tag:blogger.com,1999:blog-43954818653389929542024-03-25T00:32:00.663+01:00Piwo i czekoladkiUnknownnoreply@blogger.comBlogger159125tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-91871287775025178412024-02-12T00:30:00.004+01:002024-02-12T00:33:41.086+01:00O tym, jak w sklepach zabrakło jedzenia i mały update.<p>Protest rolników zaczął się od najazdu na centrum Brukseli. Jak zwykle musiała być zadyma, wiejskie bydło zablokowało drogi, rzucało jajkami i paliło cokolwiek im wpadło w łapy.</p><p><br /></p><p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjy7FiQPoKVE7nKZQauBqUSrLTviF-F22kq0ojTU5YX0Ux7UD7l9B1YZenv2lenK0BRA35_DcH-VrF0mOt-xm0da0EfPuSBnJCNxbSZumFrCz-GPX7UHO6hZfr_RT9BWbYB5D7yc4HOcmoMDeZN1sl8NOeAo_9HVxHidZTCrxJtV1y5Jqu4tTTYvfKJkoi5/s1974/20240201_094416.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1480" data-original-width="1974" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjy7FiQPoKVE7nKZQauBqUSrLTviF-F22kq0ojTU5YX0Ux7UD7l9B1YZenv2lenK0BRA35_DcH-VrF0mOt-xm0da0EfPuSBnJCNxbSZumFrCz-GPX7UHO6hZfr_RT9BWbYB5D7yc4HOcmoMDeZN1sl8NOeAo_9HVxHidZTCrxJtV1y5Jqu4tTTYvfKJkoi5/w640-h480/20240201_094416.jpg" width="640" /></a></p><p><br /></p><p style="text-align: justify;">Szczerze mówiąc, jak bardzo jestem za demokracją, oraz za prawem do protestowania, to za takie akcje karałabym bez litości. Naprawdę, nie tak trudno ustalić kto palił opony i po fakcie, kiedy już nie będzie groźby rozróby, wyciągnąć konsekwencje? Jeden z drugim zabuli gigantyczną karę, to następnym się odechce. Protest? Spoko, ale na cywilizowanych zasadach. Przecież tam chodzą, pracują, a dalej także mieszkają ludzie, a ci używają broni masowego rażenia, bo im się coś nie podoba. Przecież te kłęby czarnego gryzącego dymu unosiły się nad miastem przez długie godziny. </p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUAMl4OrVzQx8LkMPE6Sdoyuxdyuk5Ga6T9mGqlreJ9kVCzRU1NMgJb_etMUPt2Wi4Osp4VXUfsS1tSjdkyiaU1qqdZPyoqP_HvQ6KBEOCFx1HWgBLaShyphenhyphenKQnt2bS5ywSzhDALS4Adquy4Cqlai_Dv0Z8Pl1HVBDd5d9hVoiVZswhpBLi7qGvQwktYl3ER/s1974/20240201_151742.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1480" data-original-width="1974" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUAMl4OrVzQx8LkMPE6Sdoyuxdyuk5Ga6T9mGqlreJ9kVCzRU1NMgJb_etMUPt2Wi4Osp4VXUfsS1tSjdkyiaU1qqdZPyoqP_HvQ6KBEOCFx1HWgBLaShyphenhyphenKQnt2bS5ywSzhDALS4Adquy4Cqlai_Dv0Z8Pl1HVBDd5d9hVoiVZswhpBLi7qGvQwktYl3ER/w640-h480/20240201_151742.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUhEJBxaJOaUiWOxME8upCZMXAwx1hhZNj3mvaJwFkbsdUmRN2lYLznYIBuYewrTJeTerpa3hFOCCnwqPGK-gLi0r7qagp4v_xRSHzjaR01QR2S2zV6xG1gI4gGvCPCjqZAx3hvPxGVMbuDaHt11XMsStHXMP3OvfnEl5YHpHRqAFXrWXjAraVavtW-zoC/s1480/20240201_093919.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1480" data-original-width="1110" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUhEJBxaJOaUiWOxME8upCZMXAwx1hhZNj3mvaJwFkbsdUmRN2lYLznYIBuYewrTJeTerpa3hFOCCnwqPGK-gLi0r7qagp4v_xRSHzjaR01QR2S2zV6xG1gI4gGvCPCjqZAx3hvPxGVMbuDaHt11XMsStHXMP3OvfnEl5YHpHRqAFXrWXjAraVavtW-zoC/w480-h640/20240201_093919.jpg" width="480" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUgXh9GYvXdOEudoovzj19X0IAte8VHDHgP9L3m6iCfDYhomAKJcrx-TcM3NA0VbK-edY2628muxaAaxm6UhlICQlzkwQay1TUJUHLYO-48x-8DvOseYtM1WC1NIrpQcn63Q-m6gJi0c2f97_Xk3IwVPIzIYS4eMFXYj6frayoP0-M3v6ifRucpI6Bx82a/s1974/20240201_093902.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1480" data-original-width="1974" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUgXh9GYvXdOEudoovzj19X0IAte8VHDHgP9L3m6iCfDYhomAKJcrx-TcM3NA0VbK-edY2628muxaAaxm6UhlICQlzkwQay1TUJUHLYO-48x-8DvOseYtM1WC1NIrpQcn63Q-m6gJi0c2f97_Xk3IwVPIzIYS4eMFXYj6frayoP0-M3v6ifRucpI6Bx82a/w640-h480/20240201_093902.jpg" width="640" /></a></div><br /><p></p><p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhg0xE883OfFd734PN6KVoFErY_8PGKIFD24atf0_XH5y2t7kNoaM0MLema_gC9NvM5isNL7sbZLSQwudTdlslod_-XdSVxfEMaAXxrkHjoQ1hdENsINJjK8tiUfu-3FRtnJNo9itAUdRswEq0j2k3m-pl-AU4cxhw01kRDSf4S3T6n7yYhVf5oOXgPd0oe/s1974/20240201_151916.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1480" data-original-width="1974" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhg0xE883OfFd734PN6KVoFErY_8PGKIFD24atf0_XH5y2t7kNoaM0MLema_gC9NvM5isNL7sbZLSQwudTdlslod_-XdSVxfEMaAXxrkHjoQ1hdENsINJjK8tiUfu-3FRtnJNo9itAUdRswEq0j2k3m-pl-AU4cxhw01kRDSf4S3T6n7yYhVf5oOXgPd0oe/w640-h480/20240201_151916.jpg" width="640" /></a></p><p><br /></p><p>W pewnym momencie działania rolników przybrały formę terroryzmu wewnętrznego, bo ciężko inaczej nazwać blokowanie centrów dystrybucji żywności. W niektórych sklepach półki wyglądały w sobotę tak jak w naszym Colryucie.</p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPqLI8Kj0G0triUzAwDs6t2PQMTxx7M_BYqGRcE4uWbswLSvejPVgLjJj1nBeG8czFXLIpeYW-CdJYPLRpcFX2_zSPjQDMPuBBq4XnRw1hSeifOF3ay3z-q4DS2Y4kgJS5g1PS-JFLtGVHtiawxd6e9irRoV54uQ7D3gMc8dJ4Edqxf-oSRNGWNNN6qwU-/s2016/WhatsApp%20Image%202024-02-03%20at%2015.52.37.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1512" data-original-width="2016" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPqLI8Kj0G0triUzAwDs6t2PQMTxx7M_BYqGRcE4uWbswLSvejPVgLjJj1nBeG8czFXLIpeYW-CdJYPLRpcFX2_zSPjQDMPuBBq4XnRw1hSeifOF3ay3z-q4DS2Y4kgJS5g1PS-JFLtGVHtiawxd6e9irRoV54uQ7D3gMc8dJ4Edqxf-oSRNGWNNN6qwU-/w640-h480/WhatsApp%20Image%202024-02-03%20at%2015.52.37.jpeg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Zero, dosłownie zero świeżyzny, wyczyszczone lodówki, j<span style="text-align: left;">ak to zwykle przy pustych półkach bywa, ludzie trochę spanikowali, bo nie było też papieru toaletowego. </span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span style="text-align: left;">Na szczęście zakupy spożywki w Lidlu poszły już lepiej. Niby od czasu pierwszej fali omicronu mamy w garażu zapasy jedzenia na tydzień ale jednak normalnie wcina się u nas głównie świeże (i puszkowane) produkty roślinne. Bardzo się nie przejęliśmy, od czasu przed falą pierwszego omicronu mamy w garażu zapas jedzenia na tydzień. Ale j</span>eśli rolnicy chcieli wkurzyć społeczeństwo i mieć wszystkich przeciwko sobie, to powiedziałabym, że im całkiem nieźle wyszło. </div><p style="text-align: justify;">Ciekawe, co będzie dalej. Osobiście zaś uważam, że priorytetem powinno być wprowadzenie w Europie GMO: Odmian odpornych na suszę, odmian BT, które nie wymagają środków owadobójczych i Roundup Ready, które pozwalają bardzo mocno ograniczyć sumaryczną ilość używanych herbicydów. </p><p style="text-align: justify;">Kolejna kwestia to nieuginanie się w kwestiach środowiskowych. Absurdem jest jęk na zmiany klimatu i wynikające z tego straty i jednoczesne żądanie zgody na dewastowanie środowiska jeszcze bardziej. Kwestie ekonomiczne, importy i eksporty są niemal be znaczenia przy tym jak ważne jest ratowanie świata jaki mamy. Produkcja nawozów to gigantyczne emisje dwutlenku węgla. Uprawa z ich stosowaniem zmienia kompozycję gleby i demoluje bioróżnorodność (przypominam, trwa wielkie wymieranie), a zanieczyszczenie wód nawozami spływającymi z pól powoduje istna demolkę w naszych wodach: od rzek przez jeziora aż po morza i oceany na gigantyczną skalę. To się musi skończyć. Ale odchodząc od tego, co logiczne, ciekawi mnie co będzie dalej. Strajki i protesty w Belgii to niemal rozrywka narodowa. Nie ma chyba tygodnia by ktoś gdzieś nie strajkował.</p><p style="text-align: justify;">Jak przy klimacie jesteśmy, to tylko jeszcze napiszę, że mimo trzymania pod dachem by odciąć część światła wiśnia wczesna i pięciornik nie wytrzymały. Pięciornik zaczyna się zielenić, a wiśnia otwiera kwiaty. Liście i kwiaty pojawiają się też na okolicznych żywopłotach, a wiśnie, które mijamy w drodze na dworzec kwitną na całego już któryś tydzień.</p><p style="text-align: justify;">Tymczasem wyskoczył inny "ciekawy" temat. Broń drukowana na drukarkach 3D i Leuven. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlPH9P8rMUkNQwBH-0Mg2XNuopxcRmNfjmY-s4sPbQgrAwqMnofee0CsckAhHc2N2x0d9Igdm_ZFHM9qeUmp6LQqh3YtKUlpiXvWpyNQwgXcUsFu2ZRdfYqKVmkpEJxpBPW4R42Vt5FjD9K-7Ar2SPNYfS11V3K6YK8Uq7_Dd4W8y2lNGyYeLYQ6ptE1Bp/s702/Screenshot%202024-02-06%20at%2014.13.23.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="702" data-original-width="652" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlPH9P8rMUkNQwBH-0Mg2XNuopxcRmNfjmY-s4sPbQgrAwqMnofee0CsckAhHc2N2x0d9Igdm_ZFHM9qeUmp6LQqh3YtKUlpiXvWpyNQwgXcUsFu2ZRdfYqKVmkpEJxpBPW4R42Vt5FjD9K-7Ar2SPNYfS11V3K6YK8Uq7_Dd4W8y2lNGyYeLYQ6ptE1Bp/w592-h640/Screenshot%202024-02-06%20at%2014.13.23.png" width="592" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Chwilami zastanawiam się: Czy świat zawsze był tak paskudnym miejscem do życia i czy naprawdę nie powinniśmy czym prędzej wyginąć. Każda technologia, wszystko co tworzymy ostatecznie służy do robienia krzywdy innym ludziom. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Mam poważny problem z akceptacją świata takiego, jakim jest. </div><p></p><p style="text-align: justify;">Tymczasem u nas: Moyra wciąż jest na ostrej diecie. Biedusia. Wczoraj przyszły smaczki hipoalergiczne. Wpadła w amok. Chodziła wokół stołu, węszyła, bo nareszcie pojawiło się coś innego niż karma. Je te smaczki już kilka dni, a skora wciąż dobra. Cieszy mnie to. Kupiłam Burkom również witaminy, bo zaczęły żreć ziemię. Witaminy i mikroelementy w proszku, więc bez zbędnych substancji pomocniczych i kapsułek które też potrafią uczulać Moyraka. Charlie wylizuje michę do spodu, Moyra nieszczególnie. Musimy podawać jej te witaminy wymieszane z mokrą karmą hipoalergiczną. To już trzeci element jej diety, choć na razie wszystko jest oparte na częściowo hydrolizowanych białkach. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0_rXabLKwERAbExFiAVcF3oz5OcuWjPiHJmMtvRNqaXdj_FifYfnEWRq20SFjQJWgPOYttz6PtohTyyfmIbVBZMHAA_Y56vEKvMzwYnxIkNSXhslK0CsTlkjUMLfo7eyQYAW_918___hGpPWzxHp06Rc3OBxND7Aarfp3X_AQrECStR7kzARbkrVJxpSj/s4032/IMG_5074.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0_rXabLKwERAbExFiAVcF3oz5OcuWjPiHJmMtvRNqaXdj_FifYfnEWRq20SFjQJWgPOYttz6PtohTyyfmIbVBZMHAA_Y56vEKvMzwYnxIkNSXhslK0CsTlkjUMLfo7eyQYAW_918___hGpPWzxHp06Rc3OBxND7Aarfp3X_AQrECStR7kzARbkrVJxpSj/w640-h480/IMG_5074.jpeg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPr4klOLzfXhX63FmfYsccjVQG4Gwk3vrT2RdAEEoXMwLD8JIHUWWmZPwcDUepnyBv0bEco9ZUMFKVu8Dx4qQb22vpNswrkv2GtD1PIngfCpZGWI34TNzIobA8CQIhQTPJWB-NzSRgjMgVQfIz77g7iwjHWv_AO2vkVocEj46ch-phX0XomYruSTCouI94/s4032/IMG_5082.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPr4klOLzfXhX63FmfYsccjVQG4Gwk3vrT2RdAEEoXMwLD8JIHUWWmZPwcDUepnyBv0bEco9ZUMFKVu8Dx4qQb22vpNswrkv2GtD1PIngfCpZGWI34TNzIobA8CQIhQTPJWB-NzSRgjMgVQfIz77g7iwjHWv_AO2vkVocEj46ch-phX0XomYruSTCouI94/w640-h480/IMG_5082.jpeg" width="640" /></a></div><p><br /></p><p style="text-align: justify;">Abbie ma się dobrze, Charlie chyba też, tylko ja, ofiara losu, rozwaliłam sobie obydwie ręce. Rzuciła się na mnie budka trafo. Mniejsza jak się to stało, wpadłam na nią obudwoma rękami, a że ściany owej budki są bardzo szorstkie, zdarłam skórę i fragmenty tego, co znajduje się pod nią. Akurat szłam z psem na spacer, więc nie zadałam sobie trudu oglądania rąk, uznając, że to w sumie nie ważne, bo i tak nie wrócę zanim psisko nie załatwi swoich potrzeb. W końcu kupa to ważna sprawa. Dopiero, kiedy smycz zaczęła się dobić dziwna w dotyku zobaczyłam, że kapię krwią. </p><p style="text-align: justify;">Joshua, który wrócił ze spaceru z Charliem, kiedy ja już zajmowałam się robienie wstępnych opatrunków spytał... który pies rozciął łapę, bo zarówno droga do domu jak i korytarz są zaciapane. 😁 No tak, ja też na jego miejscu nie wpadłabym na to, że to zdolna żona rozwaliła obydwie ręce. </p><p style="text-align: justify;">Wypadek trochę utrudnia codzienne czynności. Z psów mogę wyprowadzić tylko Abbie, bo Burków nie utrzymam, ręce myję po kawałku, a kąpię się w nitrylowych rękawiczkach 😂 ale przy zdartej skórze na takiej powierzchni ciężko było zatamować krew i nie mam ochoty rozmiękczyć strupków ponownie. Chwała wynalazcy za silikonowe adhezyjne plasterki z porami. </p><p style="text-align: justify;">W sobotę wybraliśmy się - z mojej inicjatywy - poszukać drzewek bo miałam ochotę coś przyciąć. Wpadła nam w ręce poskręcana dziwacznie bougainvillea, krzaczor, który obfotografowałam na Barbadosie. Takiego klasycznego drzewka "lege artis" zrobić się z niej nie da, ale wykorzystując to, jaka jest może uda się osiągnąć coś ciekawego. </p><p style="text-align: justify;">Później znaleźliśmy jeszcze pierisa z solidnym, grubym pniem. Staliśmy chwilę zastanawiając się ile może kosztować i ile jesteśmy skłonni za niego dać. Okazało się, że pieris jest po taniości. Stał z resztą z boku, z innymi gatunkami roślin, chyba potraktowany już jako nieatrakcyjny "odpad". Oj, nie mogę się doczekać kiedy pokażemy do Stephanowi (w sumie mamy na niego pomysł, ale zawsze ktoś w klubie może mieć ciekawszy, a takiego pniaczka nie chcemy zmarnować :) </p><p style="text-align: justify;">Ostatnia, zabawna informacja, zaczęłam... próbować bawić się szydełkiem. Ja, która absolutnie się w tym nie widziałam, mało tego, która niedawno wyśmiała Josha, że wyskoczył z idiotycznym pomysłem... kupiłam szydełka, włóczkę i próbuję. </p><p style="text-align: justify;">Zdjęć nie zamieszczę, za duży obciach pokazać co robię. Ale może kiedyś będę w stanie wydziergać w miarę proste podkładki pod kubki? </p><p><br /></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><br /><p></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p> </p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-78012603759711327732024-02-01T00:54:00.004+01:002024-02-01T00:54:35.657+01:00Zima w belgii trwała od środy do piątku, psy zdrowieją, robimy bonsai, mam skierowanie do okulisty<p style="text-align: justify;">Dziś post trochę chaotyczny, ale pisze na różne tematy i jakoś mi się to nie chce ładnie posklejać. </p><p style="text-align: justify;">Śnieg zszedł w jeden dzień. Zrobiło się ciepło a i wiało jak diabli. Silny porywisty, ciepły wiatr był nawet skuteczniejszy w usuwaniu śniegu i suszeniu ziemi, niż halny. Na następny dzień nie było nawet błota! Skojarzenie z halnym było jednak bardzo silne i przypomniało mi się trochę dzieciństwo. 😏 Pogoda... nie wróciła do tego, co było, bo od kilku ładnych dni nie pada. Jest też względnie ciepło. (Co nie przeszkadza cholernemu piromanowi z 203 kopcić w kominku. A żeby POChP dostał!) </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Przyszły wyniki badań Smoków. Charlinu ma zdrową prostatę, Abbie na nowych lekach się nie drapie a Moyra... Z Moyrą na razie nie jesteśmy pewni. Póki co leczymy się dalej. Leczeniu towarzyszyły tortury (prawdziwe, nie pomówione, jak w polityce) i wykonane przez psich człowieków czyli nas. Otóż, Moyrak został wykąpany! Musieliśmy to zrobić, bo w jej sierści pełno było białego proszku, jakby mąki wykruszającej się ze skóry. Chcemy widzieć czy nastąpiła poprawa czy nie, więc musieliśmy to, co zalegało w sierści usunąć. Jakby tego było mało, kiedy już, już wydawało się psisku, że to koniec, natarłam ją jeszcze łagodzącą emulsją. I to ze spryskiwacza, a spryskiwaczy z jakiegoś powodu Moyra szczególnie nie lubi. Przez kolejne pół dnia była obrażona i patrzyła na nas spode łba. </p><p style="text-align: justify;">Na razie nie dostaje do jedzenia absolutnie nic więcej, niż hipoalergiczna karma. Ani smaczków z jagnięciny, ani jajek, ani jabłek ani nawet ogórków. Czeszemy się tylko metalowym grzebieniem, unikając szczotki, bo na niej jest coś, co może być gumą, a na gumę Moyra jest uczulona na 100%. Jeśli dobry stan skóry utrzyma się do końca lutego (a już schodzimy ze sterydów, więc niedługo wszystko się okaże), to zaczniemy powoli wprowadzać nowe rzeczy do jedzenia. Jeśli objaw wróci od razu, jeszcze na samej hipoalergicznej karmie, to będzie znaczyło, że z dużym prawdopodobieństwem wywołuje go jakiś alergen środowiskowy i sprawa będzie trudniejsza. </p><p style="text-align: justify;">Póki co, po pięciu dniach od kąpieli i jeszcze na końcowej niemal homeopatycznej dawce sterydu skóra jest czysta.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSk8fkFbBD5emx8qup_EJ1jdbXjCm37J0TQbQvEW0KoAPIdQhrDuPHrnEi8UNOFJEMipMLsaYXLiUGNRI6Zh56Mj7k1NwH1XA1kuDJa2E3Y5Yz-9hBLQBgYDefEHKdtSYFaiycwfNoPBalMX218sb4RJiGFHiplIPn1gBvnvkcSMH-s4r5cAmn3XpGdyFu/s4032/IMG_6385.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSk8fkFbBD5emx8qup_EJ1jdbXjCm37J0TQbQvEW0KoAPIdQhrDuPHrnEi8UNOFJEMipMLsaYXLiUGNRI6Zh56Mj7k1NwH1XA1kuDJa2E3Y5Yz-9hBLQBgYDefEHKdtSYFaiycwfNoPBalMX218sb4RJiGFHiplIPn1gBvnvkcSMH-s4r5cAmn3XpGdyFu/w640-h480/IMG_6385.jpeg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Powoli wróciliśmy do torturowania drzewek. Zima to dobry czas na robienie iglaków. W końcu zmobilizowaliśmy się i (na chwilę obecną) zakończyliśmy klubowy projekt z jałowcami. Z gęstych krzaczorów z gałązkami rosnącymi ku górze zostało tyle.</div><div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4S3cRgTioBRqr6FVfjUOalfZFDKzHD8I1SJ6uH1-KmwHIuh2IKucd2ZDdLqLepdGJlDZi1YCLQpdXzTBG7dEanEO_53O3XGK254PdMP8FKoVIwGZ-N-NJagP1YblXQNyebEFBPVt-XpYrVn-fV6qIcY12u80TmPwzN6R1tenO7B2yvqppfb9pWRorH6DK/s1480/20240121_180007.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1480" data-original-width="1110" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4S3cRgTioBRqr6FVfjUOalfZFDKzHD8I1SJ6uH1-KmwHIuh2IKucd2ZDdLqLepdGJlDZi1YCLQpdXzTBG7dEanEO_53O3XGK254PdMP8FKoVIwGZ-N-NJagP1YblXQNyebEFBPVt-XpYrVn-fV6qIcY12u80TmPwzN6R1tenO7B2yvqppfb9pWRorH6DK/w480-h640/20240121_180007.jpg" width="480" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Mój</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhY0Qvms1sw0v5EGs5Ms2TEMWmWMM7zmuykK0ieBZWydPNRQZXR-HME7x1wUBYGnS7WcK41uY1RKnCbP8PK5rpyGz82wbpSKE_5CgdDs7ylQavZOpy-s1FCEO2AXdS5waz2dMYOfmhPbWfHwZDFHCV7Z8wNHdOj4TpQ_AUno7b7WhUzz4S6haUwqIdCKTJf/s1480/20240127_114607.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1480" data-original-width="1110" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhY0Qvms1sw0v5EGs5Ms2TEMWmWMM7zmuykK0ieBZWydPNRQZXR-HME7x1wUBYGnS7WcK41uY1RKnCbP8PK5rpyGz82wbpSKE_5CgdDs7ylQavZOpy-s1FCEO2AXdS5waz2dMYOfmhPbWfHwZDFHCV7Z8wNHdOj4TpQ_AUno7b7WhUzz4S6haUwqIdCKTJf/w480-h640/20240127_114607.jpg" width="480" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Joshuy</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Następny etap będzie za rok, kiedy podrosną, wygoją ślady po cieciach i zdrewnieją im mniejsze gałązki. Będzie wtedy mnóstwo drutowania. Kiedyś mogą być całkiem fajne. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W niedzielne popołudnie katowaliśmy małą sosenkę, którą stylizujemy na sosnę, która rosła na Sokolicy zanim się połamała. Jest do tego idealna pod kątem ułożenia i rozstawu gałęzi. Będzie jak lustrzane i pomniejszone odbicie tamtej 😀. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Zrobiliśmy też dwa klony: moje "fukinagashi" i Joshuowy materiał, który w ramach pracy nad nim stracił połowę swojej masy i wygląda troche jak drzewko z plasteliny, a to dlatego, że na liściakach rany po cięciu zakleja się specjalna pastą, a on ma tych ran bardzo dużo i bardzo rozległych. Najgrubszą gałąź, rosnącą pod kątem trzeba było odpiłować, bo na cięcie była za gruba i oczyścić. Teraz będzie powoli zarastać pod pastą. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIc3xGXbzA7QCXuIIPs4c-qtJZg9fIaAa8sh_OwP41B7kLYJbiVjq4JBCVIDrKqc2AGFbaCKnZbBL5_BAr7Agpx_QAxzBqDhlK2eQeI8N4yDj6V5w4LXGQ0DIsXayDJs4bE09yGOS2nKXH2GENMEu8si7CoKYmZ65VtxAlPfJFMLj9DVCM0Ua6yy_6ceeL/s2048/WhatsApp%20Image%202024-02-01%20at%2000.31.17.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIc3xGXbzA7QCXuIIPs4c-qtJZg9fIaAa8sh_OwP41B7kLYJbiVjq4JBCVIDrKqc2AGFbaCKnZbBL5_BAr7Agpx_QAxzBqDhlK2eQeI8N4yDj6V5w4LXGQ0DIsXayDJs4bE09yGOS2nKXH2GENMEu8si7CoKYmZ65VtxAlPfJFMLj9DVCM0Ua6yy_6ceeL/w480-h640/WhatsApp%20Image%202024-02-01%20at%2000.31.17.jpeg" width="480" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Drzewko z plasteliny. Największe cięcia są z tyłu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div><div style="text-align: justify;">Do zrobienia jest jeszce nowa sosna Joshuy, przy której było w klubie mnóstwo oglądania i komentowania. Cała jej koncepcja została odwrócona do góry nogami, a raczej tył do przodu. Otóż normalnie każde drzewko ma front. Jest po prostu planowane tak, by idealnie wyglądać i prezentować się z jednej konkretnej strony. I to Joshuowe zostało na warsztatach jakoś mało logicznie ustawione. Joshua sam stwierdził, że mu to nie pasowało, ale nie kłócił się z bardziej doświadczonym instruktorem. W klubie, ze Stephanem zaplanowali nowy przód - "z tyłu drzewka" i drobne modyfikacje. Joshua dokładnie wszystko obfotografował i zanotował, będzie można działać. Oprócz tego omówiliśmy jak wykończyć część, która ma zostać "odłamana". Mam wrażenie, że większość iglaków robi sie na troche kalekie drzewka, które maja wyglądać jakby się połamały i później rosły dalej. Przynajmniej moja pierwsza sosna jest inna, choć też ma kilka gałęzi stylizowanych na odłamane. </div><div style="text-align: justify;">Ciekawe, co nam z tego nowego Joshuowego drzewka wyjdzie, ale nad nim spędzimy dużo czasu, więc musimy zaplanować cały dzień tylko na nie. :) </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWIF27V5idcSVxeei16SPp0YFyCdXhnDQtR080REGlnZ0hecYDhNimwf14bFU5b5ha0Xlud1qPqw99GjY0mvUXl4Ks6dahyphenhyphen9McssfLVYaEDlqDuv3aCaa8erPYPXEganvq1lh8Hm6rsytwRRQfRupQeCpmdxN-6b78mDzT1xLwUYJguUZvH-lZBmrt0LrZ/s2048/1.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWIF27V5idcSVxeei16SPp0YFyCdXhnDQtR080REGlnZ0hecYDhNimwf14bFU5b5ha0Xlud1qPqw99GjY0mvUXl4Ks6dahyphenhyphen9McssfLVYaEDlqDuv3aCaa8erPYPXEganvq1lh8Hm6rsytwRRQfRupQeCpmdxN-6b78mDzT1xLwUYJguUZvH-lZBmrt0LrZ/w480-h640/1.jpeg" width="480" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Ta górna chmura igieł wyleci, a pień zostanie wystylizowany na odłamany. Dalej rozwijana będzie ta boczna, podrutowana gałąź. </div><br /><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Moją sosenkę czeka "tylko" drutowanie i kolejne obniżanie gałęzi, bo trochę się podniosły.</div><div style="text-align: justify;">Za to tu - inny rodzaj jałowca, to będzie dopiero wyzwanie! Ale tak, ten materiał ma potencjał :) </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGPw3sgzF-4PqXI_9tiKF5ulYo4txRa7DdBBEUxld8yjsH4fgRGwA0cYSnj1fQyaMQSPSZFvOxoSLhdw2m4VCCYxZX4DwkEt3ltpjNPSd1Otmd-Pb1hm4DZ_Jw1qFvV5F2DOo2-KZ6EDAnjNdAiH0VhW0YNSPsG4E8j2flxHHj5O4_5ovPX0wVhLbClh8c/s2048/2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGPw3sgzF-4PqXI_9tiKF5ulYo4txRa7DdBBEUxld8yjsH4fgRGwA0cYSnj1fQyaMQSPSZFvOxoSLhdw2m4VCCYxZX4DwkEt3ltpjNPSd1Otmd-Pb1hm4DZ_Jw1qFvV5F2DOo2-KZ6EDAnjNdAiH0VhW0YNSPsG4E8j2flxHHj5O4_5ovPX0wVhLbClh8c/w480-h640/2.jpg" width="480" /></a></div><div style="text-align: center;">Jeszcze nawet koncep[cyjnie nad nim nie popracowaliśmy. Ciekawe co z tego wyjdzie :) </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">A, no i jest nasza pistacja, już po bardzo mocnym cięciu bo (prawie) ją ubiliśmy. Drzewko, które podobno woli podeschnąć niż mieć za mokro... prawdopodobnie dostawało za mało wody. Przy czym winna jest olewacka technika umieszczenia go w doniczce. Otóż, drzewko kupiliśmy zaledwie miesiąc temu, a u dostawcy zamiast drzewko przesadzić, jakiś geniusz wyjął je z jednej doniczki i umieścił w innej - większej, w starej bryle twardej ziemi, na którą i wokół której, nasypał luźnego podłoża, żeby fajnie wyglądało. I prawdopodobnie z owej bryły woda spływała w to właśnie luźne podłoże i odparowywala, a korzenie miały za sucho. Tak czy inaczej pistacji uschły wszystkie liście. Ale, żeby choć było widać, że schną! A, gdzie tam! Ich wygląd w ogóle się nie zmienił, nie straciły turgoru nie zmieniły koloru, nic! To ja przypadkiem o nie zahaczyłam i zorientowałam się, że są suche. Gdyby nie to drzewko mogło tak stać jeszcze długo. </div><div style="text-align: justify;">Usunęliśmy zatem te uschnięte (czyli wszystkie) liście, a drzewko solidnie przykroiliśmy, bo teraz biedne korzenie muszą pompować wodę w górę. W ten sposób bedzie im trochę łatwiej. </div><div style="text-align: justify;">Przy okazji tej pistacji i tak należało się solidne cięcie, bo - jak to drzewko za rozsądną kasę, była mocno zapuszczona, do większego cięcia. Tylko mieliśmy ją ścinać przez jakieś dwa lata po kawałku, a nie tak drastycznie.</div><div style="text-align: justify;">Po wszystkim umieściliśmy ją w szklarenkowym foliowym namiociku, dostaje wodę, jest naświetlana, a wczoraj włożyliśmy pod nią jeszcze matę grzewczą, by troche podnieść jej temperaturę. Temperatura podniosła się nieznacznie, ale już wilgotność na tyle atrakcyjnie, ze Joshua dostawił obok swojego fikusa. Czekamy. Mamy nadzieję, że pistacja puści nowe liście i dojdzie do siebie, choć nie mamy pewności, czy da radę. 20C to może być dla niej jednak zbyt chłodno, a szkoda by jej było. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Tymczasem moje oczekiwanie na zabieg przetykania kanalika łzowego posunęło się nieznacznie do przodu. A z kanalikiem było tak: Rok temu, moje łzawiące jak diabli oczy belgijski okulista zignorował, Dobrał mi moc soczewek i fajrant. O tym, że prawdopodobnie mam zatkany kanalik łzowy powiedziała mi dopiero okulistka w Polsce, do której poszłam na wakacjach, bo nie dawałam rady z tym łzawieniem. Wróciłam z tym do Belga, który uznał, że to bardzo prawdopodobne i skierował mnie do swojej koleżanki, która się w tym specjalizuje - do Brukseli. </div><div style="text-align: justify;">Jak już wspominałam, dojazd do owej lekarki jest masakrycznie trudny, a ona pierniczyła się z wizyty na wizytę. Byłam już trzy razy, tylko po to, żeby wyznaczyła czwartą, na omówienie zabiegu. Już wtedy powiedziałam jej, że chcę zabieg w Leuven, bo jest znacznie bliżej i jest to dla mnie o wiele prostsze do zorganizowania. Nie będzie mi się chciało z pociętą (nawet tylko trochę) twarzą pchać niewiadomo jak daleko pociągami, autobusami i pieron wie czym jeszcze. Okulistka nic na to nie odpowiedziała, ale kazała wrócić za tydzień. Nigdy się nie zebrałam. Próbowałam chyba trzy razy i zawsze rezygnowałam. Po prostu mnie ten dojazd przerażał. Ostatecznie doszłam do wniosku, że nie ma sensu się do niej pchać, że lepiej, jeśli od razu skieruje mnie do szpitala. Recepcjonistka kazała napisać maila. Napisałam, grzecznie poprosiłam. A ta mi na to, że nie ma jak, bo nikogo tam nie zna. </div><div style="text-align: justify;">No to ja jeszcze raz tłumaczę, że nie musi znać, że ja nie chcę kolejnej konsultacji z jakimś jej kolegą, tylko papier, że zdiagnozowała to i to, żeby mnie tam przyjęli i zrobili co trzeba. Przecież nie ma konieczności robienia tego po znajomości. Odniosłam przy tym wrażenie, że lekarze w Belgii nabijają sobie niepotrzebnymi wizytami kasę: w końcu na 15 minut płacę im 70€. Ale ostatecznie odniosłam częściowy sukces: Dostałam oczekiwany papier. </div><div style="text-align: justify;">Tymczasem w szpitalu w Leuven do rejestracji są dwie opcje: albo kieruje mnie lekarz (wypełniając formularze i załącza papier), albo umawiam się sama, wtedy nie ma jak dokumentu załączyć, a czekanie trwa bogowie raczą wiedzieć ile. Chyba rozumiecie, że się wkurzyłam... Na jakieś 3 sekundy, kiedy to górę wzięły bardziej prymitywne ośrodki mózgu, odpowiadające za emocje, ale zaraz do głosu doszła kora mózgu, odpowiedzialna za logiczne myślenie. Zaznaczyłam więc, opcję, że jestem lekarzem i wypełniłam wszystko, co było potrzebne, załączyłam papier. Zaznaczyłam też, że powinni mnie przyjąć w 2 - 3 miesiące. Nie byłam na tyle bezczelna, żeby znaczyć, że natychmiast, ale nie chciałam czekać pół roku, bo oko wciąż jest zainfekowane, łzawi i gluci, a powikłania mogą być poważne, z zapaleniem opon mózgowych włącznie. I tak, przedwczoraj dostałam papier z wyznaczonym terminem wizyty. Hurra! Tymczasowo z infekcją postanowiłam rozprawić się przy pomocy wprowadzonej bądź ile razy do systemu przez brukselską okulistkę recepcie. Wyszło tak, bo miała problem z wyborem antybiotyku, ze względu na moje uczulenie na penicylinę (lekarka od siedmiu boleści). Nie wiedziała co mi wypisać, musiałam sama jej podpowiadać, a w efekcie w systemie wylądowały cztery recepty, dwie na antybiotyk, którego bać nie mogę i dwie poprawne. Jedna z tych poprawnych poszła na leczenie od razu, a z drugiej korzystam teraz. Jak widać nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Gdyby nie to, musiałabym wrócić do również średnio ogarniętego okulisty, u którego byłam w pierwszej kolejności i przekonywać go, że potrzebuję leków. Wykupiłam zatem antybiotyk i krople do oka i leczę kolejny nawrót zakażenia. Mam nadzieję, że dotrwam do połowy marca bez kolejnej potrzeby leczenia. </div><div style="text-align: justify;">Po cichu się łudzę, ze może w Leuven wykombinują jak zrobić z tym kanalikiem bez krojenia mi twarzy. Nawet mała blizna, to jednak szrama na ryju (pozdrawiam fanów Warhammera😉)</div></div></div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-2692966819860513922024-01-17T19:53:00.002+01:002024-01-27T10:35:13.303+01:00Dzień z psem w biurze, Zawirowania zdrowotne smoków, Nagły atak zimy sparaliżował Belgię: Spadło 12 cm śniegu<p><br /></p><p style="text-align: justify;">Dziś, w środę, w Joshuowym biurze był dzień pracy ze zwierzakami i każdy mógł zabrać towarzysza do pracy. W normalnych warunkach pojechałby Charlie żeby się socjalizować, ale Charlie stale domaga się uwagi i pracująca z Joshem Debbie mogłaby mieć mu to za złe, a poza tym Charlie ma swoje problemy, z których najpierw musi wyjść. </p><p style="text-align: justify;">Zatem do biura pojechała Abbie. Dzień był dla niej inny niż wszystkie od dobrego pół roku i pełen wrażeń. Najpierw znienawidzona torba i - na szczęście krótki - przejazd samochodem, później dworzec. W pociągu nie podobała jej się niestabilna podłoga, ale dała radę. Zwiedziła dość pusty wagon, wyłowiła całe mnóstwo ludzkich zapachów. Przypuszczam, że dla jej nosa i ośrodka węchu mogło to być najsilniejsze przeżycie tego dnia. A dzień dopiero się zaczynał. Na dworcu w Brukseli jej się nie podobało. Ruchome schody dla większości psów (poza Moyrą, która absolutnie nic sobie z nich nie robi często szokując ludzi w okolicy) są straszne, a niesienie na rękach to też nie to, co smoki bagienne lubią najbardziej. Ale później było już z górki.</p><p style="text-align: justify;">Z nieznanej i dość głośnej okolicy nasz smok bagienny nic sobie nie robił. W sumie, nie wiemy ile sama błąkała się po ulicach. Niby tylko w zadupiastym Kortenbergu, ale tu był z nią jej najukochańszy człowiek, więc nie było się czego obawiać. Zapasowa człowiek - czyli ja, ani prawdziwe smoki nie są w takiej sytuacji potrzebne.</p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5clRcmqb9BhZTFOlj7WTx7TXjtAWe7JHhqo-kiC5oxrcHnzPbwY_QeLXhXTUHTZqLOmnfNqIhZXOjf0MM5wiQ3tVUxo_ylgHIm9R0C7yLMLrNPFgMRiCEwrIXWyNuj1QdaJMbt0XvWQPEXr8AgE2wxJ5kQLuKSTJBAt4cIGrPfgzR-GPpTxa-aFYnPjgm/s1974/20240117_090351.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1480" data-original-width="1974" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5clRcmqb9BhZTFOlj7WTx7TXjtAWe7JHhqo-kiC5oxrcHnzPbwY_QeLXhXTUHTZqLOmnfNqIhZXOjf0MM5wiQ3tVUxo_ylgHIm9R0C7yLMLrNPFgMRiCEwrIXWyNuj1QdaJMbt0XvWQPEXr8AgE2wxJ5kQLuKSTJBAt4cIGrPfgzR-GPpTxa-aFYnPjgm/w640-h480/20240117_090351.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Na peronie w Zaventem</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWS_OY3qmJ5xveFXnVZFn600irMnm9ijYmvhXYLmeuqsx3Kx7KBZ_77b36GHO6f8XCYuvTZq1YV95cb7FEJq4GHFaQiU0zWU3nairpxWeprlj-fkaggs6I5aiD6W1SKNXvghHosS38_BTU5f3z0fG5Y3359brOksjpA5wAkMKYE7eaJfrADTQ_kojluQs1/s1974/20240117_090907.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1480" data-original-width="1974" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWS_OY3qmJ5xveFXnVZFn600irMnm9ijYmvhXYLmeuqsx3Kx7KBZ_77b36GHO6f8XCYuvTZq1YV95cb7FEJq4GHFaQiU0zWU3nairpxWeprlj-fkaggs6I5aiD6W1SKNXvghHosS38_BTU5f3z0fG5Y3359brOksjpA5wAkMKYE7eaJfrADTQ_kojluQs1/w640-h480/20240117_090907.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Zaventem</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8NDKruqgoX3WDHSWuM0smXhnVs7nibSZPfURa0dMkd8kEobuwSpQxqGrHeP_E64HRTSwh2nV8r-9ZskjOALyKtoFV37ZxE1D7pjcARciAV915bXpSnCA2RQilny4yYFL-MI1F1Qjt3jP-HZI9TsVHTlvubA4ucAQdb-Q9_-hf5gkLvAd3S7J4rcvAHfC0/s1974/20240117_091404.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1480" data-original-width="1974" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8NDKruqgoX3WDHSWuM0smXhnVs7nibSZPfURa0dMkd8kEobuwSpQxqGrHeP_E64HRTSwh2nV8r-9ZskjOALyKtoFV37ZxE1D7pjcARciAV915bXpSnCA2RQilny4yYFL-MI1F1Qjt3jP-HZI9TsVHTlvubA4ucAQdb-Q9_-hf5gkLvAd3S7J4rcvAHfC0/w640-h480/20240117_091404.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Pociąg S9 do Brussel Luxemburg</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9xd1XDU9fevVxNOnt2wVnr378Ek1SdqLH20gE54M-EAopshU3zNzOnTFYQT0gytM3LjZFu5eOMxUO4eVEboq8-ua5Sx53W8IXj9eh-hb9QumTtJ0uJ0JJ4pyZeCJ3id_AhMFZATc8oRpZYP6_Q3KhxxJVJZ6jh2L5mGqcT6H3iajd4pTYa36Q6mSprgmp/s1974/20240117_093558.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1480" data-original-width="1974" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9xd1XDU9fevVxNOnt2wVnr378Ek1SdqLH20gE54M-EAopshU3zNzOnTFYQT0gytM3LjZFu5eOMxUO4eVEboq8-ua5Sx53W8IXj9eh-hb9QumTtJ0uJ0JJ4pyZeCJ3id_AhMFZATc8oRpZYP6_Q3KhxxJVJZ6jh2L5mGqcT6H3iajd4pTYa36Q6mSprgmp/w640-h480/20240117_093558.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Brussel</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_TaK3p462Jxjq8K2OK6zudASqw07wCXBuBM9PlbK1WVK0GqO6hs3KQqfIQrFlJZE8eUg7ZgGFTHzqChTQmb6DDoS7dDmFDOFcIFpz_VOuwlNV7Xd8T0e2FdImjPk_9X2N4wTt7KkPv4O9Vq7DZakkVa32P8ybw4acQW82s1BYWW6OG7u32abOocePI5Oj/s1480/20240117_093904.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1480" data-original-width="1110" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_TaK3p462Jxjq8K2OK6zudASqw07wCXBuBM9PlbK1WVK0GqO6hs3KQqfIQrFlJZE8eUg7ZgGFTHzqChTQmb6DDoS7dDmFDOFcIFpz_VOuwlNV7Xd8T0e2FdImjPk_9X2N4wTt7KkPv4O9Vq7DZakkVa32P8ybw4acQW82s1BYWW6OG7u32abOocePI5Oj/w480-h640/20240117_093904.jpg" width="480" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Przed budynkiem parlamentu europejskiego</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMjBdgHyrMMRww6NsJuTVCw66Uz4R7Udp53mxph5Atlhb1q8R6KRXaoeovPbVJkeky76WmeFM2khe3s-BxGsZZvTsOHdImcsHDPUqkhtsQGhb1TXCUx4HmP1PSBY587Jx1k5k3qZkqTHH_UC_k2YjLZ_jU2dC_NnY9WuimahVtV1nFIs3NkGDEQk87OT7v/s1974/20240117_094354.