Posty

Modowe zawirowania i impreza u Pani ambasadorki.

Obraz
Jakiś czas temu Joshua przeczytał gdzieś o analizie kolorystycznej i postanowił zafundować mi ją na prezent. Początkowo zupełnie nie byłam do tego przekonana, "bo przecież wiem jak się ubierać". Ale trochę o tym poczytałam i w końcu zaintrygowało mnie którą jesienią jestem. (Bo typy kolorystyczne nazywa się od pór roku i tego jakie kolory w jakiej porze dominują w przyrodzie.)  Wysłałam swoje fotki kolorystce.  Dostałam opis mojego typu urody, ciepłej jesieni, zdjęcia w ładnych, kolorystycznych ramkach i paletę kolorów, w których wyglądam najkorzystniej, z informacją czego absolutnie powinnam unikać. Zaczęłam się przyglądać i faktycznie zauważać różnicę.  Stwierdziłam, że faktycznie, to nie jest ściema! (W sumie, to ma to podstawy, bo choć dotyczy estetyki i naszej percepcji, to opiera się na fizyce).  Moje barwy są mocno kolorowe i intensywne, a ja przywykłam do szarości, brązów (te ostatnie na szczęście są w mojej palecie) i czerni. Ale faktycznie, w czerni wyglądam blado,

Paragraf - 22

Obraz
Radość była przedwczesna.  Okazało się, że mogą mnie w KU Leuven przyjąć na wolontariat, bo mam zbyt wysokie wykształcenie i zbyt duże doświadczenie. 1. Nie mogę znaleźć pracy bo mi brakuje kilku stosunkowo prostych umiejętności, które po prostu w Belgii są bardzo potrzebne. 2. Nie mogę się ich nauczyć, bo już umiem za dużo. Nie da się, nawet jeśli chcę te naukę odpracować, robiąc dla uczącego mnie to, co umiem najlepiej i nie wziąć za to ani grosza. Nie da się tu powiedzieć już nic więcej. 

Bonsai z jałowca

Obraz
Na pewno już kiedyś wspomniałam, że dołączyliśmy do belgijskiej asocjacji bonsai. Joshua jest zachwycony. Ciężko, żeby nie był: za niewielką w sumie kasę ma kogoś ze znacznie szerszą wiedzą i większym doświadczeniem do pomocy. Normalnie takie rzeczy tylko na (znacznie droższych i zaledwie kilkudniowych) warsztatach są.  Dla mnie to trochę mniej ekscytujące. No dobra, mało ekscytujące, bo początek zawsze jest fajny, a później szybko się nudzę. Ale przynajmniej mam gdzie wyjść i mogę się fajnie ubrać*. 😉  Joshua jest w naszej grupie jedną z bardziej zaawansowanych osób. Jest jeszcze jeden dość ogarnięty chłopak, ja ledwo wiem co robię, ale mam mnie kto uchronić przed głupotami, a dwóch pozostałych facetów to totalne świeżynki w temacie. Stale przynosili na spotkania jakieś cieniutkie badylki, z których tak naprawdę nic nie dało się zrobić. W końcu Stephané - nasz instruktor - wpadł na pomysł, że kupi dla każdego po jałowcu i wszyscy będziemy nad tymi jałowcami pracować razem. Kosztowało

Post zbiorczy na różne tematy

Obraz
Chwilę zeszło, a z powodów, które opisze poniżej, mam zaległości w pisaniu, więc wrzucam kilka tematów na raz.  Dwa tygodnie temu byli u nas na tydzień znajomi z Londynu, Jo i Justin. Super było ich gościć, fajnie było się wybrać na wspólne zwiedzanie. Fotka z wycieczki do Brukseli Przez ten tydzień był niezły cyrk z jedzeniem. Justin jest uczulony na gluten a Jo ma swoją przypadłość, tak czy inaczej jest na diecie ketogenicznej. Do tego ja, jako weganka z alergiami pokarmowymi. Mix nie do połączenia. Gotowanie/ przygotowywanie posiłków każdy robił oddzielnie, całe szczęście mam od taty opisane "pieczywo" "mięso" "warzywa" deski do krojenia, więc nie zanieczyszczaliśmy ich sobie wzajemnie (tak, to wystarcza by wywołać reakcję alergiczną). Poza tym Jo i Justin zrobili solidne zakupy tego, co sami mogą jeść. Oczywiście nie byli w stanie opróżnić wszystkich opakowań, a ponieważ lunche jedli podczas zwiedzania, w ogóle wszystkiego nie dojedli. 😆  Przez tydzie

