biurokracja.

W sierpniu oficjalnie zaczęłam pracę nad swoim projektem. Niestety tylko oficjalnie. Póki co kończę zaczynać pierwszy projekt: Wciąż męczę się z syntezą nanocząstek: umiem już zrobić większe lub mniejsze, co prawda rozrzut wielkości miewam od 10 do 100 nm, ale większość cząstek lokuje się ładnie w okolicy 50 - 60.
Niestety kiedy dochodzi do etapu dodania im reaktywnej otoczki coś się psuje. Prawopodobnie reakcja nie jest zbyt wydajna i nanocząstki nie powlekają się, a później sklejają się ze sobą przestając być nanocząstkami. Pewnie za kolejne dwa miesiące mogłabym mieć działający układ. Ale ponieważ nie mam tych dwóch miesięcy, zajmie się tym ktoś inny. Życzę mu powodzenia. 
Już wiem, czemu Gosia i Dominika miały taki ubaw, jak powiedziałam "nanocząstki". 

Tymczasem ja dostałam do wypełniania kolejne tabelki! 
Otóż każdego dnia muszę napisać ile godzin i nad czym pracowałam. Nie wystarcza zeszyt z opisami i wynikami doświadczeń, nie wystarczy, że dodatkowo każdy eksperyment niemal identycznie jest opisywany w książce procedur (konjugacja - ksiażka konjugacji,  pomiar CPS - książka pomiarów CPS, akcelerator - książka akceleratora). Otóż nie. Musi być dodatkowa tabelka! Co jeszcze zabawniejsze, nie wolno nic do nich wpisywać w dni wolne od pracy. To już zaburza sens wypełniania i wprowadza sporą kreatywność. Dodatkowo ma wychodzić nie mniej niż 38 h tygodniowo. Może być więcej, więc tu jest jakaś szansa na realne wpisy. Jakoś nigdy nie udaje mi się skończyć i wyjść przed czasem. Nawet kiedy chcę i nawet pomimo to, że nie korzystam z przerwy na lunch. (No dobra, udało się w tamtym tygodniu, ale to tylko dlatego, że nie było prądu, a później leżały serwery i nie było jak  dostać się do danych.)
Do tego muszę dołożyć opis wykonanych zadań. Na razie w ogóle nie umiem sobie tego wyobrazić. Podobno tabelka daje podstawę do wypłaty wynagrodzenia. Ale nie wynikają z niej żadne nadgodziny, a ludzie z z działu księgowości za nic nie ogarną ile można optymalizować syntezę nanocząstek, nie dojdą do tego czy zajęło to racjonalną, czy absurdalną ilość czasu, a bardziej szczegółowego opisu w ogóle nie zrozumieją.  No więc... po co? 

Tymczasem bank już prawie dwa tygodnie trawi mój wniosek o kartę kredytową, a limit o jaki poprosiłam to nawet nie 2/3 miesięcznego wpływu na konto. Ciekawe w ile tabelek musieli wklepać dostarczone dane?
Nie przysłali też karty dla Joshuy, a czekamy na nią już conajmniej 3 tygodnie. Słowo "kpina" samo się nasuwa.
Ja wiem, zostałam rozpuszczona przez PFCU w USA, gdzie kartę wydawali od ręki, z plastikiem włącznie. Można bylo wybrac sobie obrazek, oni drukowali dane i już. Ale nawet jeśli weźmiemy poprawke na biurokracje i wszystko inne, to jednak dwa tygodnie czekania na decyzję to jest lekkie przegięcie. Przecież to im powinno zależeć na sprzedazy własnych usług!

Dziś mam w ogóle dzień na "nie" i wszystko mnie wkurza. Od ludzi z papierosami na ulicy począwszy, po nanocząstki, które zrobiły się za małe.
Dlatego nie będę więcej pisać, tylko wrzucę zdjęcia. Tym razem Bouge, czyli Namur od północy. W sumie jeszcze Namur, ale nazwane inaczej. Do tej pory nie wiem czy to dzielnica, czy osobne miasto.

Tu typowa trasa z wieczornego spaceru.  




Nareszcie ciut inna zabudowa: pojedyncze domki (choć nie zawsze), kawałki trawników i wyjścia z domów lekko cofnięte, a nie jak u nas: prosto na metrowy chodnik z ryzykiem zderzenia się z przechodniem.
 
Druga, podobna trasa z wczoraj. Niestety chodniki śladowe, a początkowe podejście mało spacerowe. Doszlismy do wniosku, że mieszkające tam dzieciaki na rowerkach tak średnio pojeżdżą. Albo podjazd jak diabli, albo taka tromizna w dół, że nie wiem czy bym dziecko na ulicę wypuściła.  





Na koniec mały update organizacyjny: 


Tak, to krzesła. Mamy stół w jadalni. 

A tu humorystycznie: Po próbie włamu (przecież nasza zdolniach potrzebowała tylko jednego dnia, zeby się nauczyc otwierać drzwi) już tylko siedzenie pod drzwiami: W tym pomieszczeniu są przechowywane psie pyszności: gryzaki, przysmaczki, a nawet karma, która wchodzi jak złoto: Moyrak czysci miske do spodu i wylizuje na błysk.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Modowe zawirowania i impreza u pani ambasadorki.

Post zbiorczy na różne tematy

Szukania pracy ciąg dalszy