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1480" data-original-width="1974" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMjBdgHyrMMRww6NsJuTVCw66Uz4R7Udp53mxph5Atlhb1q8R6KRXaoeovPbVJkeky76WmeFM2khe3s-BxGsZZvTsOHdImcsHDPUqkhtsQGhb1TXCUx4HmP1PSBY587Jx1k5k3qZkqTHH_UC_k2YjLZ_jU2dC_NnY9WuimahVtV1nFIs3NkGDEQk87OT7v/w640-h480/20240117_094354.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Raźnym krokiem do pracy</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjhgthbooVhD6_jyvDF_m6XQijBYJGcJscxLvsIOJNOjlHRKVvX8XMKzrXBT8ejGUpASgQKBxYMwhlHkIwyjcqaoymsr7F1vLfeNiOd6Qig23krUdKMtWpu8yV5hU1GMjbdO1IwrMZtheyiw0dCO2CWNlpNALs77ulXAwonAF1p-EXhRzlWYcnDxbBNhVj/s1974/20240117_095928.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1480" data-original-width="1974" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjhgthbooVhD6_jyvDF_m6XQijBYJGcJscxLvsIOJNOjlHRKVvX8XMKzrXBT8ejGUpASgQKBxYMwhlHkIwyjcqaoymsr7F1vLfeNiOd6Qig23krUdKMtWpu8yV5hU1GMjbdO1IwrMZtheyiw0dCO2CWNlpNALs77ulXAwonAF1p-EXhRzlWYcnDxbBNhVj/w640-h480/20240117_095928.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Zwiedzanie biura</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJZxjUl7yxOSOQqbekIQ3u71VI841t3q0kW8Vb8BmCdEufDJbBEjyrOBPCFZV2pSxp8B7nGu1vbnk-RSCkZPgd0yGL1aru8thAZOD-YoTLwAPbro-BHEhr7-Yi916B1xvBgM3AJtSIePUp_8rK3rAtM43bOYhvSrPej36sV4nwgN_fxLZxVcQ3zx-MfjJE/s1480/20240117_102121.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1480" data-original-width="1110" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJZxjUl7yxOSOQqbekIQ3u71VI841t3q0kW8Vb8BmCdEufDJbBEjyrOBPCFZV2pSxp8B7nGu1vbnk-RSCkZPgd0yGL1aru8thAZOD-YoTLwAPbro-BHEhr7-Yi916B1xvBgM3AJtSIePUp_8rK3rAtM43bOYhvSrPej36sV4nwgN_fxLZxVcQ3zx-MfjJE/w480-h640/20240117_102121.jpg" width="480" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Zasłużony odpoczynek</div><p><br /></p><p><br /></p><p style="text-align: justify;">Jak chorować, to wszyscy na raz. Abbie ma problemy z alergią, brzuszek wydaje się być ok, ale potwornie swędzi ją skóra. Przez chwilę była na sterydach, ale po zmniejszeniu dawki znów chce ocierać się o żywopłoty. W poniedziałek pojechałam odebrać dla niej inny lek, celowo na świąd skóry. Lek podajemy, za tydzień powinno być po problemie. </p><p style="text-align: justify;">Odbierając lek zawiozłam do badania próbki moczu prawdziwych smoków. Charliego ze względu na prostatę, żeby się upewnić, że jest ok, a Moyry, bo chcemy wykluczyć infekcję pęcherza. </p><p style="text-align: justify;">O Charliem pisałam niedawno. 27 jedziemy na kontrolę do Antwerpii. Tyle, ze ja już widzę, że mamy poprawę. Nie wiem, czy on lepiej chodzi czy nie, nie umiem tego ocenić. Ale ewidentnie opadł mu poziom stresu. Dawniej byle ruch pół metra od niego powodował, że leżący, zrelaksowany Dzieciuch podrywał się na 4 łapy. Teraz nawet lekki dotyk wywołuje co najwyżej podniesienie łba i sprawdzenie co jest grane. </p><p style="text-align: justify;">Moyra od dawna już gryzła skórę, miała wręcz strupy. Lokalni weci latami zlewali temat, wymyślając jakieś absurdalne tłumaczenia i robiąc z niej masochistkę. Wetki z Polski powiedziały, że mamy zakażenie bakteryjne i kazały stosować rivanol. Pomagało na chwilę, później przestawałam i temat nawracał. Już od jakiegoś czasu przypuszczałam, że ma związek z alergią. Ale nowe wetki, w Bertem, naprawdę są dokładne i naprawdę mi podpasowały, więc wybrałam się do nich z Moyrakiem z alergią, a jednocześnie poruszyłam temat Moyrakowej skóry. </p><p style="text-align: justify;">Typową reakcję skórną na alergeny środowiskowe Moyra ma wczesną jesienią: drapie się wtedy, skóra jest nadwrażliwa. Później się to uspokaja. Wiemy, ze jest uczulona na gumę, wołowinę i mleko, pieron wie na co jeszcze, wtedy reaguje okropnym łupieżem i swędzeniem skóry. A od jakiegoś czasu jej sierść, mimo, że gęsta i lśniąca, ma w sobie białe drobinki. Nie tyle łupież, co jakby proszek, jakby toś natarł ją mąką. Kiedy pogłaszczę ją w czarnej rękawiczce, ten proszek osadza się na niej barwiąc ją dosłownie na biało. </p><p style="text-align: justify;">Pierwsze przypuszczenie wetek, to infekcja grzybicza, która zaczęła się lokalnie w gryzionym przez Moyrę miejscu, a później z lokalnego zakażenia mogła roznieść się po całej skórze. Dostaliśmy leki, w aptece kupiliśmy maść. Próbujemy. Lokalnie na pewno działa. Pies męczy się z tym zdecydowanie za długo. Była opcja użycia przeciwgrzybiczego szamponu zamiast leku dopysknie, co oszczędziłoby trochę wątrobę, ale po pierwsze nie wierzę w opcję dokładnej kąpieli w naszej - małej i dostępnej z boku tylko w połowie - wannie i to kąpieli powtarzanej najpierw codziennie a później co drugi dzień przez dwa tygodnie, a po drugie wiązałoby się to ze znacznie większym stresem, niż podanie tabletek. Pod koniec kuracji przeciwgrzybiczej czeka nas za to pranie wszystkich posłanek i kocyków i pewnie nie zaszkodziłoby choć jedno pranie psa. Oj, będzie się działo. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Sypało już w poniedziałek. Drogi zrobiły się naprawdę śliskie. Jadąc do weta po tabletki dla Abbie przyhamowałam testowo jeszcze na Zavelstraat, po czym zadzwoniłam do Joshuy z ostrzeżeniem, że zajmie mi to znaczne dłużej. Śnieg tutaj jest wielkim wydarzeniem, więc nawet my nie mamy opon zimowych, jeździmy jak wszyscy na całorocznych. Faktycznie, jadąc po mieście 15 km/h zaliczyłam lekki poślizg, zniosło mnie na słupki, ale odruchy zadziałały. Gość jadący za mną chyba nie miał praktyki, bo widząc mnie, mimo włączonego moment wcześniej kierunkowskazu pojechał prosto nawet nie hamując. Na autostradzie znalazło się kilku dżygitów, którzy mnie wyprzedzili. Spoko, niech jadą... Na kolejnych 6 km, które po autostradzie pokonałam widziałam 4 stłuczki. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Śnieg, o dziwo nie stopniał następnego dnia, choć drogi były czarne. Ale dziś sypie od rana, a niebo jest zaciągnięte grubą warstwą chmur. Przed południem złamałam sie i wypuściłam oba smoki do ogrodu, pod nadzorem. </p><p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCE4BW8XdRlWHfwykoufEvC8JQScVl_9Mm6ruEZr66dOT3MDS_sN2V_shBL4MCE4p_0mvuINOGrxThD3_AesjPqwRBJZWQFgDoi4RXsnSsfkZUBBnVNKzrlV9JvXn-EVgaiQrKTIPV9S656i_LL_8Fp8-lseTW38tBbSyJyr5MCWvrv3SLHMRYMirovXBt/s1974/IMG_6066.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1480" data-original-width="1974" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCE4BW8XdRlWHfwykoufEvC8JQScVl_9Mm6ruEZr66dOT3MDS_sN2V_shBL4MCE4p_0mvuINOGrxThD3_AesjPqwRBJZWQFgDoi4RXsnSsfkZUBBnVNKzrlV9JvXn-EVgaiQrKTIPV9S656i_LL_8Fp8-lseTW38tBbSyJyr5MCWvrv3SLHMRYMirovXBt/w640-h480/IMG_6066.jpg" width="640" /></a></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Sypie non-stop. Nasypało dobre 10 cm. Skasowali kilka pociągów, pojedyncze samochody wloką się 10 km/h. Kiedy Joshua wracał z pracy zamknięta była ulica, którą zwykle jeździ. Ta, na którą go przekierowali ma skrzyżowanie pod górkę. Tam też było zabawnie.</p><p> </p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWlRRMu462OfseRVdCt_dA2L5uiDk5-74W9jbg7tBGtYAlS948x9OEXL4q5mevujUw3vu3s3-N0ul3ofNNmXoEzufoywuhh7NEucQvly2vI1Rxk79G4XQ0ghpeNGP9u7RGznToQkjwULyFcd_5gl-yT_4kV3IUqr8u1o8MGm-9ocVuhhVsqYjT3iSoehtW/s1974/20240117_150844.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1480" data-original-width="1974" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWlRRMu462OfseRVdCt_dA2L5uiDk5-74W9jbg7tBGtYAlS948x9OEXL4q5mevujUw3vu3s3-N0ul3ofNNmXoEzufoywuhh7NEucQvly2vI1Rxk79G4XQ0ghpeNGP9u7RGznToQkjwULyFcd_5gl-yT_4kV3IUqr8u1o8MGm-9ocVuhhVsqYjT3iSoehtW/w640-h480/20240117_150844.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: center;">Zablokowana droga. Pewnie też przez stłuczkę. </div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Do popołudniowego spaceru śniegu wciąż przybywało. Sypie nadal. </div><div style="text-align: justify;"><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaqOdywil7-srS4jEHWiRyZ8sW7VZIYR0R5TeG5VLQGuIcJ0wfTEEUseT1S1DiukUPc3fhBkq9jgZP1sDaMd60AbdM7s5YvB3osyiCwcH16KO-hVr5E1UeD9huI-G3A6CcPGqwDWkzl32W34uEd1KEwOv4QE50US6hBfzhVtKulc_3evisaZsoOVTUhkw5/s1974/IMG_6093.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1480" data-original-width="1974" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaqOdywil7-srS4jEHWiRyZ8sW7VZIYR0R5TeG5VLQGuIcJ0wfTEEUseT1S1DiukUPc3fhBkq9jgZP1sDaMd60AbdM7s5YvB3osyiCwcH16KO-hVr5E1UeD9huI-G3A6CcPGqwDWkzl32W34uEd1KEwOv4QE50US6hBfzhVtKulc_3evisaZsoOVTUhkw5/w640-h480/IMG_6093.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Nasz dom w śniegu</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7zZRKI7GPH4h7ebel2vAInp-QCwxlgK4vxqwrbUt8FxthBzGe6otsJeDxU262_N8reqEBZ6hDeNDhWwyEhrukUY1h6jzov80-0MVyllq54PHrhWBrBP21JGyBywywUn_uJXIKtjbxo7ovMagHjlKRQ2TYjtjJp3atVhrvC72-z43RMM7TwEo-UrxfGcoG/s1974/IMG_6071.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1480" data-original-width="1974" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7zZRKI7GPH4h7ebel2vAInp-QCwxlgK4vxqwrbUt8FxthBzGe6otsJeDxU262_N8reqEBZ6hDeNDhWwyEhrukUY1h6jzov80-0MVyllq54PHrhWBrBP21JGyBywywUn_uJXIKtjbxo7ovMagHjlKRQ2TYjtjJp3atVhrvC72-z43RMM7TwEo-UrxfGcoG/w640-h480/IMG_6071.jpg" width="640" /></span></a></div><div style="text-align: justify;"><div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><span style="text-align: justify;"> Moyra na spacerze</span></div><div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><span style="text-align: justify;"><br /></span></div><div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><span style="text-align: justify;"><br /></span></div></div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikRYbAMnwwpEa-uWHSM-cqQ7mUKaxKrdFqlsBGlWJKP-l2sUXa7Nr74A58Ba7WAgaDmvYW9bKqmTg66Cw_C1OJreqttkkqYb9VWcCL-chTAkxvw9eiO03sQdlyuf6DZh6FmG6zrr3gbKA8QACl6cf2xjOpUdPa3RJldJ6KctSKEo6R9KjYJa0iX1JcdEyo/s1974/IMG_6077.jpg" style="caret-color: rgb(0, 0, 238); margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1480" data-original-width="1974" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikRYbAMnwwpEa-uWHSM-cqQ7mUKaxKrdFqlsBGlWJKP-l2sUXa7Nr74A58Ba7WAgaDmvYW9bKqmTg66Cw_C1OJreqttkkqYb9VWcCL-chTAkxvw9eiO03sQdlyuf6DZh6FmG6zrr3gbKA8QACl6cf2xjOpUdPa3RJldJ6KctSKEo6R9KjYJa0iX1JcdEyo/w640-h480/IMG_6077.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjX3kaY1-hwDp5D1LKfSLmgy8hr4e81JSTpnR_aLci_s_XXM2FHTvZqZGDkc_c9QTVzevZRXfvUOReQ_qF_ZoX-oXuFIhBuig8Bxsf_Itk-JRvuPSi9jXlZZuD-HfZf3mgrFutFg_n_E7k1a0xMiI2XM2mWC8_IaI2E3meWOVMzJ8VpU8qix6Y7S7Z8vipY/s1974/IMG_6089.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1480" data-original-width="1974" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjX3kaY1-hwDp5D1LKfSLmgy8hr4e81JSTpnR_aLci_s_XXM2FHTvZqZGDkc_c9QTVzevZRXfvUOReQ_qF_ZoX-oXuFIhBuig8Bxsf_Itk-JRvuPSi9jXlZZuD-HfZf3mgrFutFg_n_E7k1a0xMiI2XM2mWC8_IaI2E3meWOVMzJ8VpU8qix6Y7S7Z8vipY/w640-h480/IMG_6089.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Abbie na spaceerze</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPQ_5QlcHfll6E76fNrd7Ap4bcyN9Yqmg750bWqY1V13YrpipfKqUdfbQtwe016KAnJwOWrpZiWOrtWB-Oq_pQLWl_hyINgPn9nVfYoxQZw4tdsHRCs9JgCDO7YnQ84ifuOLiXU6kFBZCQkQJCvL7CdXCn1Qw8RFMzg3ePvNYFx0qDE5fOq0ted5Z4fpM6/s1974/IMG_6084.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1480" data-original-width="1974" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPQ_5QlcHfll6E76fNrd7Ap4bcyN9Yqmg750bWqY1V13YrpipfKqUdfbQtwe016KAnJwOWrpZiWOrtWB-Oq_pQLWl_hyINgPn9nVfYoxQZw4tdsHRCs9JgCDO7YnQ84ifuOLiXU6kFBZCQkQJCvL7CdXCn1Qw8RFMzg3ePvNYFx0qDE5fOq0ted5Z4fpM6/w640-h480/IMG_6084.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Obfociłam, bo mi się podobało</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQzyTSD1ifPYrQvZ3JP-EpegbUq0AwCBIswwzuk7esNgdPYwP0-U_bPXL1Mr1R-aB2mUjv1zFYG_KOuhE7xldQ0JLJybQ6U8uAqbsWetdZYOREJhiDuxgTWPWNhaJvCb3zwPNbOXxwoGyUDVGH1AdslWHLmagmaCSVUtvyOeq9IWPv8AT0ZmBaT-U6OyZR/s1974/IMG_6081.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a><div class="separator" style="clear: both; margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"><br /></div></div>W belgijskich mediach śnieg jest tematem numer jeden. </div><div style="text-align: justify;">Policja w Zaventem... prosi, by nie korzystać z samochodów. (WTF?!)</div><div style="text-align: justify;">A ja się cieszę jak dziecko.</div><div style="text-align: justify;">Naprawdę. Tak bardzo tęskniłam za śniegiem i zimą... Ale rozmawiałam z dwoma sąsiadami odśnieżającymi przed domami i wszyscy się cieszą :) </div><div style="text-align: justify;">A! Żeby nie było. Rowerzyści jeżdżą jak jeździli. Gdybym miała rower górski, też bym poszła pojeździć. 😁<br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeGLXq9xLAQwVvmiyCEwLCSmcTUHxYtEzva8wqSzXBTN5Wg1SrYzohA_fOBneR_qxtMF4ZxOZInRIdehhUZMxkHUIFXXU5-XNbSESk7j01WWQSezTi-x36q2qYzz0pWWfIKKYF_ScOIV9QLlZPqMaYqHpo9mD4oaBj8H0gnE8isw9BRmP1msxBK3xs6rjC/s1174/Screenshot%202024-01-17%20at%2017.54.21.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="990" data-original-width="1174" height="540" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeGLXq9xLAQwVvmiyCEwLCSmcTUHxYtEzva8wqSzXBTN5Wg1SrYzohA_fOBneR_qxtMF4ZxOZInRIdehhUZMxkHUIFXXU5-XNbSESk7j01WWQSezTi-x36q2qYzz0pWWfIKKYF_ScOIV9QLlZPqMaYqHpo9mD4oaBj8H0gnE8isw9BRmP1msxBK3xs6rjC/w640-h540/Screenshot%202024-01-17%20at%2017.54.21.png" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTUyTOJPU09lkp-mo9Oq92blweY5oiZba_ajj-up1Ew1i2BFcZcoLuOhZ2pDECfEbC5giQNqWASRFJOz5wQtUS2Mb58CBwjzvCJETxRSB9Hepjd1SC1VHViRz1IZgvZkguOTzKzTsNvPlU_4OeS4zB0UNyGwzAs7IGHOzrPAL_Tv8AMGRwRjg-xhRtwuke/s1328/Screenshot%202024-01-17%20at%2017.52.46.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1282" data-original-width="1328" height="618" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTUyTOJPU09lkp-mo9Oq92blweY5oiZba_ajj-up1Ew1i2BFcZcoLuOhZ2pDECfEbC5giQNqWASRFJOz5wQtUS2Mb58CBwjzvCJETxRSB9Hepjd1SC1VHViRz1IZgvZkguOTzKzTsNvPlU_4OeS4zB0UNyGwzAs7IGHOzrPAL_Tv8AMGRwRjg-xhRtwuke/w640-h618/Screenshot%202024-01-17%20at%2017.52.46.png" width="640" /></a></div><div style="text-align: center;">Tylko czekać, aż stan klęski żywiołowej ogłoszą </div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p></p><p><br /></p><p style="text-align: justify;">Na koniec ciekawostka. Belgowie mają znacznie lepsze niż Polacy podejście do przestępców. Jak przeczytaliśmy o nastolatkach, którzy pobili pracownika żabki, stwierdziliśmy jednogłośnie, ze należałoby po pierwsze upublicznić wizerunki. Gdyby rodzice musieli się wstydzić, a sprawcy mieli przez to trochę utrudnione funkcjonowanie w społeczeństwie, miałoby to dobry wpływ wychowawczy. Tymczasem u nas przestępców się chroni. Nie wiadomo dlaczego. </p><p style="text-align: justify;">Druga rzecz to częste w Belgii skazywanie na roboty społeczne. ma to podwójne uzasadnienie. Kara jest dotkliwa, jest "obciach" jest resocjalizacja i straszak na młodych gniewnych. I jest zysk dla społeczeństwa. </p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-l00s1onBPHxoQXxTqFbbV05K5JnRLNfr56CC7TPJ8NMzj1v6H0UwU1Dt-6VhUt2FxxfrBd6fxLfXaE6-ZkEw4EBNxIPT1iz9c7WLHH3YjbPwoSgM8zlqZiGl6ILHhZsKeIndahJBBgBRQN7W1u7Ip_N4ZIlP1GEcqbercTngNCuYbWOsxPKYnAZ22PrS/s1076/Screenshot%202024-01-17%20at%2017.33.25.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1076" data-original-width="818" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-l00s1onBPHxoQXxTqFbbV05K5JnRLNfr56CC7TPJ8NMzj1v6H0UwU1Dt-6VhUt2FxxfrBd6fxLfXaE6-ZkEw4EBNxIPT1iz9c7WLHH3YjbPwoSgM8zlqZiGl6ILHhZsKeIndahJBBgBRQN7W1u7Ip_N4ZIlP1GEcqbercTngNCuYbWOsxPKYnAZ22PrS/w486-h640/Screenshot%202024-01-17%20at%2017.33.25.png" width="486" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Wywieszka na sklepie. W przypadku nagranych na gorącym uczynku nei trzeba nawet czekać na wyrok ani prosić o zgodę policji. </div><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVbZ1flUE1SeiS75ehEfAs_dxKc0Zz2EKLOyWOzwu_Y87aK0He06jhdpbtuqlwf5X0sRMEPhVy_RTA9VTrdE2jEkDLRLkIW1iRv-QiROaZXRaPczPwQQIu0gzqFy4jajQv78_beJtc0PcOVXaDgV0lwPjr9ttnEOvnVMVEXfANB1Ga5hBeMb9DsGpeAo5d/s1254/Screenshot%202024-01-16%20at%2015.27.57.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1254" data-original-width="1152" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVbZ1flUE1SeiS75ehEfAs_dxKc0Zz2EKLOyWOzwu_Y87aK0He06jhdpbtuqlwf5X0sRMEPhVy_RTA9VTrdE2jEkDLRLkIW1iRv-QiROaZXRaPczPwQQIu0gzqFy4jajQv78_beJtc0PcOVXaDgV0lwPjr9ttnEOvnVMVEXfANB1Ga5hBeMb9DsGpeAo5d/w588-h640/Screenshot%202024-01-16%20at%2015.27.57.png" width="588" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">News na stronie policji w Zaventem: Ktoś zauważył podejrzanego osobnika próbującego dostać się do kilku domów, przepłoszył go i wezwał policję. Delikwent ukrył się... pod krzakiem jeżyn, gdzie znalazł go patrol. Został tymczasowo aresztowany. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><p><br /></p><p><br /></p><div><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-84751338442079823672024-01-03T01:01:00.006+01:002024-01-08T23:43:11.102+01:00ADHD lifehack - część druga<p>Dziś druga część o tym jakie problemy mogą pojawiać się w ADHD i czemu ja przez tyle lat mogłam nie zauważyć, że nie jestem jak inni ludzie. </p><p>(Tekst ilustrowany obrazkami generowanymi przez AI. 😂)</p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3JCL1r69icDNZ6Z7-q9jPONl60I0ICIDEu38ajzm3orAOUvmGB9KQ3BM9qINPDTXJ1MKHkvI6R-iFy0ucnu5HlGbFghtgh6RYCdiSWpoPnGRDmPe6O3VV9Css92Nb2WbPaENpYKSb2Yi_1HrVO-wyelnXQZ3nwc-AI5x8kPqS6qCub8mkGJKxOyCBpG8y/s1076/Screenshot%202024-01-02%20at%2023.15.30.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1076" data-original-width="1076" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3JCL1r69icDNZ6Z7-q9jPONl60I0ICIDEu38ajzm3orAOUvmGB9KQ3BM9qINPDTXJ1MKHkvI6R-iFy0ucnu5HlGbFghtgh6RYCdiSWpoPnGRDmPe6O3VV9Css92Nb2WbPaENpYKSb2Yi_1HrVO-wyelnXQZ3nwc-AI5x8kPqS6qCub8mkGJKxOyCBpG8y/w640-h640/Screenshot%202024-01-02%20at%2023.15.30.png" width="640" /></a></div><br /><p><br /></p><p style="text-align: justify;">Typowa w przypadku osób z ADHD jest dezorganizacja i problem z zapominaniem o czymś, co się dosłownie moment wcześniej robiło. Czytałam w jakimś artykule i facecie, który zdejmował ubranie, ono spadało na ziemię tam gdzie stał a on już o nim nie pamiętał, nie zauważał go. Nie wiem, jak jego żona to wytrzymywała, ale to ona opowiadała jak wygląda życie u nich w domu. Totalny chaos, znalezienie czegokolwiek graniczy z cudem, ona wciąż zbiera rozrzucone po domu rzeczy. Ale to przypadki ekstremalne. U mnie ten problem jest znacznie mniej widoczny. Ot, czasem na biurku w gabinecie zostają nożyczki i taśma po pakowaniu paczek, a na blacie w kuchni opakowanie po wafelkach ryżowych. Odkładam zapakowane paczki/ smaruję wafelek masłem orzechowym i kładę go na talerzu i już nie pamiętam o nożyczkach i taśmie / folii z wafli. Joshuę doprowadzało to do szału, ja obiecywałam sobie, że więcej tak nie zrobię i za jakiś czas i tak robiłam. Wkurzałam się, ale nic nie mogłam na to poradzić. Od kiedy biorę leki prawie się to nie zdarza. Przynajmniej z opakowaniem z wafli, bo z taśmą i nożyczkami czasem jeszcze tak.😉</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Wiele osób na fejsbókowej grupie pisało, że mają problem ze sprzątaniem. No tak. Zadanie wyjątkowo proste i nudne, czyli takie, które nie powoduje wyrzutu dopaminy, przez co ADHDerowi jest się trudno skupić, rozpraszają go inne rzeczy - nawet natłok własnych myśli i... łatwo może zostawić to co robił, nawet zapomnieć co miał / chciał zrobić. </p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwne567oBIKdzDVGlEBCimKs7SzvkqUh5ir_TEI6NDqjReL9Bmg8MyZb76QbaUEIPEnZG2rAq7g6JYoI12rKfvcYu8yFysm_r7snka0xTt1qw5wMLhSuv425d9zWnoO4AZhkJ_zUU1YLAyDpm0l5vB_tnXduyAiNeBNSInXMV9oRyomwR0yhvXjoqr-B1I/s1066/Screenshot%202024-01-02%20at%2023.31.06.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1042" data-original-width="1066" height="626" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwne567oBIKdzDVGlEBCimKs7SzvkqUh5ir_TEI6NDqjReL9Bmg8MyZb76QbaUEIPEnZG2rAq7g6JYoI12rKfvcYu8yFysm_r7snka0xTt1qw5wMLhSuv425d9zWnoO4AZhkJ_zUU1YLAyDpm0l5vB_tnXduyAiNeBNSInXMV9oRyomwR0yhvXjoqr-B1I/w640-h626/Screenshot%202024-01-02%20at%2023.31.06.png" width="640" /></a></div><i><div style="text-align: center;"><i>Floordrobe - Podobno coś takiego funkcjonowało w mieszkaniu Rox, </i></div><div style="text-align: center;"><i>dopóki Rich trochę jej nie ucywilizował </i></div></i><p><br /></p><p style="text-align: justify;">Rich opisał, jak kiedyś Rox wzięła dzień wolnego, by posprzątać. Kiedy wrócił do domu, była w innym pomieszczeniu i z dumą zaprezentowała mu swoją kurtkę ozdobioną w jakiś wymyślny sposób. A kiedy spytał, czy uporządkowała to, co miała uporządkować... rozpłakała się, bo zaczęła, ale wyszła na chwilę z pomieszczenia i... zupełnie o tym zapomniała. W ogóle to Rox w książce wspominała, że jedynym zawsze działającym sposobem na nadanie mieszkaniu względnie uporządkowanego wyglądu było <i>"hidy - up"</i> czyli chowanie pod łóżkiem i w torbach rzeczy, które należałoby posprzątać. Pisało o tym również kilka osób na fejsbókowej grupie, więc jest to częstszy sposób na obejście problemów porządkowych. </p><p style="text-align: justify;">Wychowywana przez mamę, dla której czystość i porządek w domu zajmują absurdalnie wysokie miejsce na liście rzeczy koniecznych do szczęścia, to ja miałam za zadanie utrzymać czystość w całym domu. Sprzątałam właściwie sama. Dopiero po kilku latach, mój bunt włączył w sprzątanie również Młodego, bo sobotnie przedpołudniowe sprzątanie, zakupy i mycie garów po każdym posiłku dla całej rodziny to naprawdę było trochę za dużo jak na jedną ledwo co nastolatkę. Codziennie musiało być odkurzone i wszystko ułożone jak należy, czystość we własnym pokoju to była rzecz totalnie bezdyskusyjna. A w sobotę leciało dokładne odkurzanie wszystkich półek ze zdejmowaniem książek, rzeźb i tak dalej, w łazience myłam nie tylko wannę, umywalkę i kibel, ale tez płytki na ścianach i podłodze. Dom miał lśnić. I to, czy się rozpraszam i jak trudno mi to wykonać nie miało absolutnie żadnego znaczenia. Natychmiast byłam przywracana na właściwy tor. </p><p style="text-align: justify;">Jeszcze po wyprowadzce z domu długo utrzymywałam taki sam porządek u siebie. Znajomi zawsze zwracali uwagę, że w domu jest niemal sterylnie, żartowali, ze boją się zaprosić mnie do siebie, jakbym przychodziła tylko po to, by ocenić czystość w ich domu. A jednocześnie miałam poczucie, jakby wszyscy wchodzący do mnie do mieszkania mieli właśnie taki cel. </p><p style="text-align: justify;">Trochę się to rozsypało przy którymś kolejnym epizodzie depresji, ale o ile umiarkowany chaos z rzeczy nieodłożonych na miejsce jest stanem dla mnie normalnym (za to doprowadza do szału Josha), o tyle nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie odkurzyć, kiedy w kącie zbiera się psia sierść, czy zostawić stos brudnych naczyń. Może nie zawsze pamiętam, żeby umyć biały kaloryfer, regularnie ochlapywany przez wracające ze spaceru w deszczu psy, ale jednak jestem jedną z tych osób, które przede wszystkim muszą mieć czysto, a kiedy potrzebuję się skupić ( na pracy lub nauce), bałagan mnie skrajnie rozprasza. Jeszcze kiedy byłam na studiach, śmiałam się, że przed zabraniem się do nauki muszę posprzątać całe mieszkanie. Ale (po części prawidłowo) zakładałam, ze robię to po to, żeby odsunąć naukę jak najdalej. Prawda jest taka, że kiedy mam pracować, wkurza mnie nawet krzywo ułożona narzuta na sofie, czy zsunięty do połowy drybed na Moyrakowym łóżeczku. A na codzień nawet jeśli czasem przez brak uwagi zostawię kilka rzeczy gdzieś "na środku pokoju" czy przyniosę do salonu trzy różne kubki z czymś do picia, to w pewnym momencie poziom entropii w mieszkaniu przekracza wartość krytyczną i zabieram się za sprzątanie. Mimo wszystko cieszy mnie, że ta wartość krytyczna zaczyna się na dość niskim progu. 😄 </p><p style="text-align: justify;">Po raz kolejny, ADHD nie generuje mi dużego problemu.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Wcześniej pisałam o tym, że natychmiast odpowiadam na wiadomości i maile. To samo dotyczy papierowe wiadomości. Osoby z ADHD mogą mieć problem nawet z otwarciem korespondencji. Wyjęty ze skrzynki list trafia gdzieś i zostaje zapomniany... Oj, tak, widzę siebie w tej sytuacji, totalnie mogłabym tak zrobić, tylko, że tu również ujawnia się mój lęk. Bo listy to często rachunki. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg82Yc41mj7mHMity1XHMv4TMaEMYPb1e0ksWzBgFJgUjMbQ16DTOGCydab6X-g0SCINw9sqEkDL3ysOsMpncVELo5IM5dEaqkkz1Fsx3WuDWwdDipSNCesq9PO997cx-t1_NhugevyX2MRR1cLNpXqaTfggWZ8WP3CqXXhnZ0cvmUcrMx9z50sYcIrkKge/s1042/Screenshot%202024-01-02%20at%2023.40.17.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1042" data-original-width="1036" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg82Yc41mj7mHMity1XHMv4TMaEMYPb1e0ksWzBgFJgUjMbQ16DTOGCydab6X-g0SCINw9sqEkDL3ysOsMpncVELo5IM5dEaqkkz1Fsx3WuDWwdDipSNCesq9PO997cx-t1_NhugevyX2MRR1cLNpXqaTfggWZ8WP3CqXXhnZ0cvmUcrMx9z50sYcIrkKge/w636-h640/Screenshot%202024-01-02%20at%2023.40.17.png" width="636" /></a></div><br /><p><br /></p><p style="text-align: justify;">Wizja ponaglenia do zapłaty jest już wystarczająco przerażająca, nie mówiąc o tym, że gdyby mój dług poszedł do sądu czy do komornika nigdy bym się chyba z traumy nie pozbierała. Z tego powodu ważne są wszystkie pisma ze szpitali, laboratoriów (np. za badanie krwi nie płaci się w momencie pobrania, tylko później przychodzi do domu rachunek pocztą. Tak samo za każde prześwietlenie, czy pobyt w szpitalu). Otwieram każdy list natychmiast, a jeśli jest tam coś do zapłacenia, płacę od razu, zanim zrobię cokolwiek innego, lub odkładam na kupkę rachunków dla Joshuy. Rachunki za wodę, prąd i internet płacą się "same" i o czasie, a wszystko inne załatwia Joshua. W USA był to mój obowiązek i nigdy nie zawaliłam, ale wiąże się to z lekkim stresem, więc wolę, kiedy to On robi przelewy.</p><p style="text-align: justify;">Rox pisała, że po prostu przerażały ją listy z banku i nie mogła ich otworzyć. Mnie przeraża pomysł nie otwarcia ich. Coż, wychodzę na tym lepiej, niż ona.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Impulsywność, porywczość i wybuchowość, które często rujnują relacje jak najbardziej mnie dotyczą. No, może nie aż do poziomu zruinowania relacji, ale nieraz po fakcie jest mi wstyd, że zareagowałam za ostro. Pewnie kłótni z Joshuą tez dałoby się częściowo uniknąć, gdybym lepiej nad sobą panowała. (Choć do samych kłótni w równym stopniu przyczynia się Jego nieneurotypowość, co moja).</p><p style="text-align: justify;">Impulsywność może prowadzić również do niepotrzebnych wydatków, łamania granic i podejmowania ryzyka. Hmmm... Joshua zaraz wypomniałby mi, że na black Friday zjechałam kartę kredytową do zera. Owszem, ale nie było to ani trochę impulsywne. Ceny były nawet o połowę niższe, więc kupiłam kilka rzeczy, które nie są jeszcze potrzebne, ale będą potrzebne niedługo, jak spodnie, które Joshua będzie nosił wiosną, swoje kozaki, które mogły poczekać ( kupiłam je za maximum kasy jaką chciałam na to przeznaczyć, ale dzięki redukcji ceny o 50% mam coś znacznie lepszego, niż kupiłabym normalnie). Kupiłam też dżinsy za 7€ do chodzenia po domu, bo było taniej, niż gdybym za miesiąc wzięła bawełniane leginsy i tak dalej. A większość kasy i tak wróciła na konto, bo już kupując na Zalando z góry zakładałam, że nie wszystko będzie nam odpowiadać i i tak będą zwroty. Zatem, tak naprawdę, zaoszczędziłam nam trochę kasy.😂</p><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmdpBm1SKOv5iXXGthj85pkZ8v7mbHvvxUx3h63fROWzMrZjC1HPQTVDGUdPtEageypQvMSxawa2u31Q0JRuEauivk3jMfFbzrPKBh75TqDSujs1aWGaNGG82Bl9sw3oId3KgTC1SMLfuJwPoiU1wbCtABoE1VviBusltKy4qAfztlWNOg3CpWYq6GNzBw/s956/Screenshot%202024-01-02%20at%2023.49.47.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="888" data-original-width="956" height="594" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmdpBm1SKOv5iXXGthj85pkZ8v7mbHvvxUx3h63fROWzMrZjC1HPQTVDGUdPtEageypQvMSxawa2u31Q0JRuEauivk3jMfFbzrPKBh75TqDSujs1aWGaNGG82Bl9sw3oId3KgTC1SMLfuJwPoiU1wbCtABoE1VviBusltKy4qAfztlWNOg3CpWYq6GNzBw/w640-h594/Screenshot%202024-01-02%20at%2023.49.47.png" width="640" /></a></div><br /><p><br /></p><p style="text-align: justify;">Pewnie sporo mojej ostrożności z wydatkami wynika z mojej przeszłości, kiedy sama musiałam zarobić na spłatę kredytu za mieszkanie i utrzymanie dwóch osób. Wtedy naprawdę nie było kasy na nic poza rzeczami niezbędnymi. Kiedy chodzi o coś nie bardzo potrzebnego, przeważnie długo się zastanawiam. Czasem zdarzy mi się impulsywny zakup, ale tylko w taki sposób, żeby była możliwość zwrotu. Zatem, trochę oszukuję: daję ujście swojej impulsywności, ale później mogę jeszcze zmienić zdanie.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Na grupie fejsbókowej dość często czytam, że w ramach impulsywności, ludzie mają tendencje do podejmowania nadmiernego ryzyka, uprawiają sporty ekstremalne, bo to daje wyrzut dopaminy, której tak bardzo potrzebują nasze mózgi. Najbardziej ryzykownym sportem, który uprawiałam była górska turystyka rowerowa. Fakt, uwielbiałam trudne techniczne zjazdy i zostawiałam na nich chłopaków z tyłu, ale mimo zapożyczonego skądś hasła "kto hamuje ten ginie!" (które w przypadku trudnego zjazdu po niestabilnym podłożu jest prawdzie ), nie szarżowałam bardziej, niż pozwalały mi umiejętności. Tak samo było z jazdą na motocyklu. Miałam za sobą świetną szkołę, później kurs doszkalający zakończony wyróżnieniem i znów: była adrenalina (i dopamina), z czasem zakręty zaczęłam pokonywać szybciej od chłopaków, ale nigdy nawet nie próbowałam jechać tak szybko, jak mój super utalentowany brat. Mój wewnętrzny hamulec zawsze działał. Zawsze było odrobinę wolniej, niż pozwalały moje umiejętności. </p><p style="text-align: justify;">Moja prawdziwa impulsywność i typowa dla ADHD niecierpliwość przejawia się inaczej. Otóż (parafrazując sir Pratchetta) "Cierpliwość" to moje drugie imię. Tylko na pierwsze mam "Nie-". </p><p style="text-align: justify;">Kiedy wpadnę na jakiś pomysł o 2 nad ranem leżąc w łóżku, nie mogę przestać o tym myśleć, nie mogę zasnąć, muszę zająć się tym już, teraz, natychmiast, a przynajmniej (bo Joshua opierdzieliłby mnie gdybym Go obudziła) wszystko rozplanować do ostatniego szczegółu. A później dalej nie mogę zasnąć, bo czekam, by swój plan wprowadzić w życie. </p><p style="text-align: justify;">Joshua tak pięknie potrafi czekać! Na cokolwiek! Jest tak pięknie, dorosło - odpowiedzialnie cierpliwy. Mnie szlag trafia o każdy kwadrans, o każdą godzinę czekania. Staram się zachowywać jak dorosła, ale w środku mnie roznosi. Niestety, kiedy w to coś, na co czekam ma być zaangażowany również mój mąż, czekanie zazwyczaj jest bardzo długie. On ma czas, On musi sprawę przemyśleć. I wiem, że to rozsądne podejście i wiem, że Jego moja niecierpliwość irytuje, więc staram się nie okazywać tego, że mnie rozsadza od środka... A przy długim oczekiwaniu w końcu tracę zainteresowanie i kiedy się w końcu doczekam, nie ma już 3/4 entuzjazmu ani frajdy. 😒</p><p style="text-align: justify;">Tak, moja impulsywność jest brutalnie tłamszona, nie ma dla niej ani odrobiny zrozumienia, co czasem sprawia, że czuję się bardzo nieszczęśliwa, ale przecież "nie mogę zachowywać się jak dziecko". Trochę zazdroszczę Rox, że Rich ją rozumie i jest gotów o 2 w nocy wstać i przeorganizować sypialnię, bo ona właśnie ma taką fazę, że MUSI. Ja nawet porozmawiać o takim pomyśle nie mogę po 21, bo Joshua "jest już zmęczony i źle mu się myśli". 😆 </p><p style="text-align: justify;">I tak, rozumiem, dorośli ludzie tak nie robią... (W sensie nie przemeblowują sypialni o 2 w nocy), ale serio, chciałabym otrzymać tu odrobinę wsparcia i trochę wyrozumiałości. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Inną typową cechą dla osób z ADHD jest wpadanie na genialny pomysł, totalny hiperfocus na danym temacie przez jakiś czas i równie szybka i całkowita utrata zainteresowania i nie kończenie działań. Oj, tak. Nie tak dawno miałam fazę, że nauczę się identyfikować ptaki po głosach. Przypomniałam sobie 4 ptasie piosenki i zapomniałam o całym wielkim planie. </p><p style="text-align: justify;">Co było moim genialnym pomysłem ostatnio? Miałam wizję swojego projektu badawczego: temat, ale i rozplanowane szczegółowo testy (badania) jakie chciałabym poprowadzić i w jakiej kolejności, jaki sprzęt byłby mi potrzebny, ze szczegółami. Wiedziałam dokładnie od czego chcę zacząć, ot, mały grancik na początek, a później kolejna i kolejna cegiełka do projektu. Dosłownie byłam gotowa rozkręcić swoje własne laboratorium, 😂 a przynajmniej aplikować na stanowisko profesorskie z własna tematyką badawczą. Zaczęłam już robić szczegółowy przegląd literatury i zbierać materiały do pierwszej publikacji przeglądowej w tamacie. I może ta fascynacja trwałaby nawet dłużej, ale wszystko wywaliło się, kiedy wysypała się praca u Xevi'ego, bo zacząć to wszystko planowałam w trakcie pracy u niego. </p><p style="text-align: justify;">Ot, mój "słomiany zapał". Zawsze tak miałam i to również było postrzegane przez otoczenie jako wada. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Kiedy czytałam "Dirty loundry" zafascynował mnie problem "time blindness". Rox nie potrafi zaplanować ile co zajmie, potrafiła spóźnić się na samolot, mieć przebukowany lot na kolejny - za 4 godziny i mimo, że siedziała na lotnisku, też na niego nie zdążyła (nie przeszła na czas przez kontrolę), bo czas biegł powoli, a później nagle było za późno. Z drugiej strony bywa, że kiedy bardzo nie chce czegoś zawalić, czeka już całe godziny wcześnej, żeby zdążyć na czas. </p><p style="text-align: justify;">Nie wiedziałam, że też mam time blindness! Prawie się nie spóźniam, ale dlatego, że zawsze biorę pod uwagę, że coś może pójść nie tak po drodze, że z domu trzeba wyjść wcześniej a w ostatniej chwili na pewno nie zdążę się przygotować i znów włącza się moja paranoja. Kiedy planuję "15 min, tylko makijaż i się przebrać, zabrać rzeczy i wyjść", to nigdy nie jest 15 minut. Raczej bliżej 30, a ja jestem zdziwiona kiedy czas uciekł. Zdarzyło nam się pokłócić o to z Joshem, bo spóźniliśmy się do klubu bonsai. Nie, żeby miało to jakieś znaczenie, bo i tak zawsze ludzie schodzą się przez kilkanaście minut - pół godziny po czasie. Ale ponieważ wiem, jak jest, to mając wyjść na jakieś ważne spotkanie na konkretną godzinę, przygotowuję się do wyjścia ze dwie godziny wcześniej, pakuję torebkę, ustawiam budzik i czekam, tak, żeby naprawdę trzeba było już tylko ubrać buty, kurtkę i wyjść. Wtedy nie ma problemu i jestem punktualnie. To kolejny przykład tego, jak nie wiedząc o time blindness, skompensowałam sobie ten objaw. No, chyba, że jednak nie do końca, jak wtedy, gdy mieszkałam u Joshuy, gdzie na pętlę autobusową szło się trzy minuty, a mnie potrafiły uciec dwa, albo i trzy autobusy jadące co 15 minut (!) Time blindness przejawia się również wieczorami:<span style="text-align: justify;"> Joshua idzie spać ok. 11, ja "zaraz po nim" i nagle orientuję się, że jest już po drugiej. </span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhr48d2GcddvYuRazDjQieBG-l2DSde_Dkw11GQAGSd0t5uDkrTYzifCTwvyPVdOwsAQ1RP_L9w1ZfC8BnYNCxCfVQKoBfP07gQ2YCHL4hQivA9WgEPVcyNLLH0SKnN73mzvjVMf-MFBZxbpdtGCMAEfu9cPj-SUcvIigdtoqPZZ2VcSipmaNsJAwtDTXke/s810/Screenshot%202024-01-03%20at%2000.35.43.