Noc w kablach

W końcu nadszedł dzień badania. Zgodnie z wytycznymi pojawiłam się w szpitalu o 14. Załatwiłam formalności (tym razem nie musiałam posiłkować się angielskim) i poszłam na górę. Dostałam całkiem fajny jednoosobowy pokoik. Zaraz później przyszła bardzo miła pielęgniarka, która kazała mi od razu założyć górę od piżamy, zaraz wróciła z komputerem uzupełnić dane i zmierzyć mi ciśnienie (okazało się, że mimo leków, które zażywam, ciśnienie trzyma się na poziome 115/75). A później zabrała się do przyklejania elektrod. Pod okiem dla wykrycia fazy snu REM (to ta, kiedy coś się człowiekowi śni, wtedy pojawiają się gwałtowne ruchy gałek ocznych), pod brodą, by sprawdzić, czy zgrzytam zębami. Ta na szyi jest od rejestracji chrapania. No i są te na czole i we włosach dla rejestracji fal mózgowych. To dlatego mam tę siatkę na głowie, żeby je przytrzymywała. Po tej operacji powiedziała, że mogę robić do wieczora co chcę. Najpierw zrobiłam sobie zdjęcie. 😂 WE ARE THE BORG...