O... kupowaniu zasłon. Tak, serio. Cały wpis tylko o tym.

Poniedziałek: 
Ja poszłam do pracy, Joshua na zakupy. Umówiliśmy się, że później pojedziemy do hipermarketu spróbować znaleźć jakieś drobiazgi do mieszkania: kosz na śmieci, narzutę na nasze łóżko, może w końcu zasłony? 
Wróciliśmy z narzutą na łóżko i nie planowaną, ale potrzebną matą do jogi. 
Znalazłam też tajską mieszankę zieleniny na patelnię, która tak mi podeszła kilka tygodni temu. Z radością zaserwowałam ją mężowi, ale ten po zjedzeniu stwierdził, że to jednak nie dla niego bo „za dużo trawy”. Zasłon brak. Wieczorami, żeby nie siedzieć jak na witrynie sklepowej, oświetleni żarówką zwisającą na kablu, zasłaniamy okna kartonami po meblach. 


Wtorek: 
Dalej nie mamy nic w największych oknach w la salle de sejour.  (Mniejsze mają przynajmniej coś na kształt firanek, niestety na wprost sofy są właśnie te duże okna. Próbujemy kupić zasłony, ale nie jest to proste. Częściowo jest to wina właścicieli mieszkania, którzy zamontowali taki rodzaj karniszy, że mało które zasłony pod nie podchodzą. Na zwykły drążek dałoby się coś wybrać, ale nie, tu są specjalne żabki, do których trzeba kupić haczyki, do których podchodzi tylko niewielka część z dostępnych zasłon. Ornella stwierdziła, że łatwiej jest wymienić karnisze niż znaleźć pasujące zasłony, ale trochę nie chce się nam wiercić (nie mamy oczywiście też wiertarki) i przekładać teraz i za dwa lata.
Znalazłam sklep gdzie wybór jest duży, zasłony szyte na miarę, ale ceny powalają. 
Okien jest sześć, wszystkie mają po niecałe 2 metry. Na każde okno dwie zasłony, gdyby liczyć z tych po 50 euro, to zasłony wyjdą drożej niż szafa. No bez jaj! 


Środa: 
Wciąż szukamy zasłon. Joshua zwiedził kolejne sklepy, po południu wybraliśmy się do poleconego przez naszą agentkę nieruchomości Leen Bakker. Może i coś by tam było, ale długość 2,5 m to za mało na nasze okna. 
Zaczynam mieć dość. Myślałam nawet żeby jednak wrócić do tego sklepu z zasłonami na zamówienie, ale wybór materiałów jest beznadziejny. Za taką kasę to jednak chciałabym coś lepszego, a tam kilka kolorów na krzyż, dwa rodzaje materiału.

Owszem, z tych drogich byłoby co wybierać. Tylko nie bardzo mam ochotę zostawiać komuś później drogie, wypaśne zasłony, które gdzie indziej znów nie podejdą.

I jak pomyślę, że po drugiej stronie oceanu mają Kohls, który jest wyposażony we wszystko od naczyń i robotów kuchennych, przez ręczniki, pościel, odkurzacze, ubrania i buty po biżuterię... I to naprawdę dobrze wyposażony, z wyborem długości, kolorów i tak dalej, to aż mi się coś robi! A jak pomyślę o tamtejszych cenach, promocjach i zniżkach, to już w ogóle chce mi się płakać.
No dobra, w US początki też były trudne.
Też nie wiedziałam gdzie co i jak. Może z czasem tu też się odnajdziemy. 

Wieczorem szukałam na Ebayu. Nie dość że po francusku, to jeszcze wybór żaden. Wymiękam...

Czwartek: 


Mamy zasłony! Joshua nie wytrzymał nerwowo i pojechał do Ikei. 39,90 euro za parę, do wyboru aż trzy kolory. No dobra, może ciut więcej, ale albo we wzorki albo błyszczące. Przy okazji kupił jeszcze kilka drobiazgów, wszystkie bardzo potrzebne. Szczególnie dumny był z kosza na śmieci. Nie to nie żart, nie mogliśmy znaleźć takiego który zmieściłby się pod zlewem w szafce, tu w zwyczaju mają stosowanie koszy wolnostojących, wielkich i zajmujących cenne (w małej kuchni) miejsce. 
Wieczór spędziłam na prasowaniu i skracaniu zasłon. 
A jak! Albo 2,5m albo 3. Ale za to patent do skracania w postaci tasiemki z tworzywa, którą wtapia się w zagiętą na odpowiedniej długości zasłonę żelazkiem jest bardzo wygodny. 
Ponieważ musiałam jeszcze wieczorem popracować, skończyło się na przygotowaniu 4 zasłon na dwa najpilniej wymagające tego okna. Żegnajcie kartony, za to mam plan na dwa najbliższe wieczory. 

Piątek: 
Na jutro została już tylko druga, nie używana sypialnia. 
Jak niewiele czasami potrzeba do szczęścia…



Tak, są przydługie, ale w zestawie zwrócili uwagę, że pewnie się zbiegną w praniu, a producent napisał, że nawet do 4%. 
Ponieważ póki co opierają się na podłodzie, przypuszczam, że na pranie nie będą długo czekać. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Modowe zawirowania i impreza u pani ambasadorki.

Post zbiorczy na różne tematy

Szukania pracy ciąg dalszy