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="806" data-original-width="810" height="636" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhr48d2GcddvYuRazDjQieBG-l2DSde_Dkw11GQAGSd0t5uDkrTYzifCTwvyPVdOwsAQ1RP_L9w1ZfC8BnYNCxCfVQKoBfP07gQ2YCHL4hQivA9WgEPVcyNLLH0SKnN73mzvjVMf-MFBZxbpdtGCMAEfu9cPj-SUcvIigdtoqPZZ2VcSipmaNsJAwtDTXke/w640-h636/Screenshot%202024-01-03%20at%2000.35.43.png" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nadmierna gadatliwość, nieopanowana chęć "wylania" swoich myśli to całkowicie mój objaw. Jakby na to spojrzeć z dystansu, to właśnie wylewam swoje myśli. 😂 Nie mam tu nic na swoje usprawiedliwienie, żadnego lifehacka, który by mnie uratował. Zawsze byłam gadułą, nawet mama czasem nie może ze mną wytrzymać, dlatego z resztą myślałam, że jestem ekstrawertyczką. Przy tym mam ogromne trudności ze słuchaniem, bardzo rzadko, ale jednak czasem wchodzę w słowo i kończę wypowiedzi za innych. Nie znoszę tego u siebie i staram się kontrolować, ale tu akurat stale ponoszę porażki. Aż się czasem dziwię, że ktokolwiek jeszcze chce mnie słuchać albo ze mną rozmawiać! Tyle dobrze, że nie przerywam innym rozmowy, kiedy chcę coś powiedzieć, czy o coś zapytać. Ale to jedyne z czym nad soba panuję.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nieumiejętność słuchania wygląda trochę tak, że do mojej głowy wpadają inne myśli, które mnie rozpraszają i zajmują uwagę. Tak było na rozmowie z Xevim i Marianne. Omawialiśmy ważne rzeczy. Powtarzałam sobie w myślach "skup się" "słuchaj, do cholery!", a treść mi uciekała, bo odwracał moją uwagę ruch na korytarzu, zastanawiałam się, czemu gabinet Xeviego jest taki paskudny i byle jaki, rozważałam, jak się będę przemieszczać do odległego o 3 km labu Marianne, żeby nie tracić czasu, zastanawiałam się czemu plama na stole ma kształt podobny do Madagaskaru, nad tym, ze Marianne jest w pewien sposób podobna do mojej koleżanki - Karoliny i czemu, do cholery nikt nie pozamiatał podłogi i nad mnóstwem innych rzeczy. A <b>naprawdę</b> chciałam wiedzieć co oni maja mi do powiedzenia! </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Kiedy pytam kogoś o drogę, to dzieje się dokładnie to, co na podlinkowanym filmie. </div><div style="text-align: justify;"><a href="https://www.facebook.com/reel/830090031611439" target="_blank">Directional dyslexia - Rich and Rox</a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Trudno mi złapać przekaz, informacje uciekają. I to nie jest tak, że je słyszę i zapominam. Ja nie jestem w stanie dokładnie usłyszeć, co mówi osoba, którą zapytałam jak dokądś dojść. Doszłam już do tego, że najważniejsze jest by zapamiętać sam początek, a póżniej, kiedy już dotrę do zapamiętanego punktu, pytam kolejną osobę.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div><p style="text-align: justify;">Kolejny, w sumie jeden z najbardziej typowych objawów i znów taki, na który nie mam żadnego pomysłu, to odkładanie wszystkiego na ostatnią chwilę. Nie chodzi o to, że źle organizuję czas. Z tym nawet sobie radzę. Problemem jest niemożność zabrania się za coś, co jest dla mnie ważne i co <b>chcę</b> robić. Nie wiem jak to się dzieje, ale obiecuję sobie, że dziś to coś zrobię, a później robię wszystko tylko nie to, co powinnam. Długie, złożone zadania przerastają moją możliwości skupienia, dlatego je odraczam, przerywam. Teraz - również w tej chwili - zawalam naukę niderlandzkiego. Problem jest w tym, że ten język jest trudny: ma mnóstwo głupich reguł, które trzeba zapamietać i stosować, a ja nie umiem się uczyć na pamięć. U mnie nauka polega albo na zrozumieniu, a tu nie ma nic do rozumienia, albo wchodzi samo, na wyczucie. Ta sztuczka jest możliwa z angielskim, z norweskim, a nawet z chińskim. Ale nie z niderlandzkim czy niemieckim. Niemieckiego nigdy się nie nauczyłam, ale niderlandzkiego chcę się nauczyć. Naprawdę chcę! </p><p style="text-align: justify;">W ogóle to z tym językiem jest trochę jak z polskim: mało kto chce się go uczyć, więc kiedy ktoś próbuje, lokalesi wpadają w zachwyt. Ostatnio życzyłam wesołych świąt optykowi i specce od soczewek kontaktowych po niderlandzku i oni od razu się rozpłynęli. Ona pyta ile mieszkam we Flandrii, ja ze wstydem, mówię, że już dwa lata i próbuję się tłumaczyć, że pracowałam po angielsku i nauka nie bardzo szła, a ona mi gratuluje, bo wiele osób w znacznie dłuższym czasie nawet tyle powiedzieć nie potrafi. Ja czerwona po czubki uszu, bo wcześniej rozmawialiśmy cały czas po angielsku, a oni się cieszą, bo ktoś próbuje. Tak samo babka w szpitalu, gdzie próbowałam umówić wizytę. </p><p style="text-align: justify;">Szkoda, że dla zdobycia obywatelstwa nie wystarczy zrobic dobrego wrażenia, tylko trzeba zdać egzamin. 😂</p><p style="text-align: justify;">Czy przez wieczne odwlekanie zawaliłam przez to coś ważnego? Niewiele. Zazwyczaj, kiedy mam się czegoś nauczyć i nadchodzi termin i mam nóż na gardle, nadrabiam w tempie dni na godzinę, jak na kolokwium zaliczeniowe z patofizjologii, na które nauczyłam się całego semestru w dwa dni. Ale czasem faktycznie mi się nie udaje. </p><p style="text-align: justify;">Rany, jak ja siebie za to nienawidziłam! Inni zakuwali do egzaminów tygodniami, a ja ledwo byłam w stanie wziąć książkę do ręki kilka dni przed egzaminem. Chyba rekordem była farmakologia - roczny kurs - a ja uczyłam się "aż" tydzień. Dostałam 4,5 i byłam zła jak nie wiem. Zawsze w takich chwilach byłam na siebie wściekła, zawsze obiecywałam sobie, że następnym razem będzie inaczej. I nigdy nie było. </p><p style="text-align: justify;">Nadal nic na to nie potrafię poradzić, ale teraz już się tak na siebie nie wściekam. Znalazłam wyjaśnienie, zrozumienie i obiecałam sobie, że będę się starać.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Jeśli chcesz przekazać mi jakąś informację, nie zostawiaj mi kartki na drzwiach ani nigdzie indziej. No, może na klawiaturze laptopa, tak, żebym musiała ją przesunąć. Inaczej jej nie zobaczę. Kiedyś wlazłam do labu, mimo wiszącej na drzwiach kartki A4 "PUKAĆ! Laser, niebezpieczeństwo uszkodzenia wzroku!". Na moje szczęście laser akurat nie pracował. Tak samo nie zauważyłam kartki na drzwiach wejściowych do bloku z informacją, że będzie przegląd wentylacji. Przykłady można by mnożyć, ale chyba jest jasne o co chodzi. Nie znalazłam nazwy tego objawu, ale mam go rozwiniętego tak na 100% i wciąż nie wymyśliłam jak to obejść. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Podsumowując, nie jest źle. opisu innych osób wynika, że życie z ADHD może być bardziej skomplikowane, a te wszystkie (i inne, nie opisane przeze mnie objawy) mogą dużo mocniej dawać się we znaki. Ale jednak ADHD, jak autyzm, to spektrum. Dwie różne osoby mogą mieć zupełnie inne trudności. Podobno ciężkość objawów koreluje też z inteligencją. Im człowiek inteligentniejszy, tym mu łatwiej, tym mniej uciążliwe są objawy. </p><p style="text-align: justify;">Może moje lifehacki okażą się przydatne dla kogoś innego. A jeśli ktoś z czytających ma sposób na coś, na co ja nie mam, to mam nadzieję, że podzieli się nim w komentarzu </p><p style="text-align: justify;"> 😉</p><ol class="artList listOrdered" style="border: 0px; box-sizing: border-box; counter-reset: list 0; font-family: Poppins, "Trebuchet MS", helvetica, sans-serif; font-feature-settings: inherit; font-kerning: inherit; font-optical-sizing: inherit; font-size-adjust: inherit; font-size: 18px; font-stretch: inherit; font-variant-alternates: inherit; font-variant-east-asian: inherit; font-variant-ligatures: inherit; font-variant-numeric: inherit; font-variant-position: inherit; font-variation-settings: inherit; line-height: 28px; list-style: none; margin: 20px 0px; outline: 0px; padding: 0px 0px 0px 50px; vertical-align: baseline;"><li class="item" style="border: 0px; box-sizing: border-box; display: flex; font-family: inherit; font-feature-settings: inherit; font-kerning: inherit; font-optical-sizing: inherit; font-size-adjust: inherit; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant-alternates: inherit; font-variant-caps: inherit; font-variant-east-asian: inherit; font-variant-ligatures: inherit; font-variant-numeric: inherit; font-variant-position: inherit; font-variation-settings: inherit; line-height: inherit; margin: 15px 0px; outline: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"><span class="value" style="border: 0px; box-sizing: border-box; font-family: inherit; font-feature-settings: inherit; font-kerning: inherit; font-optical-sizing: inherit; font-size-adjust: inherit; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant-alternates: inherit; font-variant-caps: inherit; font-variant-east-asian: inherit; font-variant-ligatures: inherit; font-variant-numeric: inherit; font-variant-position: inherit; font-variation-settings: inherit; line-height: inherit; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"><br /><br /></span></li><li class="item" style="border: 0px; box-sizing: border-box; display: flex; font-family: inherit; font-feature-settings: inherit; font-kerning: inherit; font-optical-sizing: inherit; font-size-adjust: inherit; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant-alternates: inherit; font-variant-caps: inherit; font-variant-east-asian: inherit; font-variant-ligatures: inherit; font-variant-numeric: inherit; font-variant-position: inherit; font-variation-settings: inherit; line-height: inherit; margin: 15px 0px; outline: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"><span class="value" style="border: 0px; box-sizing: border-box; font-family: inherit; font-feature-settings: inherit; font-kerning: inherit; font-optical-sizing: inherit; font-size-adjust: inherit; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant-alternates: inherit; font-variant-caps: inherit; font-variant-east-asian: inherit; font-variant-ligatures: inherit; font-variant-numeric: inherit; font-variant-position: inherit; font-variation-settings: inherit; line-height: inherit; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"><br /></span><span class="value" style="border: 0px; box-sizing: border-box; font-family: inherit; font-feature-settings: inherit; font-kerning: inherit; font-optical-sizing: inherit; font-size-adjust: inherit; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant-alternates: inherit; font-variant-caps: inherit; font-variant-east-asian: inherit; font-variant-ligatures: inherit; font-variant-numeric: inherit; font-variant-position: inherit; font-variation-settings: inherit; line-height: inherit; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"><br /></span></li></ol></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-67373911596593111822023-12-29T12:56:00.005+01:002024-01-01T01:13:04.636+01:00Charlinkowy update<p style="text-align: justify;">Podzwoniłam po centrach weterynaryjnych w Polsce potwierdzić cenę tomografii. Wszędzie tak samo: trzy do czterech tysięcy zł, ostateczna cena będzie znana dopiero po obrazowaniu. Niemało. Ale kochana Tiny (psychiatrka) znalazła nam klinikę, gdzie dało się zrobić skan CT całego pieska w cenie porównywalnej z Polską, ale bez konieczności jeżdżenia, nocowania i wszystkich innych utrudnień, więc załatwiliśmy sprawę w Brukseli. Od razu po badaniu lekarka pokazała nam wyniki. </p><p style="text-align: justify;">Charlie ma przewlekłe zwyrodnienie chrzęstno-kostne kłykcia bocznego kości udowej lewego stawu kolanowego. Mówiąc prościej, kiedy nasz Szczeniaczku rósł, fragment jego kości i chrząstki uległ niedokrwieniu i martwicy, a następnie odłamały się trzy fragmenty. W anatomii psa jestem jednak kiepska, więc obrazy, które zobaczyłam, wywołały u mnie panikę: Charlie ma trzy odłamki kostne, które dodatkowo uszkadzają staw! Przecież to go musi masakrycznie boleć! Wetka stwierdziła, że trzeba operować i usunąć te odłamki. Od razu umówiłam nas na zabieg, który miał być po tygodniu. Operować miał pracujący w tej klinice doktor Samoy.</p><p style="text-align: justify;">Dodatkowo na obrazie wyszedł stan zapalny w prawej przedniej łapie i być może naderwanie więzadła - co wyjaśniałoby dlaczego Charlie znów nam kulał na przód i powiększona prostata. </p><p style="text-align: justify;">Tu zdjęcia odłamków kości:</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpJxaA5v_Y2YJsL8WYJOnKWnePV1frepZdtqmqSMF41wa45HN9KiP9ZY-TTjDsj_HwO0KmIcqlIaxZgRyW0i_f-zXFJvfkoyDbXKBtl2LMBHkAN5QIqIv8YxpQi8c23Dnr_QAZCePxVgcEfCJieMfiSoYITpjBdzCnuC9Siz8YLtpesUandunzs2-XmABA/s805/Biela%20Charlie%20Havawart%20Mc%20-%20%20Bone%201.0%20copie%202.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="805" data-original-width="570" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpJxaA5v_Y2YJsL8WYJOnKWnePV1frepZdtqmqSMF41wa45HN9KiP9ZY-TTjDsj_HwO0KmIcqlIaxZgRyW0i_f-zXFJvfkoyDbXKBtl2LMBHkAN5QIqIv8YxpQi8c23Dnr_QAZCePxVgcEfCJieMfiSoYITpjBdzCnuC9Siz8YLtpesUandunzs2-XmABA/w454-h640/Biela%20Charlie%20Havawart%20Mc%20-%20%20Bone%201.0%20copie%202.jpg" width="454" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg2m9e9xWxzx0r6QANtGRu4tpC3AxDRtWq4UVi502e-ackUXfDKg2wp_i04UivgAaSb3rjWbhOlVLJsc1rq0jUp2AP_-DDDe3WHkdt7CP0OVYi-3bn6WWMoaT7vdwMnK9VP1pA0wYfiC-cTUqPU0r_rG1mL2Xy2Jm8l45yyZnTqDvSMuDOaDHE6K81RHSn/s589/Biela%20Charlie%20Havawart%20Mc%20-%20%20Bone%201.0%20copie%203.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="392" data-original-width="589" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg2m9e9xWxzx0r6QANtGRu4tpC3AxDRtWq4UVi502e-ackUXfDKg2wp_i04UivgAaSb3rjWbhOlVLJsc1rq0jUp2AP_-DDDe3WHkdt7CP0OVYi-3bn6WWMoaT7vdwMnK9VP1pA0wYfiC-cTUqPU0r_rG1mL2Xy2Jm8l45yyZnTqDvSMuDOaDHE6K81RHSn/w640-h426/Biela%20Charlie%20Havawart%20Mc%20-%20%20Bone%201.0%20copie%203.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSRQEX4gOzLWkA82oFK_DuRAs0ldIoANF9qZGV1CrdtYm2GM_8KrAjPgpZ4OGSmPzd2MUEC13RR-0e1JOD6aBd5n6qVcAC7yGJSlLuWU8n46qA3mFZjZ4ExmKttYuDZqMKzXJjcK4hZdHG5JTrCBKbP8N7bk23Mdl0FWp79_RwQ3-mcSRu3bvHt2Hqxuf1/s589/Biela%20Charlie%20Havawart%20Mc%20-%20%20Spine%201.0%20CE%20copie%203.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="386" data-original-width="589" height="420" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSRQEX4gOzLWkA82oFK_DuRAs0ldIoANF9qZGV1CrdtYm2GM_8KrAjPgpZ4OGSmPzd2MUEC13RR-0e1JOD6aBd5n6qVcAC7yGJSlLuWU8n46qA3mFZjZ4ExmKttYuDZqMKzXJjcK4hZdHG5JTrCBKbP8N7bk23Mdl0FWp79_RwQ3-mcSRu3bvHt2Hqxuf1/w640-h420/Biela%20Charlie%20Havawart%20Mc%20-%20%20Spine%201.0%20CE%20copie%203.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Tu widoczne uszkodzenie kości i chrząstki:</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgU3Uodx2OFPW9lGzwg56CbcsD29a8n90DQsjT80XQZpEVo40ePRRU0AIgszQUMYpv8vrBxT3aPqHlRhAF59lLT7V-Za1TN0wiFKrirRimPAfIv5Fv9rbu5C3mxwDt9OXGNtAifu61GPSQaFSM3xFSCVx5Bqktn5Ub-is4Fjkb0Sgietlxc58Z4QdZu4TAk/s683/Biela%20Charlie%20Havawart%20Mc%20-%20%20Bone%201.0%20copie%2014.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="380" data-original-width="683" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgU3Uodx2OFPW9lGzwg56CbcsD29a8n90DQsjT80XQZpEVo40ePRRU0AIgszQUMYpv8vrBxT3aPqHlRhAF59lLT7V-Za1TN0wiFKrirRimPAfIv5Fv9rbu5C3mxwDt9OXGNtAifu61GPSQaFSM3xFSCVx5Bqktn5Ub-is4Fjkb0Sgietlxc58Z4QdZu4TAk/w640-h356/Biela%20Charlie%20Havawart%20Mc%20-%20%20Bone%201.0%20copie%2014.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">A tu już przednie łapki i stan zapalny przy ścięgnie:</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjskuNmnYZzQ-4sw9RN2zweB1UmO_26_rqm3AxxMm9igCnUPdozQwoSq4u4sbzhAQ-DXddpkAD0H-thfAM1QtbfK8ad9Vvw9QXmzc8oBxHYrPhh-vjkSCE9e4MDHw-2ud9ksI8S-CQWst2kxagFgm7z-RUx53GV5aA8sotyMoPinOdmtJ4PRzgw1zfKtTOC/s810/Biela%20Charlie%20Havawart%20Mc%20-%20%20Spine%201.0%20CE.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="810" data-original-width="611" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjskuNmnYZzQ-4sw9RN2zweB1UmO_26_rqm3AxxMm9igCnUPdozQwoSq4u4sbzhAQ-DXddpkAD0H-thfAM1QtbfK8ad9Vvw9QXmzc8oBxHYrPhh-vjkSCE9e4MDHw-2ud9ksI8S-CQWst2kxagFgm7z-RUx53GV5aA8sotyMoPinOdmtJ4PRzgw1zfKtTOC/w482-h640/Biela%20Charlie%20Havawart%20Mc%20-%20%20Spine%201.0%20CE.jpg" width="482" /></a></div><p><br /></p><p style="text-align: justify;">Na badanie i leczenie prostaty umówiłam nas u zwykłej wetki. Tu też zaszła zmiana. Olaliśmy Akuut, gdzie przenieśliśmy się kilka miesięcy temu od dr. Peeters, niezadowoleni z jej podejścia do nas (np półgodzinne spóźnienie, kiedy byliśmy pierwszymi pacjentami i nawet brak przeprosin, zmuszenie do czekania drugi raz w kolejce, kiedy przyjechałam dowieźć dokumenty i cała sprawa miała zająć 3 minuty, ale ona postanowiła przyjąć kolejnego psiaka, na pół godziny... Miałam wrażenie, że chodzi o to, że jesteśmy "z Europy wschodzniej". Ale ale w Akuut też nam się nie podobało, bo weci totalnie olewali sprawy, co było widać choćby z leczeniem gruczołka przyodbytniczego u Abbie, czy z biopsją jej guza, gdzie wet nawet guza nie poszukał, tylko pobrał materiał z sutka. I tym razem wybrałam się do wetki poleconej przez Tiny - jej koleżanki z czasu studiów i jej córki, które mają gabinet w Bertem. (10 minut autostradą w kierunku Leuven.)</p><p style="text-align: justify;">DOGterka Marleen zbadała Charlinkową prostatę i stwierdziła, że wszystko jest OK. Poprosiła też, żebym z Charliem przeszła się długim korytarzem i powiedziała, że w tej chwili Charlie na tył nie kuleje. Rozmawiałyśmy o wynikach tomografii i o nadchodzącej operacji. Marleen stwierdziła, że dr. Samoya nie kojarzy i natychmiast zadzwoniła do córki, króta skończyła studia 3 lata temu. Silke powiedziała, że dr Samoy specjalizuje się raczej w rehabilitacji, a z chirurgii najlepszy jest dr Verhoeven. </p><p style="text-align: justify;">Charlinkowe kolanko operować może tylko najlepszy chirurg w Belgii, więc znalazłam klinikę w której pracuje dr. Verhoeven - w Antwerpii. Umówiłam zabieg na ten sam dzień i godzinę, na którą byliśmy umówieni w Brukseli. Bardzo się ucieszyłam, że nie będzie więcej czekania. Odwołałam zabieg w Brukseli i jak na szpilkach wyczekiwałam 27 grudnia. </p><p style="text-align: justify;">W końcu nadszedł dzień operacji. Pobudka o 6:15, przed 8 wyjazd, bo obawialiśmy się korków na autostradzie. Przyjechaliśmy przed czasem, ale punktualnie o 9 przyszedł po nas dr Verhoeven. Na początek pokazał lepiej zrekonstruowane obrazy, gdzie dokładnie było widać co i jak. Odłamki kości przesunęły się w górę, daleko od powierzchni stawu. Dr Verhoeven stwierdził, że operacja ma wątpliwy sens: w kolanie jest mnóstwo więzadeł, staw otaczają inne tkanki. Te odłamki są na tyle daleko, że on po prostu może ich nie zobaczyć i nie być w stanie usunąć. A skoro nie uszkadzają stawu, to ich usunięcie może nie mieć sensu. (Trochę jak z odłamanym wyrostkiem rylcowatym w mojej ręce. Gdzieś się tam umościł i nie przeszkadza.) Tak czy inaczej, on chce najpierw Charliego zbadać. </p><p style="text-align: justify;">Pomanipulował łapą, podotykał i kazał nam przejść się długaśnym korytarzem. Stwierdził, jak wcześniej Marleen, że w tym momencie Charlie nie kuleje na tył, ale ewidentnie ma duży problem z przednimi lapami i przenosi ciężar na tylne łapy. NO NARESZCIE ktoś to zauważył! Od trzech lat próbujemy psu z tymi łapami pomóc, byliśmy dwa razy w szpitalu uniwersyteckim* dokładnie z tym problemem, byliśmy z tym u trzech innych wetów! (Tylko jeden doszukał się, że jest problem, bo i Charlie kulał wtedy jak diabli, ale podejrzewał dysplazję)</p><p style="text-align: justify;">Dalsze badanie objęło zatem przednie łapy. Charlie ma "łokcie golfisty". Źle się porusza i obciąża mięśnie, które później reagują długim stanem zapalnym. Stąd problem z obydwoma łapami, stąd kulenie raz na jedną, raz na drugą łapę. </p><p style="text-align: justify;">Na chwilę obecną (na bardzo długi czas) mamy solidne zwolnienie z WF-u: zakaz zabaw z Moyrą (co oznacza, ze Burki do ogrodu wychodzą oddzielnie), trzy spokojne spacery do max 20 minut w ciągu dnia, zakaz kopania za nornicami i unikanie sytuacji, kiedy Charlie mógłby ciągnąć na smyczy (czyli na przykład rzucania się na inne psy). Ze względu na tylną łapę Charlie dostał lek - przeciwciało monoklonalne - który działając... no mniejsza jak działając, po prostu znosi ból stawów. Jeśli Charlie zareaguje na ten lek, będziemy wiedzieć, że ból w kolanie jest i trzeba go leczyć. Utrzymujemy też pregabalin, bo tak długi ból może powodować, że mózg "uczy się bólu" i później sam z siebie tworzy wrażenie bólu, nawet kiedy na obwodzie (w łapach) nic złego się nie dzieje, a kiedy się dzieje, to dodatkowo wzmacnia jego odczuwanie. Tak sobie myślę, że może właśnie dzięki pregabalinowi Charlie przestał na tą łapę kuleć?</p><p style="text-align: justify;">Cieszę się z tej wizyty jak nie wiem. Cieszę się, ze nie trzeba było operować, że wreszcie wiemy co jest z przednimi łapami i że Dzieciuch może być w pełni sprawny. </p><p style="text-align: justify;">Przykro mi jak diabli, że tak długo żył z bólem. Ale teraz już nic na to nie poradzę, mogę jedynie zadbać, by dalej było lepiej i właśnie to zamierzam zrobić. </p><p style="text-align: justify;">Sama poczytałam dużo o bólu i jego leczeniu, teraz dokładnie wiem co i jak i nawet jeśli lekarze znów nas zawiodą, będę mogła domagać się konkretnego działania.</p><p style="text-align: justify;">Póki co czekamy. Lek na ból stawu ma zacząć działać za około 4 tygodnie. Wtedy wrócimy do doktora Verhoevena i będziemy kombinować dalsze leczenie przednich łap.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEit25zXC-jWD60UmKec5jteeOulLZcXoMjcI_urqtUQpFNnIeCAzSQi3EHpo8sDvYZfeGzLxwA3Q9v7cvhnF31GSGa4CGpceL7XbexlNihD3kWxuYzqqWx7tWluPaxHr8jPBCVRG9pxD1tHrQaJzpigBxeSPfbL9S-G5vGPEoWlBQy1QI9gyw9Ca6ibpm0G/s2048/WhatsApp%20Image%202023-12-29%20at%2012.53.23.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEit25zXC-jWD60UmKec5jteeOulLZcXoMjcI_urqtUQpFNnIeCAzSQi3EHpo8sDvYZfeGzLxwA3Q9v7cvhnF31GSGa4CGpceL7XbexlNihD3kWxuYzqqWx7tWluPaxHr8jPBCVRG9pxD1tHrQaJzpigBxeSPfbL9S-G5vGPEoWlBQy1QI9gyw9Ca6ibpm0G/w480-h640/WhatsApp%20Image%202023-12-29%20at%2012.53.23.jpeg" width="480" /></a></div><p style="text-align: center;"><i>Choinka w klinice oryginalnie przyozdobiona strzykawkami, plasterkami, pudełkami po lekach i pojemniczkami na badanie moczu :) </i></p><p style="text-align: center;"><i><br /></i></p><p style="text-align: justify;">*Klinika uniwersytecka w Gent podpadła mi dodatkowo. Otóż, kiedy Charlie był pierwszy raz u ortopedów, vetka zauważyła, że mięsień na jego lewej tylnej łapie jest dużo słabszy niż na prawej. To był objaw problemu z kością i chrząstką i bólu. Ale vetka ten objaw zlała, powiedziała tylko jak ćwiczyć, żeby to wyrównać. Gdyby uwrażliwiła nas wtedy na możliwy problem, pewnie byśmy Charlina dokładniej obserwowali, a może i od razu wdrożyli leczenie przeciwbólowe. A tak, ból jest pewnie o wiele silniejszy i pies cierpi zupełnie bez potrzeby jeszcze bardziej. </p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-56647652112194607052023-12-23T19:38:00.004+01:002024-01-15T13:51:01.689+01:00ADHD lifehack - część pierwsza<p style="text-align: justify;">Od mojej diagnozy minęło już kilka miesięcy. Leki działają cudownie, ale ja w ciąż mam trochę problem z uwierzeniem, że mnie to wszystko naprawdę dotyczy. Lekarz śmieje się, że syndrom oszustki w ADHD jest silny i że to dlatego: Bo przecież ADHD tłumaczy, że nie jestem leniwa, że z niektórymi rzeczami mogę mieć problem. Umożliwia mi spojrzenie na siebie życzliwiej, bez wyrzutów. Mimo wszystko nie doszukiwałam się nigdy u siebie "inności" i teraz jest mi z tym dziwnie. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdzZ4RFf0_Tx_p05FMzOQzgoxmcu42hMyaxhUBIAGerE2fHwoTnDn4U5ERffsoQacMjsiVPixadg3EgCkfhZH42ehVKSsUkD06pSkuLfU66mPlXcNiKl6NQ6xhtamljkcGVOh9wf9wnKCcxoV_nA2UeUOCtGs6ryaVG39sGPY4iobJhslL9toxNxdmLJaZ/s808/Screenshot%202023-12-23%20at%2009.22.12.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="806" data-original-width="808" height="319" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdzZ4RFf0_Tx_p05FMzOQzgoxmcu42hMyaxhUBIAGerE2fHwoTnDn4U5ERffsoQacMjsiVPixadg3EgCkfhZH42ehVKSsUkD06pSkuLfU66mPlXcNiKl6NQ6xhtamljkcGVOh9wf9wnKCcxoV_nA2UeUOCtGs6ryaVG39sGPY4iobJhslL9toxNxdmLJaZ/s320/Screenshot%202023-12-23%20at%2009.22.12.png" width="320" /></a></div><p style="text-align: justify;">Zaczęłam czytywać grupę fejsbókową o ADHD, prowadzoną i moderowana przez specjalistów, fejsbók życzliwie podesłał jakieś fanpjejdże, w tym Psycholożki Pietrzak, która wyjaśnia objawy (to po jej wpisach uświadomiłam sobie, że jak najbardziej mam nadruchowość) czy ADHD_love prowadzone przez kobietę z ADHD - Rox i jej partnera - Richa. Kupiłam nawet ich książkę, polecaną jako coś ekstra w tym temacie. Miałam po prostu potrzebę, by dowiedzieć się więcej, bo na etapie diagnozy o ADHD nie wiedziałam nic, poza najczęstszym stereotypem. </p><p style="text-align: justify;">Czytając i oglądając to, co ludzie piszą o życiu z ADHD, wiele razy przecierałam ze zdumienia oczy: jak wtedy, gdy wyczytałam, że nadruchowość w obrębie siedzenia nie musi oznaczać ciągłego wstawania z miejsca. Niektórym osobom z ADHD (zwłaszcza dorosłym) wystarczy w sposób ciągły poruszać długopisem, przekładać bloczki karteczek sklerotyczek, czy wystukiwać nogą jakiś rytm. I nagle zaczęłam łapać się na tym, że zawsze mam coś w rękach. Zawesze. Bawię się długopisem, blistrem leków, linijką, albo leżącymi na ławie słuchawkami, wystukuję jakiś rytm stopą a jak już nic innego robić nie mogę, to skubię skórki przy paznokciach. Wcześniej po prostu tego nie zauważyłam, a skubanie skórek przypisywałam stresowi.</p><p style="text-align: justify;">Nagle zauważyłam, że faktycznie w różnych miejscach w domu stoją przynajmniej trzy kubki z niedopitą zawartością. (O czym Joshua już dawno mi mówił, aż w końcu przestał się wkurzać, po prostu chodzi i je wynosi do kuchni.) Ba, zdarza mi się przynieść kolejny pełny kubek do gabinetu, gdzie wciąż stoi poprzedni z połową tej samej zawartości. To, że często nieświadomie zostawiam po sobie bałagan - jak puste opakowanie po wyjęciu zawartości, albo odkładam rzeczy w przypadkowe miejsca trochę mnie zawstydza. Nikt nie chce być postrzegany jako bałaganiarz. A przecież w dzieciństwie był to częsty zarzut kierowany w moją stronę. Nigdy nie pamiętam, czy zamknęłam dom, czy nie zostawiłam ładowarki wpiętej do kontaktu, a ostatnio w ogóle pobiłam rekord, kiedy po wyprowadzeniu psów o 6:30 i daniu im jedzenia poszłam dalej spać... i zostawiłam otwarte na oścież drzwi do bijkeuken wychładzając przy tym cały dom. Często również zostawiam klucz w zamku. Od zewnątrz.</p><p style="text-align: justify;">Jak mogłam na to wszystko nie zwrócić uwagi?! Tak naprawdę, to zwróciłam. Mawiałam, że "robię rzeczy na automacie", że nie skupiam się na nich i później nie pamiętam. I starałam się to zmienić, skupiać się bardziej, żeby pamiętać "z czego żyję". Żeby nie robić takich numerów, jak odłożenie tuszu do rzęs do kubka z pisakami, schowanie nożyczek do górnej szuflady, ale nie tej szafki, czy zabranie ze sobą nie tego dowodu rejestracyjnego na tygodniową wycieczkę po całej Polsce, albo schowanie kluczy do lodówki. - To była akcja jeszcze w domu z rodzicami. A schowałam je tak przemyślnie, że dopiero wieczorem, już po tym jak dostałam solidny ochrzan za ich ponowne zgubienie, znalazł je w tej lodówce tata. Ale przecież "zawsze byłam roztrzepana". </p><p style="text-align: justify;">Ale nie o tym miałam pisać. Miałam pisać o tym, dlaczego nie zauważyłam swoich objawów, dlaczego przypisywałam je czemuś innemu, nawet, kiedy koleżanka - Ola - diagnozowała się rok temu na ADHD i mi o tym mówiła. Nie bardzo rozumiałam wtedy po co jej ta diagnoza i jak to "nie może siedzieć na miejscu". I nie przyszło mi do głowy, że ADHD jest tak złożone, tak bardzo "inne niż norma" i że ja też mogę być nieneurotypowa w dokładnie ten sam sposób.</p><p style="text-align: justify;">W "Dirty laundry" Rox opisuje, jak strasznie gubi rzeczy. 13 telefonów, 18 portfeli, dwa paszporty. Zaraz zaczęłam się zastanawiać, że może ja jednak nie mam ADHD, bo ja praktycznie nic nie gubię. No, może poza spektakularną akcją z pendrivami. Otóż dostałam od Joshuy fantastycznie wyglądający pendrive 4 GB. Wtedy to było sporo. No i... zgubiłam go. Było mi wstyd i strasznie przykro i nie chciałam powiedzieć o tym Joshule, żeby nie pomyślał, że olewacko potraktowałam rezent od Niego, że nie uważałam, więc znalazłam i kupiłam sobie identyczny, ale że były już ośmiogigowe, to wzięłam ósemkę. I jego też go zgubiłam! Byłam na siebie naprawdę zła, robiłam sobie wyrzuty, że ja można być taka gapą, że na penie były dane do doktoratu (oczywiście nie jedyna kopia, przy mojej paranoi były jeszcze na płytkach CD i na komputerze). Żeby się nie przyznać, znów kupiłam identyczny, tym razem 16GB. Po czym znalazłam najpierw ten 4 GB, który wypadł z torebki w samochodzie i cały czas tam jeździł, za tylnym siedzeniem, a później ten 8GB, już nie pamiętam gdzie. 😂</p><p style="text-align: justify;">Za dzieciaka było gorzej. Największy ochrzan dostałam za zgubioną kurtkę dżinsową. Po prostu została na korytarzu, bo zapomniałam ją zabrać ze sobą do klasy i ktoś ją sobie przywłaszczył. Pamiętam to do dziś i pamiętam jak strasznie było mi przykro z tego powodu. Nie dlatego, że nie miałam kurtki, ale dlatego, że przecież mama za nią zapłaciła, po to, żebym ja miała. Później bardzo pilnowałam kurtek. Co innego z szalikiem czy czapką. Zdarzyło mi się zgubić klucze do domu, ale kto za dziecka nic nie gubił?</p><p style="text-align: justify;">A za dorosłości? No cóż. Na studiach nie miałam wybitnie dużo kasy, więc wszystko, co miałam było dla mnie bardzo cenne. Dlatego zawsze obsesyjnie pilnowałam, by zapiąć torebkę. By nikt mi jej nie wyrwał z rąk przewieszałam ją na skos i zawsze trzymałam ręką, bo pamiętałam, że koleżance po prostu ktoś zerwał z ramienia, a mamie rozcięli torebkę w autobusie, żeby ukraść portfel. Nie wiem ile razy w ciągu dnia sprawdzam, czy nic nie zgubiłam, oblewając się potem, za każdym razem, gdy trafiam w złą przegródkę w torebce i nie ma tam na przykład klucza do mieszkania, albo kiedy nie znajduję telefonu i nie pamietam, że przecież mam go w kieszeni. Kiedy wsiadam do samochodu, pilnuję, by kluczyk był w torbie, w zamkniętej przegródce zanim jeszcze ruszę. Jeśli dopiero zabrałam go z szuflady, po wejściu do auta natychmiast wkładam go do torebki i zapinam, bo wiem, że gdybym położyła go gdzieś w samochodzie, mogłabym go zostawić w aucie zostawionym na cały dzień na parkingu. Za to - co bardzo złości Joshuę - często zapominam klucza do mieszkania: kiedy wychodzimy razem, albo kiedy idę z psem na spacer, a on jest w domu. Później musze zadzwonić, Moyra robi awanturę, Charlie się przyłącza, Joshua się wkurza. A kiedy nie ma go w domu? Wtedy nie zapominam. Sprawdzam czy go mam zanim zapnę psa na smycz, zanim otworzę drzwi macam kieszeń, a czasem jeszcze zanim je zamknę, biorę klucz do ręki, by mieć pewność, że go mam teraz, a nie miałam kiedyś i teraz tylko mi się wydawało. </p><p style="text-align: justify;">Z drugiej strony z pamiętaniem, by zapłacić za parking, albo wyjąć zegar parkingowy nie zawsze jest tak idealnie i już dwa razy w ciągu 5 lat w Belgii zapłaciłam mandat za parkowanie: raz jeszcze w Namur, gdzie po prostu wyszłam z auta i poszłam do pracy i raz w Zaventem, gdy nie wyjęłam zegara parkingowego. Rox w swojej książce ma rację co do jednego: za każdym razem odczuwałam ogromny wstyd. Złość o wyrzucone pieniądze również, ale najsilniejsze było poczucie wstydu. Od tej pory zegar parkingowy też wyjmuje i ustawiam jeszcze pod domem, zanim dojadę na parking, a i tak czasem wracam sprawdzić czy go na pewno położyłam przy szybie, tak samo, jak często jeszcze w drodze naciskam na kluczyku zamykanie samochodu, bo zwyczajnie nie pamiętam, czy go zamknęłam. Tak, wiem, wszystko, co powyżej opisałam świadczy o pewnego rodzaju paranoi i z dużym prawdopodobieństwem jest niezdrowe. Mój mózg pracuje niemal permanentnie w trybie zarządzania kryzysowego, w ogromnym napięciu i stresie. Psycholożka zasugerowała że być może to dokłada cegiełkę do nawrotów depresji. Ale jest to również wyjaśnienie jak to jest, że udaje mi się nie gubić co chwilę kluczy, słuchawek czy właśnie portfela, pozwala zaoszczędzić mnóstwo kasy i poczucia winy. Zastanawiam się, czy jeśli na terapii uda mi się wyłączyć to zarządzanie kryzysowe to czy zacznę generować koszty za zgubione rzeczy i nie zje mnie wtedy poczucie winy. Sama nie wiem co gorsze. