Stare nowe 125ccm w Belgii czyli powrót na prawie dwa kółka - spóźniony wpis Joshuy, który jakoś się nie opublikował.
Na zakupach: Ze względu na zmianę biura wydłuża mi się zasadniczo dojazd na roboty - dodatkowy przystanek metrem, a potem kolejny kawałek 10 czy 15min tramwajką, na którą trzeba jeszcze poczekać; w efekcie może mi to zająć i godzinę, albo dłużej. A to już zdecydowanie za dużo, żeby tak codziennie psy traktować - blisko 10h siedzenia bez uprawnień na siku. Biorąc pod uwagę, że pogoda sporadycznie jedynie obejmuje takie sensacje jak śnieg i lód, a i deszcze częściej siąpią niż grubo leją, wszelkie rowery czy mopedy zdają się dobrym wyborem. Nie wiedzieć czemu jednak o ile rowerów trochę jeździ, nawet zimą, o tyle skuterów czy motocykli jest zaskakująco mało. Ale przecież można. No, to kupujemy. Po wstępnych analizach, które zrobiłem jeszcze ze 2 czy 3 lata temu, wyszło mi że ze względu na kiepskie często drogi - zwłaszcza w mieście gdzie spotyka się i kostkę, i tory tramwajowe, i dzikie łaty nakładane garbami, a do tego liście, śmieci - dobrym pomysłem będzie trzykołowiec, stabilnie...