Noc w kablach

Obraz
W końcu nadszedł dzień badania.  Zgodnie z wytycznymi pojawiłam się w szpitalu o 14. Załatwiłam formalności (tym razem nie musiałam posiłkować się angielskim) i poszłam na górę. Dostałam całkiem fajny jednoosobowy pokoik.  Zaraz później przyszła bardzo miła pielęgniarka, która kazała mi od razu założyć górę od piżamy, zaraz wróciła z komputerem uzupełnić dane i zmierzyć mi ciśnienie (okazało się, że mimo leków, które zażywam, ciśnienie trzyma się na  poziome 115/75). A później zabrała się do przyklejania elektrod. Pod okiem dla wykrycia fazy snu REM (to ta, kiedy coś się człowiekowi śni, wtedy pojawiają się gwałtowne ruchy gałek ocznych), pod brodą, by sprawdzić, czy zgrzytam zębami. Ta na szyi jest od rejestracji chrapania. No i są te na czole i we włosach dla rejestracji fal mózgowych. To dlatego mam tę siatkę na głowie, żeby je przytrzymywała.  Po tej operacji powiedziała, że mogę robić do wieczora co chcę.  Najpierw zrobiłam sobie zdjęcie. 😂 WE ARE THE BORG. YOU WILL BE ASSIMILATE

Abigail - część druga

Obraz
Skoro o niej piszę, to pewnie się już domyślacie. 😉 Abbie nadal jest u nas. No jest i nigdzie się nie wybiera. Nikt się po nią nie zgłosił. Próbowaliśmy znaleźć jej nowy dom, ale... jedna pani która przyszła, powiedziała, że Abbie jest brzydka i że jej nie chce. Szaro-żółty psiak o budowie przypominającej parówkę, z wysuniętą żuchwą, krzywymi i mocno niekompletnymi ząbkami, dodatkowymi - szóstymi, ponadplanowymi pazurkami na tylnych łapkach rozgościł się na posłanku przy kwietniku. Czasami w dzień układa się też na Moyrackim łóżeczku (późnym wieczorem na łóżeczko idzie jednak Moyra).  Całe dni Abbie przesypia, aktywna jest tylko na czas spaceru, który lubi tak bardzo, że próbuje oszukiwać, że jeszcze nie była na spacerze i pcha się pod drzwi drugi raz "a nóż, widelec, mnie jeszcze zabiorą?". W nocy spokojnie śpi w salonie, choć bezczelnie pcha się na sofę, zostawiając na niej duże ilości sierści, bo wyczesanie żółtego pieska to nie lada wyzwanie i potrzeba do niego dwóch osó

O ADHD, czyli chyba największy szok w moim życiu.

Obraz
Pisałam już o mojej depresji. O tym, jak Suka od 22 lat ciągle wraca i utrudnia mi życie, o tym, jak 10 kolejnych antydepresantów nie zadziałało... I o tym, że w końcu trafiłam do genialnego lekarza, który przepisał i nowy lek o innym mechanizmie działania, który chyba się sprawdził. Lekarza mam naprawdę genialnego. Poleciłam go trzem kolejnym osobom, wszyscy są po prostu zachwyceni. Trafiłam na niego, kiedy oświadczyłam, że gdzieś mam leczenie, ze to nic nie daje i szkoda czasu i kasy na psychiatrę, lek aktywizujący może mi wypisywać lekarka ogólna, nie chcę słyszeć o antydepresantach, bo to i tak na mnie nie działa, no chyba, że ktoś zaproponuje mi coś ketaminopodobnego, co działa zupełnie, zupełnie inaczej, albo elektrowstrząsy. Na to, niezawodny jak zawsze Jakub Z-N, stwierdził, że przecież są w zasięgu naszych znajomości naprawdę genialni lekarze i żeby jednak spróbować przez znajomych znaleźć kogoś kto naprawdę pomyśli jak mi pomóc, a nie walnie pierwszym lekiem, który przyjdzie