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Osoby z ADHD zapominają o rzeczach, których nie maja przed oczami. Na przykład mają problem z utrzymywaniem relacji na odległość, czy odpowiadaniem na wiadomości, zapominają zarówno o rzeczach jak i o ludziach. </p><p style="text-align: justify;">Ja na wiadomości odpowiadam od razu. I to też wynika z niesamowicie silnego poczucja... obowiązku? Chodzi dokładnie o to, by nie zapomnieć i nikogo nie urazić, albo nie wyjść na chamkę. Oj, to, że mogłabym zachować się względem kogoś nieuprzejmie jest dla mnie bardzo silnym motywatorem. Odpowiadam więc natychmiast, bo tak wypada i po to, żeby mi to nie uciekło. Mam koleżankę, z którą wymieniam maile. Po moim mailu zajmuje Jej kilka tygodni by się do mnie odezwać - nic dziwnego, ma pracę, dwójkę dzieci i masę innych obowiązków. Ja odpisuje natychmiast i... zapominam o Niej do momentu, kiedy dostanę od Niej email. (Pozdrawiam Cię Dominiko!) Ta wymiana wiadomości jest bardzo przyjemna, więc natychmiastowe odpisanie nie jest trudne. Gorzej idzie mi z "ciężkimi" sprawami. Kiedy tydzień temu dostałam maila od Véronique z zapytaniem czy mam już datę rozpoczęcia nowej pracy, nie miałam ochoty jej odpowiadać i faktycznie zapomniałam o niej na jakiś czas. Dopiero po tygodniu trafiłam ponownie na jej maila czyszcząc skrzynkę (za dużo nieważnych wiadomości mnie rozprasza) i - już w wielkim poczuciu winy - odpisałam jej, że pracy nie będzie. Przyznaję też, że kiedy wymiana wiadomości trwa długo, (jak w dyskusjach z moim kuzynem na tematy polityczne,) zdarza mi się znudzić rozmową i zapomnieć nie tylko odpisać, ale i zapomnieć, że w ogóle do siebie pisaliśmy. I tak niektóre tematy pozostawiam bez odpowiedzi już na zawsze. </p><p style="text-align: justify;">W tym roku miałam jeszcze jedno zaskoczenie. Zapomniałam, że mam późno jesienną kurtkę, w którą się mieszczę i tej jesieni kombinowałam jak koń pod górę, by chłodniejsze dni obskoczyć jakoś w trenczu, który siłą rzeczy nie jest dość ciepły. Sprawę ratował jeszcze londyński wełniany płaszcz, który dostałam od koleżanki, więc nie spieszyłam się z zakupem czegoś nowego, aż nagle szukając czegoś zupełnie innego w szufladzie, gdzie na lato lądują rzeczy jesienno-zimowe, znalazłam kurtkę, którą kupiłam dwa lata temu dokładnie na taką pogodę. </p><div style="text-align: justify;">Mimo wszystko, znowu radzę sobie całkiem nieźle. Sporą część problemu sprawnie kompensuję, do tego stopnia, że - znowu - nie pomyślałam, że coś jest ze mną nie tak, nawet jeśli na niektóre z problemów rozwiązania nie wymyśliłam.</div><p style="text-align: justify;">Znalazłam za to sposób na niezapominanie o spotkaniach. Wszystko, absolutnie wszystko co planuję na dany dzień, zapisuję w kalendarzu google. Google i bez tego wie gdzie jestem i co robię, więc nie czuję się szczególnie źle z tym, że podam mu trochę więcej detali. I tak, mam pięć różnych kalendarzy na swoim koncie, każdy z przypisanym innym kolorem. Jeden na spotkania na żywo: z szefem, wizyty u lekarza, seminaria, spotkania ze znajomymi, rehabilitacja... Absolutnie wszystko, co wymaga mojej gdzieś obecności. Drugi kalendarz jest na wszystkie aktywności on - line. Trzeci jest na plan dnia. Kiedy pracuję, wpisuję tam nad czym mam usiąść, jakie doświadczenia wykonać i staram się rozplanować czas na nie mnożąc to, ile mi się wydaje, że zajmą x3 i zaokrąglając w górę. Czwarty kalendarz jest na przypominajki "zadzwoń do optyka", "umów psa do weta", "zamów karmę"... Piąty jest na jakieś wyjątkowe rzeczy dotyczące Joshuy: wyjazd służbowy, wyjazd do Polski, cokolwiek co ma wpływ na moje planowanie. I każde z tych wydarzeń ma ustawione conajmniej dwa przypomnienia. </p><p style="text-align: justify;">Hmmm... Jak tak na to wszystko teraz patrzę, to się zastanawiam, jak ja mogłam nie zauważyć, że coś ze mną jest nie tak? Tak czy inaczej ten lifehack jest genialny. Telefon mam zawsze przy sobie (bo tu tez działa moja paranoja, związana ze strachem odcięcia się od możliwości natychmiastowego ze mną kontaktu). Gdziekolwiek się nie umawiam, natychmiast wpisuję to w kalendarz, który zawsze jest ze mną. Za karteczki z terminem następnej wizyty u lekarza dziękuję, i tak je zgubię. Szkoda papieru. Poza tym kalendarz google ma przypomnienia, a papierek w torebce - nie. Dzięki temu funkcjonuję zupełnie sprawnie. </p><p style="text-align: justify;">No dobra, przyznaję, czasem mimo wszystko zapomnę zerknąć w kalendarz i coś mi ucieknie. Ale to są naprawdę bardzo wyjątkowe sytuacje. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiozl2ytYPnVeOm-_N8QnEl5PvD4CC8Gy3uIGtYqsJG8NUrGwxWT1MTX018TjTByCaG82A_3TdzB9O0riJmfYqpMxGkGVdPYMpy8CvzfSbONOwT0Ij-uPbYy1cxT_InbSad6PinDhDccexfD88hyphenhyphen-4uXCAb_FLHKzFyW4mKfsJVnX8_2bG_hl5hEQBLtIsk/s2866/Screenshot%202023-12-23%20at%2009.06.07.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1638" data-original-width="2866" height="229" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiozl2ytYPnVeOm-_N8QnEl5PvD4CC8Gy3uIGtYqsJG8NUrGwxWT1MTX018TjTByCaG82A_3TdzB9O0riJmfYqpMxGkGVdPYMpy8CvzfSbONOwT0Ij-uPbYy1cxT_InbSad6PinDhDccexfD88hyphenhyphen-4uXCAb_FLHKzFyW4mKfsJVnX8_2bG_hl5hEQBLtIsk/w400-h229/Screenshot%202023-12-23%20at%2009.06.07.png" width="400" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><i>Przykładowy tydzień osoby bezrobotnej, która nie ma nic do roboty.</i></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><p></p><p style="text-align: justify;">Kolejny lifehack obejmuje moje funkcjonowanie w pracy. W labie wiele rzeczy robi się według specjalistycznych protokołów. Czasem są tam nudne, powtarzalne czynności i na przykład po kolejnych 10 minutach płukania szkiełek można nie pamiętać które z pięciu płukań to było. Albo po którym etapie wirowało się próbki. "Utrwaliłam je już, czy jeszcze nie? No, cholera jasna, nie mam pojęcia gdzie jestem i co mam już zrobione! A może one już były permeabilizowane? NIE WIEM!!" - Zdarzyło mi się to w trakcie pracy na VUB. Po "wyizolowaniu komórek z "litej" tkanki i oczyszczeniu, utrwala się je, zwirowuje (by wylać tylko płyn w którym były zawieszone i dodać czegoś innego - tu płynu do płukania - miesza się, by opłukała je kolejna porcja płynu, znów się je zwirowuje, wylewa płyn, dodaje się związek do permeabilizacji, czyli rozwalenia błon komórkowych, co jest konieczne dla znakowania przeciwciałami, inkubuje się to przez pewien czas na lodzie i znów dwa razy zwirowuje, płucze, zwirowuje... I to jest zaledwie część ze wszystkich płukań, inkubacji i wirowań. A że miałam 12 różnych próbek i każdą z nich trzeba było tak potraktować, to wszystkie te kroki zajmują jakieś dwie godziny pracy! I nagle wyjęłam próbki z wirówki i nie miałam pojęcia czy wykonałam utrwalanie, czy permeabilizację czy w ogóle jeszcze nic tych rzeczy. Zdarzyło mi się to jeden, jedyny raz. Następnym, i każdym kolejnym razem, drukowałam sobie protokół (jedyne dwie strony) i po wykonaniu każdego kolejnego punktu zaznaczałam na protokole, że go wykonałam. W takiej sytuacji wciąż może się zdarzyć, że zapomnę coś zaznaczyć, ale wtedy co najwyżej powtórzę pojedynczy krok, zamiast zgubić się w całych przygotowaniach i tracić godziny pracy.</p><p style="text-align: justify;">Inne sposoby miałam w aptece na recepturze: Każdy składnik, który już dodałam, lądował w dalszym lewym rogu stołu. Właśnie tam. Raz, że niczego nie dodałam dwa razy, a dwa - mogłam jeszcze jeden raz się upewnić, że nie pomyliłam się ze składnikiem. Pamiętam, jak kiedyś wyrzuciłam zmieszane składniki na jakieś proszki, bo nagle dopadły mnie obawy, czy biorąc składnik X z szafki nie pomyliłam pojemnika i nie dodałam składnika Y. I w sumie byłam pewna, że nie, ale jednak paranoja nie pozwoliła mi przestać się martwić, więc zrobiłam mieszaninę proszków jeszcze raz. A przecież zawsze sprawdzałam składniki trzy razy: biorąc z półki, dodając i odkładając na półkę, tak, jak powinno się to robić. Odłożenie w konkretne miejsce stołu dawało mi poczucie większej kontroli, bo miałam jeszcze ten jeden, dodatkowy raz, po wykonaniu całości, na sprawdzenie, że wszystko jest jak należy.</p><p style="text-align: justify;">Również w labie, pracując z wieloma barwnikami przekładałam je sobie na stojaku, by mieć pewność, że dany barwnik dodałam, że dana probówka jest już zrobiona. Każda jedna fiolka/probówka wzięta do ręki była odkładana o jeden rządek "wyżej". Niesamowite, ale to działało. Wciąż musiałam się bardzo skupiać na tym, co robiłam ale nawet przy skupieniu nie pamiętałabym czy to była szósta, czy może już ósma probówka. A mając swój "system" byłam w stanie poprawnie wybarwić osiemdziesiąt próbek dwudziestoma czterema barwnikami. Takie lifehacki uratowały mi może nie życie, ale pracę w labie na pewno. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZJkOS1eECJcEwnsXRvHqDEInPBB5ZKLfeDSWBDT-Hs9OYndNB8dz82BiT1nneKas8Zd2ZxscTMNysmWIcuBvjf6wJ9YKkS67lECHvYG5HGkeWrUCkJAChr2bB9rmYoXt8o_Odgm4rMynvgircw0ZdLlu8_PHrgMAnE3bvHeIx8e2usQE3XnkxOhX_shxF/s1642/Screenshot%202023-12-23%20at%2019.34.33.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1028" data-original-width="1642" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZJkOS1eECJcEwnsXRvHqDEInPBB5ZKLfeDSWBDT-Hs9OYndNB8dz82BiT1nneKas8Zd2ZxscTMNysmWIcuBvjf6wJ9YKkS67lECHvYG5HGkeWrUCkJAChr2bB9rmYoXt8o_Odgm4rMynvgircw0ZdLlu8_PHrgMAnE3bvHeIx8e2usQE3XnkxOhX_shxF/w640-h400/Screenshot%202023-12-23%20at%2019.34.33.png" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Pewnie, że miałam i wpadki: do dziś pamiętam, jak przygotowywałam próbki jako magistrantka. Próbki 1 - 5 miały być utrwalone, próbki 6-9 - nie, ale wszystkie należało odpowiednio wybarwić. Już wtedy, robiąc to po raz pierwszy, miałam obawy, czy nic nie pomylę, więc rozpisałam sobie tabelkę, co, kiedy i gdzie dodaję, żeby się nie pomylić. Oczywiście tabelka sobie, a działanie sobie: utrwaliłam wszystko. Musiałam wtedy pójść do szefa i mu o tym powiedzieć. Rany, było mi tak strasznie głupio! I nie miałam pojęcia dlaczego mimo takiego skupienia i starania się tak idiotycznie zawaliłam. Ale jednak te wpadki nie były jakoś super częste. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Następny opisywany przez Rox i poruszany na grupie problem, to higiena osobista. Punkt, którego nie rozumiem. Jak to "można zapomnieć się umyć"? Jeśli zaraz po obudzeniu się nie wejdę pod prysznic, mam wrażenie, ze się lepię i czuję, że... źle pachnę. Nie jest to smród, nie jestem przepocona, ale czuję zapach, którego czuć nie powinnam. Jeśli z jakiegoś powodu nie mogę się rano wykąpać, lepiej do mnie nie podchodzić. Jestem wtedy piekielnie rozdrażniona. Nie rozumiem jak można po wstaniu paradować w piżamie, wypić kawę, czy przeczytać wiadomości. No nie, po prostu nie. Łóżko -> prysznic. Tak samo jest po całym dniu. Po prostu nie ma takiej opcji, bym poszła spać nie idąc pod prysznic. Przypuszczam, że ma to coś wspólnego z moim piekielnie czułym węchem. I może ogólnie nietypową pracą mojego mózgu. Ale w tym punkcie kompletnie nie jestem jak "ADHDer" opisywany na grupie fejsbókowej czy przez Rox. To akurat kompletnie nie ja. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Wychodzi mi na to, że tam, gdzie mogę mieć jakieś problemy związane z ADHD zaraz wchodzi coś innego i rekompensuje deficyty uwagi. Prawdopodobnie... No dobra, jednak mam jakieś lęki, które wymuszają większą uwagę w trosce o rzeczy, które potencjalnie mogłabym zgubić, ale jest tam też świadome działanie by przeciwdziałać takim wypadkom. Tak samo w pracy: błyskawicznie opracowałam sposób, żeby zminimalizować ryzyko pomyłek, bez zastanawiania się, dlaczego tak łatwo jest mi się pomylić. To daje mi przewagę, której innym ADHDerom może brakować i maskuje problemy. Dlatego w odróżnieniu od wielu innych osób nigdy nie szukałam diagnozy czy pomocy. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-29409928187919794942023-12-15T10:32:00.004+01:002023-12-15T10:56:52.168+01:00No i się wy*ebało. <p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Generalnie kiepski ten tydzień. Spadają na nas tylko złe wiadomości. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Właśnie skończyłam rozmowę z Xevim. Marianne nie da rady przyjąć mnie do swojego labu na naukę biologii molekularnej. On sam potrzebuje raczej inżyniera, ale chciałby dać mi szansę. Tyle, że ja chcę być uczciwa, a prawda jest taka, że mogę nie dać rady zrobić tego, co on potrzebuje. Nie oszukujmy się, zbudowanie zaawansowanego mikroskopu od podstaw to nie jest coś, co kiedykolwiek robiłam. Może i umiałabym ustawić laser, ale później trzeba zgrać to wszystko z oprogramowaniem, ba, zorganizować optymalne oprogramowanie. Byłoby genialnie móc spróbować. Ale skutek nie jest pewny. Może dałabym radę, a może nie. Zatem o pracy należy zapomnieć. Niby wciąż jestem "na liście" gdyby nie znalazł się nikt lepszy, ale raz, ze na pewno się znajdzie, a dwa, wolę sama się z tej listy wymixować i zostawić raczej wrażenie uczciwej, niż nieudolnej. </span></p><p><span style="font-family: inherit;"><br /></span></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfaqEFQxtVvpYInc6VXIFfGoZTXux2JtsyKHyRaa9XOUqFriWQ8GTrp1We46Iy1czBk4Js9FMA0_DBr8-88PhTp1pIgZR2n3cu-GyX1Et-a6spwYfhyphenhyphensx2FUqn1a1F3u9KKZMUotHRX4QbJf5xA0WkYUBT0oR-npS4yG7L0qhVOm4lXCwDbjL_oxj-DmXy/s796/Screenshot%202023-12-15%20at%2010.12.18.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: inherit;"><img border="0" data-original-height="530" data-original-width="796" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfaqEFQxtVvpYInc6VXIFfGoZTXux2JtsyKHyRaa9XOUqFriWQ8GTrp1We46Iy1czBk4Js9FMA0_DBr8-88PhTp1pIgZR2n3cu-GyX1Et-a6spwYfhyphenhyphensx2FUqn1a1F3u9KKZMUotHRX4QbJf5xA0WkYUBT0oR-npS4yG7L0qhVOm4lXCwDbjL_oxj-DmXy/w640-h426/Screenshot%202023-12-15%20at%2010.12.18.png" width="640" /></span></a></div><span style="font-family: inherit;"><br /><br /></span><p></p><p><span style="font-family: inherit;">Nic to. Za chwilę wyślę mój list z prośbą o staż do innych labów. W sumie, to zawsze ciągnęło mnie w neurobiologię. Może trzeba spróbować? </span></p><p><span style="font-family: inherit;"><br /></span></p><p><span style="font-family: inherit;">Są też nowe wiadomości odnośnie Charliego. </span></p><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a" style="caret-color: rgb(5, 5, 5); color: #050505; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Tomografia dała nam odpowiedzi. </span></div><div dir="auto" style="text-align: justify;"><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a" style="margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; text-align: left;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">W przedniej łapie Charlinu ma naderwane święgno i jego stan zapalny. Tu powinno wystarczyć zwolnienie z WF-u na kilka tygodni. </span></div><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Gorzej jest z kolanem. Osteochondritis dissecans, czyli jałowa oddzielająca martwica kostno-chrzęstna: spowodowana niedokrwieniem. Uszkodzenie kości i chrząstki w stawie, która samo w sobie już wywołuje ból i stan zapalny, a u Charliego dodatkowo odkruszyły się trzy odłamki kości, które muszą powodować <a style="color: #385898; cursor: pointer;" tabindex="-1"></a>jeszcze większy ból. </span></div><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Co dodatkowo jest przykre, choroba rozwija się w czasie wzrostu, u 9 - 12 miesięcznego psa, więc najprawdopodobniej pewne dolegliwości Dzieciuch miał już wcześniej, ale byl twardziel i nic nie pokazał. Dopiero te odkruszone fragmenty spowodowały, ze zaczął kuleć. Podejrzewam, ze musi go boleć jak diabli.</span></div><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Jedynym, co mogło wskazywać na ten stan już wcześniej, był słabiej rozwinięty mięsień po lewej stronie i fakt, że Charlie mniej tą łapę obciąża, co wyszło w badaniu 2,5 roku temu ale... ortopedka w ogóle się tym przejęła i nei drążyła tematu. Pokazała nam tylko jak mamy ćwiczyć, żeby ten mięsień wzmocnić. </span></div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a" style="margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; text-align: left;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Teraz Charliego czeka operacja. Nie wiem ile da się zrobić poza usunięciem fragmentów kości i chrząstki, ale nie mamy na co czekać. Musimy umówić Charlinka u ortopedy i zacząć działać. </span></div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a" style="margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; text-align: left;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Na deser wyszło nam, że prostata nie wygląda za dobrze. Jest powiększona i prawdopodobnie mamy stan zapalny. Z tym też nie możemy czekać. </span></div><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Ponieważ z wetami jest mi ciężko się dogadać (i nie, nie chodzi o barierę językową, tylko o olew. Po prostu tutejsi weci nie lubią robić badań - jak u Moyry nie chcieli zrobić testów alergicznych czy raz w roku badania krwi, nie przejmują się jeśli zaordynowana terapia nie działa i nie mają innego pomysłu - jak z gruczołem Abbie, na który rozwiązanie znalazły dopiero nieocenione panie DOGtor z Krakowa. </span></div><div dir="auto"><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Tiny zgodziła się ze mną, że bywa ciężko i poleciła mi swoją koleżankę ze studiów i jej córkę, którą również uczyła. Już napisała do nich z prośbą, by się nami odpowiednio zajęły. Akurat gabinet jest zaledwie 16 km od nas, więc na pewno spróbujemy. Własnie czekam, aż oddzwonią z terminem wizyty. Może wreszcie z jakiegoś weta w Belgii będziemy zadowoleni, skoro nawet klinika w Gent nam podpadła </span></div><span class="x3nfvp2 x1j61x8r x1fcty0u xdj266r xhhsvwb xat24cr xgzva0m xxymvpz xlup9mm x1kky2od" style="display: inline-flex; font-family: inherit; height: 16px; margin: 0px 1px; vertical-align: middle; width: 16px;"><img alt="🙁" class="xz74otr" height="16" referrerpolicy="origin-when-cross-origin" src="https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/t6a/2/16/1f641.png" style="border: 0px; object-fit: fill;" width="16" /></span></div></div></div><div dir="auto" style="font-size: 15px; text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div dir="auto" style="font-size: 15px; text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnR2fOIU85Hdj58SvOdLoTEhIIXQSedb-xFvLcbwrqbEoE4Sck5Cpp_e3jEKd0DS4M7Y8SyeblbLgPlBq0p6J2h4zjDVrarW4_HTfvhaEO_7yTOY_m6LdzkRYiQQKTCGJBkbG96KEpOWJFCWUauj3R2Tp0ZPAH915kboBvP5_fKRJXXku7yHhJY3YLmVx7/s1216/Screenshot%202023-12-15%20at%2010.22.09.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="742" data-original-width="1216" height="390" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnR2fOIU85Hdj58SvOdLoTEhIIXQSedb-xFvLcbwrqbEoE4Sck5Cpp_e3jEKd0DS4M7Y8SyeblbLgPlBq0p6J2h4zjDVrarW4_HTfvhaEO_7yTOY_m6LdzkRYiQQKTCGJBkbG96KEpOWJFCWUauj3R2Tp0ZPAH915kboBvP5_fKRJXXku7yHhJY3YLmVx7/w640-h390/Screenshot%202023-12-15%20at%2010.22.09.png" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj29JO5E9925UbSFdwfjXgWg-bLY6d40x-1f9FO2JWDG9LE_9DzPre-j_RSA03DDdxIinKQ3UtwKfQZs8Snk41NtmWxlS5WzGZun5QX5SFO9L_utZ1KNhA00GARsFf2HjPlUs2WA1VZnBHKwCSVTFLXv3PO0V8daQqb5ubTnfUJyUADbtISOAOFkb4BJx-s/s1078/Screenshot%202023-12-15%20at%2010.22.38.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="750" data-original-width="1078" height="446" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj29JO5E9925UbSFdwfjXgWg-bLY6d40x-1f9FO2JWDG9LE_9DzPre-j_RSA03DDdxIinKQ3UtwKfQZs8Snk41NtmWxlS5WzGZun5QX5SFO9L_utZ1KNhA00GARsFf2HjPlUs2WA1VZnBHKwCSVTFLXv3PO0V8daQqb5ubTnfUJyUADbtISOAOFkb4BJx-s/w640-h446/Screenshot%202023-12-15%20at%2010.22.38.png" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnoQ2TbUn8gysgvx-cy2MYvbYqxEqj87VIfGWIDWnKoMD-eiX-hB6V_dk1tIQlOrpCHsKs-mTbSf0TmQx8peETw1mP3hroqsMWg09qcHjTCbDAJQHA78KAXl4c5hgQN_JT8j8pz2L4dQjezv4Pz4vFG3Uf-Q-URvMYZkyTfSEOIX1bUEuBj4xaxe_h6OCS/s1212/Screenshot%202023-12-15%20at%2010.22.55.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1212" data-original-width="830" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnoQ2TbUn8gysgvx-cy2MYvbYqxEqj87VIfGWIDWnKoMD-eiX-hB6V_dk1tIQlOrpCHsKs-mTbSf0TmQx8peETw1mP3hroqsMWg09qcHjTCbDAJQHA78KAXl4c5hgQN_JT8j8pz2L4dQjezv4Pz4vFG3Uf-Q-URvMYZkyTfSEOIX1bUEuBj4xaxe_h6OCS/w438-h640/Screenshot%202023-12-15%20at%2010.22.55.png" width="438" /></a></div><br /><span style="font-family: inherit;"><br /></span></div><div dir="auto" style="font-size: 15px; text-align: justify;"><br /></div></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-48014937545123984652023-12-10T13:43:00.003+01:002023-12-11T00:43:45.151+01:00Myszy w Bijkeuken, przegląd piw<p style="text-align: justify;">Jakiś czas temu zobaczyłam pojedyncze mysie kupy w bijkeuken. Miałam sie tym zająć, ale... zapomniałam. </p><p style="text-align: justify;">Kilka dni później weszłam znów do bijkeuken i zaleciało mi zapachem zwierzętarni. Ze swojego buta wytrzepałam trzy schowane tam, poobgryzane ziarenka Moyrackiej karmy. Na szczęście nie było tam kup, ale i tak wymieniłam wkładki. Oględziny ujawniły, że w workach z psią karmą są dziury. Miałam nieładne przeczucie, które częściowo się sprawdziło: w psich maskotkach, które trzymaliśmy w tekturowym pudle, nie znalazłam co prawda gniazda z młodymi (z resztą one popiskują, więc bym je usłyszała), ale maskotki były osikane i było w nich mnóstwo kup. Ewidentnie myszy miały tam noclegownię. Mało nie zwymiotowałam. Po wytrzepaniu, maskotki przeszły dwa cykle prania w wysokiej temperaturze. To samo musiałam zrobić z matą węchową i innymi brainworkowymi zabawkami. Niektórych uratować się nie udało. Tak samo, jak nowego drybeda, który był zbyt sztywny na pranie w pralce. Musiałam umyć półki, powymiatać kupy spod spodu. Było tego sporo. Pojechaliśmy do Actiona po plastikowe, zamykane pudła. Dużo plastikowych, zamykanych pudeł. Poszła tam i karma i wszystkie mięciutkie, pluszakowe zabawki, maty i cała reszta. </p><p style="text-align: justify;">Joshua uszczelnił dziury, którymi myszory dostawały się do środka pianką montażową, a później zabrał sie za półkę z nawozami i innymi rzeczami dla roślin. Była tam rownież karma dla ptaków - kolejna mysia stołówka. Ale to, co nas naprawdę zaskoczyło, to zeżarty do spodu nawóz dla drzewek. Przez kolejne tygodnie eksmitowaliśmy w dalsze rejony chyba 8 myszy, które się złapały w naszą żywołapkę. Czasem robiliśmy po kilka spacerów dziennie. Z czasem kup było mniej, ale wciąż się pojawiały. Odkryliśmy że myszy wchodzą też od strony sufitu i w znajdujące się tam szpary też poszła pianka montażowa. (Bijkeuken to drewniana przybudówka dostawiona do ściany domu, więc o szczelności nie ma co mówić. Podejrzewamy z resztą, że myszy mogą dostać się do środka nawet szparą pod drzwiami.) </p><p style="text-align: justify;">Po około miesiącu wojnę z myszami uznaliśmy za wygraną. Co prawda zdarzyło nam się zobaczyć jakiegoś osobnika śmigającego po podłodze dwa albo trzy razy, ale teraz już nie ma w bijkeuken ani co jeść, ani gdzie się wygodnie kimnąć, więc miejscówka nie jest już aż tak atrakcyjna. Przez kilka tygodni było naprawdę nieprzyjemnie. Na pudłach z psią karmą pojawiały się ślady ząbków i kupy, a nawet po sprzątnięciu zapach utrzymywał się jeszcze przez kilka dni. I tak, fakt, że ja mam bardzo wyczulony węch nie pomagał. Joshua już dawno nic nie czuł, a mnie wciąż mdliło. </p><p style="text-align: justify;">Ufff....</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWF7f6VOrvZGKOEPixfYCpSzxQMGkwaT4iBn6KHVy22cQ7gRgEiDRMBsTByDaqgNw5Fh2YAet2cjgWFGtduEzAfn9WIVzo-HJo2WT2gLggsncfhkrnoxOtszwrNhKmiMduVhYrmwGXZR34b-Z_syDr9BDK4oVbty3p_fPXBLw-uFD4zZqF96byd1xoUOC4/s1576/Screenshot%202023-11-24%20at%2019.49.38.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1234" data-original-width="1576" height="502" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWF7f6VOrvZGKOEPixfYCpSzxQMGkwaT4iBn6KHVy22cQ7gRgEiDRMBsTByDaqgNw5Fh2YAet2cjgWFGtduEzAfn9WIVzo-HJo2WT2gLggsncfhkrnoxOtszwrNhKmiMduVhYrmwGXZR34b-Z_syDr9BDK4oVbty3p_fPXBLw-uFD4zZqF96byd1xoUOC4/w640-h502/Screenshot%202023-11-24%20at%2019.49.38.png" width="640" /></a></div><br /><p><br /></p><p style="text-align: justify;">Dobra wiadomość jest taka, że zestaw leków, którym potraktował mnie psychiatra daje efekty. Naprawdę czuję się lepiej i chyba nawet moja pamięć jest lepsza niż była kiedykolwiek przez ostatnie dwa lata. Dla przyjemności czytam sobie "Psychofarmakologię", bo trochę się pozmieniało od kiedy ostatnio w tym siedziałam, pojawiły się nowe odkrycia, nowe leki, a dla mnie zawsze było to ciekawe. I tak czytając, zdałam sobie sprawę, że znów zapamiętuję wszystko po jednym przeczytaniu. To naprawdę "nowa" a raczej stara jakość. Dam sobie jeszcze trochę czasu, bo poprawia mi się chyba rownież jakość snu. Właściwie, to zauważyłam jakość pierwszego dnia po zażyciu lamotryginy: rano byłam w stanie się podnieść. Wciąż śpię długo, ale kiedy już się budzę, to jestem naprawdę obudzona. Ostatnio wstaję po max 9h a nie po 11, a dążę do 7,5 godziny. (Dziś mi wybitnie nie wyszło.) Jak uda się odciąć ten jeden cykl snu, to będzie zupełnie akceptowalnie. Chcę jeszcze raz powtórzyć test na inteligencję, ale to tylko dla cyferek w wyniku i ostatecznego potwierdzenia, że już jest dobrze, bo sama czuję, że jest o wiele lepiej. </p><p style="text-align: justify;">Na tylu prochach o tak szerokim spektrum mechanizmów działania, absolutnie żaden alkohol nie wchodzi w grę. Nie, żebym była wielką fanką, ale czasem miło było się napić piwa, a z Polski przywieźliśmy Grzańca Galicyjskiego i też miałam na niego ochotę*.</p><p style="text-align: justify;">Joshua spędził kilka dni na zlokalizowaniu dla mnie sklepu, gdzie będą mieli bezalkoholowego Guinnessa, bo alkoholową wersję bardzo lubiłam. O, rany, jakie to było paskudne! Było mi strasznie przykro, bo tyle się biedak naszukał, przywiózł z taką radością dwie puszki, a ja ledwo to piwo wypiłam. (Gdyby się tak nie starał, nie wypiła bym). Na jakiś czas zniechęciłam się do piwa bezalkoholowego. </p><p style="text-align: justify;">Mimo wszystko czasem wpada na piwo sąsiad z Pastoor Venderyckenlaan, a ostatnio miał jeszcze przyjść z żoną. Poprosiłam więc josha o jedno bezalkoholowe piwo do testów i bingo! Okazało się naprawdę smaczne. Później zrobiliśmy jeszcze testy większej ilości piw, ale na siedem (bo jeszcze Guinness i Grolsh były testowane wcześniej) tak naprawdę smaczne są tylko dwa: Jupiler (czyli w sumie piwo z niższej półki) i Stella Artois. Hoegaardena wylałam do zlewu, był nawet gorszy niż ten Guinness i smakował mydłem. Jeszcze nie znaleźliśmy smacznego ciemnego, ale może się kiedyś uda. </p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdmxzT5qjVFruKLqDtFeuWe1497pkMsiD6bCg5gNtuJg1HB2VYYQ1XLY41m7saWYmL-HCj_ehwJrVEWVj78z0ZwsCPxb2qKrqG6Dc_BLQhRGIq-rdr7u_QPVdVCsVIcKIxUccVMD7O8cPqxe6b3m2cRVWCh8t4-XutYosfD9w0vKLewJVHQ-5kvlMz05Q9/s1720/Screenshot%202023-11-24%20at%2021.53.20.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="872" data-original-width="1720" height="324" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdmxzT5qjVFruKLqDtFeuWe1497pkMsiD6bCg5gNtuJg1HB2VYYQ1XLY41m7saWYmL-HCj_ehwJrVEWVj78z0ZwsCPxb2qKrqG6Dc_BLQhRGIq-rdr7u_QPVdVCsVIcKIxUccVMD7O8cPqxe6b3m2cRVWCh8t4-XutYosfD9w0vKLewJVHQ-5kvlMz05Q9/w640-h324/Screenshot%202023-11-24%20at%2021.53.20.png" width="640" /></a></div><p><br /></p><p style="text-align: justify;">* Później przypomniałam sobie, że Grzaniec bezalkoholowy też istnieje, widzieliśmy kiedyś w polskim sklepie w Leuven, ale tu polskie trunki kosztują absurdalną kasę. Przy następnej wycieczce do Polski zrobimy (jak zawsze) zapas. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><p><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-33873404037302547482023-12-04T13:27:00.004+01:002023-12-07T14:14:52.613+01:00Impreza u pani ambasadorki<p style="text-align: justify;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQeyj7TvMDtI-3tgBwUb3Jh9sxJHprimOx3mx_mX4Qup7bdMBqxYEuvT3y6IJA3ZW63ga0AcHU4UQns4AbuiWac8wax9M7HGBNzhrMoU1YcnS0MxsPrfDKqOHguJQi4wP8IMOE72f2MFv2cXOcc5ZjypZmQakUMoLwz8H1nMae43E8TE5lOeLn3LShckcb/s1964/Screenshot%202023-12-02%20at%2015.00.10.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1474" data-original-width="1964" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQeyj7TvMDtI-3tgBwUb3Jh9sxJHprimOx3mx_mX4Qup7bdMBqxYEuvT3y6IJA3ZW63ga0AcHU4UQns4AbuiWac8wax9M7HGBNzhrMoU1YcnS0MxsPrfDKqOHguJQi4wP8IMOE72f2MFv2cXOcc5ZjypZmQakUMoLwz8H1nMae43E8TE5lOeLn3LShckcb/w640-h480/Screenshot%202023-12-02%20at%2015.00.10.png" width="640" /></a></div><p style="text-align: center;"><i>Tabliczka w holu u pani ambasadorki :) </i></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Było bardzo przyjemnie, kameralnie. Impreza odbywała się w ogromnym domu zajmowanym prez panią ambasadorkę. Zebrali się obywatele Barbadosu mieszkający w całej Belgii, z partnerami i partnerkami. Dzięki temu nie byliśmy jedynymi białymi w towarzystwie, choć Joshua wywołany na środek jako osoba działająca na rzecz Barbados (pracuje jako księgowy w ichnim rządowym biurze promocji turystyki) był jedynym nie-Bajanem i zaskoczeniem dla większości zebranych.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHr3RZ40NaqZkLbnpdOXow5uvmL_dDAQ8xA-v7y4xV2YPZXbqntmEuRMCzVbQExK0849C7fCxhe7onBQ2XrWDKucK602LrtMCrSMMotpE61KlhQnxjJpNDqUoxXlkM-BoFnJR7vXj1Y50SLQotor_ze3s1dDcChNclbUKiyjW5em9vI3S0oMhLPd8Ru0QH/s1642/Screenshot%202023-12-02%20at%2015.20.13.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1208" data-original-width="1642" height="470" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHr3RZ40NaqZkLbnpdOXow5uvmL_dDAQ8xA-v7y4xV2YPZXbqntmEuRMCzVbQExK0849C7fCxhe7onBQ2XrWDKucK602LrtMCrSMMotpE61KlhQnxjJpNDqUoxXlkM-BoFnJR7vXj1Y50SLQotor_ze3s1dDcChNclbUKiyjW5em9vI3S0oMhLPd8Ru0QH/w640-h470/Screenshot%202023-12-02%20at%2015.20.13.png" width="640" /></a><i style="text-align: left;">Pani ambasadorka przy mikrofonie, obok osoby zatrudnione w ambasadzie i po prawej Joshua. </i></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Przy tej okazji po raz pierwszy usłyszałam hymn Barbadosu. Musze przyznać, że brzmiał trochę dziwnie dla moich europejskich uszu. </p><p style="text-align: justify;">Pani ambasadorka faktycznie jest niesamowicie miłą i ciepłą osobą. Od razu zapamiętała imiona wszystkich przedstawionych jej osób - wyczyn, do którego ja nie byłabym zdolna. Później kilka razy przychodziła zagadnąć, zapytać jak się bawimy, czy próbowaliśmy ponczu i ciasta. Był też grupowy quiz wiedzy o Barbados, więc można było się pośmiać. </p><p>Jeden z Bajanów (oczywiscie imienia nie pamiętam) podał nam przepis na poncz: </p><ul style="box-sizing: border-box; caret-color: rgb(116, 116, 116); color: #747474; font-family: "Roboto Slab", Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 14px;"><li style="box-sizing: border-box;">One measure of lime juice, freshly squeezed</li><li style="box-sizing: border-box;">Two measures of sugar syrup</li><li style="box-sizing: border-box;">Three measures of dark Caribbean rum, the older, the better</li><li style="box-sizing: border-box;">Four measures of water* </li><li style="box-sizing: border-box;">Dash of Angostura Bitters and freshly grated nutmeg<img border="0" data-original-height="1078" data-original-width="1452" height="476" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi54LWtybEHm-JrDV0VrQukBiUYl7pfeeBULUnenQ8r-BaL6F4xPR3BxoBejyLihRLB1uVApOQmbGslnZ8mlpBm5nx4FxakxLG9L6QaigOWFE9J9YxtKc0yk7GcZ0fc4jSdnBzNOs3sjOgo7jXC8zQfoLO36e0ozxflovt7dui0Ng2r2svplKqAqB9fiZNP/w640-h476/Screenshot%202023-12-02%20at%2015.13.01.png" width="640" /></li></ul><div>* Tu zaśmiał się, że najlepiej zaliczyć do niej wrzucany do szklanki (po Amerykańsku - w dużych ilościach) lód.</div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Przez pierwsze 20 minut udało mi się zachowywać normalnie. Rozmawiałam z ludźmi, byłam duszą towarzystwa, ale później społeczne bateryjki mi się wyczerpały i stanęłam sobie gdzieś w kącie, obserwując wzajemne interakcje innych. Po godzinie chciałam wracać do domu, ale nie wypadało. Ale nawet dobrze, bo później była wyżerka. 😁</p><p style="text-align: justify;">Rany, jakie to było dobre! Nie wiem do końca co jadłam, ale jedno to były warzywa zawinięte w ciasto i smażone na głębokim oleju (#dzieńwolnyoddiety), a drugie, również w cieście, smażone kuleczki z dyni z przyprawami, (Bajan pumpkin fritters), w których wyraźnie wyczuwalny był cynamon. No po prostu boskie! Żałuję, że nie zrobiłam zdjęć. Siorbnęłam ponczu rumowego od Josha i skusiłam się na kawałek great cake (z dużą zawartością rumu), ale na tym etapie stwierdziłam, że alkoholu wystarczy. Joshua spróbował szaszłyków i jakichś innych mięsnych dań. Spytany jak mu smakuje, stwierdził, że oczywiście, że jest bardzo smaczne, skoro wszystko było wysokokaloryczne i ociekające tłuszczem. 😆 Coś w tym jest. <span style="text-align: left;">Po przyjściu do domu kazałam Joshowi znaleźć przepis na Bajan pumpkin fritters. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;">Znalazł 😀 </span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnca1BcRmTXwAgl1utTuI-Th6Ney0a-UW6HqQtwyYVjE9bvBAK08y5cXuuQ-Rmk6aXAHfaxVqezwQ_muFIF8cmbnUQRZ3pEuwkqOTLBfRDWp8K-D_7uOdILT6yZU3hj6TE30JJ4aqZnHidFKellCU_CPJMPtsAl3BCn0Q-0A8vyPEjqRrnvfItEbfQom-3/s1476/Screenshot%202023-12-02%20at%2014.35.22.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1474" data-original-width="1476" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnca1BcRmTXwAgl1utTuI-Th6Ney0a-UW6HqQtwyYVjE9bvBAK08y5cXuuQ-Rmk6aXAHfaxVqezwQ_muFIF8cmbnUQRZ3pEuwkqOTLBfRDWp8K-D_7uOdILT6yZU3hj6TE30JJ4aqZnHidFKellCU_CPJMPtsAl3BCn0Q-0A8vyPEjqRrnvfItEbfQom-3/w640-h640/Screenshot%202023-12-02%20at%2014.35.22.png" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><i>Te na imprezie były bardziej kuliste i mniejsze</i>. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Z bajańskimi daniami jeszcze na pewno poeksperymentujemy. Korci mnie na ciasteczka rybne z wegańskim zamiennikiem tuńczyka. Jest taki, sprzedawany w małym słoiczku. Ma intensywny smak i jeszcze intensywniejszy zapach. Kiedyś dodałam sobie do sałatki, kiedy psy były w ogrodzie. Zjadłam, a kiedy po kilkunastu minutach Moyra i Charlie weszli do domu, zaczęli biegać po kuchni z uniesionymi nosami i szukać co tak apetycznie pachnie. Charlie aż się zaślinił. Aż się zastanawiam czym jest ten zapachowy składnik, że tak zareagowali. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Chciałabym też zrobić kiedyś "great cake", bo jest naprawdę smaczne. Może nadarzy się okazja jak będziemy mieć jakichś gości? </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Jak już przy gościach jesteśmy, to wczoraj wprosiliśmy się na lunch do Magdy. Fajnie było się zobaczyć i trochę pogadać. W odwiedziny pojechała z nami "parówa" jak nazywają tam Abbie. Izydor bardzo się ucieszył, a nas wszystkich rozbawiła sama Abbie, która wyczaiła, że mają w domu idealny mebel... do drapania tyłka. Wlazła pod biurko i zaczęła przesuwać się w przód i tył, drapiąc zadek o jego krawędź i gadając przy tym po swojemu. Abbie w ogóle bardzo dużo wokalizuje, a kiedy coś sprawia jej przyjemność, potrafi wokalizować nawet przez 5 minut bez przerwy. 😀</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Dziś dzwoniłam potwierdzić cenę Charlinkowego tomografu, w jednej z klinik, bo ta, którą podała mi za pierwszym razem recepcjonistka, była podejrzanie niska. Tym razem trafiłam na kompetentną recepcjonistkę, która nie podjęła się samodzielnej wyceny. Ostatecznie okazało się, że opcja, którą Tiny znalazła dla nas w Brukseli, w klinice z którą również współpracuje, będzie niewiele droższa, niż badanie w Polsce. Odpadnie za to koszt dojazdu, noclegów i problemy organizacyjne, dlatego postanowiliśmy zrobić obrazowanie na miejscu. Zatem zostajemy w Belgii. W sumie, to żal mi, że nie da się zrobić tego taniej, ale cieszy mnie, że nie trzeba tak daleko jechać. Nie lubię wyjazdów do Polski. W sumie, to chętnie załatwiłabym tam dentystę, USG piersi (bo tu po prostu profilaktyki po prostu nie ma), zbadalibyśmy Joshowi - znów profilaktycznie - krew, bo nie miał badania z 10 lat i może jeszcze poszłabym do fryzjera na keratynowe prostowanie włosów, ale najlepiej, gdyby w tym celu nie trzeba było jechać/lecieć, ani w ogóle być w Polsce. 😄 </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Trochę się denerwuję tym, co wyjdzie w Charinowej tomografii. Boję się, że może być problem w kręgosłupie, albo jakiś poważny gdzieś indziej, coś, na co nic nie będzie można poradzić. 😐</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Charlie ma dopiero 4 lata... Za wcześnie na problemy z ruchem. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Czekam jeszcze na informację od Josha odnośnie opcji wolnego, zanim zacznę nas umawiać w Brukseli, bo chciałabym, żeby z nami pojechał. Sama boję się jeździć po Brukseli. Nie miałam problemów w z jazdą po Chicago, ale tam ludzie jakoś przestrzegali przepisów, a tu jest z tym masakra. Każdy jedzie jak mu się wydaje, traktując przepisy jako takie luźne, niepotrzebnie skomplikowane wytyczne. Zawracają zewnętrznym pasem ronda, albo nawet przez ścieżkę rowerową, tam, gdzie w ogóle nie ma pasa dla samochodów, a później ryją się po chamsku do zjazdu. W tym samym czasie ci, którzy pojechali pasem do jazdy prosto, bo tak było szybciej, ryją się z drugiej strony. Na większych skrzyżowaniach panuje kompletny chaos, bo nie ma wymalowanych linii, zmiana pasów odbywa się natychmiast po włączeniu kierunkowskazu. Że się komuś wrąbie tuż przed maskę? Ale o co chodzi? Przecież był włączony kierunkowskaz... i jeszcze wszędzie tunele (ułatwiające jazdę, pod warunkiem, ze wie się dokąd prowadzi dany tunel i gdzie chce się dojechać). I wiem, że jak nie będzie wyjścia, to pojadę sama i będzie OK, ale teraz myślę tylko o tym, jak tego uniknąć.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Zrobiło się zimno (jak na Belgię), około 0-2C. Mój "ulubiony" sąsiad zaczął palić w kominku. Nie wiem jakim cudem on się jeszcze POChP nie dorobił, ale z każdym wywołanym przez niego atakiem astmy, bardzo mu tego życzę. Czym prędzej, tym lepiej - dla mnie i innych w okolicy, których dzień w dzień truje pyłami. Na spacery chodzę, jak za dawnych, krakowskich czasów, w masce przeciwpyłowej. Inaczej nie dam rady. To, co dostaje się do naszego domu, ma szansę odfiltrować już tylko oczyszczacz powietrza. A uwierzcie mi, nie da się nie wkurwić, kiedy człowiek zaczyna się bez ostrzeżenia dusić (tak naprawdę dusić) we własnym domu, bo pieprzony Turol nie umie się obyć bez kominka. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Jest też po belgijsku ciemno, bo zza grubej warstwy chmur nie dociera zbyt wiele światła nawet w dzień. Ostatnio co prawda mieliśmy kilka bezchmurnych dni, ale już wszystko wraca do normy. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">W niedzielę po południu było miło - spadł śnieg. I to na tyle, ze przykrył chodniki i dał ładne złudzenie zimy. Miło to było zobaczyć, choć na chwilę. Teraz, w poniedziałkowe przedpołudnie po wczorajszym śniegu nie ma już ani śladu. Znów wszystko jest szare, za chwilę zacznie padać deszcz.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Czasem jest taki półmrok, już koło południa włączamy lampę doświetlającą drzewka. W domu zostały tylko fikusy i niedawno kupiona pistacja, która była trzymana w szklarni i nie chcieliśmy fundować jej szoku termicznego w dół, więc postawiliśmy ją w domu, w cieple, doświetlamy i wmawiamy jej, że już jest wiosna. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Pozostałe drzewka stoją - już bez liści - na werandzie, osłonięte przed zimnym wiatrem i marznącym deszczem. Trochę nie mogę się doczekać wiosennego przycinania, zwłaszcza tych świeżych materiałów, które są jeszcze przed pierwszym kształtowaniem i wyglądają trochę jak przypadkowe krzaki. One dopiero pokażą swój potencjał po przycięciu. Później przez kilka dłuuugich lat będą budować korony, by w końcu stać się naprawdę fajnymi drzewkami. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEierTNS9Xr0PIGNReKJooQGvIiZ6muq9Ix5QYuFLxCrfVH7utvdx4qQX_lsRvMZIfXO9cDMJSJLNXcJX2d6yUqnTAlMga1jePmKo3NWg0zrnG7lxH8gr4yu0kHO9z8AIbIieJU2xZMpJalxhMMPVK-USVExaFP5CFPamfpqYX5VWKeGtdYHdZx1nzT4KYno/s1346/Screenshot%202023-12-02%20at%2018.31.32.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1346" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEierTNS9Xr0PIGNReKJooQGvIiZ6muq9Ix5QYuFLxCrfVH7utvdx4qQX_lsRvMZIfXO9cDMJSJLNXcJX2d6yUqnTAlMga1jePmKo3NWg0zrnG7lxH8gr4yu0kHO9z8AIbIieJU2xZMpJalxhMMPVK-USVExaFP5CFPamfpqYX5VWKeGtdYHdZx1nzT4KYno/w570-h640/Screenshot%202023-12-02%20at%2018.31.32.png" width="570" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><i>Kilka tygodni temu, jak było jeszcze dość ciepło, przynieśliśmy sobie na kilka dni do domu klona palmowego i kilka innych drzewek, żeby się nimi jeszcze przed zimą nacieszyć. </i></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><p><br /></p><p><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-28011135907704497792023-11-29T15:43:00.005+01:002023-12-15T09:35:15.847+01:00Charlinkowy update<p style="text-align: justify;">Charlie kulał. Nie cały czas, ale wystarczyło, że pobiegał, poszalał i zaraz utykał na przednią łapę. Co bardziej niepokojące, raz na jedną, raz na drugą. </p><p style="text-align: justify;">Dwa lata temu pojechaliśmy z nim do ortopedów do Kliniki uniwersyteckiej w Gent. Niedawno byliśmy znowu, drugi raz z tym samym problemem i drugi raz kiedy objawy już minęły (bo na wizytę tam długo się czeka i Charliemu przechodziło. ) Drugi raz zostawiliśmy kupę kasy, żeby się dowiedzieć, że teraz nic mu nie jest i nie ma w sumie powodu, by coś miało mu być i że nic go nie boli. Jedyne, co ewentualnie zasugerowano, to tomografia szyi i przednich łap. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG26UYziWzIZKSkr2zVA-6bBQTCn2szyT-TD9WIOP92LxnI7Oizx114nF10jSeJtdpvSUG9IvWM4qwYhkaOOEPO3i86mgtRzrQJLozScIRtsy6GokoKCLpJxLgAFT07g2cLQZgANKJFNkMbHnpvx24qRi8yTt_KPmOlsddPRyu-QF7capgwiQwZMgAcc3Y/s2048/WhatsApp%20Image%202023-12-01%20at%2022.38.37.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG26UYziWzIZKSkr2zVA-6bBQTCn2szyT-TD9WIOP92LxnI7Oizx114nF10jSeJtdpvSUG9IvWM4qwYhkaOOEPO3i86mgtRzrQJLozScIRtsy6GokoKCLpJxLgAFT07g2cLQZgANKJFNkMbHnpvx24qRi8yTt_KPmOlsddPRyu-QF7capgwiQwZMgAcc3Y/w480-h640/WhatsApp%20Image%202023-12-01%20at%2022.38.37.jpeg" width="480" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;">Oczywiście po jakimś czasie problem ponownie nawrócił. Zatem, już bez czekania, zabraliśmy Charliego do "zwykłego" weta tu, w okolicy. Ponieważ Charlie był zaaferowany "bo są inne pieski" i trochę zestresowany "bo dogtor" i trochę się przej dojściem do kliniki rozchodził, znów nie bardzo było widać, że kuleje na przód, ale wet stwierdził coś, co już wcześniej, jakoś w lecie zauważyła behawiorystka, a czego nie dopatrzyliśmy się my i nie zauważyli ortopedzi w Gent: Charlie kuleje na tył! </p><p style="text-align: justify;">Żaden staw nie ma objawów zapalenia, żaden nie jest opuchnięty, cieplejszy, czy nawet bolesny w badaniu. A może w stresie Charlie nie daje oznak bólu? </p><p style="text-align: justify;">Jedyną sensowną opcją wydaje się tomografia komputerowa. W Gent taka przyjemność kosztowałaby nas do 1400€. No nie, cena po prostu chora. Wymyśliliśmy, że zdecydowanie taniej będzie pojechać po to do Polski. Weci orzekli, że sprawa nie jest pilna, więc bardzo się nie spieszyliśmy. </p><p style="text-align: justify;">Jednocześnie Dzieciuch* ma problem z innymi psami. Kiedy je widzi gdzieś daleko, wgapia się, a kiedy się mijamy, rzuca się jakby chciał je pozagryzać. Ani to przyjemne dla niego, ani dla nas. Od lata próbujemy coś na to zaradzić, ale bezskutecznie. Konsultowaliśmy się u Tiny (naszej PSYchiatrki - weterynarki i profesorki z uniwersytetu w Gent, specjalistki od behawiorystyki i psiej psychofarmakologii), byliśmy z tym u Tine (behawiorystki, która pokazuje co i jak, ćwiczy z psami i instruuje właścicieli). Uznaliśmy, że jego niepokój jest na bardzo wysokim poziomie i przez to ma ograniczoną zdolność wyciszenia tych silnych emocji, więc przez ostatnie 6 tygodni wychodzimy z nim tylko wcześnie rano i późno wieczorem, kiedy inni jeszcze/już siedzą w domach. Po południu robimy tylko krótki spacer ścieżką rowerową, pilnując, by się na nikogo nie nadziać. Plan był taki, że się Charlinu uspokoi, wyciszy, może wtedy zadziałają leki, które mają go uspokajać i pomóc odzyskać pewność siebie. Póki co jednak nie dostrzegliśmy poprawy. Co gorsze, Charlie w podobny sposób wgapia sie również w ludzi (ale na szczęście na nich się nie rzuca).</p><p style="text-align: justify;">Wczoraj pojechaliśmy na wizytę do Tiny (PSYchiatrki). Nareszcie, bo czekaliśmy na tę wizytę prawie dwa miesiące. Jest co prawda opcja wizyty on line, ale postanowiłam, że chcę pojechać, żeby zobaczyła Charlinka na żywo zamiast tylko rozmawiać na Whatsappie. Niby jest to 90 min samochodem w jedną stronę, ale warto czasem się ruszyć. Tak było i tym razem. </p><p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8WPpFiGllGNPOCxirH1cJoeqzP8W7BWaQVCTFu3O3dLDSVl1bfy2FJAe5GGpibtTzJeu1jEHgiZo-iCCsLXqNhZcp8830060MunNzo1rgitMJi_fj_rnO7Ws2yZQqTqeYAfYWPmB4WQxswe_S5LKoIccnbBe9t4xvuU0iqB6C30p7736NNkYLpC1g24Es/s2048/WhatsApp%20Image%202023-11-28%20at%2018.11.08.jpeg" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8WPpFiGllGNPOCxirH1cJoeqzP8W7BWaQVCTFu3O3dLDSVl1bfy2FJAe5GGpibtTzJeu1jEHgiZo-iCCsLXqNhZcp8830060MunNzo1rgitMJi_fj_rnO7Ws2yZQqTqeYAfYWPmB4WQxswe_S5LKoIccnbBe9t4xvuU0iqB6C30p7736NNkYLpC1g24Es/w300-h400/WhatsApp%20Image%202023-11-28%20at%2018.11.08.jpeg" width="300" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicwUta3dxMI_GEvTgKuHhh7UqBtWchQBiobyJLymH1AQueV_SOeU9b6JKQEeeEHhC8jLtQHGKrEd0beEqfFPwvDaVYcq2Vq7mKqgAFCFcxh2Nv68ea80xuUmeLUhTitY772uET18S6Z7zzO9zpm1334am2odfjT_ljNDV_TIF5WniSvwLcSum-3healNP1/s2048/WhatsApp%20Image%202023-11-28%20at%2018.11.07.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicwUta3dxMI_GEvTgKuHhh7UqBtWchQBiobyJLymH1AQueV_SOeU9b6JKQEeeEHhC8jLtQHGKrEd0beEqfFPwvDaVYcq2Vq7mKqgAFCFcxh2Nv68ea80xuUmeLUhTitY772uET18S6Z7zzO9zpm1334am2odfjT_ljNDV_TIF5WniSvwLcSum-3healNP1/w300-h400/WhatsApp%20Image%202023-11-28%20at%2018.11.07.jpeg" width="300" /></a></p><p><i>Rysunki i schematy, które w trakcie rozmowy obłędnie (do góry nogami - dla siedzącego naprzeciw rozmówcy) rysuje i opisuje Tiny</i></p><div><i><br /></i></div><p style="text-align: justify;">Tiny oglądnęła również nasze spacerowe nagrania i również zobaczyła problem i z tylnymi łapami - obydwoma! I z przednią! Kiedy powiedziała mi na co patrzeć, ja również to widzę. Myślałam, że jemu w ten sposób porusza sie w rytm kroków sierść, ale nie. On faktycznie bardzo dziwnie pracuje biodrami. Biedny Charlie żyje z bólem, a ja tego nie zobaczyłam! Co gorsze nie zauważyli tego wcześniej weci, nawet specjaliści, którzy go pod kątem poruszania się oglądali. </p><p style="text-align: justify;">Tiny podejrzewa, że Dzieciuch może mieć problemy w obrębie kręgosłupa, albo jest to ból neuropatyczny. (Pozornie bez powodu i wtedy w badaniach nic nie wyjdzie). A takim ani ortopedzi ani neurolodzy się nie zajmują. Jak to ujęła: jeśli nic nie będzie w CT, i jedni i drudzy powiedzą, że problemu nie ma. Ona sama współpracuje między innymi z anestezjologami i specjalistami od leczenia bólu i najlepszy zespół jest w UK i to do nich chciałaby wysłać Dzieciuchowe wyniki. No dobra. Dzieciuch był już leczony w Polsce i Belgii, był na badaniach w Holandii, a jego wyniki z polskiego na angielski tłumaczył weterynarz z Chicago, który studia weterynaryjne zrobił dwa razy w obu językach. Czemu nie spece z UK? Charlie jest wart każdego specjalisty. Tak czy inaczej, na początek musimy zrobić CT. I to po całości. Kombinujemy wycieczkę, bo w Polsce skan całego smoka, od czubka nosa po koniec ogona, powinien zmieścić się w 3000 zł. 😮 I tak w pierniki kasy, ale wciąż o wiele mniej niż tutaj. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Odnośnie problemów z psami Charlie jest dla Tiny zagadką. Kiedy spotka psa na rogu ulicy i zobaczą się dopiero z bliska, pojawią się przed sobą nos w nos, a wcześniej nie mają jak zobaczyć się zza żywopłotu i ten drugi pies jest przyjazny, Charlie jest słodki jak lukier na pączku. W poczekalni u weta, gdzie nie było dużego dystansu, witał się z każdym psiakiem, popiskiwał, kiedy nie mógł do któregoś podejść, szeroko machał ogonem i był zupełnie rozluźniony, bez żadnego spięcia. To zupełnie nielogiczne. Jeśli problemem jest obecność innego psa, to Charlie powinien stresować się i reagować silniej, kiedy pies jest blisko, a nie daleko. </p><p style="text-align: justify;">Robocza hipoteza zakłada, że coś może być nie tak z Charlinkowymi oczami. Że widzi jakiś dziwnie zniekształcony obraz i to dlatego włącza mu się stres, a kiedy ten dziwny obiekt się zbliża, stres tylko narasta. Z bliska psy w ogóle nie widzą za dobrze, wtedy liczy się przede wszystkim nos. Jakby na potwierdzenie tej hipotezy, Charlie przygląda się bardzo uważnie również ludziom bez psów (a przecież z 500 m wie przez nos, czy ten człowiek idzie z psem, czy sam). Tylko dlaczego w takim przypadku na owych ludzi nie chce się rzucać, a na psy tak? </p><p style="text-align: justify;">Test widzenia z bliska i z daleka dla obu oczu mogę zrobić w weekend, jak będziemy oboje z Joshuą mieć trochę więcej czasu. Ale sam problem z psami schodzi na drugi plan. Jak zawsze, najpierw należy wyleczyć inne schorzenia, a wyleczenie bólu to w ogóle podstawa. Możliwe, że kiedy zniknie ból, zniknie i problem. </p><p><br /></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjc8TxM6-ul9O8eJ6QL8uXriJwuCssKTNvtZBk00OKHq0VzG7LFpHwZWatoOfh1TFV52-KLSYYWo0CfBLsOwq2Rx4KogGp8obuNOmSRScbuLEYf348IkyFdQrxG6B7tZGr-j1QYUD21Qb58zKKTSsSWwZ_61rF9POCMG_jl2cJ5XlLkPkYi2jD-MQaUvYlw/s2048/WhatsApp%20Image%202023-11-28%20at%2018.11.09.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjc8TxM6-ul9O8eJ6QL8uXriJwuCssKTNvtZBk00OKHq0VzG7LFpHwZWatoOfh1TFV52-KLSYYWo0CfBLsOwq2Rx4KogGp8obuNOmSRScbuLEYf348IkyFdQrxG6B7tZGr-j1QYUD21Qb58zKKTSsSWwZ_61rF9POCMG_jl2cJ5XlLkPkYi2jD-MQaUvYlw/w480-h640/WhatsApp%20Image%202023-11-28%20at%2018.11.09.jpeg" width="480" /></a></div><p></p><p style="text-align: center;"><i>Problem bólowy i schemat działania</i></p><p><i><br /></i></p><p>Nie bardzo jest inne wyjście. Na razie włączyliśmy lek na ból neuropatyczny, bo w niczym to psu nie zaszkodzi ani go nie uzależni i kombinujemy wycieczke do Polski. </p><p><br /></p><p>*Charlie ma już 4 lata, a wciąż jest (i zawsze będzie "Dzieciuchem", bo przyszedł jako półroczny maluch do 3- letniej już Moyry i na jej tle był... no właśnie strasznym dzieciuchem :)</p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><br /><div><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-64809349471147228942023-11-25T14:18:00.005+01:002023-12-02T00:01:16.333+01:00Modowe zawirowania i impreza u pani ambasadorki.<p><span style="text-align: justify;">Jakiś czas temu Joshua przeczytał gdzieś o analizie kolorystycznej i postanowił zafundować mi ją na prezent. Początkowo zupełnie nie byłam do tego przekonana, "bo przecież wiem jak się ubierać". Ale trochę o tym poczytałam i w końcu zaintrygowało mnie którą jesienią jestem. (Bo typy kolorystyczne nazywa się od pór roku i tego jakie kolory w jakiej porze dominują w przyrodzie.) Wysłałam swoje fotki kolorystce. </span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Dostałam opis mojego typu urody, ciepłej jesieni, zdjęcia w ładnych, kolorystycznych ramkach i paletę kolorów, w których wyglądam najkorzystniej, z informacją czego absolutnie powinnam unikać. Zaczęłam się przyglądać i faktycznie zauważać różnicę. </div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyhPf_agcEtZ3vg_tszmZxO4-aQpbhZpGZOyMzNgwm9fIwZKLSbcA1OSjClDewotj8DavBlfpiRQSy6-VyQ079M1WUFphKarlSrwHOGLQRltvUcoHS9Rxi_iiE7iJJGVXfC83cgG77LXu5Bt4-3V8BPJjuSm2PTJLm8Satk-Kj-IhZANZ_D2XowNkFbMjE/s1028/Screenshot%202023-11-22%20at%2013.57.44.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1028" data-original-width="784" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyhPf_agcEtZ3vg_tszmZxO4-aQpbhZpGZOyMzNgwm9fIwZKLSbcA1OSjClDewotj8DavBlfpiRQSy6-VyQ079M1WUFphKarlSrwHOGLQRltvUcoHS9Rxi_iiE7iJJGVXfC83cgG77LXu5Bt4-3V8BPJjuSm2PTJLm8Satk-Kj-IhZANZ_D2XowNkFbMjE/w488-h640/Screenshot%202023-11-22%20at%2013.57.44.png" width="488" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><span style="text-align: justify;"><br /></span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><span style="text-align: justify;">Stwierdziłam, że faktycznie, to nie jest ściema! (W sumie, to ma to podstawy, bo choć dotyczy estetyki i naszej percepcji, to opiera się na fizyce). </span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Moje barwy są mocno kolorowe i intensywne, a ja przywykłam do szarości, brązów (te ostatnie na szczęście są w mojej palecie) i czerni. Ale faktycznie, w czerni wyglądam blado, a moja skóra robi się wręcz szara. Kolory zaproponowane przez specjalistkę wydawały mi się zbyt... kolorowe, intensywne i żywe. Mimo wszystko postanowiłam dać im szansę. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że w "swoich" kolorach czuję się dobrze i faktycznie chętnie je ubieram, tymczasem w mojej szafie zalegały ubrania, które ładnie wyglądały na wieszaku, ale w ogóle w nich nie chodziłam! W większości właśnie czarne i białe, (których, jak się dowiedziałam, zdecydowanie powinnam unikać). Teraz już wiem czemu tak źle się czułam, kiedy trzy lata temu zafarbowałam włosy na czarno. Po prostu się sobie nie podobałam, czułam się chora i bardziej smutna, niż byłam. Z resztą Joshua też to widział. Po 2 tygodniach wróciłam do rudego. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Sporą część ubrań oddałam na psie bazarki, stwierdzając, że i tak nie będę w nich już chciała chodzić. Te, które jeszcze zostały, wystawiłam na Vinted.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Moje ukochane brązy zostały i stanowią ciemną bazę kolorystyczną dla moich ubrań.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"> </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Ale lawina ruszyła. Zaczęłam w ogóle przeglądać strony i blogi stylistek, bo mój "styl" czy raczej brak stylu, już wcześniej mi się nie podobał, ale nie bardzo wiedziałam co z tym zrobić. Postanowiłam, że jeśli mam coś zmienić w kolorach i kupić jakieś nowe rzeczy, to chcę, żeby były pod każdym względem fajne. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Od bloga do bloga, przez webinary, gdzie doradzają stylistki... W końcu kupiłam ebooka o poszukiwaniu swojego stylu, który okazał się bardo pomocny, a skończyłam w "<a href="https://ksk.kodstylu.pl">Klubie Stylowych Kobiet</a>". </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Jest to bardzo fajne miejsce w sieci, gdzie mamy dostęp do kursów (naprawdę mnóstwa kursów) i grupę dyskusyjną, gdzie można omówić każdy jeden zakup, czy zestawienie w super przyjaznej atmosferze. Przyznaję, że do klubu dołączyłam "na miesiąc, porobię sobie kursy, które tam są do zrobienia i się wypiszę", ale możliwość skonsultowania zakupów ustrzegła mnie przed wieloma nietrafionymi wydatkami. W ogóle jest genialnie, bo jak nigdy nie dogadywałam się z kobietami, tak w KSK jest super przyjemna atmosfera, pełne wsparcie i totalna akceptacja. Skupiamy się na mocnych stronach zamiast wytykać sobie słabsze. Już wiem, że zostanę tam na dłużej.😁</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">W ciągu kilku miesięcy, dzięki wielu poradom, a czasem zasłużonej krytyce 😉 moich poczynań, wyłapałam dokładnie zestaw swoich kolorów. Ze znienawidzonego ale ciągle noszonego "bo pod fartuch w pracy" i "na wyjście z psem" casualu, przeszłam w... styl trochę trudny do określenia, ale mój. Trochę inspirowany francuskim, (bo jest oparty na dżinsach a nie eleganckich, drogich spodniach i wciąż nada się pod fartuch w pracy, gdzie zawsze jest ryzyko, że się poplamią,) ale też nie do końca, bo na moją figurę francuskie oversajzy jednak nie bardzo się nadają, a z klasycznych kolorów stylu francuskiego pasuje do mnie tylko beż i czerwień. Dwiedziałam się jak to dobrze zrobić, więc domieszałam odrobinę stylu klasycznego, zostawiłam coś z rockowego, postawiłam na bardziej kobiece stylizacje z sukienkami, a niektóre dziewczyny dopatrują się również odrobiny retro. (😐 Nie lubię retro, więc nie mam pojęcia jak to się mogło stać. 😮)</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYGkBuTuPB30RMz2l7JJbn-X8MjeWkhnE9bZrrpZL25eTQBpifnuz9gK-OwwW-xZD6vJpCnqU4qIpvAP9EoXuqWl8ZeM6o1yUHxvrYIYSUrEDbEmWAM8cyUvdXZFCzsrWkJb2MtNJ7igFosZOfX0JTASssCB7JKApAdwNp_ciYp-NKMg3PktALWB32BPuZ/s1634/Screenshot%202023-11-25%20at%2011.11.40.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1186" data-original-width="1634" height="290" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYGkBuTuPB30RMz2l7JJbn-X8MjeWkhnE9bZrrpZL25eTQBpifnuz9gK-OwwW-xZD6vJpCnqU4qIpvAP9EoXuqWl8ZeM6o1yUHxvrYIYSUrEDbEmWAM8cyUvdXZFCzsrWkJb2MtNJ7igFosZOfX0JTASssCB7JKApAdwNp_ciYp-NKMg3PktALWB32BPuZ/w400-h290/Screenshot%202023-11-25%20at%2011.11.40.png" width="400" /></a></div><i><div style="text-align: center;"><i>I pomyśleć, ze nigdy wcześniej nie miałam nic żółtego! </i></div><div style="text-align: center;"><i>I jeszcze te baleriny! 😆</i></div></i><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Tak czy inaczej, nudne t-shirtowe bluzki z rękawami 3/4 zastąpiły koszule, pojawiły się sukienki. Kupowałam najczęściej z drugiej ręki, ale w ten sposób mogę mieć więcej i lepszej jakości. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Ze zmianą zawartości szafy okazało się, że nawet na spacer z psem chodzę ubrana o wiele fajniej, bo po prostu mam ubrania w kolorach a nie tylko czarne, a że trzymam się swojego typu kolorystycznego, to wszystko pasuje. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj55fM45ASaHtZ4ikJI4FsQy7GZm67EsDT2330wgUsdMq-zDA7G2QpuU79OC94tANlvG6bE3gu6ATRucPouURsZ0pOQI2O9QRmTWR473NECTYrpoLxF7e9EppBXDsdL9KNraO0ANd2-1YYkrBQ2NUYb7Gwx5Xu4HymSOfpEmAuLk78H_3RTJObqxy0QkSk8/s1418/Screenshot%202023-11-25%20at%2011.06.13.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1418" data-original-width="482" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj55fM45ASaHtZ4ikJI4FsQy7GZm67EsDT2330wgUsdMq-zDA7G2QpuU79OC94tANlvG6bE3gu6ATRucPouURsZ0pOQI2O9QRmTWR473NECTYrpoLxF7e9EppBXDsdL9KNraO0ANd2-1YYkrBQ2NUYb7Gwx5Xu4HymSOfpEmAuLk78H_3RTJObqxy0QkSk8/s320/Screenshot%202023-11-25%20at%2011.06.13.png" width="109" /></a></div><i><div style="text-align: center;"><i>"Stylkówka" na spacer z psem w deszczu 😆.</i></div></i><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Joshua cały czas nabija się z fotek moich "stylówek", ale ja się tym nie przejmuję. Pstrykam, wrzucam do oceny, albo po to, żeby się pochwalić przebłyskami stylowego geniuszu. 😏</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">W końcu zrobiłam analizę kolorystyczną i Joshowi i ku Jego rozpaczy okazało się, że najlepszymi dla Niego kolorami są odcienie znienawidzonego przez Niego niebieskiego i "w ogóle nawet mi nie mów" różowego, a najgorsze są ciepłe i zszarzałe: beże, brązy i Jego ukochane militarne oliwki. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJTzUpBCi6jKpkORIz7C-9lREetim-GZAUwCwg_scLx3k4fGwkemFISFf0qhrGry0jSGCt0A2R9TtTsf2DtKg-ohZGSVnPbb_HbHMCeiUn6l_-2IxVIy_hHJtZhg_juI5M5lnzlX616-rEUwYqW4ASOKEshVGJr6riKOXtIMFB2Z__6d1jgFNu44-pbLn_/s830/Screenshot%202023-11-22%20at%2014.14.10.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="728" data-original-width="830" height="351" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJTzUpBCi6jKpkORIz7C-9lREetim-GZAUwCwg_scLx3k4fGwkemFISFf0qhrGry0jSGCt0A2R9TtTsf2DtKg-ohZGSVnPbb_HbHMCeiUn6l_-2IxVIy_hHJtZhg_juI5M5lnzlX616-rEUwYqW4ASOKEshVGJr6riKOXtIMFB2Z__6d1jgFNu44-pbLn_/w400-h351/Screenshot%202023-11-22%20at%2014.14.10.png" width="400" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Po przyglądnięciu się Joshowym kolorom, stwierdziłam, że nic dziwnego, że tego nie zauważyłam, bo On nigdy nie nosił nic ze swojej palety, a faktycznie w niebieskim wygląda genialnie. W końcu udało mi się namówić Go na jedną koszulę z krótkim rękawem! Ku mojemu zaskoczeniu sam wziął drugą, bo podobał mu się jej styl. Ale to by było na tyle.😆 </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Ogólnie sprawa nie jest prosta, bo mój mąż broni granic tego, co Mu odpowiada z nastawieniem Moyry pilnującej piłeczki. Trzeba uważać, bo przy naszej niekompatybilności komunikacyjnej, szybko może się zrobić nieprzyjemnie. 😅 </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Próbuję odrobinę zmodyfikować Jego szafę, ale ograniczając się do rzeczy, które będą Mu odpowiadały. Ostatnio trafiłam z bardzo ładną zielona koszulą. Może nie idealną swoim zbyt mało chłodnym kolorem, ale tak 8/10 będzie, a Jemu się podoba i jest rewelacyjnej jakości. 😍</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Skupiłam się na unikaniu barw ciepłych i zszarzałych, przemyciłam jedną ciemno fioletową koszulę i utrzymujemy jakiś kompromis. No dobra, z Jego strony bardzo, bardzo tyci kompromis. 😁 </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Trochę niechcący kupioną granatową bluzę, noszę ja, jako całkiem fajnego oversajza. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Trzy tygodnie temu dostaliśmy zaproszenie na imprezę u pani ambasadorki z okazji 57 rocznicy niepodległości Barbados. Głupio było odmówić. Nie jest to rodzaj imprez na których czuję się dobrze, ale z drugiej strony na jakiej imprezie ja się czuję dobrze? 😂</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Zilustruję to obrazkiem podrzuconym mi przez koleżankę. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHH3mPm3YhiWv-sLfIzINSSfryPxi71KLH2JFC8ORtEKEF4E3Oc9LsAfF6hyphenhyphenD-VPTqLYNR0t352omEaHuwBZS_70Ks0WqTIhn0jnMkZiMV_I44e96BG-ZHko5gvqSqJ26ZU5tUX9F_GFOgpi3C-u1Pkf0UsmUlHLH_RAiLZsmX-lLRn7y5DrzawYG1DTbs/s1064/Screenshot%202023-11-22%20at%2012.19.25.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="758" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHH3mPm3YhiWv-sLfIzINSSfryPxi71KLH2JFC8ORtEKEF4E3Oc9LsAfF6hyphenhyphenD-VPTqLYNR0t352omEaHuwBZS_70Ks0WqTIhn0jnMkZiMV_I44e96BG-ZHko5gvqSqJ26ZU5tUX9F_GFOgpi3C-u1Pkf0UsmUlHLH_RAiLZsmX-lLRn7y5DrzawYG1DTbs/w456-h640/Screenshot%202023-11-22%20at%2012.19.25.png" width="456" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Wypada, więc pójdziemy i spróbujemy miło spędzić czas. Pani ambasadorka jest podobno przesympatyczną, pełną ciepła osobą. My może nie jesteśmy duszami towarzystwa, ale ubrani z pomocą Dziewczyn z klubu przynajmniej wyglądać będziemy rewelacyjnie 😁</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Strój ma być "elegant casual", więc dla Joshuy sprawa jest prosta. Ciemne spodnie, szara marynarka, może ta fioletowa koszula? </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Za to ja uświadomiłam sobie, że akurat na taki styl nie bardzo mam coś pasującego. Dżinsy w tamtej części świata uważane są za spodnie do pracy fizycznej i byłyby w bardzo złym guście. Zaczęłyśmy kombinować z dziewczynami z klubu, znalazłyśmy kilka opcji, ale żadna nam nie pasowała na efekt "WOW". Zamówiłam chyba pięć różnych rzeczy z Zalando i Mango. Oczywiście, wszystko, łącznie z biżuterią, konsultowane w KSK 😀. Znalazłam to czego szukam: ciemno fioletową długą sukienkę, idealną do połączenia z zieloną marynarką. Lecę prasować, spacer z psami i zbieramy się na imprezę! </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-3229061286652981612023-11-23T11:52:00.004+01:002023-11-23T13:44:59.135+01:00Paragraf - 22<p><span style="font-family: inherit; text-wrap: wrap;">Radość była przedwczesna. </span></p><p><span style="font-family: inherit; text-wrap: wrap;">Okazało się, że</span><span style="caret-color: rgb(5, 5, 5); color: #050505; font-family: inherit; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"> mogą mnie w KU Leuven przyjąć na wolontariat, bo mam zbyt wysokie wykształcenie i zbyt duże doświadczenie.</span></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg42Zhqz0ts7gIIt1mjJPZoTrcT1DiGar56BHazk3ONJ5TLMepprSDLAbsUcXUhqB_Ih9mbC7KAZ3ez-BZcA0z4OkpqHRuhLiJX9-3FxA8tNb3px1p_ZA674mSnvo5dYXfa7VGMoojZSnzWUavs929IoFOQ25ewY0wjMniicRg_O6adBplReZty1925t4an/s1150/Screenshot%202023-11-23%20at%2011.51.25.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="646" data-original-width="1150" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg42Zhqz0ts7gIIt1mjJPZoTrcT1DiGar56BHazk3ONJ5TLMepprSDLAbsUcXUhqB_Ih9mbC7KAZ3ez-BZcA0z4OkpqHRuhLiJX9-3FxA8tNb3px1p_ZA674mSnvo5dYXfa7VGMoojZSnzWUavs929IoFOQ25ewY0wjMniicRg_O6adBplReZty1925t4an/w400-h225/Screenshot%202023-11-23%20at%2011.51.25.png" width="400" /></a></div><br /><p></p><p>1. Nie mogę znaleźć pracy bo mi brakuje kilku stosunkowo prostych umiejętności, które po prostu w Belgii są bardzo potrzebne.</p>2. Nie mogę się ich nauczyć, bo już umiem za dużo.<br /><br /><div>Nie da się, nawet jeśli chcę te naukę odpracować, robiąc dla uczącego mnie to, co umiem najlepiej i nie wziąć za to ani grosza.<br /></div><div><br /></div><div>Nie da się tu powiedzieć już nic więcej. </div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-12859827313450529242023-11-22T15:35:00.009+01:002023-11-25T10:50:12.528+01:00Bonsai z jałowca <p style="text-align: justify;">Na pewno już kiedyś wspomniałam, że dołączyliśmy do belgijskiej asocjacji bonsai. Joshua jest zachwycony. Ciężko, żeby nie był: za niewielką w sumie kasę ma kogoś ze znacznie szerszą wiedzą i większym doświadczeniem do pomocy. Normalnie takie rzeczy tylko na (znacznie droższych i zaledwie kilkudniowych) warsztatach są. </p><p style="text-align: justify;">Dla mnie to trochę mniej ekscytujące. No dobra, mało ekscytujące, bo początek zawsze jest fajny, a później szybko się nudzę. Ale przynajmniej mam gdzie wyjść i mogę się fajnie ubrać*. 😉 </p><p style="text-align: justify;">Joshua jest w naszej grupie jedną z bardziej zaawansowanych osób. Jest jeszcze jeden dość ogarnięty chłopak, ja ledwo wiem co robię, ale mam mnie kto uchronić przed głupotami, a dwóch pozostałych facetów to totalne świeżynki w temacie. Stale przynosili na spotkania jakieś cieniutkie badylki, z których tak naprawdę nic nie dało się zrobić. W końcu Stephané - nasz instruktor - wpadł na pomysł, że kupi dla każdego po jałowcu i wszyscy będziemy nad tymi jałowcami pracować razem. Kosztowało to kupę kasy (w porównaniu z tym za ile można takie kupić w Polsce) ale poszliśmy w to dla możliwości wspólnej nauki.</p><p style="text-align: justify;">Każdy w grupie dostał taki krzak. Wybrany losowo. I tak, z tego ma być bonsai. 😁</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ0cT6n93GfJXGgzVLaX0RTRCYFZ3gwQWmtIPegob9k2y3PLlHPKgpg5z_R8iThW5cfRbjgViUuKKY8OKqrjV4dao0i52pmDDIZQdUAWame2uKrYIUrRXt2Zhyphenhypheny1vdLABKD1ZFbztBOaTYATBH59zN-wNBZnOSCYDfw0_CTDtUthoRgWD9HX3gs1o_69Uw/s668/Screenshot%202023-11-22%20at%2011.17.48.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="668" data-original-width="356" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ0cT6n93GfJXGgzVLaX0RTRCYFZ3gwQWmtIPegob9k2y3PLlHPKgpg5z_R8iThW5cfRbjgViUuKKY8OKqrjV4dao0i52pmDDIZQdUAWame2uKrYIUrRXt2Zhyphenhypheny1vdLABKD1ZFbztBOaTYATBH59zN-wNBZnOSCYDfw0_CTDtUthoRgWD9HX3gs1o_69Uw/w342-h640/Screenshot%202023-11-22%20at%2011.17.48.png" width="342" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;">Pierwszym etapem było odsłonięcie nebari - czyli miejsca, gdzie pojawiają się grube korzenie, oraz wyczyszczenie z gałęzi dołu, by w ogóle móc zobaczyć jak wygląda pień. </div><div style="text-align: justify;">mnie dostał się taki z trzema osobnymi pniami, Joshowi z w zasadzie jednym i grubą gałęzią zaraz na dole. Każdemu z nas bardziej podobał się ten drugi, więc się zamieniliśmy. Dzięki temu mam najprostsze drzewko w całej naszej grupie i bardzo, ale to bardzo mnie to cieszy, bo naprawdę nie miałabym zapału na coś ambitniejszego. </div><div><br /></div><div><br /></div><div> <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgI7VdfKr1mwKUQTzEq-c78QFH0T2Wzg74PZOmLtEGnw-yE25snlJOOJ1ZHNtVX0s5VAJzccxc_wpRMad83rE0XF3ajVLutjb2O1eY8dSlPl9xJPfp45TVXx5gbaZ-njxWaPo8L3nYR9WlanGX91U_WsfT3_HiC4lZ9YN_6jQDGaAqoaeCCnQd3dJIX003B/s1476/Screenshot%202023-11-22%20at%2011.34.58.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1476" data-original-width="1106" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgI7VdfKr1mwKUQTzEq-c78QFH0T2Wzg74PZOmLtEGnw-yE25snlJOOJ1ZHNtVX0s5VAJzccxc_wpRMad83rE0XF3ajVLutjb2O1eY8dSlPl9xJPfp45TVXx5gbaZ-njxWaPo8L3nYR9WlanGX91U_WsfT3_HiC4lZ9YN_6jQDGaAqoaeCCnQd3dJIX003B/w480-h640/Screenshot%202023-11-22%20at%2011.34.58.png" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLhux4rBE5s9wNdpg3-A4Fgcj2kad7f9bDKDwWvkz17Lfg27TR77rnhKiOMeKqLIPj6C5sOjl81qJ8A5HxGa4Yc1NxRye_UhNd9zu1c3MKjfr3tEr9BrD3yPJyCVMLZbCnuRSxMFePACKGuLED0dJmx6I4TOll_N3BIHwXdoo1KF_rQKhvFBwdIInuig-N/s1964/Screenshot%202023-11-22%20at%2011.34.32.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1472" data-original-width="1964" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLhux4rBE5s9wNdpg3-A4Fgcj2kad7f9bDKDwWvkz17Lfg27TR77rnhKiOMeKqLIPj6C5sOjl81qJ8A5HxGa4Yc1NxRye_UhNd9zu1c3MKjfr3tEr9BrD3yPJyCVMLZbCnuRSxMFePACKGuLED0dJmx6I4TOll_N3BIHwXdoo1KF_rQKhvFBwdIInuig-N/w640-h480/Screenshot%202023-11-22%20at%2011.34.32.png" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Miesiąc temu było mocniejsze cięcie. Następne spotkanie w klubie będzie w tym tygodniu, ale nie damy rady na nie pójść, więc drutowanie musimy zrobić sami. Jak już się zmobilizujemy i zrobimy coś więcej, to pokażę co dalej z tymi jałowcami się dzieje. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><br /></div><br /><br /><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-56544283173379820952023-11-04T14:55:00.003+01:002023-11-04T18:46:50.666+01:00Post zbiorczy na różne tematy<p>Chwilę zeszło, a z powodów, które opisze poniżej, mam zaległości w pisaniu, więc wrzucam kilka tematów na raz. </p><p><br /></p><p>Dwa tygodnie temu byli u nas na tydzień znajomi z Londynu, Jo i Justin. Super było ich gościć, fajnie było się wybrać na wspólne zwiedzanie.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkWMRN8PKYPJPWy4GaSn0_JKhreuHZrvLKz3eSkUNYG5sVetKHWiUvJkd3AK4uzQ6bJTem6An3aVAKtTrS69d_iEINYR2ucWC9bJgvKo8I5XEXU5QBC779qBphAEwfSIqw840jKKThC2vd08XeqRBa2FDrndFF1KfQkAdkVPfOh3q8cybER97JLUZb22x5/s2048/WhatsApp%20Image%202023-10-24%20at%2017.36.21.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkWMRN8PKYPJPWy4GaSn0_JKhreuHZrvLKz3eSkUNYG5sVetKHWiUvJkd3AK4uzQ6bJTem6An3aVAKtTrS69d_iEINYR2ucWC9bJgvKo8I5XEXU5QBC779qBphAEwfSIqw840jKKThC2vd08XeqRBa2FDrndFF1KfQkAdkVPfOh3q8cybER97JLUZb22x5/w640-h480/WhatsApp%20Image%202023-10-24%20at%2017.36.21.jpeg" width="640" /></a></div><div style="text-align: center;"><i>Fotka z wycieczki do Brukseli</i></div><p></p><p style="text-align: justify;">Przez ten tydzień był niezły cyrk z jedzeniem. Justin jest uczulony na gluten a Jo ma swoją przypadłość, tak czy inaczej jest na diecie ketogenicznej. Do tego ja, jako weganka z alergiami pokarmowymi. Mix nie do połączenia. Gotowanie/ przygotowywanie posiłków każdy robił oddzielnie, całe szczęście mam od taty opisane "pieczywo" "mięso" "warzywa" deski do krojenia, więc nie zanieczyszczaliśmy ich sobie wzajemnie (tak, to wystarcza by wywołać reakcję alergiczną). Poza tym Jo i Justin zrobili solidne zakupy tego, co sami mogą jeść. Oczywiście nie byli w stanie opróżnić wszystkich opakowań, a ponieważ lunche jedli podczas zwiedzania, w ogóle wszystkiego nie dojedli. 😆 Przez tydzień do spółki z Joshem czyściliśmy lodówkę z tego, co każde z nas może zjeść. On najadł się mięsa, ja - produktów mlekozastępczych. Jeszcze zostało mi mleko migdałowe, na którym robie sobie "kakao" z odżywka białkową. - Dobre!</p><p style="text-align: justify;">Justin zrobil na mnie ogromne wrażenie tym, że uczy się polskiego! Naprawdę Go podziwiam! Mimo wszystko przez ten tydzień językiem obowiązującym w naszym domu stał się angielski. Fajnie było poćwiczyć z native speakerem! </p><p style="text-align: justify;">Czekamy na kolejną okazję, żeby się spotkać. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1JxsZd5y8uZstQyieOoTlRruL_Gog5CfzVojVlEKhiGkMUGkOxKoE1S_tf-2c1gmiqzgcmVzqqlJ9ehyphenhypheneWINE5XGIYRxxeg3hxzqQzwwnnC6Hxrg8HcKcc7dcSEKsOv70CUC4Ww-EWB6uA4JHYXeQs2mgrr_cEQeRqk9aY-H07Vd6huDy2O6CY7WjV2A3/s4032/IMG_1461.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1JxsZd5y8uZstQyieOoTlRruL_Gog5CfzVojVlEKhiGkMUGkOxKoE1S_tf-2c1gmiqzgcmVzqqlJ9ehyphenhypheneWINE5XGIYRxxeg3hxzqQzwwnnC6Hxrg8HcKcc7dcSEKsOv70CUC4Ww-EWB6uA4JHYXeQs2mgrr_cEQeRqk9aY-H07Vd6huDy2O6CY7WjV2A3/w640-h480/IMG_1461.jpeg" width="640" /></a><span style="text-align: center;"><i>Joshua przy badaniu krzywizny oka. </i></span></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Dożyliśmy tego wieku, kiedy potrzebujemy okularów do czytania. Obydwoje potrzebujemy ich do dali, ale teraz do bliży są one po prostu za mocne. </p><p style="text-align: justify;">Ja mam bardziej przechlapane przez astygmatyzm, Joshua do niedawna po prostu zdejmował okulary i widział z bliska dobrze. Ja przy braku korekty astygmatyzmu bez okularów w ogóle nie daję rady (i nie dawałam już wcześniej). </p><p style="text-align: justify;">Najpierw poszłam do okulisty ja. Na wizytę czekałam pół roku, trafiła mi się akurat w Walentynki. Wymyśliłam sobie progresywne soczewki kontaktowe. I wszystko byłoby super, gdyby lekarz nie wmówił mi, że twardych soczewek progresywnych nie robią. A ja miękkich nosić nie mogę. Postanowiłam więc, że zamówię takie jakich potrzebuję do bliży, a do dali będę dokładać na nie okulary. W domu, czy w pracy potrzebuję przecież widzieć to, co jest blisko. Mój błąd, trzeba było dopytać się optyka. O tym, że mogę zamówić twarde soczewki progresywne, dowiedziałam się odbierając te, które zamówiłam.</p><p style="text-align: justify;">Najpierw musiałam się do tego draństwa przyzwyczaić. Początki bywają trudne, ale już przy trzecim założeniu dałam radę pochodzić w nich godzinę. Tyle tylko, że soczewki jeździły po moich oczach jak nawiedzone. Zupełnie nie chciały się trzymać tak, jak powinny. Producent zalecił testy z fluoresceiną żeby zobaczyć, czy są za ciasne czy zbyt luźne. Najpierw 2 miesiące czekaliśmy na fluoresceinę, bo były braki na magazynach. Później okazało się, że pomiary dokonane przez optyka to za mało, mamy czekać na przyjazd specjalistki z firmy i dalsze testy. Specjalistka przyjechała po kolejnym miesiącu. Przywiozła soczewki testowe, które po prostu musiałam przymierzać. Po blisko dwóch godzinach oglądania moich oczu w różnych soczewkach, w końcu wiedziała co i jak. Przy okazji dała mi krople normalizujące skład płynu łzowego. No tak, moje suche oczy...</p><p style="text-align: justify;">Kolejne soczewki dostałam w lipcu. Na szczęście za poprawkę i nowe soczewki nie płaciłam. Tym razem wydawało mi się, że leżą dobrze. Niestety suchość oczu uniemożliwia mi noszenie ich przez cały dzień. Testowałam różne krople, ale mam wrażenie, że woda natychmiast odparowuje, a metyloceluloza, która nadaje kroplom ich właściwości, osiada na soczewce pod postacią białego osadu. W dodatku lewa soczewka kilka razy mi wypadła i za którymś razem podnosząc, porysowałam ją. Dopiero później do mnie dotarło, że tę soczewkę czułam bardziej, niż prawą. Być może jednak nie była idealna i dlatego wypadała? Tak czy inaczej obraz świata oglądanego przez nią stał się bardziej nieostry, niż być powinien i zamglony. Kupiłam jeszcze silny preparat oczyszczający, w nadziei że może mój płyn wielofunkcyjny nie daje rady i osadziło się na niej białko. Niestety - nic nie pomogło. Zamówiłam nową soczewkę, z zastrzeżeniem, że trzeba będzie poprawić jej dopasowanie. Znów czekam, skazana na okulary, które coraz bardziej mnie drażnią. </p><p style="text-align: justify;">W końcu problem z pracą w okularach znużył też Josha. Udało się mu wkręcić do okulisty bez półrocznego czekania, ewidentnie po prostu zwolniło się miejsce. Poszedł, wrócił z receptą. Poszliśmy do przemiłego optyka i zamówiliśmy okulary progresywne. Wzięliśmy lepsze szkła, z szerszym polem widzenia do bliży.</p><p style="text-align: justify;">Problem zaczął się zaraz po odbiorze. Joshua nie mógł się do nich przyzwyczaić. Minął tydzień a narzekanie się nie skończyło. Niby przyzwyczajanie się może to potrwać dłużej, ale ja miałam dość. Zaproponowałam, żeby spróbował progresywnych soczewek kontaktowych. Poszliśmy znów do optyka, zamówić soczewki. Ale nie, nie... Najpierw soczewki testowe, bo trzeba sprawdzić, czy będzie OK. Josh zamówił jednodniowe, bo nie wiedział, czy da radę w ogóle chodzić w soczewkach, ale wszystko było ok. Dobrze widział i z daleka i z bliska, problemy z ruchem oczu i głowy znikły, obraz mu nie pływa jak w okularach, świat się ie przewraca. Tylko cena za jednodniówki jest znacznie wyższa, niż przy soczewkach miesięcznych. No to dobra, teraz już zamawiamy, ale miesięczne. Ale nie, nie... trzeba sprawdzić, czy będą ok. Dostał kolejne opakowanie soczewek testowych, tym razem na miesiąc. I znów jest ok, Ale moc do czytania jest jednak nie taka, nie widzi w nich dobrze z bliska. Poszedł dziś do optyka zamówić soczewki, tylko z trochę większą addycją do czytania...</p><p style="text-align: justify;">Tak, zgadliście. Ale nie, nie... trzeba sprawdzić, bo to będą z innej firmy. I tak oto Joshua dostaje kolejne opakowanie soczewek za darmo. 😁 Testy wypadły pomyślnie. Okulary powędrowały na półkę, zakładane tylko raz na jakiś czas. Joshua trochę się wkurzał, że niepotrzebnie wydał na nie kasę, ale po pierwsze gdyby tego nie zrobił, nie wiedziałby, że mu nie odpowiadają i że może wrócić do soczewek, bo nigdy by nie spróbował. Po drugie ma sporą wadę i niech trafi mu się jakaś infekcja oczu, albo uraz, a te okulary okażą się niezbędne. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjE6bXMt7z5hcNHrM9Gfw1KLGIQqPHmGGeY2kxoxjAP0Qso5TVHi-Ahbj5yHAOy9kg6nIPTgueEarsW56z8gdoks8JwlaezlfZGDsW4MIWYko0muck6ZRN8ptjHXQiDVYa13Au3umlSfyKkmcrFzxILOB-CAwGV3IPS6jL1FFCRY5Of-YP3NGjJaeuoNKBK/s1156/Screenshot%202023-11-04%20at%2013.31.04.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1014" data-original-width="1156" height="562" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjE6bXMt7z5hcNHrM9Gfw1KLGIQqPHmGGeY2kxoxjAP0Qso5TVHi-Ahbj5yHAOy9kg6nIPTgueEarsW56z8gdoks8JwlaezlfZGDsW4MIWYko0muck6ZRN8ptjHXQiDVYa13Au3umlSfyKkmcrFzxILOB-CAwGV3IPS6jL1FFCRY5Of-YP3NGjJaeuoNKBK/w640-h562/Screenshot%202023-11-04%20at%2013.31.04.png" width="640" /></a></div><div style="text-align: center;"><i>Czy to już śniadanie?</i></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Ja zaliczyłam kolejny epizod depresji. Zaledwie kilka miesięcy po poprzednim, będąc wciąż na maksymalnej dawce nowego antydepresantu, który wydawał się działać. Nawet wcześniej myślałam, by odstawić lek aktywizujący. Nie zdążyłam. Najpierw siadła jakość pracy mózgu, zaraz później nastrój. Po przepłakaniu kilku dni, umówiłam się na pilna wizytę on-line z moim psychiatrą. </div><div style="text-align: justify;">Trochę się zmartwił, diagnoza była oczywista. Depresja. </div><div style="text-align: justify;">Doktor (bo to lekarz z doktoratem), stwierdził, że nie będziemy się patyczkować, wytaczamy armaty. </div><div style="text-align: justify;">Do obecnego antydepresantu dowaliliśmy kolejny, również silny NaRI (czyli działający na układ adrenergiczny i dopaminergiczny). Zatem stymulujemy i dopaminę już trzema lekami (oba antydepresanty i lek aktywizujący, a wydaje się, że dopamina ma u mnie ogromne znaczenie). Niestety ten drugi lek przyczynił się kiedyś u mnie to napadu drgawek. Poniekąd dlatego, ale również ze względu na lekooporność mojej depresji, doktor dołożył jeszcze lek przeciwpadaczkowy, będący również stabilizatorem nastroju, lamotryginę. Tak więc na depresję mam już cztery leki. Zwykle wystarcza jeden, ale jak już ustaliliśmy, ja jestem po... eee... nieszablonowa. Zadziwiające, (a może oczekiwane po takim miksie), ale już po dwóch tygodniach zaczęło mi się poprawiać. Najpierw nastrój, a teraz - mam wrażenie - również umysł działa raźniej. Mam nadzieję, że ten trend się utrzyma, bo naprawdę mam już dość. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Robię też postępy na psychoterapii, której uważałam, że nie potrzebuję, a na którą uparł się psychiatra. O, rany, miał rację, to naprawdę działa! </div><div style="text-align: justify;">Zaczynam wychodzić poczucia braku własnej wartości. Nawet mam plany na przyszłość i są one bardziej śmiałe, niż wszystko do tej pory. A może to moje ADHD? Przy nim ma się dziesiątki pomysłów na minutę. </div><div style="text-align: justify;">A propos ADHD, do tej pory zakładałam, że u mnie to bardziej ADD, bez nadruchliwości. Ale doczytałam, że ta ostatnia przybiera różne formy. I tak, ciągłe przygryzanie policzków i jeszcze częstsze u mnie skubanie skórek przy paznokciach, również może być objawem nadruchliwości. Kiedy znów przyłapałam się na skubaniu skórek podczas czytania, celowo wzięłam do ręki długopis i zaczęłam go obracać w palcach. Potrzeba skubania skórek ustała, a długopisem kręciłam tak bez przerwy przez godzinę, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Hmmm... Czym więcej czytam, tym bardziej jestem zdziwiona, że nikt nic wcześniej nie zauważył. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">|<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0Aubqy0o6qgZ-4hYvtxiLjKTy5-XaF5A2vAzp6CyGkQYDn_5pq_W6WImqp-8vTWQFBSWr_9P1m1Cxy28kFrIsRuuaLVq2I_Um3eiD7cXmCX1MMBeBMCdqYRVmjjH1qisyC8iN5IksCtNmhX48KORwHyhjm78bT4DmRt4sZPbveFnhaXm-20dqTepBNi0W/s726/CRISPR-726x484.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="484" data-original-width="726" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0Aubqy0o6qgZ-4hYvtxiLjKTy5-XaF5A2vAzp6CyGkQYDn_5pq_W6WImqp-8vTWQFBSWr_9P1m1Cxy28kFrIsRuuaLVq2I_Um3eiD7cXmCX1MMBeBMCdqYRVmjjH1qisyC8iN5IksCtNmhX48KORwHyhjm78bT4DmRt4sZPbveFnhaXm-20dqTepBNi0W/w640-h426/CRISPR-726x484.jpg" width="640" /></a><br /></div><div style="text-align: center;"><i>Bardo poglądowo - CRISPR</i></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Na koniec chyba dobre wieści. Po roku poszukiwania pracy (no dobra, w formie do jej podjęcia jestem gdzieś od maja, ale to i tak trwa za długo), załamałam się kompetnie. Nie ma dla mnie pracy jako dla postdoca, czy senior scientista. No nie ma. Próbowałam aplikować na stanowiska techniczne, na staże opłacane przez VDAB do firm biotechnologicznych, w końcu w desperacji - na doktoraty, żeby mieć szansę nauczyć się nowych, przydatnych w Belgii umiejętności. Nic się nie udało. Nauka niderlandzkiego mi nie idzie przez wciąż niedziałający należycie mózg, więc nawet opcja pracy w aptece się odsuwa. Jakoś w czasie nawrotu depresji wypadła mi rozmowa z moją "opiekunką" z VDAB, Véronique. Przepłakałam całą, aż biedna Véronique doszła do wniosku, że ja nie jestem w stanie podjąć żadnej pracy w takiej formie i najpierw mam się leczyć. Pod koniec, kiedy powiedziałam jej, że ja już nie mam pomysłów, przyszedł mi do głowy jeszcze jeden. Nie na pracę, ale na staż, po to, żeby nauczyć się nowych rzeczy i mieć szansę na znalezienie pracy później.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Napisanie maila zajęło mi tydzień. Wysłanie go - kolejny. Ale miałam kandydatkę. Marianne jest profesorką na KU Leuven, pracuje w zakładzie chorób płuc i opracowuje terapię genową na mukowiscydozę. Temat jest pozornie prosty. Wystarczy podmienić dosłownie jeden nukleotyd w materiale genetycznym dla całkowitego wyzdrowienia. Pozornie. Trzeba podmienić dokładnie jeden z pośród ponad trzech miliardów znajdujących się w ludzkim DNA nukleotydów, we wszystkich, a przynajmniej prawie wszystkich komórkach - najlepiej organizmu, a przynajmniej płuc chorego człowieka. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Wykonanie tego, zwłaszcza w wielokomórkowym organizmie naprawdę nie jest proste. Marianne posługuje się CRISPR, czyli metodą, której wynalazcy otrzymali Nobla, pozwalającą precyzyjnie edytować DNA. Jest to umiejętność, która bardzo by mi się przydała, a oprócz tego, u Marianne mogę nauczyć się znacznie więcej. Na przykład sekwencjonowania, które na Biotechnologii Roślin na WBBiB UJ zlecaliśmy zewnętrznej firmie i nie mam o praktyce absolutnie żadnego pojęcia, a też powtarza się w wymaganiach do belgijskich firm biotechnologicznych.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Marianne była zaskoczona, że mam problem ze znalezieniem pracy i bardzo entuzjastycznie podeszła do mojego pomysłu, zwłaszcza, że przydałby się jej ktoś od konfokala. </div><div style="text-align: justify;">Do projektu "staż" dołączyła kogoś o imieniu "Xevi", kto zajmuje równoległe stanowisko profesorskie i z nią współpracuje. Xevi okazał się Xavierem, super miłym człowiekiem. Od początku nie podobał mu się projekt staży za darmo i postanowił... dać mi pracę! </div><div style="text-align: justify;">Umówiliśmy się na rozmowę. </div><div style="text-align: justify;">Xevi współpracuje z Marianne tworząc modele płuc na chipach, które ona wykorzystuje w swoich badaniach. Jest to fascynujący nowy rodzaj modelu tkankowego do badań na przykład leków. Można sprzęgnąć kilka chipów, na przykład serce, wątrobę i płuca symulując (oczywiście w uproszczeniu) pracę całego organizmu i badać na przykład wpływ i metabolizm leków. (np. podajemy lek na astmę i badamy jak wpłynie na serce i jak będzie metabolizowany w wątrobie. Fajne, prawda? W niedługiej przyszłości chipy mogą zastąpić całkowicie badania na zwierzętach!)</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEx6BckZOAPCUsbcsrGOatHnnZhOE83r0d0ztNwsj9GPqvat5KVmjobMnTKV1scB5-8H_NO0kGl-wmiLOcTtMqmbg9LMk4xZzhjE60yVDkwWwQKTen4sk5RHb9HST7P8NEKVmCwT9wzKaFoAYhLtbW-a9JaAFAUak0DsN-94lLPPRkACR3MMX44ZyGKg8x/s1136/Screenshot%202023-11-04%20at%2014.22.19.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="682" data-original-width="1136" height="384" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEx6BckZOAPCUsbcsrGOatHnnZhOE83r0d0ztNwsj9GPqvat5KVmjobMnTKV1scB5-8H_NO0kGl-wmiLOcTtMqmbg9LMk4xZzhjE60yVDkwWwQKTen4sk5RHb9HST7P8NEKVmCwT9wzKaFoAYhLtbW-a9JaAFAUak0DsN-94lLPPRkACR3MMX44ZyGKg8x/w640-h384/Screenshot%202023-11-04%20at%2014.22.19.png" width="640" /></a><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div>Ale do rzeczy. Na postdoca liczyć nie mogę, bo koszty zatrudnienia postdoca są ogromne. (ok. 7000€ miesięcznie). Dostanę zatem mniej płatne stanowisko techniczne, na którym będę robić to, co umiem, czyli zajmować się szeroko rozumianą mikroskopią, ale będę miała czas i możliwość pracować i uczyć się biologii molekularnej w labie Marianne. Lepiej bym tego sama nie wymyśliła. </div><div style="text-align: justify;">Jeszcze nie otwieramy szampana, czekam jeszcze na potwierdzenie i umowę, ale już wypełniłam dokumenty na uniwersytecie. </div><div style="text-align: justify;">Trzymajcie kciuki! </div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-42187382935093170552023-10-22T18:31:00.003+02:002023-11-04T12:34:20.268+01:00Noc w kablach<div style="text-align: justify;">W końcu nadszedł dzień badania. </div><div style="text-align: justify;">Zgodnie z wytycznymi pojawiłam się w szpitalu o 14. Załatwiłam formalności (tym razem nie musiałam posiłkować się angielskim) i poszłam na górę. Dostałam całkiem fajny jednoosobowy pokoik. </div><div style="text-align: justify;">Zaraz później przyszła bardzo miła pielęgniarka, która kazała mi od razu założyć górę od piżamy, zaraz wróciła z komputerem uzupełnić dane i zmierzyć mi ciśnienie (okazało się, że mimo leków, które zażywam, ciśnienie trzyma się na poziome 115/75). A później zabrała się do przyklejania elektrod. Pod okiem dla wykrycia fazy snu REM (to ta, kiedy coś się człowiekowi śni, wtedy pojawiają się gwałtowne ruchy gałek ocznych), pod brodą, by sprawdzić, czy zgrzytam zębami. Ta na szyi jest od rejestracji chrapania. No i są te na czole i we włosach dla rejestracji fal mózgowych. To dlatego mam tę siatkę na głowie, żeby je przytrzymywała. </div><div style="text-align: justify;">Po tej operacji powiedziała, że mogę robić do wieczora co chcę. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Najpierw zrobiłam sobie zdjęcie. 😂</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimQhe7fCxu6oN8etmUdDxRpZMPmKSgNd7eeNPh727KhU_-B-tuFveKT9rjU8sxnLN_CDAJnRMbPT5E-jFCyfmKaN26CyYzf5YO8rZbU5DryY6jhCMoQwDNhQkTwNUVLTzPuCodOL5jpdZBQAx3teYYE5gekp9pRxY620w3JB_p7UJhnUXYShpjUZElHhre/s2048/WhatsApp%20Image%202023-10-22%20at%2015.08.29.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimQhe7fCxu6oN8etmUdDxRpZMPmKSgNd7eeNPh727KhU_-B-tuFveKT9rjU8sxnLN_CDAJnRMbPT5E-jFCyfmKaN26CyYzf5YO8rZbU5DryY6jhCMoQwDNhQkTwNUVLTzPuCodOL5jpdZBQAx3teYYE5gekp9pRxY620w3JB_p7UJhnUXYShpjUZElHhre/w480-h640/WhatsApp%20Image%202023-10-22%20at%2015.08.29.jpeg" width="480" /></a></div><div><br /></div>WE ARE THE BORG. YOU WILL BE ASSIMILATED! <div><br /></div><div><br /></div><div>Nie wiem jak ci ludzie przede mną dali radę w tym wszystkim spać. Ja już mam dość. Boli mnie szyja, bo dowalili mi troche ciężaru z przodu. Jakbym sama za mało obciążenia tam miała. Na szczęście właśnie w tym momencie wykombinowałam jak oprzeć skrzyneczkę o stół. Jaaaaka ulga. Za mną wisi jeszcze kilka dodatkowych elektrod do podpięcia. O 20 mam być w łóżku, a spać mam iść przed północą. </div><div><br /></div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWkKwLAAC26EsjcO4RITlJjK42MOouY6lXZWarBgO4FiHRjD5A0-bPn3XKJZhJuihyphenhyphenz11RPB1Z9XVCr76a7QPWmd4bXTkWdYPd9HL9zH0UUi5Bx3b5MC9EzYcvGYyTuo-dauJMQzECCeTvqS0eq_ozP2eOdi4kvp7dZDrLSqOJC4yx8XNdPKbLrAzY3jnX/s2048/WhatsApp%20Image%202023-10-22%20at%2018.22.32.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWkKwLAAC26EsjcO4RITlJjK42MOouY6lXZWarBgO4FiHRjD5A0-bPn3XKJZhJuihyphenhyphenz11RPB1Z9XVCr76a7QPWmd4bXTkWdYPd9HL9zH0UUi5Bx3b5MC9EzYcvGYyTuo-dauJMQzECCeTvqS0eq_ozP2eOdi4kvp7dZDrLSqOJC4yx8XNdPKbLrAzY3jnX/w640-h480/WhatsApp%20Image%202023-10-22%20at%2018.22.32.jpeg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTWUkjGIWXK5VbGtQaW360emrMXVWkDGNiLBCHCfE968NbV8WuxSrUnGqA3JRLhCpPMTJMv3FHq6t2nzmXVy1r9hxL8EiO3yCsVKDAINYXKjcd-Pn5gCGY2mv6rQ55jX2Pz_X1hKkF_TSGjHOD1qSZitGGBxl8S3HXMreM1KEDA4LIEzvmFJBp4uncJ-xn/s2048/WhatsApp%20Image%202023-10-22%20at%2018.22.37.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTWUkjGIWXK5VbGtQaW360emrMXVWkDGNiLBCHCfE968NbV8WuxSrUnGqA3JRLhCpPMTJMv3FHq6t2nzmXVy1r9hxL8EiO3yCsVKDAINYXKjcd-Pn5gCGY2mv6rQ55jX2Pz_X1hKkF_TSGjHOD1qSZitGGBxl8S3HXMreM1KEDA4LIEzvmFJBp4uncJ-xn/w640-h480/WhatsApp%20Image%202023-10-22%20at%2018.22.37.jpeg" width="640" /></a></div><br /><div><br /></div><div>Hmmm... chyba najlepiej ilustruje wszystko ten obrazek: </div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgB_UV88Jb3_hcDJkzXNSiDJzj6Tvqoag03bCxStPGxPU1X24m79ApT-XEKOX_0Mjz7T9AkqPGynQrR6_I5gDS_rxp9IQpxOre3XjCdhonYYMWhK-aAIYSlra-PjSjaydBNOkq97gEjpACjGwwp0cQSSCxZwBSctMrqeE5lW5kTxB8iGeqc-XJK-kN5jXoS/s1028/Screenshot%202023-09-03%20at%2020.17.32.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1028" data-original-width="856" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgB_UV88Jb3_hcDJkzXNSiDJzj6Tvqoag03bCxStPGxPU1X24m79ApT-XEKOX_0Mjz7T9AkqPGynQrR6_I5gDS_rxp9IQpxOre3XjCdhonYYMWhK-aAIYSlra-PjSjaydBNOkq97gEjpACjGwwp0cQSSCxZwBSctMrqeE5lW5kTxB8iGeqc-XJK-kN5jXoS/w532-h640/Screenshot%202023-09-03%20at%2020.17.32.png" width="532" /></a></div><br /><div><br /></div><div style="text-align: justify;">Ciekawa jestem jak prześpię tę noc. A jeszcze bardziej wyniku. </div><div style="text-align: justify;">Ciekawe czy skasują mnie za posiłki, bo wszystko przyniosłam. Przy moich alergiach pokarmowych to jednak bezpieczniejsza opcja. </div><div style="text-align: justify;">Pani zasugerowała "chociaż jogurt", na co zaczęłam się śmiać, bo akurat jogurtu to najbardziej bym nie mogła (pomijając już kwestię tego, że produktów odzwierzęcych nie jadam). </div><div><br /></div><div>Cenniczek szpitalny poniżej. </div><div>Generalnie za większośc zwraca ubezpieczyciel, ale i ten - drań - ma swoje warunki. </div><div>Jeśli nie prześpię koniecznych dla badania 8 godzin, to nie ma refundacji. </div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpQGmLrGOjYCrS4nx0vZR67kzC9ocIL0Kf_QLMHdnnOAi0grwRu36F8blT8SzvyzKQMKgGnI3nfhFNcoBMdr7KkHoahruxTDzawv2_lfHXAS8KEsNW805gXeJXIxukS1lmPg6YPzbSGc7vy_Tvl8_RRL8sEyqDdLBPBeGRZTtJOE3B709GQERwcVFBP7vl/s4032/IMG_2982.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4032" data-original-width="3024" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpQGmLrGOjYCrS4nx0vZR67kzC9ocIL0Kf_QLMHdnnOAi0grwRu36F8blT8SzvyzKQMKgGnI3nfhFNcoBMdr7KkHoahruxTDzawv2_lfHXAS8KEsNW805gXeJXIxukS1lmPg6YPzbSGc7vy_Tvl8_RRL8sEyqDdLBPBeGRZTtJOE3B709GQERwcVFBP7vl/w480-h640/IMG_2982.jpeg" width="480" /></a></div><br /><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div>Bardzo jestem ciekawa jak to wyjdzie :D</div><div>No to dobranoc! </div><div><br /></div><div>Update: jakoś noc przespałam. Spałam dużo krócej niż w domu, starałam się tylko dospać tych 8 h. </div><div>Udało się. Wyniki za 3-4 tygodnie. Cały dzień byłam nieprzytomna. W domu śpię po 10 godzin, żeby się wyspać. Co też jest wskazaniem, że coś z tym moim snem jest nie tak jak powinno. </div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /><div><br /></div><div><br /><div><br /></div><div><br /></div></div></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-19191944669093496412023-10-07T23:04:00.000+02:002023-10-07T23:04:02.421+02:00Abigail - część druga<p style="text-align: justify;">Skoro o niej piszę, to pewnie się już domyślacie. 😉</p><p style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhItKn1iS22dsSqADOZMZQ2fFIw-CoAaf4C0ij_Ht5CgWDF6TytuNt7h9A42AtGnvlpbzTQZ6mg7zKXD35CjuvFbyTlqJ4mvKiEiBL2VB1KuMQ3E-IBtrgHEx_Lf5BBUR3GJf9RzlQNC9rS7SZ-cek6arSQFm66SnXU0pcEIo2zQWHksueX5bbFen3CHlvL/s4032/IMG_1505.jpeg" imageanchor="1" style="caret-color: rgb(0, 0, 238); margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhItKn1iS22dsSqADOZMZQ2fFIw-CoAaf4C0ij_Ht5CgWDF6TytuNt7h9A42AtGnvlpbzTQZ6mg7zKXD35CjuvFbyTlqJ4mvKiEiBL2VB1KuMQ3E-IBtrgHEx_Lf5BBUR3GJf9RzlQNC9rS7SZ-cek6arSQFm66SnXU0pcEIo2zQWHksueX5bbFen3CHlvL/w640-h480/IMG_1505.jpeg" width="640" /></a></p><p style="text-align: justify;">Abbie nadal jest u nas. No jest i nigdzie się nie wybiera. Nikt się po nią nie zgłosił. Próbowaliśmy znaleźć jej nowy dom, ale... jedna pani która przyszła, powiedziała, że Abbie jest brzydka i że jej nie chce. Szaro-żółty psiak o budowie przypominającej parówkę, z wysuniętą żuchwą, krzywymi i mocno niekompletnymi ząbkami, dodatkowymi - szóstymi, ponadplanowymi pazurkami na tylnych łapkach rozgościł się na posłanku przy kwietniku. Czasami w dzień układa się też na Moyrackim łóżeczku (późnym wieczorem na łóżeczko idzie jednak Moyra). </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdAAZthTRgTnB_e1ERedIS5mU_TtLebbJzcjtI8TnYTlZtKDwVJqU9Xb5c_FM9EdEGGUu3r2vLz9Y9e3iCJH7tEt4tw0MxooBRDF1xl9GnWfXlyXERcSy2K983XBLV_wAjSrPKLXPl1zzvHhUL52LFL_tRN2qjVYJTxmy_bdtcczRq8EnoJoU5yVrWWh6n/s4032/IMG_1752.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdAAZthTRgTnB_e1ERedIS5mU_TtLebbJzcjtI8TnYTlZtKDwVJqU9Xb5c_FM9EdEGGUu3r2vLz9Y9e3iCJH7tEt4tw0MxooBRDF1xl9GnWfXlyXERcSy2K983XBLV_wAjSrPKLXPl1zzvHhUL52LFL_tRN2qjVYJTxmy_bdtcczRq8EnoJoU5yVrWWh6n/w640-h480/IMG_1752.jpeg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;">Całe dni Abbie przesypia, aktywna jest tylko na czas spaceru, który lubi tak bardzo, że próbuje oszukiwać, że jeszcze nie była na spacerze i pcha się pod drzwi drugi raz "a nóż, widelec, mnie jeszcze zabiorą?". W nocy spokojnie śpi w salonie, choć bezczelnie pcha się na sofę, zostawiając na niej duże ilości sierści, bo wyczesanie żółtego pieska to nie lada wyzwanie i potrzeba do niego dwóch osób. </p><p style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCLIEmd-6vZuISLhSTTt5VFrW7083sUtuTxQiGEoF-3CMMv9ctpj3GgxL9S3NBJFg7OAvV8AVdIV24ExB4ksy3udySBd8gMWa_mxiBYjsOwBYmDek74ZsS7rfwLfBouCZy2gClyT_0m_mBA7biAAjDEiPE4gW786A-DpwyyOl304ygkWws5IMnklM_Ak99/s4032/IMG_1769.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCLIEmd-6vZuISLhSTTt5VFrW7083sUtuTxQiGEoF-3CMMv9ctpj3GgxL9S3NBJFg7OAvV8AVdIV24ExB4ksy3udySBd8gMWa_mxiBYjsOwBYmDek74ZsS7rfwLfBouCZy2gClyT_0m_mBA7biAAjDEiPE4gW786A-DpwyyOl304ygkWws5IMnklM_Ak99/w640-h480/IMG_1769.jpeg" width="640" /></a></p><p style="text-align: justify;">Śpi z resztą Abbie przezabawnie, bo nie dość, że powarkuje i szczeka przez sen, marszczy przy tym nosek i pokazuje krzywe ząbki, to jeszcze w fazie REM potrafi całkowicie otworzyć oczy. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam. Uchylone - jasne. Ale otwartych nie. </p><p style="text-align: justify;">Mimo wszystko Abbie jest raczej bezproblemowa i nie zmieniła naszej codzienności w znacznym stopniu. Stwierdziliśmy, że jeśli oddamy ją do schroniska, to raczej już z niego nie wyjdzie. Jest z niej słodki, pocieszny brzydal, a brzydkie psy czekają na domy długo. No żal nam się zrobiło. I tak Abbie znalazła swoje stado. </p><p style="text-align: justify;">Abbie zazwyczaj spaceruje z jednym z hovków (wieczorem z Moyrą, za dnia najczęściej zabieram ją razem z Charliem tańcząc taniec z dwoma smyczami, bo pieski nic a nic nie ułatwiają mi zadania i łażą jakby w ogóle nie były na smyczach z jednej strony na drugą.) Czasem zabieramy ją samą, by mogła pocieszyć się naszym towarzystwem i dostać całą naszą uwagę. Ale najważniejszy jest da niej Joshua. Kocha swojego pancia całym żółtym serduszkiem i cieszy się jak szalona na jego widok. Ja mam status zapasowego człowieka: owszem, weźmie na spacer, da jeść, ale do kochania to jest pan. </p><p style="text-align: justify;">Niestety mieliśmy i przykrą sytuację. Sprowokował ją Charlie swoją nachalnością. Abbie mu pogroziła, a Moyra uznała, że za dużo sobie pozwala i interweniowała. I tak z układu, gdzie wszystkie psy sobie ufały, dziewczyny na dzień dobry lizały się po pyskach, Abbie zamieniła się w strachulca i na trzy dni zajęła kąt pod biurkiem w gabinecie. Czwartego dnia stwierdziłam, że tak być nie może i przeniosłam Abbie do salonu. Kilka dni nie schodziła z posłanka kiedy duże psy były w pobliżu, nawet wodę musieliśmy jej tam zanieść, ale jeść przychodziła do michy. Na spacerach trzymała dystans trzech długości Moyry od Moyry. Ale powoli się przełamuje, wieczorem przychodzi żebrać o moją kolację. Ostatnio nawet zaczęli się bawić z Charliem. Mamy nadzieję, że relacja się całkowicie naprawi. </p><p style="text-align: justify;">Mieliśmy też drobny problem medyczny, ale do rozwiązania lekami - zapalenie gruczołka przyodbytniczego. Oczywiście do weta jeżdżę ja, co również działa na moją niekorzyść pod kątem miejsca, jakie zajmuję w Abbinkowym serduszku. A teraz trochę martwiące nas wieści. Abigale ma guzki przy sutkach. Dość symetrycznie i małe, więc na razie nie panikujemy. Nie widać ich pod skórą. Wiemy, że je ma tylko dlatego, że ja co miesiąc badam suki pod tym kątem i właśnie podczas comiesięcznej kontroli dranie wyczułam. Weci nie sprawdzają tego na wizytach, w schronisku pewnie też przeszedłby niezauważony. Dogtor pociesza, że u późno sterylizowanych suk takie rzeczy się zdarzają i nie musza być groźne. Ja mu trochę ufam, ale jednak co tydzień mierzę granie suwmiarką. Jak tylko coś podrośnie, to będziemy działać. </p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGfgoH0qXZ4TqlgtgoAFcXfAdYqQjf3RKftlEHlwFi4HLOGfwlTkJGVtnM11i5x1OwTPMRD3L-PsfICvbWhHfFm9Eqlp6JepCIWpFC8Yf7WKMKssczguuvoa83nWhjr1YmdJyLQ9HijaMbs0SdSzheInqesdvNSuEVavyWJ3wsEdSrYkCGUEPoAAHzzWq9/s4032/IMG_0357.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGfgoH0qXZ4TqlgtgoAFcXfAdYqQjf3RKftlEHlwFi4HLOGfwlTkJGVtnM11i5x1OwTPMRD3L-PsfICvbWhHfFm9Eqlp6JepCIWpFC8Yf7WKMKssczguuvoa83nWhjr1YmdJyLQ9HijaMbs0SdSzheInqesdvNSuEVavyWJ3wsEdSrYkCGUEPoAAHzzWq9/w640-h480/IMG_0357.jpeg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div>Swamp Dragon / Goblinek / Brzydal. <p></p><p style="text-align: justify;">Ale nasz Brzydal :) <br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzqGN-G85FfBGn1ey3wt1bNWiFTUhTAZC9kyr1dLHZpM0E9I4QZTZ48XqqowJ0pjZyI1WPVbO9vvB6KGbHJ9y4YI8axdicMj89pbBE7E9MLlVmlfBNzGOv1WWmV4_TawixdnT3h02Tq8XooYiSqb4vcDnhNI8tBvwzQL8lO6e-i-NFdw1jc_G8lvyg7W1w/s4032/IMG_1752.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div></a></div><br /><br /><br /><p></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-45347987126162702842023-09-30T23:14:00.004+02:002023-11-21T23:48:30.688+01:00O ADHD, czyli chyba największy szok w moim życiu.<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1gWNkb5ZUVp3mNvcKlaJPCrLSxZltoVvWMgvKAgyE8cy1Ur0FI6qkqWSalsxdPe89AM8nMpf6Ge0Wf4KRVxhUVFc9yghbVSreSwyqhL-IXeJWGwl17jowcq-RnLyljMc8-rgmP1FWBDHNY1CBGm1UHiBnzjlxHKOwr83LOYNJ9t7cnT1VZFAHnpdLOXxF/s1148/Screenshot%202023-09-30%20at%2023.12.17.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="758" data-original-width="1148" height="422" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1gWNkb5ZUVp3mNvcKlaJPCrLSxZltoVvWMgvKAgyE8cy1Ur0FI6qkqWSalsxdPe89AM8nMpf6Ge0Wf4KRVxhUVFc9yghbVSreSwyqhL-IXeJWGwl17jowcq-RnLyljMc8-rgmP1FWBDHNY1CBGm1UHiBnzjlxHKOwr83LOYNJ9t7cnT1VZFAHnpdLOXxF/w640-h422/Screenshot%202023-09-30%20at%2023.12.17.png" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Pisałam już o mojej depresji. O tym, jak Suka od 22 lat ciągle wraca i utrudnia mi życie, o tym, jak 10 kolejnych antydepresantów nie zadziałało... I o tym, że w końcu trafiłam do genialnego lekarza, który przepisał i nowy lek o innym mechanizmie działania, który chyba się sprawdził.</div><p></p><p style="text-align: justify;">Lekarza mam naprawdę genialnego. Poleciłam go trzem kolejnym osobom, wszyscy są po prostu zachwyceni. Trafiłam na niego, kiedy oświadczyłam, że gdzieś mam leczenie, ze to nic nie daje i szkoda czasu i kasy na psychiatrę, lek aktywizujący może mi wypisywać lekarka ogólna, nie chcę słyszeć o antydepresantach, bo to i tak na mnie nie działa, no chyba, że ktoś zaproponuje mi coś ketaminopodobnego, co działa zupełnie, zupełnie inaczej, albo elektrowstrząsy. Na to, niezawodny jak zawsze Jakub Z-N, stwierdził, że przecież są w zasięgu naszych znajomości naprawdę genialni lekarze i żeby jednak spróbować przez znajomych znaleźć kogoś kto naprawdę pomyśli jak mi pomóc, a nie walnie pierwszym lekiem, który przyjdzie mu do głowy z poza mojej listy tego, co nie zadziałało. Kuba skontaktował mnie z kilkoma lekarzami bardzo silnie trzymającymi się EBM na Fejsbóku. Napisałam jak jest i że szukam kogoś, kto będzie miał sensowny pomysł jak to ugryźć i czy mogą kogoś polecić. Adrian - mój obecny psychiatra - sam się zgłosił. Umówiliśmy się na wizytę i zaczęliśmy działać. A ponieważ było ciężko, musiałam zejść z ostatniego antydepresantu, a później powoli wprowadzić nowy, utrzymaliśmy kontakt na FB poza wizytami. </p><p style="text-align: justify;">Akurat tak wyszło, że przycisnęło mnie z nauką, ale jak zawsze nie byłam w stanie się uczyć. Mózg działał sprawniej, ale żeby się za nią zabrać (jak zawsze) to był dramat. Odkładałam na później, później musiałam najpierw posprzątać, bo bałagan mi przeszkadza, znajdowałam dziesiątki innych rzeczy do zrobienia, a jak już usiadłam, to cały czas się odrywałam, nie mogłam skupić, mijała godzina, a ja czytałam dwie strony i już byłam gdzieś indziej myślami. Z rozrzewnieniem wspominałam czasy na farmacji, kiedy pod presją czasu i na tussipeccie* nauka szła w tempie dni na godzinę. Wtedy naprawdę potrafiłam przerobić materiał z całego roku w dwa dni i zdać kolokwium najlepiej na roku. Fakt, że wtedy uczyłam się po nocach, za dnia nigdy mi nie szło. Uznałam, że to dlatego, ze tak działa mój zegar biologiczny i że fajnie byłoby znów tak zrobić, ale to się niestety kłóciło z regulacją snu, nad którą też z Adrianem pracujemy. </p><p style="text-align: justify;">(*Dla tych, którzy nie wiedzą, popularny syropek przeciwkaszlowy, który podawało się także dzieciom, zawierał małą dawkę efedryny, która miała ułatwić choremu oddychanie rozszerzając oskrzela. Ale studenci farmacji wiedzieli do czego jeszcze przydaje się efedryna i używali, nie tyle syropku, co tabletek tussipect, zamiast amfetaminy, by się sprawniej uczyć i nie zasnąć w środku nocy nad książkami. Wszystko było dobrze, bo nikt nie przekraczał granicy 6 tabletek, zawierających maksymalną dawkę dobową dla efedryny. Ale w końcu informacja o całkowicie legalnym stymulancie wydostała się poza krąg ludzi wiedzących co robią. Studenci z innych wydziałów, a ci łykali ile wlezie. Skończyło się na tym, że zaczęli lądować z ciężkimi zaburzeniami rytmu serca w szpitalach. Wtedy, dla dobra debili, tussipect stał się lekiem na receptę.)</p><p style="text-align: justify;">I tak, pomyślałam, nie mam nic do stracenia, zapytam, czy zmiana rytmu okołodobowego bardzo mi zaszkodzi. Zaczęliśmy rozmawiać, wyjaśniłam wszystko co i jak, powiedziałam, jak było na studiach. A Adrian na to "zrób test DIVA5". </p><p style="text-align: justify;">No dobra, zrobię. Myślałam, że to test na chronotyp. Kiedyś taki robiłam sama dla siebie i wyszło mi, że jestem w przedostatnim okienku na skali, czyli są tacy, dla których lepiej działają jeszcze późniejsze pory niż dla mnie. Ściągnęłam test, patrzę, a to test na ADHD. Myślę - pogrzało go? Ja nie mam ADHD. Pytam o co chodzi, że u mnie nigdy takich problemów nie było, a Adrian na to "Zrób go i tak". </p><p style="text-align: justify;">Zabrałam się za test, czytam kolejne pytania, a tam opisana historia mojego życia. Wszystkie te rzeczy, które mnie tak strasznie u mnie wkurzają, to że nie umiem jak normalny człowiek zabrać się do roboty, że odkładam wszystkie nudne rzeczy, że robię taki straszny bałagan odkładając rzeczy praktycznie tam, gdzie stoję, a jednocześnie bałagan tak strasznie mi przeszkadza, bo nie pozwala skupić, że wszystko muszę mieć wokół siebie zorganizowane i to, ze jestem w stanie uczyć się tylko w nocy, kiedy inni już śpią i nic mnie nie rozprasza i to, że nie umiem po prostu przeczytać instrukcji obsługi sprzętu, instrukcji do gry, że mnie to nudzi i nie jestem w stanie się na tym skupić. Nie, że nie chcę, tylko naprawdę nie jestem w stanie, że zapominam, że ileś razy sprawdzam czy mam klucze w torebce przed wyjściem z domu. I wiele, wiele innych rzeczy. </p><p style="text-align: justify;">Adrian podsumował wyniki testu i stwierdził, że mam wszystkie objawy ADD. To jeden z podtypów ADHD, gdzie nie ma nadpobudliwości ruchowej, ale są zaburzenia koncentracji uwagi. Spytałam skąd pomysł, żeby mi ten test dać, a Adrian na to "Bo rozmawialiśmy na kilku wizytach, dodałaś kilka rzeczy teraz, poskładało mi się w całość. Miałem przeczucie". </p><p style="text-align: justify;">No dobra, test testem, ale ja i tak miałam problem, żeby w to uwierzyć. Całe życie, od dzieciństwa słyszałam, że jestem "zdolna, ale leniwa". I teraz nagle Adrian dał mi wyjaśnienie, które zdejmuje ze mnie "winę" lenistwa. To wydawało się jakieś "niezasłużone". Adrian skwitował to uśmiechem "impostor syndrome" - też typowy dla ADHD. Przekonał mnie, żeby spróbować leku. Powiedział, że na neurotypowych ludzi to nie zadziała, więc jeśli zadziała, to będzie dowód empiryczny i ostateczne potwierdzenie. </p><p style="text-align: justify;">Wzięłam tabletkę po południu. Minęło prawie pół godziny i nic się nie zmieniło. Stwierdziłam więc, że lekarz się pomylił i poszłam z Charliem na spacer. Szliśmy ścieżką rowerową kiedy nagle w mojej głowie zapanowała cisza i spokój. Nigdy wcześniej się tak nie czułam. Ustał szum, który był tam zawsze. I nagle zaczęłam myśleć tylko o dwóch czy trzech rzeczach, a dziesiątki innych myśli przestały wpychać się na chama i zajmować moją świadomość co chwilę czym innym. Cały świat wokół się zmienił, zrobiło się spokojniej. A to by tylko spacer z psem! Wróciłam do domu i stwierdziłam że nagle zaczęłam być zdolna do przeczytania całego opisu stanowiska na które chciałam aplikować. Do tej pory patrzyłam tylko na wymagania i ewentualnie później na to, co miałabym w tej pracy robić, ale po kawałku i z mozołem, bo to nudne. Zaczęłam być zdolna do nauki w ciągu dnia. Nie będę zanudzać Was opisami, ale moje życie nabrało zupełnie innej jakości. Dlaczego nikt nie zauważył tego wcześniej?! Wtedy kiedy studiowałam farmację i potrzebowałam tak dużo wkuwać, a było to takie trudne. Albo kiedy robiłam studia doktoranckie! Teraz już wiem czemu nie pamiętam sekwencji przygotowywania próbek i jeśli nie zaznaczę sobie w protokole gdzie jestem, to później nie pamiętam co już zrobiłam a czego jeszcze nie. Moje życie mogło być o tyle prostsze! przecież leczyłam się wcześniej u trzech, czterech włączając ostatniego dupka, psychiatrów! I nikt NIC nie zauważył. </p><p style="text-align: justify;">Prawda, ja też nic nie powiedziałam, bo po prostu myślałam, że część z tych problemów mają wszyscy, a poza tym przecież byłam "zdolna ale leniwa". Ta "leniwość" wywoływała ogromne poczucie winy. Moje szczęście, że miałam na tyle "mocy obliczeniowych" i na tyle "pojemny dysk twardy" że byłam w stanie te trudności skompensować i mimo wszystko skończyć studia z niezłymi wynikami, a później zrobić doktorat. Moja pamięć mieści o wiele więcej detali, niż pamięć innych ludzi i często strasznie mnie złości, że nawiązuję do czegoś, do zdarzeń, których inni nie pamiętają i patrzą na mnie jakbym coś sobie wymyśliła. Albo zaprzeczają temu, co pamiętam, że powiedzieli. (Często pamiętam też jaka była wtedy pogoda i jak byli ubrani, choć nie pamiętam daty - z datami zawsze miałam problem - a oni się wypierają.) Ależ mnie to wkurza! Zapewne zapamiętuję również rzeczy, na których jestem mniej niż inni skupiona, więc to dość logiczne, że i z nauka miałam z górki. Ale już zabranie się do roboty to jest inna bajka. Pamiętam, jak kumple z roku wkuwali tygodniami do egzaminów, a ja po prostu nie mogłam. Chciałam. Naprawdę chciałam, ale nie byłam w stanie. W nudnych przedmiotach leciałam na dostatach, bo "nie chciało mi się nauczyć" a nagle na koniec przyciśnięta wizją uwalonego egzaminu wypadałam najlepiej w grupie, bo pod presją czasu wchodziłam w "hiperfocus" i przyswajałam wiadomości po jednym przeczytaniu. No tak. Hiperfocus jest też typowy dla ADHD. (Niby wszystkim może się zdarzyć, ale tym z ADHD zdarza się częściej).</p><p style="text-align: justify;">Wiele rzeczy nagle mi się poukładało. Już wiem dlaczego z jednej strony robię bajzel i wprowadzam chaos wokół siebie, a z drugiej musze mieć wszystko idealnie poukładane, jeśli chcę wykonać jakieś wymagające skupienia zadanie. </p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu-wsnMAUcrPdxVFkUFnCZVpXNuWvvWPJgrKjGkQ5crMKLDtKVOrddHYiYBhtPiYEajbAJznZMeodaqU_mV1hOqe_NUec4IMUG3g-5mrR3k8wH1dz8aa9wYCycRMl1UYUgyohkW4puDIR0OsoOZvbW2AAnWrruan_sWkvHMxvk52ZYBe7rCDZOHbuNEX31/s1152/Screenshot%202023-09-30%20at%2023.07.49.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="858" data-original-width="1152" height="476" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu-wsnMAUcrPdxVFkUFnCZVpXNuWvvWPJgrKjGkQ5crMKLDtKVOrddHYiYBhtPiYEajbAJznZMeodaqU_mV1hOqe_NUec4IMUG3g-5mrR3k8wH1dz8aa9wYCycRMl1UYUgyohkW4puDIR0OsoOZvbW2AAnWrruan_sWkvHMxvk52ZYBe7rCDZOHbuNEX31/w640-h476/Screenshot%202023-09-30%20at%2023.07.49.png" width="640" /></a></div><p><br /></p><p style="text-align: justify;">Wczoraj przechodząc obok chłodni nie zauważyłam i nie zabrałam margaryny, mimo, że ją miałam na liście zakupów, ale z jakiegoś powodu zauważyłam i zapamiętałam półkę z egzotycznym żarciem i jej lokalizację, choć akurat nic z niej nie potrzebowałam. Co ciekawe, nie zwróciłam uwagi, że to zapamiętałam, bo już myślałam o czymś innym. Zbierając kolejne rzeczy kasowałam je w telefonie, jak zawsze, żeby później na długiej liście nic nie przegapić. To był kolejny mechanizm jaki sobie wypracowałam, kompensując swoje deficyty koncentracji. Wróciłam więc po margarynę, wrzuciłam ją do koszyka i usunęłam ostatnią pozycję z listy zakupów. Wtedy stojący przy półce facet spytał, czy nie wiem, gdzie znajdzie mleko kokosowe. I tylko dlatego wiem, że zapamiętałam mijaną półkę z egzotycznym żarciem, bo mogłam mu odpowiedzieć, że przypuszczam, że na półce w tym właśnie dziale i go do niej zaprowadzić. 😁 </p><p style="text-align: justify;">Na lekach jestem inną osobą. Gdyby lekarz nie wyłapał tego ADHD nie wiedziałabym, że mogę sobie pomóc. </p><p style="text-align: justify;">I tak oto, z przekonania, że jestem najbardziej neurotypową osobą na świecie, wpadłam w nową diagnozę, która ową neurotypowość przekreśla. Sprawdza się stare powiedzenie, że nie ma ludzi zdrowych, są tylko niezdiagnozowani. Ja sama długo jeszcze wypierałam swoje ADD, ale Joshua zauważył ogromne zmiany. Robię mniejszy bałagan, pamietam o odkładaniu rzeczy na miejsce (no, bardziej, niż dawniej). </p><p style="text-align: justify;">Dawniej regularnie wyjmowałam jedzenie z opakowania kładłam a talerzyk a o opakowaniu zapominałam i zostawiałam na blacie. Samą mnie doprowadzało to do szału czułam się strasznie, kiedy Josh po raz niewiadomo który mówił mi, że znów to zrobiłam. Ale w chwili, kiedy opakowanie zostawało zdjęte, traciło znaczenie i po prostu o nim zapominałam, bo moja uwaga była zajęta dziesiątkami innych rzeczy. Nożyczek szukaliśmy kilka dni. Schowałam je do górnej szuflady, jak należy. Tylko nie w tej szafce. To był taki Sihajowy standard. Ale te wszystkie drobiazgi naprawdę mają znaczenie. Dzięki lekom lepiej funkcjonuję i mniej wkurzam innych dookoła. </p><p style="text-align: justify;">ADHD jest teraz diagnozowane u wielu dorosłych. Kiedy byliśmy dziećmi, dostawaliśmy łatki leniwych i roztrzepanych. Albo lanie. Efekty tego ostatniego okazały się wyłącznie szkodliwe. </p><p style="text-align: justify;">Pewnie wiele osób nie miało tyle szczęścia co ja i nie dało rady skończyć, albo w ogóle nie dostało się na studia. Wciąż są tacy, którzy uważają, że ADHD nie istnieje i ignorują problemy swoich dzieci, inni krzyczą na nie albo i dają im lanie. </p><p style="text-align: justify;">Dla mnie samej ADHD było jakimś nieznanym, nierozumianym problemem, który dotyka pojedynczych dzieci. Miałam (musiałam) być grzeczna, no to byłam. Musiałam ogarnąć szkołę, zadania, więc wymyśliłam jakiś system, który pozwalał mi sobie z tym radzić. Jestem w tym tak dobra, że nawet depresję, (która może mieć jakiś związek z ADHD) próbuję sobie "kompensować". Dopiero kiedy wzięłam leki zobaczyłam, o ie łatwiejsze może być moje życie. Ciekawe o ile jeszcze mogłoby mi być łatwiej, gdybym była neurotypowa. </p><div><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-21284655290597689092023-09-24T19:39:00.002+02:002023-09-24T19:39:26.514+02:00Kurs integracyjny, czyli naprawdę ciekawe rzeczy o życiu w Belgii.<p style="text-align: justify;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQrBI-dzZb3_062Hw_cKQHEmacyZTZCIkTkXGxgvIJdF-ejVT4fUrwPqa3-3jLGls1fvGSZeA_4Z6eLibAX1G71cwlaEsLoKHyNAhaz8JJzB1g7jwt3dhmQ_QJc3eZ5d6A4ebkj4Oudk0IgyI2P_mNaF-B5PARmtEWP-I-7v9fD93AVPRKXsxJH8_yW0Jt/s978/Screenshot%202023-09-24%20at%2019.37.44.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="978" data-original-width="900" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQrBI-dzZb3_062Hw_cKQHEmacyZTZCIkTkXGxgvIJdF-ejVT4fUrwPqa3-3jLGls1fvGSZeA_4Z6eLibAX1G71cwlaEsLoKHyNAhaz8JJzB1g7jwt3dhmQ_QJc3eZ5d6A4ebkj4Oudk0IgyI2P_mNaF-B5PARmtEWP-I-7v9fD93AVPRKXsxJH8_yW0Jt/s320/Screenshot%202023-09-24%20at%2019.37.44.png" width="294" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="text-align: justify;"><br /></span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><span style="text-align: justify;">Tak naprawdę, to ja kursu integracyjnego robić nie muszę. Jestem w Belgii już 5 lat, a kurs stał się obowiązkowy dla nowych przyjezdnych i to tych z poza EU. Ale jeśli chcę dostać belgijskie obywatelstwo, muszę zdać egzamin. Pomyślałam, że strasznie głupio byłoby ten egzamin oblać. Poza tym w żadnym miejsc u pracy ani ja ani Joshua nie mieliśmy jak za bardzo się zintegrować. Jedyne znajomości z Flamandami były w grupie tropieniowej, a ostatnio Ivan z Didierem z klubu bonsai i sąsiadka - Liane. To jednak niewiele. Cała masa rzeczy typowych dla tego kraju mogła nam uciec. Poza tym kursy w Solvusie, na które skierowało mnie VDAB jest naprawdę są fajne. Pomyślałam, że uczestnictwo w kolejnym może być dla mnie z pożytkiem. O, rany, ale wtopiłam! </span></div><p style="text-align: justify;">Zajęć jest 15, a każde spotkanie trwa 4 godziny. CZTERY. GODZINY! W dodatku n<span style="text-align: justify;">udne to jest jak nie wiem, bo istotne rzeczy przekazać można by w 60 - 90 minut, a pozostały czas przeznaczony jest na integrację. Integruję się zatem z Arabami, Hindusami i Azjatami, białą dziewczyną, która z rodziną uciekła z RPA po tym, jak drugi raz zostali zaatakowani we własnym domu i Amerykanką, która przyjechała do swojego chłopaka. Nie mam nic przeciwko, bo grupa jest w 90% super fajna (10% się nie odzywa), ale trochę zabawne, że integracja ma dotyczyć życia w Belgii, a my rozmawiamy o tym co jak wygląda w naszych dawnych krajach. Nawet prowadząca kurs pochodzi z Filipin. 😀 To akurat zaleta, bo w Blegii żyje już 17 lat i zna ten kraj, ale też jako imigrantka wie, co będzie ważne dla nas. </span></p><p style="text-align: justify;">I tak, dwa razy w tygodniu siedzę przed kompem długie godziny, a do <span style="text-align: left;">tego mamy zadania domowe, które zajmują kolejne długie godziny, a przygotowane są jak dla osób niepełnosprytnych. </span><span style="text-align: left;">Ich poziom przeważnie obraża moją inteligencję ale ma opcji, że je opuszczę, bo trzeba klikać, przesuwać napisy i tak dalej. Już mam dość, a mam za sobą dopiero dwa tygodnie spotkań! 😖</span></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Ale wśród wszystkich tych nudów przewijają się rzeczy WAŻNE. Mam na myśli tak ważne, że powinny być drukowane na ulotkach i rozdawane ludziom na lotniskach. No dobra, może nie na lotniskach ale w urzędach miasta już tak. </p><p style="text-align: justify;">I tak dowiedziałam się na przykład tego, że wspólne konto w banku jako jedyne dla mnie i Josha to błąd. Otóż, każde z nas ma swoje konto w Polsce, jeszcze z czasów, kiedy nie byliśmy razem. Ale już za granicą, od czasu USA mamy jedno wspólne konto. Po prostu łatwiej nam mieć wszystko razem, kiedy schodzą opłaty za mieszkanie, za samochód, płacą się rachunki i tak dalej. Jedno konto zwiększa przejrzystość tego co mamy, korzystamy z jak chcemy i jak potrzebujemy. Ale w Belgii to może być pułapka. Otóż zgodnie z Belgijskim prawem w razie śmierci jednego z małżonków, dziedziczenie idzie w linii krwi: dzieci, rodzeństwo, rodzice... Gdzieś, dopiero na szarym końcu jakieś grosze dostaje współmałżonek. A ponieważ jesteśmy rezydentami w Belgii już ponad 5 lat, te przepisy obowiązują również nas. I tak, w przypadku śmierci jednego z małżonków wspólne konto jest BLOKOWANE (!) na cholera wie jak długo, ale że to Belgia, to pewnie na bardzo długo. Gdybym kopnęła w kalendarz, Joshua nie miałby za co chleba kupić! Z resztą, co tam chleb, nie miałby na psią karmę! Dlaczego, do jasnej Anielki, nie powiedziaął nam o tym żaden pracownik banku?!</p><p style="text-align: justify;">Zatem, wspólne konto zostaje, ale oprócz tego każde z nas zakłada swoje i wpłacamy tam po połowie oszczędności. Na wszelki wypadek. Druga sprawa, to wizyta u notariusza i testamenty. W życiu się nie spodziewałam, że w tym wieku będę o takich sprawach myśleć, ale serio, oni (Belgowie) są rąbnięci i nie pozwolę im rozporządzać moją kasą nawet jak już nie będzie mnie to obchodziło. </p><p style="text-align: justify;">Kolejna ciekawostka to Global Medical Dossier. Zakłada toto lekarz na prośbę pacjenta. Złożenie kosztuje 30€, ale cała ta kwota jest zwracana przez ubezpieczyciela. Zaś później, przy każdej wizycie lekarskiej, osoba, która ma GMD ma o 30% wyższą refundację tejże wizyty! (Tu za każdą jedną wizytę się płaci, a później ubezpieczyciel zwraca później część kosztów). Co GMD daje ubezpieczycielowi? Każdy lekarz do którego trafiam może sobie wszystko w nim sprawdzić, nie powtarza więc niepotrzebnie badań. No, w każdym razie musi im się to jakoś opłacać.</p><p style="text-align: justify;">Dowiedziałam się też, że muszę pogrzebać w papierach od ubezpieczyciela i sprawdzić koszty wizyt u dentysty, bo jeśli nie mam co roku wizyty kontrolnej, to w razie czego płacę później więcej. Tymczasem my załatwiamy wszystkie wizyty w Polsce, więc u dentysty w Belgii nie byliśmy ani raz. Może będzie warto wybrać się raz w roku, tak na wszelki wypadek? </p><p style="text-align: justify;">W sumie niegłupio by było również przeglądnąć oferty różnych ubezpieczycieli, bo o ile podstawowe kwestie są identyczne, to oferta może różnić się detalami, a ja niestety i leków trochę łykam i po lekarzach chadzam. Może któryś ubezpieczyciel NIE refunduje "medycyny"alternatywnej? </p><p style="text-align: justify;">Kolejna rzecz, która spowodowała, ze mi szczęka opadła. Nareszcie zrozumieliśmy czemu nigdy nie mieliśmy badań okresowych w pracy. Otóż w Belgii nie praktykuje się badań kontrolnych. Owszem, co 3 lata mam cytologię, a po 50 roku życia co roku mammografię. Ale nic więcej. I tak, moja koleżanka w wieku lat 46 jest już kilka lat po amputacji piersi z powodu raka. Po chemii jeszcze dochodzi do siebie. A tymczasem do kontrolnej mammografii, która ma zapobiec temu przez co przeszła ma jeszcze 4 lata. USG? Kiedy rok temu spytałam o to ginekolożkę, dowiedziałam się, że "nie trzeba"(!). Jaaaasne. Zaraz przy pobycie w Polsce poszłam zrobić prywatnie. Sorry, jeszcze na głowę nie upadłam. Przy moim rozmiarze, zanim coś wyczuję, to będzie posprzątane. </p><p style="text-align: justify;">Jeszcze w Namur miałam badanie krwi, ale to na prośbę, do której przychylił se mój lekarz. Poprosiłam Dr. Paula o sprawdzenie cholesterolu, który już jako nastolatka miałam wysoki. I jeszcze uzupełnienie: w Balgii nei można dobie pójśc do Diagnostyki i zażyczyć badania. Nie. Każde badanie krwi musi zlecić lekarz. Mój cholesterol dalej trzyma się dość wysoko, ale jeszcze nie łapie się na leki. Dr Paul zasugerował mi jedynie zmianę diety... z czego wycofał się ze śmiechem, kiedy powiedziałam mu co jem. Był z resztą w ogóle tak miły, że oprócz cholesterolu dał mi morfologię i próby wątrobowe. Tak się zastanawiam, ilu Belgów nie leczy się na coś, bo nie wiedzą, że powinni?</p><p style="text-align: justify;">Dowiedziałam się też, czemu jeszcze w Namur zapłaciłam tak dużo za karetkę. Otóż, w nagłych wypadkach, należy najpierw skontaktować się z własnym lekarzem, który dopiero "przepisze" wezwanie karetki, czy wizytę na oddziale ratunkowym. Tak! Z rozległym zawałem serca, albo nagłym zatrzymaniem krążenia, należałoby najpierw dzwonić do swojego internisty (w godzinach jego pracy), by łaskawie klepnął nagłą potrzebę, a dopiero później po karetkę, inaczej usługa jest płatna (i to nie mało). Może i ma to jakiś sens, Maćkowi (mój brat jest ratownikiem medycznym i nieraz klnie na wezwania do rozciętego palca, albo "od trzech dni brzuch boli") pewnie by się spodobało, ale w nagłych przypadkach ta zasada jest jednak idiotyczna.</p><p style="text-align: justify;">Ostatnio na kursie omawialiśmy edukację i naprawdę, gdybym miała dzieci, byłoby to niesamowicie przydatne. Z ciekawostek, w Belgii nic nie jest zupełnie darmowe. W podstawówce płaci się 50€, w szkole średniej 95, a studia to już w ogóle, około 1000€ za rok. </p><p style="text-align: justify;">Jutro nowy temat, ciekawe czego dowiem się tym razem 😀</p><p><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-47825860451315674912023-09-10T14:08:00.005+02:002023-09-10T14:14:48.196+02:00Leuven<p style="text-align: justify;">Po ostatniej wycieczce do Leuven, kiedy zrezygnowaliśmy z jazdy samochodem po centrum, pomyślałam, że do Brukseli często jeździmy pociągiem, albo metrem, żeby uniknąć podobnych problemów. A przecież Brukseli kompletnie nie lubimy. No to może należałoby dać szansę Leuven i wybrać się tam pociągiem? Dworzec jest prawie w centrum, to może być naprawdę dobry pomysł na robienie zakupów. </p><p style="text-align: justify;">Rano zaliczyliśmy jeszcze szybkie ścinanie moich włosów. Mimo solidnego podcinania (jak sobie przypomniałam), urosły do pasa, a rozjaśniona w zeszłym roku do zrobienia szalonych czerwieni i żółci część szybko wypłukuje kolor i zamiast farbować tylko siwe odrosty, musiałam zużywać ponad dwa opakowania farby na farbowanie całości za każdym razem, czyli co dwa tygodnie. Postanowiłam więc ten problem rozwiązać radykalnie. </p><p style="text-align: justify;">Na fryzjera w Belgii czeka się i dwa miesiące (sic!) a ja lubię działać od razu, dlatego włosy ścinał mi Joshua. Półtorej minuty i po sprawie. Zanim dojdziecie do wniosku, że wyglądam strasznie, uspokajam. Ciął "od linijki" </p><div style="text-align: justify;">"Linijka" to taki ciasny grzebyczek, na którym układa się włosy, zapina, lekko naciąga, poziomuje 😀 </div><div style="text-align: justify;">i można ciąć. Zrobiliśmy tak, by przód był trochę dłuższy. </div><div style="text-align: justify;">Linijkę już mieliśmy, bo korzystałam z krótkiej do grzywki a w zestawie była również ta duża. Nie sądziłam, że jej użyjemy, a jednak 😀</div><div><br /></div><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiw1FDN-Inl8fashJYoAG7PFtqm2sfqcYYdwioXW0e4pY6-PoK_jur953DKXWgRH2AkuoVRc6jmMPXNkca0q7t4q9zWMEzNANGPe4Lxv-3sbtOZxsK4fsBs58RC_RphfUoe-KztFCI_pkUeyyZVFoFOIUbyA8__FuAZNyju6RW1af3OmFqMvs1H0Tz-uFoH" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img data-original-height="1394" data-original-width="1628" height="548" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiw1FDN-Inl8fashJYoAG7PFtqm2sfqcYYdwioXW0e4pY6-PoK_jur953DKXWgRH2AkuoVRc6jmMPXNkca0q7t4q9zWMEzNANGPe4Lxv-3sbtOZxsK4fsBs58RC_RphfUoe-KztFCI_pkUeyyZVFoFOIUbyA8__FuAZNyju6RW1af3OmFqMvs1H0Tz-uFoH=w640-h548" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p></p><p style="text-align: justify;">Po strzyżeniu pojechaliśmy na dworzec. Pogoda była niezła. Ciepło, ale nie tragicznie upalnie. Już tam zrobiło nam się miło. Musieliśmy kupić bilety na pociąg. Zaznaczyliśmy opcję "standardowe" a automat napisał nam, że zamienia na weekendowy, bo jest o połowę tańszy. </p><p style="text-align: justify;">Wycieczka była całkiem udana. Ulica, która prowadzi od dworca w stronę sklepów to duży ciąg handlowy. Są tam i odzieżowe sieciówki i mniejsze sklepy, sklepy obuwnicze a także drogerie. <span style="text-align: left;">W końcu, po roku rozważania, że można by się wybrać, trafiłam do porządnej drogerii, zaglądnęliśmy do paru sklepów odzieżowych, ale głównie nastawiliśmy się na spacer po mieście. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;"><br /></span></p><p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi47fc_LrZu65gm4v5oPMgVjh9EjO90y74Iay0VwaZ6ZolyQ5YFC40KdhtUpLR2UFT-TdBbilgPrPnLd2hkCjx5FHLfOPKVzFSyVcDk_Aru3TUHbeXZcbLERTP-WtiDTCTBuMwNyvVvXG142Wqex5YPF0-A52X7AtouGl5hY1XKnPv2stswK3jN14abrECa/s4032/IMG_0145.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi47fc_LrZu65gm4v5oPMgVjh9EjO90y74Iay0VwaZ6ZolyQ5YFC40KdhtUpLR2UFT-TdBbilgPrPnLd2hkCjx5FHLfOPKVzFSyVcDk_Aru3TUHbeXZcbLERTP-WtiDTCTBuMwNyvVvXG142Wqex5YPF0-A52X7AtouGl5hY1XKnPv2stswK3jN14abrECa/w640-h480/IMG_0145.jpeg" width="640" /></a></p><p style="text-align: center;"><i>Fotka przy dworcu, widok na plac i w stronę centrum miasta. </i></p><p style="text-align: center;"><i><br /></i></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhESqu3Oaat4nFJ1Fk5yYmqDIdUpPtFu9XzEqk5dNXlQ1Wj9KzUH5DZexKENWl_AFWVl9x2_xsN0Lh3OGzztaRehWHl-5nM4L2FKhguhvbZPCSVw3nog_QPTNm_16T8JcgBwptDRcTgrVmyrbJxJor_kqdh0BE5momefgPa8__WrESh-iMispiJ9AuYmNwT/s2048/WhatsApp%20Image%202023-08-27%20at%2015.52.21%20(2).jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhESqu3Oaat4nFJ1Fk5yYmqDIdUpPtFu9XzEqk5dNXlQ1Wj9KzUH5DZexKENWl_AFWVl9x2_xsN0Lh3OGzztaRehWHl-5nM4L2FKhguhvbZPCSVw3nog_QPTNm_16T8JcgBwptDRcTgrVmyrbJxJor_kqdh0BE5momefgPa8__WrESh-iMispiJ9AuYmNwT/w480-h640/WhatsApp%20Image%202023-08-27%20at%2015.52.21%20(2).jpeg" width="480" /></a></div><div style="text-align: center;"><i>Tak wyglądam z nową fryzurą i tak, zaczęłam nosić żółty! </i></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">W końcu, po roku rozważania, że pasowało by, trafiłam do porządnej drogerii, zaglądnęliśmy do paru sklepów odzieżowych, ale głównie nastawiliśmy się na spacer po mieście. W centrum trafiliśmy na informację, że następnego dnia jest dzień bez samochodu i w mieście będą jakieś dodatkowe atrakcje. Nasze bilety były ważne cały weekend, więc postanowiliśmy wybrać się również następnego dnia.</p><p style="text-align: justify;">Kolejny dzień rownież był dość ciepły. Faktycznie w mieście porozstawiano róże punkty, był pchli targ.</p><p><br /></p><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjmHWLs0R4CH7hNwFQF3frbGa8LsosBaktvR8Su2q7LFyjxNCFOhrywqzLywvmc67nfTBbKYbuudmR1zCVYfM423MT19OKu-gqaA4kgrZLxy9MHsGacDK3v7RXbeXr8XLPMbbh4SyPWwyqMExNaeyvSIUteP1s2ZLGa3S8C23zGVy84qX-v0C9ikuCR2SO/s4032/IMG_0188.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjmHWLs0R4CH7hNwFQF3frbGa8LsosBaktvR8Su2q7LFyjxNCFOhrywqzLywvmc67nfTBbKYbuudmR1zCVYfM423MT19OKu-gqaA4kgrZLxy9MHsGacDK3v7RXbeXr8XLPMbbh4SyPWwyqMExNaeyvSIUteP1s2ZLGa3S8C23zGVy84qX-v0C9ikuCR2SO/w640-h480/IMG_0188.jpeg" width="640" /></a></div><div style="text-align: center;"><i>Główna ulica, którą normalnie jeżdżą samochody i autobusy, tego dnia była wyłączona z ruchu. </i></div><div style="text-align: center;"><i><br /></i></div><div style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPeFSpznv2Fugzw6qjWHiGGj8gZ7BNu0PZ2CFUgkVvABadJJBh_1ULcZGMJY7iL6nPopU62fMAiSJMxanuoW-O6ii0jAaLXMOXBRP9oJdtlv_SRc8ecvUH5MDwEdPp_ekNwEE_2y5JUGGvkt-sP4fDjgQbpONXoPw2UwC5KM2s5ouLVBg0RG6toJq9A3xk/s4032/IMG_0155.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPeFSpznv2Fugzw6qjWHiGGj8gZ7BNu0PZ2CFUgkVvABadJJBh_1ULcZGMJY7iL6nPopU62fMAiSJMxanuoW-O6ii0jAaLXMOXBRP9oJdtlv_SRc8ecvUH5MDwEdPp_ekNwEE_2y5JUGGvkt-sP4fDjgQbpONXoPw2UwC5KM2s5ouLVBg0RG6toJq9A3xk/w640-h480/IMG_0155.jpeg" width="640" /></a></div><div style="text-align: center;"><i>I ta sama ulica od drugiej strony.</i></div><div><br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHozXRpBR6dGGqWqKqJeFYGxUSgyfOWfHgQ9hwkJur8lMRskahQKur7KbuUUfneRZRfkj65gHQ-UHBtP-YcPhRHKK6ea4bdhwqTgwfnEhG5piJqrRb7_jqniz4DQAJqsbi6Wn6BBkr7wUFTJQLHImR8eQTCdVifUUVkzySvCQMCmh6NmLxb8oIzNUeQjLq/s4032/IMG_0215.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHozXRpBR6dGGqWqKqJeFYGxUSgyfOWfHgQ9hwkJur8lMRskahQKur7KbuUUfneRZRfkj65gHQ-UHBtP-YcPhRHKK6ea4bdhwqTgwfnEhG5piJqrRb7_jqniz4DQAJqsbi6Wn6BBkr7wUFTJQLHImR8eQTCdVifUUVkzySvCQMCmh6NmLxb8oIzNUeQjLq/w640-h480/IMG_0215.jpeg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><i>Stragan z darmową kranówą (która w Belgii jest piekielnie twarda i dla mnie, przyzwyczajonej do wody w Małopolsce nie nadaje się bez filtrowania do picia) opisaną po tutejszemu jako "kraantjestwater" czyli "kranóweczka". Wciąz mnie rozwala powszechność używania zdrobnień w tym języku. </i></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4hGe5QSOss2vBGblGEoRio2CWlXZCHrYqJIQ7-z5wUpyS_FTCf3iBgp5cbNo6yJDmr4nzs3L8_oG5vAeztKJwWzh8hRa0D63F6lJSq4uDiqlEa_Ii5N7VnOjyMq4yGr4tWhRc8OsxysLpilHB2z9w-yO5jOfMpxQ1Utvk2ILSYl8_MQ9xETdqrPL9In7a/s4032/IMG_0194.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4032" data-original-width="3024" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4hGe5QSOss2vBGblGEoRio2CWlXZCHrYqJIQ7-z5wUpyS_FTCf3iBgp5cbNo6yJDmr4nzs3L8_oG5vAeztKJwWzh8hRa0D63F6lJSq4uDiqlEa_Ii5N7VnOjyMq4yGr4tWhRc8OsxysLpilHB2z9w-yO5jOfMpxQ1Utvk2ILSYl8_MQ9xETdqrPL9In7a/w480-h640/IMG_0194.jpeg" width="480" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><i>Jedno ze stoisk zainspirowało nas, by zacząć grać w planszówki i karcianki. Ja zawsze wolałam erpegi, ale jak się nie ma co się lubi... </i></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div>Ponieważ zwykle nie jadamy na mieście wykorzystaliśmy to wyjście na lunch. </div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvhiR83MdFIT8t0XqRdXako7UpDQuno5zWMJ2BnvCOGyXZqFp_M6CizNnqtgKtREG50KXieXiVVxd-ef_L99wp_nw0wGqK8W4vi3RPJP9V7RSr0k66hsjE9VfPtg871sBkMYt563VvQFttUdo7ZGUfA-7NqqOxQbM6ACovt68y9tGK5JW6SEwUB_F6tbw-/s4032/IMG_0208.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvhiR83MdFIT8t0XqRdXako7UpDQuno5zWMJ2BnvCOGyXZqFp_M6CizNnqtgKtREG50KXieXiVVxd-ef_L99wp_nw0wGqK8W4vi3RPJP9V7RSr0k66hsjE9VfPtg871sBkMYt563VvQFttUdo7ZGUfA-7NqqOxQbM6ACovt68y9tGK5JW6SEwUB_F6tbw-/w640-h480/IMG_0208.jpeg" width="640" /></a></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAt-2kPTy5Y6_3gx8q59KZ8CUpMJwomABp9-_F6qoxXEt4HpIUcvRfkGCDjRfg9xRxehIjwBBs90Z3cosvDrv6DWaEw3hf99_k764IKQZ4y3GE5pxduiT3aRTOS4gjMdmlnmDdWHEh4fyOR8AS5f2PEsHxmFldlqQhi0HUrHFstxhi0wwNN3jibCnH1Pt7/s4032/IMG_0209.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAt-2kPTy5Y6_3gx8q59KZ8CUpMJwomABp9-_F6qoxXEt4HpIUcvRfkGCDjRfg9xRxehIjwBBs90Z3cosvDrv6DWaEw3hf99_k764IKQZ4y3GE5pxduiT3aRTOS4gjMdmlnmDdWHEh4fyOR8AS5f2PEsHxmFldlqQhi0HUrHFstxhi0wwNN3jibCnH1Pt7/w640-h480/IMG_0209.jpeg" width="640" /></a></div><div style="text-align: center;"><i>Jedyne bezpieczne dla mnie jedzenie z wegańską opcją :) </i></div><div><br /></div><div><br /></div><div>Tym razem pogoda była trochę zmienna, parę razy postraszyło deszczem, w końcu lunęło. Schowaliśmy się z grupą innych ludzi pod balkonem. Ulica opustoszała, wszyscy przykleili się do ścian budynków. Po kilku minutach deszcz minął i wszystko wróciło na dawne tory. </div><div>Pochodziliśmy jeszcze trochę, kupiliśmy jakieś wypieki na stoisku ukraińskim i wróciliśmy do domu, całkowicie przekonani, ze od dziś nie mieszkamy już pod Brukselą (w końcu to stolica innego regionu) tylko pod Leuven - stolicą Vlaams Brabant - i na wyjazd "do miasta" właśnie tam będziemy się kierować. </div><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRKGkP0BG1c2UuhJLtiFcGF1jpRqElBo5qw-EYBpxaSFENUSJ7oAWkJo2YgQ373ZAOH7wHKXOf1Yp79dkn-bpnx4fMN991x9scghXVfz53ZwClojTmMoivZyVWNvF1fvLs4u6TsGb6fyqo6PpAz3p0qZaX5PaWQnVNP71vXBDyLUN_9f8ESXk9EdYHkR6T/s4032/IMG_0216.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3024" data-original-width="4032" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRKGkP0BG1c2UuhJLtiFcGF1jpRqElBo5qw-EYBpxaSFENUSJ7oAWkJo2YgQ373ZAOH7wHKXOf1Yp79dkn-bpnx4fMN991x9scghXVfz53ZwClojTmMoivZyVWNvF1fvLs4u6TsGb6fyqo6PpAz3p0qZaX5PaWQnVNP71vXBDyLUN_9f8ESXk9EdYHkR6T/w640-h480/IMG_0216.jpeg" width="640" /></a></div><div style="text-align: center;"><i>Fotka po deszczu, przed powrotem do domu. </i></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><br /><p></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-22722815946288349962023-09-05T17:58:00.001+02:002023-09-05T17:58:26.266+02:00Unfortunately!<p>Joshua przeczytał o państwowych obligacjach. Całkiem przyjemne oprocentowanie, byłoby miło dostać coś ekstra z naszych oszczędności. Niestety ja zawaliłam. Miałam się tym zająć i zapomniałam. Dwa dni przed dedlajnem Joshua przysłał mi dokładniejsze informacje co musze zrobić, by kupić te obligacje. Poszłam za informacjami z linka i doszłam do tego momentu: </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD-AduUMttDLdSxksSMrwOKARDAjHwb8Q5myQV4tpIjUf_1JgAzwlMwWZUlK0jbtDFiYyTOh57o3N2MpfDZN2q74tUvCQ3Pb5t4sD98hSaerL_oYKyYdRJR1LhyxxASCa3Enlow5mbuPmTehfZZMFYpARqjfl9Ey6kU2D1evZZSOa00EFVAwz9SACr9-BJ/s2788/Screenshot%202023-09-05%20at%2017.34.01.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1434" data-original-width="2788" height="330" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD-AduUMttDLdSxksSMrwOKARDAjHwb8Q5myQV4tpIjUf_1JgAzwlMwWZUlK0jbtDFiYyTOh57o3N2MpfDZN2q74tUvCQ3Pb5t4sD98hSaerL_oYKyYdRJR1LhyxxASCa3Enlow5mbuPmTehfZZMFYpARqjfl9Ey6kU2D1evZZSOa00EFVAwz9SACr9-BJ/w640-h330/Screenshot%202023-09-05%20at%2017.34.01.png" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Trochę jakby enigmatycznie. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Spróbowałam z innej przeglądarki. Z innego systemu operacyjnego. Spróbował. Joshua. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">- Unfortunately!</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Następnego dnia poleciałam do banku. Nie, nie tak po prostu, wszak bank otwarty we wszystkie dni pracujące to może gdzieś indziej, ale nie w Belgii. Oddział w Zaventem jest czynny tylko w poniedziałki i środy. W piątki pracuje oddział w innym miasteczku. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Dojechać nie problem, problemem było jednak to, ze nie miałam umówionego spotkania (!) w związku z czym musiałam przyjść rano, przed 12. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Dotarłam do banku, poczekałam chwilę i przemiły pan zaprosił mnie do stolika. Myślałam, że wstuka coś w systemie i otworzy mi self invest, ale gdzie tam. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Pan poprosił, bym się zalogowała i z poziomu mojego konta doszedł do tego etapu co ja. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Pomyślawszy i skonsultowawszy się z kimś innym, pan poprosił mnie o elektroniczne ID, bo może fakt, ze nei było zczytywane przez 3 lata blokuje jakieś funkcje. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">- Unfortunately! </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">To nei to. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Po kilku kolejnych próbach pan poprosił, żebym przyszła o 13:30, umówił mi nawet spotkanie. Nie zdążyłam jednak wrócić do domu, kiedy zadzwonił i je anulował. Obiecał, ze nad tym popracuje i zadzwoni o 14:30. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Zadzwonił... Z wiadomością, że przekazał problem działowi IT, ale dziś sprawa nie zostanie rozwiązana i - UNFORTUNATELY! - nie będziemy w stanie zakupić obligacji. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Zysk przeszedł nam koło nosa. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Tymczasem dziś dostałam maila z banku, w którym zachęcają mnie do otwarcia self invest! </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Z ciekawości spróbowałam, może dział IT coś z tym zrobił, w końcu zgłosiliśmy problem w piątek, a kończy się wtorek. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">- Unfortunately!</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><br /><p><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-89673212544000899852023-08-14T13:20:00.002+02:002023-08-14T13:21:00.234+02:00Kringwinkel<p style="text-align: justify;">Mamy długi weekend. No, nie tak długi jak polski weekend majowy, ale ze względu na wtorkowe święto Josh wziął wolne na poniedziałek i planuje popracować w ogródku. żywopłoty znów wymagają przycięcia, trawa koszenia, inaczej znów wyrośnie wysoka, a wtedy koszenie jest koszmarem, bo po 2 m2 trzeba opróżniać pojemnik w kosiarce. Niestety oba te zajęcia są dla mnie zbyt ciężkie. Koszenie niby nie powinno, ale nasz ogród jest równy jak obszar działań wojennych i przejechanie kosiarką robi się ciężką pracą. </p><p style="text-align: justify;">W sobotę wybraliśmy się do Leuven na zakupy. Odwiedziliśmy tamtejszy Kringwinkel, czyli sklep z używkami. Było tam prawie wszystko. Od rowerów, poprzez książki (przy których też chwilę spędziliśmy), ubrania, akcesoria kuchenne. </p><p style="text-align: justify;">Miejsce oceniamy pozytywnie, choć nie idealnie. Pochodziliśmy trochę na parterze, wybraliśmy cztery filiżanki ze spodeczkami, wyprodukowane jeszcze w Czechosłowacji 😆. Nie w naszym stylu, ale zawsze kiedy mieliśmy gości, miałam nadzieję, że poproszą o herbatę, nie o kawę, bo o ile do herbaty mam ładny zestaw: czajniczek i cztery kubeczki, to tę ostatnią musieliśmy serwować w zwykłych kubkach. Jak będziemy mieć swój dom i będzie gdzie trzymać takie rzeczy, to poszukamy czegoś naprawdę ładnego. Na razie upychamy wszystko po szufladach i mamy nadzieję, że się nie potłucze, więc zestaw za 3€ nam pasuje. Ale na tej samej półce, co czechosowackie filiżanki znalazłam takie cudeńko: </p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjU3pBOIJSq3jfjYr3lQnRgLJudCMj4106aMFW6PacJoQ3X-WnTEpgA5lQ_c3Bpn6-sVUcMqTaRFqwX3WMwPNhUYmuq9zhDBlJpzG5qHOhQ3k1Hks9uYjzqN4mv89rXQcya59M_nXy-1AcvUhI5NySPjwWyZS_QgT9j76bLYcOkkS0HCTJO9j66pa-PIsR4/s2048/WhatsApp%20Image%202023-08-13%20at%2014.41.25.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjU3pBOIJSq3jfjYr3lQnRgLJudCMj4106aMFW6PacJoQ3X-WnTEpgA5lQ_c3Bpn6-sVUcMqTaRFqwX3WMwPNhUYmuq9zhDBlJpzG5qHOhQ3k1Hks9uYjzqN4mv89rXQcya59M_nXy-1AcvUhI5NySPjwWyZS_QgT9j76bLYcOkkS0HCTJO9j66pa-PIsR4/w640-h480/WhatsApp%20Image%202023-08-13%20at%2014.41.25.jpeg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Jeśli wierzyć napisowi na spodzie, to filiżanka była wyprodukowana w Japonii, w Osace. Z<span style="text-align: left;">awsze marzyło mi się coś ładnego do zabrania do pracy. No to teraz mam. Jeszcze tylko pracy mi trzeba.</span></div><p style="text-align: justify;">Większość rzeczy była w średnim stanie i do niczego nam nie potrzebna, ale znaleźliśmy jeszcze niegłupią ceramiczną miskę na owoce, a tydzień temu bezskutecznie szukaliśmy czegoś sensownego w Ikei. </p><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXsmaud0F2xiJxBzTozmIyz9lzK4-qx4KSv3th4KQmKdTPxHdUCOxEa-klmkHN7LZR4CtpNtZzuwv_bSly8AozeBiOFFkvRLvD4MkBnKWNToV12HXPmVnwcDcKDs_cfDsLovdAFCDZJssIayCPbm9pGavwHk9PBVftgUcfyqqS3CZuF5hHbOie8Mn5HHbp/s2048/WhatsApp%20Image%202023-08-14%20at%2000.30.28.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXsmaud0F2xiJxBzTozmIyz9lzK4-qx4KSv3th4KQmKdTPxHdUCOxEa-klmkHN7LZR4CtpNtZzuwv_bSly8AozeBiOFFkvRLvD4MkBnKWNToV12HXPmVnwcDcKDs_cfDsLovdAFCDZJssIayCPbm9pGavwHk9PBVftgUcfyqqS3CZuF5hHbOie8Mn5HHbp/w640-h480/WhatsApp%20Image%202023-08-14%20at%2000.30.28.jpeg" width="640" /></a></div><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLAEqkqLxpHm_6fZEPFOmgxUVFG591qbfxI-3bi-tLcOH2_5nzCtBDK5iPrZbQFasCx-I4WneidlTV8yp_u_WIprG-cc6H465SSLI5RV7i_IWyc8Erawzqbu-zj3qv5KIr8738evMu6YGcGA-arzFXRTIpE-2VZRhc99miehLT9TpaKaS9FC9TT3vgbqoZ/s2048/WhatsApp%20Image%202023-08-13%20at%2014.41.19%20(1).jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLAEqkqLxpHm_6fZEPFOmgxUVFG591qbfxI-3bi-tLcOH2_5nzCtBDK5iPrZbQFasCx-I4WneidlTV8yp_u_WIprG-cc6H465SSLI5RV7i_IWyc8Erawzqbu-zj3qv5KIr8738evMu6YGcGA-arzFXRTIpE-2VZRhc99miehLT9TpaKaS9FC9TT3vgbqoZ/w480-h640/WhatsApp%20Image%202023-08-13%20at%2014.41.19%20(1).jpeg" width="480" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvdBb7X6IwCMTvUFjUusmCjCAUbaovXk8k9I6SXqidYPsUxnmjUm3ftmaXP-pfFLm7XqSgSpS-oYjH0xw1xEy35LDlshxqfe9-OsJsKkHLEUyjX20DnfZlYuvNC3ZlIDNjBBNJrQew2deVCSHSogeU7PsCltM0X2oNbRr-B_EAhmFlLAXUk9ScLubZgY17/s2048/WhatsApp%20Image%202023-08-13%20at%2014.41.20.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvdBb7X6IwCMTvUFjUusmCjCAUbaovXk8k9I6SXqidYPsUxnmjUm3ftmaXP-pfFLm7XqSgSpS-oYjH0xw1xEy35LDlshxqfe9-OsJsKkHLEUyjX20DnfZlYuvNC3ZlIDNjBBNJrQew2deVCSHSogeU7PsCltM0X2oNbRr-B_EAhmFlLAXUk9ScLubZgY17/w640-h480/WhatsApp%20Image%202023-08-13%20at%2014.41.20.jpeg" width="640" /></a></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;">Josh nabijał się, że kupi mi budzik. Ostatnio regularnie przesypiam alarm w telefonie. Po prostu w ogóle mnie on nie budzi. Skutkiem tego udało mi się zaspać na 9:30 na spotkanie on line z Solvusem. Obudziłam się o 11:30. </div><div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Ciekawa natomiast okazała się część z meblami. Solidne, dobrej jakości meble wystawione były za grosze. Może kiedyś coś tam kupimy. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjv_eqdYx2eGjUSByyVD8A70TDijCiu9WKVVYSpLubL3RjMLYL7DzKVBOxpA4u17NHwwx8_8i4WQVq8wlNxaQgn8eij0umTFEW-4GtGjfM2IfWGKljX5TEmmqz4-L7XTnxFWSeMez-9hoxeJjXSFE_LqR_3lFFgkR-UbWmk76XVesb3xomBhYsljto3_Jm/s2048/WhatsApp%20Image%202023-08-14%20at%2000.30.25.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjv_eqdYx2eGjUSByyVD8A70TDijCiu9WKVVYSpLubL3RjMLYL7DzKVBOxpA4u17NHwwx8_8i4WQVq8wlNxaQgn8eij0umTFEW-4GtGjfM2IfWGKljX5TEmmqz4-L7XTnxFWSeMez-9hoxeJjXSFE_LqR_3lFFgkR-UbWmk76XVesb3xomBhYsljto3_Jm/w480-h640/WhatsApp%20Image%202023-08-14%20at%2000.30.25.jpeg" width="480" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Później poszliśmy na dział z książkami. Miałam cichą nadzieję, że znajdę coś fajnego, co już znam, do czytania po niderlandzku, ale niestety mi się nie trafiło. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Na koniec oglądnęliśmy dział z ubraniami i tu znów się mocno rozczarowaliśmy. Używane ubrania w Belgii to totalna porażka. Chyba wszystko fajne jedzie do Polski. Nie miałam jakichś dużych planów zakupowych, ale nawet jak coś wpadało w ręce, to często okazywało się poplamione. No bez jaj! Dla kogo to ma być?</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Później mieliśmy jechać do perfumerii, ale jak pomyślałam o przeciskaniu się przez wąskie uliczki w centrum to mi się zupełnie odechciało. Zakupy kosmetyczne zrobiłam z domu - online. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Pojechaliśmy za to do sklepu azjatyckiego, po czerwony ryż, pastę curry i Sirachę, która już mi się skończyła, a w zwykłych sklepach jest w jakiejś mocno złagodzonej wersji. Przy okazji kupiliśmy ileś sosów, których teraz nie ma gdzie trzymać. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">W okolicy był też polski sklep, "Malinka". Ponieważ Joshuę nosi ostatnio na zapiekanki z plasterkami martwego zwierzęcia (baleronem) i żółtym serem, było to odpowiednie miejsce do odwiedzenia. Jak wyjaśnił mi kolega z dawnego labu, Alex, w Belgii świat wędlin jest taki smutny. On, Australijczyk odkrył za to polski sklep i nigdzie indziej już wędlin nie kupuje. Przekonany, ze "dzień dobry" znaczy "dziękuję" robił zakupy w polskim sklepie w Etterbeek jako stały klient, conajmniej raz w tygodniu.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Zabawne to jest, kiedy przy kasie rozmawia się po polsku, opisy artykułów są już po tutejszemu, a ceny w euro. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZeQRsNuQRTxRO0afLjlNlSba-orQqAtimJuOCIIT_sRm3hYCaAuwn8eC4mi08KbeUXSqLEJaj64KYVfl5CnOWR4MTD-_keZPVOt5IH4wN8gPWF5yrjXx-mw84_Zlqs4Gn9xDxKGZek2nRVS4i3EhrBPgG7hpvUaZ8gfR8Qca1ROqn5sosihoLMgrplYYC/s2048/WhatsApp%20Image%202023-08-14%20at%2000.30.27.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZeQRsNuQRTxRO0afLjlNlSba-orQqAtimJuOCIIT_sRm3hYCaAuwn8eC4mi08KbeUXSqLEJaj64KYVfl5CnOWR4MTD-_keZPVOt5IH4wN8gPWF5yrjXx-mw84_Zlqs4Gn9xDxKGZek2nRVS4i3EhrBPgG7hpvUaZ8gfR8Qca1ROqn5sosihoLMgrplYYC/w640-h480/WhatsApp%20Image%202023-08-14%20at%2000.30.27.jpeg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Na sam koniec nadzialiśmy się na imprezowy rower napędzany przez pedałujących imprezowiczów. Ci chyba imprezowali już długo, bo pojazd toczył się wybitnie niemrawo. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-k-JhBf-s6LcVuGTn9FFdU4wFcWXNLu1muXXpwUFurfoUQckj3phYhOvkwissAl8jejFvmtn20thILjaDW2enLsmFEbMvCqHYq8cjvgNhgs8hgwX2ZixS8CqIKl8P_CbGo7-NkqFyG7DgwnuQdVU-pBjOweuJblShqRYjCfG0w5p7YDBhd5_GAREvzY65/s2048/WhatsApp%20Image%202023-08-14%20at%2000.30.26.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-k-JhBf-s6LcVuGTn9FFdU4wFcWXNLu1muXXpwUFurfoUQckj3phYhOvkwissAl8jejFvmtn20thILjaDW2enLsmFEbMvCqHYq8cjvgNhgs8hgwX2ZixS8CqIKl8P_CbGo7-NkqFyG7DgwnuQdVU-pBjOweuJblShqRYjCfG0w5p7YDBhd5_GAREvzY65/w480-h640/WhatsApp%20Image%202023-08-14%20at%2000.30.26.jpeg" width="480" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-34522645706858333102023-08-13T13:45:00.002+02:002023-09-10T14:49:22.537+02:00Geheugen Kliniek<p style="text-align: justify;">Nie wiem czemu mi się ten post nie zatwierdził do publikacji, zauważyłam dopiero teraz, więc idzie z opóźnieniem. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">W końcu nadszedł 27 lipca. Termin badania neurologicznego, na które moja lekarka skierowała mnie 7 lutego, z związku z problemami z koncentracją i zaburzeniami pamięci krótkotrwałej. Mój nowy psychiatra podejrzewał (ja z resztą też), że te problemy były objawem depresji, która u mnie tak właśnie przebiega, ale chciał wykluczyć inne przyczyny. Niestety psychiatra jest w Polsce, więc nie może skierować mnie - będącej w Belgii - na rezonans i tak po rozmowie z internistką zostałam pokierowana do specjalistycznej kliniki na badania neurologiczne. </p><p style="text-align: left;"></p><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Od lutego wiele się zmieniło. Psychiatra przepisał mi nowy (również pod kątem opracowania i dopuszczenia do leczenia) lek, który nareszcie, jako pierwszy antydepresant (po 10 nieskutecznych) zadziałał. Najpierw stopniowo złagodził objawy depresji a w końcu odczułam także jego wpływ na pamięć. Nawet zastanawiałam się czy nie zwolnić terminu w klinice, ale lekarz stwierdził "jedź, niech cię sprawdzą". No to pojechałam. I dobrze zrobiłam.</div><p></p><p style="text-align: justify;">Wcześniej sprawdziłam się sama, robiąc sobie test na inteligencję. W styczniu testowali mnie w Solvusie, czyli w tej agencji pomagającej osobom wysoko wyedukowanym znaleźć pracę. Byłam załamana, bo w ogóle ni byłam w stanie się skupić. Nie umiałam zapamietać cech figur na które patrzyłam i znaleźć pomiędzy nimi związku. Veronique, która dostała moje wyniki pocieszała mnie, że nie jest źle, że wyszłam "zupełnie przeciętnie". No fajnie, ale ja nigdy wcześniej (a ze względu na depresję miałam robione testy kilka razy) nie wychodziłam przeciętnie. Dlatego chciałam zobaczyć jak pójdzie mi teraz, na ile mój mózg się rozruszał. Chciałam mieć porównanie z wynikiem, który pamiętałam z czasu studiów doktoranckich, kiedy byłam zdrowa. No cóż, nie poszło mi jeszcze tak, jak dawniej, ale przeciętny wynik w styczniu, zakładam, że oscylował gdzieś na poziomie 100 punktów. Teraz miałam 135, zatem poprawa jest wyraźna, ale wciąż nie jest tak, jak było. </p><p style="text-align: justify;">Mając do wyboru klinikę we frankofonicznej i nielubianej przeze mnie Brukseli i we flamandzkim Leuven, wybrałam Leuven. Dojazd jest całkiem prosty, zaledwie 13 minut, więc tym bardziej mi pasowało.</p><p style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2CkdGyJKKvYFCIo-KVw675C5vsdjY_DA_HYz7kyHrJ2zz-fzO1MdNKCkNptGlakhyYDBhyHViI1Uw8N-zIWsclhQUuRktRopAwllVc-O_7JDycWJCkiIP0z_bcibcNy5_hizb7aUUyK9d007Uk8uEprEoWX06kn0c_YEe-dGjd86xPcaeACVtEyneTZvB/s940/Screenshot%202023-07-28%20at%2019.38.12.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="626" data-original-width="940" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2CkdGyJKKvYFCIo-KVw675C5vsdjY_DA_HYz7kyHrJ2zz-fzO1MdNKCkNptGlakhyYDBhyHViI1Uw8N-zIWsclhQUuRktRopAwllVc-O_7JDycWJCkiIP0z_bcibcNy5_hizb7aUUyK9d007Uk8uEprEoWX06kn0c_YEe-dGjd86xPcaeACVtEyneTZvB/w640-h426/Screenshot%202023-07-28%20at%2019.38.12.png" width="640" /></a></p><p style="text-align: justify;">Tak wygląda kompleks szpitala i jednostek badawczych katolickiego uniwersytetu w Leuwen. </p><p style="text-align: justify;">Kiedy już znaleźliśmy parking i dotarłam we właściwe miejsce - do ogólnej rejestracji - w poczekalni było sporo ludzi. Na 10 okienek pracowało chyba 6. Wzięłam bilecik i cierpliwie czekałam na swoją kolej. W końcu się zarejestrowałam, miła pani wytłumaczyła mi wszystko po angielsku, dała wydruk z kodem QR, którym sama miałam się zarejestrować na neurologii. Jak zawsze nie doszacowałam ile wszystko zajmie: od odnalezienia się na parkingu, poprzez kolejkę w rejestracji, więc dotarłam do ostatniej już poczekalni trochę zdenerwowana, że jestem za późno. Ale w tym szpitalu to chyba standard, bo nikt nie miał pretensji. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkVv182xOuz6DjDEv8iw7IUBEbCreyllSuyjjhW76tzAmKUHTqYywrusL7ijrfdQ_8UqrcGXlAkyECGGtOxV7gswobWzD1hQHge1YHhgJlfjUNU6bh0G6BTS1S1V2Ezi7dc5bpHbhY8kkeFpeglkjB8Cd11QYwyyYa426wTI1-emCPFzDgIzh6-SbtQeLd/s2048/WhatsApp%20Image%202023-07-28%20at%2020.12.53.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkVv182xOuz6DjDEv8iw7IUBEbCreyllSuyjjhW76tzAmKUHTqYywrusL7ijrfdQ_8UqrcGXlAkyECGGtOxV7gswobWzD1hQHge1YHhgJlfjUNU6bh0G6BTS1S1V2Ezi7dc5bpHbhY8kkeFpeglkjB8Cd11QYwyyYa426wTI1-emCPFzDgIzh6-SbtQeLd/w300-h400/WhatsApp%20Image%202023-07-28%20at%2020.12.53.jpeg" width="300" /></a></div><p style="text-align: justify;">Usiadłam w przestronnej poczekalni i czekałam aż na wyświetlaczu pojawi się mój numer i zdjęcie (dokumenty są elektroniczne, więc wszyscy lekarze mają już wcześniej zdjęcie mojej facjaty) z informacja gdzie mam się udać.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWTHqJBrLMM0DMxfnfv89QtUdQUzIdmKOclsmMpXwrrAw9JB3wDG2lbw4ElRG-huLibj8sJVU5MMUjg5pPdgMwu54QtU_srTVrv7VCJQz1O9abyyAyPapg0_YmeHzOEJS9C_Xuzawi-4bXJL9fZI6pk_5RvF2SpXTW65c_6AFpJJv72bxlluEUwco_vzS6/s2048/WhatsApp%20Image%202023-07-28%20at%2020.12.48.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWTHqJBrLMM0DMxfnfv89QtUdQUzIdmKOclsmMpXwrrAw9JB3wDG2lbw4ElRG-huLibj8sJVU5MMUjg5pPdgMwu54QtU_srTVrv7VCJQz1O9abyyAyPapg0_YmeHzOEJS9C_Xuzawi-4bXJL9fZI6pk_5RvF2SpXTW65c_6AFpJJv72bxlluEUwco_vzS6/w640-h480/WhatsApp%20Image%202023-07-28%20at%2020.12.48.jpeg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">W gabinecie powitała mnie miła pani doktor, która zadała mi całe mnóstwo pytań, a potem przeszła do testów. Testy są obliczone na chorych z dużymi zaburzeniami, więc na obecnym etapie przeszłam je bardzo dobrze. W lutym by tak fajnie nie było. Zapamiętałam "zamek, kwiat, czerwony, wzgórze i kościół" - moje pięć słów, które usłyszałam na początku a powtórzyć musiałam na koniec testów. </p><p style="text-align: justify;">Dostałam obrazki i miałam nazwać widoczne na nich obiekty. W większości posługiwałam się angielskim, ale jak nie znałam słowa, mogłam posłużyć się polskim. Raz musiałam - na lejek. Padłam za to na zadaniu, gdzie miałam wymienić ile zdążę w minutę obiektów na literę "d". A miałam łatwo, bo mogłam mówić i po angielsku i po polsku. Co ciekawe, łatwiej mi było po angielsku niż po polsku, ale mimo, ze wolno mi było posługiwać się obydwoma językami, w głowie zrobiła mi się pustka. Nadrobiłam wymieniając zwierzęta, bo ostatnio uczyłam się rozpoznawać po głosach ptaki i samych ich gatunków potrafiłam wymienić sporo. Mimo wszystko dostałam 29 punktów na 30 możliwych. Testy z rysowaniem tez poszły mi ok, choć przyłapałam się na tym, że sześcian rysowałam w jakiś dziwny sposób, rysując linie w dziwnej kolejności. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6Cnsb9ZW8oftOpSzXYRk3kyIF6GJ9XRlHnZXxjpg_3hv9CqHAUNH2u64TznK4z539B96sbBhioAy1SLk2-oKuS5Ld0TWsS96f_SftrRO_6AkCHdhSMQ0cdtkTsp2goaqfohqnL602e9REWc48HUwvHd7mZVWNuvBs90twdAImzN297ka24fzScXNprOu2/s2048/WhatsApp%20Image%202023-07-28%20at%2020.13.02.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6Cnsb9ZW8oftOpSzXYRk3kyIF6GJ9XRlHnZXxjpg_3hv9CqHAUNH2u64TznK4z539B96sbBhioAy1SLk2-oKuS5Ld0TWsS96f_SftrRO_6AkCHdhSMQ0cdtkTsp2goaqfohqnL602e9REWc48HUwvHd7mZVWNuvBs90twdAImzN297ka24fzScXNprOu2/w640-h480/WhatsApp%20Image%202023-07-28%20at%2020.13.02.jpeg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><p style="text-align: justify;">Później pani doktor wyszła a po jakimś czasie wróciła z panem profesorem. Skanu mózgu robić nie będziemy, po i problem nie jest na tyle poważny by skan miał coś ujawnić, ale czeka mnie dalsze badanie, polisomnografia. zbadamy mój sen. To mi się bardzo podoba, bo wciąż nie śpię tak jakbym chciała, jestem zmęczona mimo przespanej nocy, a zwłaszcza budzenie się jest dla mnie trudne i w sumie prawie nigdy nie wstaję wyspana. Póki co to wszystko. Ciekawa jestem co tam wyjdzie i naprawdę liczę na to, że będzie można jakoś ten mój sen poprawić. </p><p style="text-align: left;"><br /></p><p style="text-align: left;"><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-9596744701769449562023-07-23T14:04:00.003+02:002023-07-24T15:10:37.093+02:00Bo jesteśmy Polakami<p style="text-align: justify;">Długi weekend, trochę luzu. Co prawda znów jest praca do wykonania w ogrodzie, ale to za ciężkie dla mnie, żywopłot musi ciąć Joshua. A to nie dziś i nie jutro. Ja mam mnóstwo nauki. Niderlandzki sam mi do głowy nie wejdzie, a poza tym chciałam trochę doczytać, trochę poszerzyć swoją wiedze w naukach biologicznych, głównie w zakresie biologii molekularnej nowotworów i biologii komórki nowotworowej, ale także w technikach edytowania i analizy genów. To w sumie całkiem sporo rzeczy. </p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqGBWMp56hT_3e2dvCluM6yw5OTk8u850Aa05dgltWmmm5k5YTMmFr9mZxp3NhVvoewERGxfZqdIuwOuZDSYj3Fg8fHPPoSUy7Ad5Y7WWaBjPvC3vEJ9Y3xqzy4pgTm1VIvdxwomYH7RzMYs6ggenoJLmBQNa6DA-QV8tzfUDx0P0ffET2bqYGpZVJeN7P/s2048/WhatsApp%20Image%202023-07-23%20at%2013.34.28.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqGBWMp56hT_3e2dvCluM6yw5OTk8u850Aa05dgltWmmm5k5YTMmFr9mZxp3NhVvoewERGxfZqdIuwOuZDSYj3Fg8fHPPoSUy7Ad5Y7WWaBjPvC3vEJ9Y3xqzy4pgTm1VIvdxwomYH7RzMYs6ggenoJLmBQNa6DA-QV8tzfUDx0P0ffET2bqYGpZVJeN7P/w640-h480/WhatsApp%20Image%202023-07-23%20at%2013.34.28.jpeg" width="640" /></a></div><p><br /></p><p style="text-align: justify;">Pogodę mamy cudowną. Około 22C, chmury, czasem popada, ale nie leje ciurkiem. Idealne lato. Kocham taką pogodę. </p><p style="text-align: justify;">I tak, wstałam wczoraj skoro świt o 12 (nie czepiajcie się, ja naprawdę jestem chronotypem późnym, siedzenie do 4 lub 5 w nocy (niektórzy mawiają rano) to dla mnie nic niezwykłego. Pierwsze, co zobaczyłam to powiadomienia w telefonie. Przez cholerny astygmatyzm źle widzę i z daleka i z bliska, więc musiałam się trochę wysilić. Ivan pytał, czy mógłby dziś wpaść drzewka oglądnąć. No fajnie było, ale dom nie posprzątany. Odpisałam, ze o 16 i do roboty. </p><p style="text-align: justify;">W trakcie, kiedy sprzątałam i piekłam kladkakka, Ivan przysłał jeszcze kilka wiadomości. Pytał, czy może przyjść "with his partner". No co za głupie pytanie, ja wręcz oczekiwałam, że zabierze drugie pół ze sobą. Piszę zatem, że jasne, nie spodziewałam się nawet inaczej, zapraszamy. A ten mi przysyła fotkę z drugim gościem, ze to jest jego partner i czy nie będziemy mieć nic przeciwko. No para mi uszami poszła. Raz, że podejrzewałam już dawno, że Ivan może być gejem (chyba przez styl i kolory ubierania się), a dwa - i to najważniejsze - co to w ogóle za pytanie! Poczułam się... No może nie obrażona ale naprawdę dotknięta. Belgijce by takiego pytania nie zadał. Tylko dlatego, ze jesteśmy z cholernej Europy wschodniej potraktował nas jak potencjalnych homofobów! </p><p style="text-align: justify;">Ja już od jakiegoś czasu nie czuję się komfortowo odpowiadając na pytanie skąd jestem. Polska, wciąż niestety, wielu osobom kojarzy się z błotem i końskimi odchodami na ulicach, wozami drabiniastymi, białymi niedźwiedziami przechadzającymi się między domami (też było), babinami w chustkach na głowie i tępą, agresywna nietolerancją. Tym razem, skądinąd przesympatyczny i zawsze bardzo dla nas miły gość, odniósł te cechy bezpośrednio do nas. Delikatnie, ale stanowczo wyjaśniłam mu, że my tacy nie jesteśmy, że odcinamy się od tej tępej nienawiści, którą zieje nasz rząd, że mamy wielu kumpli gejów i nigdy nie myśleliśmy o nich w żaden sposób inaczej, niż o heretykach. Nie to, że nie gorzej. Nie inaczej. Minęła doba, a mnie to wciąż uwiera. Ile osób tu, w Belgii tak na nas patrzy, tak o nas myśli? Czy serdeczni sąsiedzi z 205 też mają nas za takich nietolerancyjnych prymitywów?</p><p style="text-align: justify;">Później Ivan tłumaczył, że to Rumuni i Bułgarzy (na których przecież i w Polsce patrzy się z góry) zrobili całej Europie wschodniej taką opinię. Rumuńscy cyganie, bułgarskei prostytutki i albańska mafia. Pytali, czy trudno nam było wynająć dom. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że nie było łatwo. Że czuję, że to moja praca na uczelni dała nam ten bonus i pana profesora. Mieliśmy niby list z rekomendacją od poprzedniego wynajmującego, ale jednak. W Polsce obcokrajowcy też mają trudniej. I mogę sobie tłumaczyć, że to Ivan miał uprzedzenia i to jego, nie mój problem. (Choć naprawdę podkreślam, sam nawiązywał z nami kontakt w klubie, zawsze chętnie pogadał, nigdy nie traktował nas z góry) Ale to tak nie działa. </p><p style="text-align: justify;">Jestem osobą otwartą, ceniącą wolność i godność ludzką i osobiste wybory bez konieczności tłumaczenia się z nich. I chciałabym tak być postrzegana, a nie wtłaczana w ramki stereotypu wschodniej Europy. Przypisuje mi się poglądy którymi się brzydzę, tylko z powodu mojego miejsca urodzenia i wychowania. A ja przecież jestem samodzielnie myślącą jednostką otwartością i tolerancyjnością nie różniącą się od tolerancyjnych i otwartych Belgów. Następnym razem poważnie się zastanowię co odpowiedzieć na pytanie skąd jestem. </p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-32050990077724493102023-07-15T20:03:00.005+02:002023-10-07T23:05:01.444+02:00Abigail<p style="text-align: justify;">Wracałam od lekarza z kontrolnego EKG, kiedy na Sterrebeekstraat prościusieńko pod koła samochodu wyleciał mi mały pies. Wbiłam gaz w podłogę, ale za późno. Na miękkich nogach, ale z sercem chcącym mi wyskoczyć z pomiędzy żeber wysiadłam z samochodu. Psiak siedział, był przytomny, ale strasznie piszczał. Wokół nikogo poza jedną panią przy swoim domu, ale psa nie kojarzy, nikogo w okolicy nie widziała. Dziwne to, bo w Belgii nie ma bezpańskich psów na ulicach. No po prostu nie ma.</p><p style="text-align: justify;">Zwinęłam ręcznik z Moyrackiego posłanka aucianego i delikatnie wzięłam malucha do samochodu. Pojechałam prosto do wetki, dzwoniąc z drogi, że jadę z nagłym wypadkiem. Psiak został prześwietlony, zbadany, na szczęście nic mu nie jest. Nie mam pewności czy go uderzyłam ani jak mocno. Mimo wszystko trzeba było go, a raczej ją, jeszcze obserwować. </p><p style="text-align: justify;">Chipa nie ma. 😟 Super. Ale suńka zadbana, czyściutka, z wyczyszczonymi zębami (choć ma w uzębieniu braki), z blizną prawdopodobnie po sterylce, którą ktoś zrobił już po tym jak miała młode. I tu kolejna dziwna sprawa: to jest kundel. Taki typowy ohyd beskidzki, jak to po wsiach na łańcuchach się widuje. 10,2 kg wagi, ni to biszkoptowa ni to brązowa, z różowym nosem i sześcioma pazurami na każdej z tylnych łap. Dość charakterystyczna w kraju, gdzie każdy ma pieska rasowego, albo w typie rasy. Nie reaguje ani na francuski ani na niderlandzki. Zadzwoniłam do schroniska, wysłałam im zdjęcie. Nikt takiego psa nie szukał. </p><p style="text-align: justify;">Zabrałam malucha do domu, żeby jeszcze obserwować. Psica zasnęła ewidentnie zmęczona. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEir8FU4u6a_FfZo1UcKiiENugvOpT4AgE7AhCF9tC-Xq40llPnwlu_XF6h8Td7ZjWs0ah1rdTULuoPwfCkrw2idmaDf1ZJruq4V2TBs4Gl0PuIXQ2CF4R167ZnQeyFXg-bS0UcrQJ-8Xr0GMF9Ey4pwYTd6wFrWRUNImEQVyzXvAmaLkDNlhkRYY2DYe9uW/s1315/WhatsApp%20Image%202023-07-13%20at%2015.31.25.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1315" data-original-width="1125" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEir8FU4u6a_FfZo1UcKiiENugvOpT4AgE7AhCF9tC-Xq40llPnwlu_XF6h8Td7ZjWs0ah1rdTULuoPwfCkrw2idmaDf1ZJruq4V2TBs4Gl0PuIXQ2CF4R167ZnQeyFXg-bS0UcrQJ-8Xr0GMF9Ey4pwYTd6wFrWRUNImEQVyzXvAmaLkDNlhkRYY2DYe9uW/w548-h640/WhatsApp%20Image%202023-07-13%20at%2015.31.25.jpeg" width="548" /></a></div><p></p><p style="text-align: justify;">Wydrukowałam ogłoszenia i rozwiesiłam je w okolicy, skąd małą zabrałam i u wetów w całej okolicy. Może ktoś ją rozpozna. Zamieściłam tez post na fejsbóku i post w aplikacji. </p><p style="text-align: justify;">Kiedy już Ćwiarteczka Psa (Ćwiarteczka, bo waży 1/4 tego co Charlie) się wyspała, spróbowaliśmy przedstawić ją naszym psom. Najpierw wysłałam Josha z Moyrakiem do ogrodu i wypuściłam małą do Charliego. Przy okazji, nazwaliśmy ją Abbie, bo "Ćwiartka" źle mi się kojarzy, zwłaszcza, że mała waży mniej więcej tyle co kurczak). </p><p style="text-align: justify;">Abbie wykonała przed Charlinkiem przewrót przez bark z wystawieniem brzuszka w geście "jestem 120% uległości, nie rób krzywdy". Charlie był na początku trochę nachalny, ale jak już dobrze ją obwąchał, zaczęli na siebie bardzo pozytywnie reagować. Moyrackie zapoznanie nie było aż tak dobre, bo Abbie narzucała się z prezentowaniem uległości, a to przecież interakcja społeczna, a dla Moyry wszystkie interakcje społeczne są trudne. </p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcWLEwzy8mUfeXu-MFiU533uMy6_nEMw1DP6uAxuMu7KrbfDKn13PHwXtoVqSoMtaBNhFLevmTkFf6Ow1hh6kmD6yg_Z4WDI6vUc2zzG2dyMhJrWZtt80Xb0PFb5EIEb_lrJNDeHdBinEEBO2bRJZl194J2fg7syolse6_Z6hzNImbVB4QxuBppCEGYc36/s1466/WhatsApp%20Image%202023-07-13%20at%2019.06.55.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1466" data-original-width="1125" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcWLEwzy8mUfeXu-MFiU533uMy6_nEMw1DP6uAxuMu7KrbfDKn13PHwXtoVqSoMtaBNhFLevmTkFf6Ow1hh6kmD6yg_Z4WDI6vUc2zzG2dyMhJrWZtt80Xb0PFb5EIEb_lrJNDeHdBinEEBO2bRJZl194J2fg7syolse6_Z6hzNImbVB4QxuBppCEGYc36/w492-h640/WhatsApp%20Image%202023-07-13%20at%2019.06.55.jpeg" width="492" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimWbBv2p7kGvuVmq8Z1Cm1D_B97hAAwE14rtoPKWO0LJI-hlu63rcyf024AtviKHg4AehLPRxNrPY4FhJDnFDkhD_N0fcJHl3Xv1IU-XgZgAQLr1csekwPfQFm2G8H0ra7R60RIn-nbT3d1JiIwd5ZmQJstHEuy_YLODXtSE9Ej8AbYPSGLblIAcsQVoNA/s1125/WhatsApp%20Image%202023-07-13%20at%2019.07.02.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="778" data-original-width="1125" height="442" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimWbBv2p7kGvuVmq8Z1Cm1D_B97hAAwE14rtoPKWO0LJI-hlu63rcyf024AtviKHg4AehLPRxNrPY4FhJDnFDkhD_N0fcJHl3Xv1IU-XgZgAQLr1csekwPfQFm2G8H0ra7R60RIn-nbT3d1JiIwd5ZmQJstHEuy_YLODXtSE9Ej8AbYPSGLblIAcsQVoNA/w640-h442/WhatsApp%20Image%202023-07-13%20at%2019.07.02.jpeg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;">Jakby tego było mało, za którymś razem w ogrodzie Abbie rzuciła się z okazywaniem uległości pod Moyrackie łapy, wprost na Moyracką piłkę. Jak się można domyślić, Moyra zareagowała po swojemu, czyli wytarła biednym Abbinkiem trawę warcząc przy tym. Mikropiesek tak się zestresował, że aż nawiał (nie wiemy którędy) z ogródka. Ale zaraz obeszła dom i podreptała pod drzwi wejściowe. Szybko zapamiętała gdzie są i jakoś nie planowała się od nas oddalać, choć jest tu zaledwie kilka dni. Nie wiem co spotkało ja na ulicy, ale ewidentnie wolała wrócić do domu.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">I tak, wiem, powinnam ją zawieźć do schroniska... </p><p><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4395481865338992954.post-54013166149231404782023-07-02T13:26:00.004+02:002023-07-02T13:26:46.258+02:00Remont po Belgijsku<p style="text-align: justify;">Jeszcze kiedy mieszkaliśmy w Namur nie mogłam się nadziwić, jak wolno tu idą wszelkie prace konstrukcyjno-drogowe. Przy głównej drodze powstawał nowy budynek. I tak powstawał przez trzy lata i w sumie nie wiem czy po pięciu jest już skończony czy dalej nie. Remont przy dworcu też trwał od kiedy tam zamieszkaliśmy i przez te trzy lata też się nie skończył. </p><p style="text-align: justify;">Teraz przyszła pora na obserwowanie prac remontowych we Flandrii. Biegnąca pod kątem do naszej Zavelstraat, Pastoor Vanderyckenlaan, jest zwężana. Uważam, że bardzo słusznie, bo ludzie tam przeginali z prędkością. Teraz pojawiły się po jednej stronie miejsca parkingowe. Wyłożone - znów bardzo słusznie - kratką, zamiast litego asfaltu i odgrodzone z każdej strony kwadratowa rabatką otoczoną krawężnikiem, więc wyłączone z ruchu niezależnie od tego, czy coś tam parkuje czy nie. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPn3ERfYtbwiAbvefLTi_mYzzQ7PI6ZW4r40q1V4wvlW8gHS781qlGkH9nSx26yuhuh6I9NYUfTFw_FtAfAtoSXn9FPTEi4Xl92S1hnBe848Huz25M2aDGGpPPKl0Lu4ZZhNifA8ymYoCqI9VGcTjL9pPP5rGlOj9x_SzDF3v8gFy81yu0pz7p_fTuo6iE/s1176/Screenshot%202023-07-01%20at%2018.21.33.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="904" data-original-width="1176" height="492" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPn3ERfYtbwiAbvefLTi_mYzzQ7PI6ZW4r40q1V4wvlW8gHS781qlGkH9nSx26yuhuh6I9NYUfTFw_FtAfAtoSXn9FPTEi4Xl92S1hnBe848Huz25M2aDGGpPPKl0Lu4ZZhNifA8ymYoCqI9VGcTjL9pPP5rGlOj9x_SzDF3v8gFy81yu0pz7p_fTuo6iE/w640-h492/Screenshot%202023-07-01%20at%2018.21.33.png" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Prawdopodobnie analogiczne miejsca na parkingi zostaną utworzone naprzemiennie po drugiej stronie ulicy, bo na asfalcie wyznaczono już obszary, które mają zostać wycięte, a spora ilość "kratki" przygotowanej do wyłożenia miejsc postojowych nie została zużyta.</p><p style="text-align: justify;">To, co dodatkowo mi odpowiada, to żwirek, którym wysypane są odpowiedniki chodników stopniowo zastępuje kostka chodnikowa. Wadą jest to, żenkostka nie przepuszcza tak wody i trochę minimalizuje Moyrze liczbę miejsc do załatwiania się, bo psica nauczyła się traktować ów żwirek jako swego rodzaju kuwetę, ale każde roboty ziemne (których w okolicy było mnóstwo) rozluźniały żwirek i powodowały jego zapadanie się i powstawanie dziur, w które można wpaść i uszkodzić nogę.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEeyqwxmOZelUmHcw3GO84L97VIPiX76a5lgqsIeKItDt7_BbrszmXqqNPpSYURv5XukPRRAZh7-_RWkzOUF4IcFTlnrL4gDwreo1yuQog-JqRto-NhTVgWT_ElUt4hI6Q5MMuzSHNB9XW3wmBPat04qrbY0UuJqv50T4M0ab40NgJZMc7Lu7ihatEjV6w/s2048/WhatsApp%20Image%202023-07-01%20at%2018.19.19.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEeyqwxmOZelUmHcw3GO84L97VIPiX76a5lgqsIeKItDt7_BbrszmXqqNPpSYURv5XukPRRAZh7-_RWkzOUF4IcFTlnrL4gDwreo1yuQog-JqRto-NhTVgWT_ElUt4hI6Q5MMuzSHNB9XW3wmBPat04qrbY0UuJqv50T4M0ab40NgJZMc7Lu7ihatEjV6w/w480-h640/WhatsApp%20Image%202023-07-01%20at%2018.19.19.jpeg" width="480" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;">No dobrze, to wszystko bardzo fajnie, ale miałam pisać o tym jak przebiega sam remont. Otóż zaczął się 8 maja. Ustawiono barierki ze znakiem zakazu wjazdu. </p><p style="text-align: justify;">Barierki blokują tylko pół ulicy, generalnie ruch dalej się odbywa zupełnie bez przeszkód. Przy znaku jest na niebieskim polu adnotacja w lokalnym narzeczu, która nie znającemu języka nie mówi absolutnie nic, a znaczy "wyjątek dla ruchu lokalnego". </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4uyxJ5cdTLuQyTZLKHWwhm7qjpUVj8JVcc_emw5dH9r6k6CwIu2d8GmeO9FxU97D9a_uVNuRdlwAl-vQjPSomyWsDSJPa0vDI1dB8oSKFJrpDJW8fe-mqEeqTsE-vnD1fHxDsaA3oweovlSyvWOeAklPJgahJz6bjw48ENjbr-E4iSgIAk19LRLOYtFx7/s2048/WhatsApp%20Image%202023-07-01%20at%2023.26.44.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4uyxJ5cdTLuQyTZLKHWwhm7qjpUVj8JVcc_emw5dH9r6k6CwIu2d8GmeO9FxU97D9a_uVNuRdlwAl-vQjPSomyWsDSJPa0vDI1dB8oSKFJrpDJW8fe-mqEeqTsE-vnD1fHxDsaA3oweovlSyvWOeAklPJgahJz6bjw48ENjbr-E4iSgIAk19LRLOYtFx7/w640-h480/WhatsApp%20Image%202023-07-01%20at%2023.26.44.jpeg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">Przez owe dwa miesiące wykonano: zastąpienie żwirku chodnikiem na 1/4 drogi, wycięcie i wyłożenie kratką kiejsc parkingowych po jednej stronie połowy drogi. Niewiele.</p><p style="text-align: justify;">Czemu trwało to aż dwa miesiące? Ponieważ przy pracy widzę maksymalnie trzy osoby! Jeden pan jeździ pozornie bez celu jakimś sprzętem, drugi niespiesznie układa kostkę, czasem pojawia się trzeci. I tak to sobie trwa. 😌 Zmiana mnie cieszy, tempo irytuje, ale mam nadzieję, że w kolejne trzy miesiące ulica pastora Vandenryckena zostanie skończona, a roboty przeniosą się na Zavelstraat. Jak na początku metoda spowalniania ruchu wyznaczaniem miejsc parkingowych po obu stronach ulicy działała mi na nerwy, tak po krótkim czasie stwierdziłam, że wolę mijanki i zwężenia, niż progi zwalniające. Mijanki - zwlaszcza takie estetyczne, obsadzone kwiatami, są i skuteczniejsze i ładniejsze niż montowanie progów zwalniających. No a do tego rozwiązują częściowo problemy z parkowaniem. </p><p style="text-align: justify;">Na Zavelstraat żwirowe "chodniki" są zastawione przez parkujące tam samochody (również nasz). Ponieważ auto stoi pod rozciągniętym pomiędzy latarniami drutem, jest stale ufajdane przez ptaki. Niestety wjazd do garażu nie wchodzi w grę, gdyż dom jest stary i nikt nie przewidział, ze za 30-40 lat samochody będą znacznie szersze i nasze auto do garażu po prostu się nie mieści, a regularnego podjazdu przed domem właściwie też nie ma. Podobałoby się takie miejsce parkingowe na ulicy ogrodzone rabatkami, gdzie ptaki nie brudziłyby auta i chodnik, którym można iść nie schodząc co chwilę na jezdnię by ominąć zaparkowany samochód. Tym bardziej, że żwirek po kolejnych przekopaniach bardziej przypomina strefę działań wojennych, niż chodnik, a regularnie spulchniany rzez robotników kompletnie zarasta trawą.</p><p><br /></p><p><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com0